przewrocony na stoliku nocnym tuz obok trupa. Na drugim lozku byla taka sama koldra, zlozona na pol. Pani Didrikson przypominala sobie, ze na poduszce lezaly chyba spodnie od meskiej pizamy. Nie zajrzala do zadnej z ubieralni. Drzwi do sypialni byly otwarte, a okno czesciowo uniesione. Przez rozsuniete zaslony do pokoju wpadalo swiatlo.

– Co pani zrobila?

– Myslalam, ze zemdleje. Podeszlam do okna i kilka razy zaczerpnelam swiezego powietrza. Potem ucieklam, nie patrzac juz na nia. Chyba napilam sie wody z kranu w kuchni. Poruszalam sie jak robot, jakbym nie byla soba.

Diamond nie mogl tego przepuscic.

– Prosze to wyjasnic.

– Mialam wrazenie, ze steruje mna autopilot.

– Nie odpowiadala pani za to, co robi? – zapytal Wigfull gorliwie. Zbyt gorliwie.

Popatrzyla na niego wsciekle.

– Probuje mnie pan przylapac, tak?

– Probujemy pania zrozumiec – pocieszyl ja Diamond.

– Czy nigdy nie byliscie wstrzasnieci do glebi? – zapytala. – Nie rozumiecie, ze probuje powiedziec, ze bylam w szoku? Doskonale zdawalam sobie sprawe z tego, co robie, jesli o to chodzi. Bylam tylko oszolomiona tym, co zobaczylam.

– A gdy juz napila sie pani wody?

– Wyszlam.

– Ta sama droga, ktora pani weszla? Tylnymi drzwiami?

– Tak. Wrocilam do samochodu i pojechalam do domu.

– A potem?

– Wypilam troche brandy. Chyba.

– Ktora byla godzina?

– Dokladnie nie pamietam. Miedzy dwunasta a pierwsza.

– Czy pani syn bedzie to pamietac?

– Nie. Je obiady w szkole.

– Co zrobila pani potem?

– Siedzialam jakis czas i myslalam. Potem wlaczylam telewizor, zeby wymazac ten obraz, ktory utkwil mi w glowie.

– Nie zawiadomila pani nikogo o tym, co pani zobaczyla?

– Nie.

– Ani wtedy, po poludniu, ani wieczorem, ani nastepnego dnia, ani w ogole. Dlaczego? Dlaczego nas pani nie powiadomila?

Milczenie.

– Czy w ogole rozmawiala pani z kims o tym? Pokrecila glowa.

Diamond oparl rece na stole i uniosl sie w krzesle.

– Rozumie pani, ze nie najlepiej to wyglada. Nadal cisza.

– Niech pani popatrzy na to z naszego punktu widzenia – zaproponowal Diamond. – Kiedy odwiedzilismy pania dzis po poludniu, uciekla pani tylnymi drzwiami. Kiedy pania dogonilismy i poprosilismy, zeby nam pani pomogla, powiedziala nam pani troche i chciala, zebysmy uwierzyli, ze to wszystko, co pani wie. Powiedziala pani, ze wybrala sie do Jackmanow ostatniego dnia, kiedy widziano pania Jackman zywa, tylko dlatego ze powiedzielismy pani, iz widziano tam pani samochod. A teraz chce pani, zebysmy uwierzyli, ze znalazla ja pani martwa i z powodow, ktorych nie chce pani wyjawic, nie powiedziala o tym nikomu. Niedobrze, droga pani. Prawde mowiac, to smierdzi.

Zacisnela mocno usta, az zadrzaly jej policzki.

Probowal powtorzyc wszystko, punkt po punkcie, domagajac sie wyjasnien, ale odmowila odpowiedzi. Wyczuwal, ze siedzacego obok Wigfulla niecierpliwia te procedury. Ten czlowiek az palil sie, zeby wyprobowac teorie, ktora nosil przez caly dzien.

Ostatnie dziesiec minut nie przynioslo niczego i w koncu Diamond skinal do niego glowa.

– Spojrzmy prawdzie w oczy, prosze pani. Jestescie z Jackmanem kochankami, prawda? – powiedzial Wigfull bez wstepow.

– Nie.

– Coz w tym zlego? Nie byl szczesliwy w malzenstwie. Pani jest rozwiedziona. Spotkaliscie sie przypadkiem, stwierdziliscie, ze sie sobie podobacie, i zrobiliscie to, co robia miliony ludzi.

– To nieprawda – powiedziala gwaltownie. – Niczego takiego nie bylo.

– Zadnego seksu?

– Zadnego.

– Dano, daj spokoj, jestesmy dorosli.

– Mylicie sie. Nigdy niczego takiego nie robilismy. Nigdy. Nie bylo nawet jednego pocalunku.

Sposob, w jaki wymowila ostatnie slowa, zdradzil wiecej, niz chciala. Wigfull zamilkl na chwile, a potem rzucil z porozumiewawczym usmiechem.

– Ale nie mialaby pani nic przeciwko pocalunkowi. Poczerwieniala.

– To niedopuszczalne.

– Ale prawdziwe?

– Juz odpowiedzialam.

– Jasne, powiedziala pani, ze z nim nie spala.

– To jest prawda.

– Mam nadzieje, ze wszystko, co nam pani powiedziala jest prawda. Pozwoli pani, ze jej cos podsune. Myslala pani, ze listy Jane Austen sprawia mu przyjemnosc.

– Co w tym zlego?

– Pokonala pani mase trudnosci, zeby je uzyskac. Czy tak w glebi duszy nie chciala mu tym pani zaimponowac?

– Mozliwe – przyznala.

– Listy nie byly po prostu podziekowaniem za uratowanie zycia syna. To byla proba zdobycia jego uczucia.

– Nie dlatego to zrobilam.

– Ale tego popoludnia, kiedy wracala pani do domu z Crewkerne z listami, musiala pani troche fantazjowac na temat swoich szans. Mam racje?

Na policzkach Dany znow pojawil sie rumieniec.

– Ma pani prawo do prywatnych fantazji – naciskal Wigfull. – Nikt nie moze pani za to winic.

– Nawet jezeli tak jest, nie chodzi o to, co pan powiedzial przed chwila.

– Ale w szerokim rozumieniu to prawda?

– Nie powiedzialabym, ze w szerokim.

– A wiec marginalnie?

– Chyba tak.

Wigfull zdobyl punkt i chcial wiecej.

– A w domu zastala pani radosna Geraldine. Oskarzyla pania o – co to bylo za slowo? – pieprzenie sie z jej mezem, co nie bylo prawda, i o wciagniecie w to pani syna, co pania rozwscieczylo. Co wiecej, uciela te pani romantyczne marzenia, chocby i nawet marginalne, i uniemozliwila pani i Matthew widywanie sie z profesorem. Miala pani watpliwosci, co zrobic z listami.

Im bardziej Wigfull sie rozkrecal, tym lepiej Diamond widzial, ze rozwija swoja teorie, nie wspierajac jej na ostatecznej liczbie faktow. Ze sposobu, w jaki Dana Didrikson zachowywala sie do tej pory, wynikalo, ze nie zalamie sie i nie przyzna do winy. Jesli trzeba, bedzie stawiala opor przez cala noc. Potrzebne im byly mocniejsze dowody. Z godna pochwaly powsciagliwoscia pozwolil asystentowi monologowac do woli i wysluchal stanowczych zaprzeczen Dany. Potem, kiedy Wigfull lapal oddech, zapytal, czy pozwoli, zeby wzieto od niej odciski palcow i czy rano podda sie badaniu krwi.

Zgodzila sie i Diamond zarzadzil zakonczenie przesluchania na ten dzien.

Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату