— Praktycznie niemozliwe — przyznal Rincewind.
W miejscu, ktorego nie ma na zadnej mapie, niesmiertelny Mazda, dawca ognia, lezal na swej wiecznej skale.
Po pierwszych dziesieciu tysiacach lat pamiec plata figle, wiec nie byl calkiem pewny, co zaszlo. Zjawili sie tu jacys staruszkowie na koniach, ktorzy zjechali z nieba. Rozrabali jego lancuchy, dali sie napic, a po tem kolejno uscisneli mu dlon.
Pozniej odjechali znowu, do gwiazd, tak szybko, jak wczesniej przybyli.
Mazda ulozyl sie we wglebieniu ksztaltu swego ciala, jakie przez wieki wycisnal w kamie niu. Nie mial pojecia, co to za ludzie, skad sie tu wzieli ani dlaczego wydawali sie tacy zadowoleni. Pewien byl tylko dwoch rzeczy.
Byl pewien, ze zbliza sie juz swit.
Byl pewien, ze w prawej dloni sciska bardzo ostry miecz, ktory ci starcy mu podarowali.
Slyszal juz, gdyz zaczynalo sie przejasniac, uderzenia orlich skrzydel.
Powinno byc calkiem zabawnie.
W naturze rzeczy lezy, ze ci, ktorzy zbawiaja swiat przed pewnym zniszczeniem, nie otrzymuja wielkich nagrod. To dlatego, ze pewne zniszczenie jednak nie mialo miejsca i ludzie nie sa przekonani, czy rzeczywiscie bylo takie pewne, zatem staja sie bardzo oszczedni, gdy chodzi o prze kazanie bohaterom czegokolwiek bardziej materialnego niz pochwaly.
„Latawiec” wyladowal dosc twardo na falistej powierzchni rzeki Ankh. I jak sie to czesto dzieje z le zaca bez dozoru wlasnoscia publiczna, szybko stal sie wlasnoscia prywatna wielu, bardzo wielu osob.
Leonard rozpoczal pokute za swa zuchwalosc. Spotkalo sie to z po wszechna aprobata miejskiego stanu kaplanskiego. Takie pokuty zachecaja do poboznosci.
Vetinari zdziwil sie wiec, gdy odebral pilna wiadomosc juz w trzy tygodnie po opisanych wydarzeniach. Ruszyl natychmiast i wkrotce przeciskal sie przez tlum przed Swiatynia Bogow.
— Co sie dzieje? — zapytal kaplanow zagladajacych do srodka przez uchylone drzwi.
— To jest… bluznierstwo! — wyjasnil mu Hughnon Ridcully.
— Dlaczego? Co takiego namalowal?
— Nie chodzi o to, co namalowal, panie. To, co namalowal, jest… zadziwiajace. Ale on juz skonczyl!
Wysoko na Gorze, gdy nadeszly zamiecie, wciaz cos lsnilo krwiscie pod sniegiem. Lezalo tam przez cala zime, a gdy dmuchnely wiosenne wichury, rubiny zamigotaly w sloncu.
Nikt juz nie pamieta piesniarza. Piesn wciaz zyje.
Przypisy
1
W po rownaniu z takimi, na przyklad, pszczolami republikanskimi, ktore zamiast sie roic, obraduja w komi tetach, prawie caly czas spedzaja w ulu i glosuja za zwiekszeniem ilosci miodu.
2
To znaczy tych wszystkich magow, ktorzy znali nadrektora Ridcully'ego i sklonni byli dac sobie przewodzic.
3
Niewiele religii dokladnie okresla rozmiar Niebios, ale na planecie Ziemia ksiega Apokalipsy (21-16) podaje, ze jest to szescian o krawe dzi dlugosci 12 000 stadiow. To nieco powyzej 7 000 000 000 000 000 000 metrow szesciennych. Nawet uwzgledniajac zalozenie, ze Hufce Niebianskie i inne niezbedne sluzby zajmuja polowe tej przestrzeni, i tak pozostaje prawie cwierc miliona metrow szesciennych przestrzeni na kazdego ludzkiego mieszkanca — przyjmujac, ze kazde stworzenie, ktore mozna nazwac „czlowiekiem”, zostanie tam wpuszczone i ze ludzka rasa osiagnie laczna liczebnosc tysiac razy wieksza niz liczba osobnikow zyjacych do teraz. Tak rozlegla przestrzen sugeruje, ze zagwarantowano tez miejsce dla pewnych ras obcych, albo — radosna mysl — wpuszczane sa zwierzeta domowe.
4
Wiele obiektow wzniesionych przez architekta i nieza leznego projektanta Bergholta Grimwalda (Bezdennie Glupiego) Johnsona zapisano w kroni kach Ankh-Morpork, czesto w ru bryce z na glowkiem „Przyczyna zgonu”. Byl on — jak zgadzala sie wiekszosc — geniuszem, przynajmniej jesli zdefiniowac to slowo w spo sob mozliwie szeroki. Z pewno scia nikt inny na swiecie nie potrafilby stworzyc mieszanki wybuchowej ze zwyklego piasku i wody. Dobry inzynier, jak zawsze powtarzal, powinien byc zdolny do wszystkiego. I on w samej rzeczy byl.