Londynie, a potem wybieral sie do Paryza na wakacje. Im dluzej o tym myslalem, tym bardziej przekonywalem siebie, ze powinienem za nim pojechac. Po nieprzespanej niedzielnej nocy wstalem wczesnie rano w poniedzialek i zlapalem pociag do Londynu.

– Ten o osmej dziewietnascie, tak nam pan mowil, kiedy zglosil zaginiecie zony.

Ten popis pamieci najwyrazniej zaimponowal Jackmanowi, a moze nawet samemu Diamondowi.

– Tak.

– I wtedy po raz ostatni widzial pan zone. Czy juz nie spala? Jackman przechylil glowe.

– O tym tez mowilem.

– Co jej pan dokladnie powiedzial?

– Powiedzialem, ze jade za Junkerem zapytac o listy. Diamond po drugiej stronie stolu poruszyl sie w krzesle.

– Nie tak nam pan to przedstawil. Mowil pan, ze musi odwiedzic roznych ludzi w sprawie wypozyczenia rekopisow. – Diamond chcial pokazac, ze i on pamieta to, co zostalo juz powiedziane.

Jackman nie spojrzal na Diamonda.

– Kiedy rozmawialem z wami na poczatku, nie sadzilem, ze trzeba bedzie wyciagac sprawe zagubionych listow.

– Chcial pan ja zatrzymac dla siebie?

– Tak, jesli to mozliwe. Diamond odwrocil sie do Wigfulla.

– Warto wyciagac takie sprzecznosci. Kontynuuj.

– Co sie stalo dalej? Dogonil pan doktora Junkera?

– W koncu okazalo sie, ze nie odwiedzil University College. Nie poszedl na spotkanie z Dalrymple’em, co napelnilo mnie podejrzeniami. Zadzwonil do profesora Heathrow z jakas wymowka, ze zmienila sie godzina jego odlotu do Paryza. Blyskawicznie pojechalem na Heathrow i polecialem pierwszym samolotem do Paryza.

– Wiedzial pan, gdzie sie ma zatrzymac?

– Nie. I wiedzialem, ze nie zrobil rezerwacji, bo nie spodziewal sie, ze wyleci z Londynu przed wtorkiem, wiec kiedy przylecialem na lotnisko Charles’a de Gaulle’a poszedlem prosto do informacji turystycznej i poprosilem o pomoc. Powiedzialem, ze pilnie musze odszukac kolege. Dzwonil do nich i wyslali go do malego hoteliku w poblizu Sorbony.

– Byl tam?

– Wtedy, kiedy przyjechalem, nie, ale wynajal pokoj. Ja tez wynajalem tam pokoj i postanowilem czekac tak dlugo, jak to bedzie konieczne. Okolo jedenastej przyszedl. Byl zdziwiony, ze mnie widzi, ale nie przestraszyl sie. Wyjasnilem powod mojego przyjazdu. Wylozylem to jak moglem najdelikatniej, ze byc moze przypadkiem wsrod innych papierow zabral listy Jane Austen. Byla to zacheta, zeby mi je zwrocil bez oskarzen. Przemyslalem to. Nie chcialem nikogo oskarzac. Po prostu chcialem, zeby mi zwrocil te listy.

– I mial je?

Jackman pokrecil glowa.

– Bylem zadowolony, ze nie. Jesli mnie oszukal, zrobil to genialnie. Byl zaklopotany i wstrzasniety, ze moglem go podejrzewac. Zaprosil mnie do pokoju i razem przejrzelismy jego bagaze. Wywrocil nawet kieszenie, otworzyl portfel, wszystko. W koncu musialem przyznac, ze ukradla je Geraldine. Nastepnego dnia wrocilem, zeby wydobyc z niej prawde – a jej, oczywiscie, nie bylo.

– Nie pomyslal pan, ze to sprawa dla policji?

– Kradziez listow? A ktoz inny mogl je zabrac, jesli nie Geny? Pomyslalem, ze wydobede z niej prawde, nie ujawniajac sprawy. I nie chcialem, zeby ofiarodawca dowiedzial sie, ze listy znikly.

– Nie podal nam pan nazwiska tego szczodrego dobroczyncy.

– Juz mowilem. To poufne.

– Niech pan da spokoj, panie profesorze – mruknal Diamond. – Prowadzimy sledztwo w sprawie zabojstwa, nie bawmy sie w ciuciubabke.

– Dalem slowo. I tyle – powtorzyl niezlomnie Jackman.

– To jest utrudnianie pracy policji, jak pan wie.

– Nie utrudniam. To nie ma nic wspolnego ze smiercia Geny.

– My o tym decydujemy.

– Nie – upieral sie Jackman. – Decyzja nalezy do mnie.

Rozdzial 4

Jakies pytania?

Diamond parzyl na funkcjonariuszy wydzialu zabojstw, zgromadzonych w pokoju odpraw przy Milsom Street. Nie oczekiwal pytan. Jego polecenia byly jasne. Chcial, zeby przesluchano przyjaciol zamordowanej, i ustalono, kiedy widzieli ja po raz ostatni; kiedy po raz ostatni rozmawiali z nia przez telefon; o czym mowili; i wreszcie – zacheta dla plotkarzy zawsze laczy sie z takim sledztwem – czy znaja powod, dla ktorego zostala zamordowana.

– No, to do roboty.

Kiedy zostali sami w pokoju odpraw, Diamond zwrocil sie do Wigfulla.

– Ty tez, John. Jest ten jej chlopak, Roger Plato. I jego zona. Jak ma na imie?

– Val.

Nie spodziewal sie tak pewnej i blyskawicznej odpowiedzi.

– Informacja wyszukana od reki, co? – powiedzial w przyplywie uprzejmosci. – Po co zagracamy komende komputerami, skoro mamy ciebie? Wez sobie godzinke wolnego i wybadaj tych Plato. Sa zbyt wazni, zeby wyslac do nich chlopaczkow zaraz po szkole.

Jako dobry detektyw Wigfull musial uszanowac argumenty stojace za tym rozkazem, ale byl najwyrazniej nieszczesliwy, ze przesunieto go do innych obowiazkow.

– A co z profesorem? Jeszcze z nim nie skonczylismy, prawda?

– Niech sie jeszcze troche dosmazy – odparl beztrosko Diamond. Perspektywa profesora dosmazajacego sie przez jakis czas nie zadowolila Wigfulla.

– Zrobil sie u nas troche nerwowy. Ma prawo wyjsc, chyba ze go aresztujemy.

– Jest rozdarty, co? – powiedzial Diamond. – Nie jest moze odmowic nam wspolpracy. To sie potem obroci przeciwko niemu.

– Wspolpracuje z nami juz od doby.

– I wiele nie powiedzial. Moze wyjsc z niego znacznie wiecej.

– Aresztuje go pan?

– A ty bys go aresztowal?

Obaj mieli na mysli ograniczenia czasowe, zawarte w Ustawie o policji i ewidencji kryminalnej. Funkcjonariusz w randze Diamonda mial prawo zatrzymac podejrzanego na trzydziesci szesc godzin bez wysuwania oskarzenia. Potem musial uzyskac nakaz sadowy.

– Chcialbym najpierw zobaczyc raporty z laboratorium – powiedzial Wigfull.

– Nie dostaniemy ich dzis wieczorem.

– Nie spedzi z nami kolejnej nocy – powiedzial stanowczo Wigfull.

– Ale jesli pozwolimy mu stad wyjsc – odparl Diamond – moze nam zwiac.

Wigfull sie zamyslil.

– Mozemy sprawdzic, czy rzeczywiscie polecial do Paryza jedenastego wrzesnia.

– Juz to robia.

– A profesor Dalrymple?

– Boon sie tym zajmuje.

– Wiec co robimy, komisarzu? Diamond nie odpowiedzial wprost.

– Sprawa ladnie sie nawarstwia. Mozliwosci: byl razem z nia w domu. Motywy: malzenstwo chwialo sie, a ona byla cholernie niebezpieczna, wedlug tego, co powiedzial.

– To nie usprawiedliwia zabojstwa.

Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату