Umra tak czy siak.

— To prawda. A ten szczur tutaj… — Niebezpieczny Groszek nagle machnal lapka w strone duzej szczurzycy zahipnotyzowanej blaskiem ognia. — Mozesz mi powiedziec, co ona o tym mysli?

Mysli? — W glosie Pajaka pojawila sie niepewnosc. Dlaczego mialaby cokolwiek myslec? Przeciez to szczur.

— Ach — westchnal Groszek. — To juz calkiem jasne. Ale nie uda sie.

Nie uda sie?

— Nie, poniewaz ty myslisz za wiele szczurow, ale nie myslisz o nich. Wcale nie jestes Wielkim Szczurem. Kazde przez ciebie wypowiedziane slowo jest klamstwem. I jesli istnieje Wielki Szczur, a mam nadzieje, ze istnieje, nie mowilby o wojnie i smierci. Bylby tym, co w nas najlepsze, a nie co najgorsze. Nie, nie pojde z toba, lgarzu z ciemnosci. Wole nasza droge. Czasem jestesmy slabi i smieszni. Ale razem jestesmy silni. Ty snujesz plany dotyczace szczurow. Ja mam dla nich marzenia.

Pajak wspial sie na tylne lapy. Dygotal. Jego glos zagrzmial w umysle Maurycego:

Och, wiec myslisz, ze jestes DOBRY? Dobry szczur to taki, ktory najlepiej kradnie! Ty myslisz, ze dobry szczur nosi kamizelke, jest czlowiekiem porosnietym futerkiem? Tak, tak, znam te wasza idiotyczna ksiazke. Zdrajca. Zdradziles szczury! Czy poczujesz moj… BOL?

Maurycy poczul. To bylo jak fala palacego powietrza, jego glowe wypelnila goraca para. Rozpoznal to wrazenie. Czasami tak wlasnie czul sie przed Przemiana. Tak sie czul, zanim zostal Maurycym. Byl po prostu kotem. Inteligentnym, ale tylko kotem.

Stawiasz mi opor? — krzyczal Pajak na Niebezpiecznego Groszka. Kiedy ja jestem uosobieniem prawdziwego SZCZURA? Jestem plugastwem i ciemnoscia! Jestem halasem pod podloga i szelestem za sciana! Jestem tym, co przeszkadza i brudzi! Jestem suma tego, co odrzucasz! Jestem twoim prawdziwym ja! Czy bedziesz mnie SLUCHAL?

— Nigdy — odparl Niebezpieczny Groszek. — Ty jestes tylko cieniem.

Poczuj moj BOL.

Maurycy wiedzial dobrze, ze jest czyms wiecej niz tylko kotem. Wiedzial, ze swiat jest duzy i skomplikowany, i sklada sie na niego o wiele wiecej niz tylko mysl, co sie trafi na kolejny posilek — karaluch czy kurze udko. Swiat byl wielki, skomplikowany, pelen niezwyklych rzeczy i…

…glos, ktory stal sie czerwonym goracym plomieniem, zagotowal jego umysl. Wspomnienia umykaly w ciemnosc. Wszystkie inne glosiki, nie jakis straszny glos, ale glosy, ktore nalezaly do Maurycego, klocily sie, dyskutowaly miedzy soba, mowily mu, ze potrafi lepiej lub ze robi cos po prostu zle, stawaly sie coraz slabsze.

Ale Niebezpieczny Groszek stal nieporuszony, maly i slaby wpatrywal sie w ciemnosc.

— Tak — powiedzial. — Czuje bol.

Jestes tylko szczurem. Szczurkiem. A ja jestem dusza wszystkich szczurow. Przyznaj to, slepy szczurku, slepa szczurza zabaweczko.

Niebezpieczny Groszek zachybotal sie, a potem do uszu Maurycego doszedl jego glos:

— Nie. Nie jestem na tyle slepy, zeby nie zobaczyc ciemnosci.

Maurycy pociagnal nosem. Zdal sobie sprawe, ze Groszek zrobil pod siebie ze strachu. A jednak sie nie poruszyl.

O tak, wyszeptal Pajak. I moze nie boisz sie ciemnosci? Mowiles mlodym szczurom, ze moga sie nauczyc panowac nad ciemnoscia.

— Jestem szczurem — wyszeptal Niebezpieczny Groszek. — Ale nie jestem szkodnikiem.

SZKODNIKIEM?

— Kiedys bylismy zwyklymi lesnymi stworzonkami. Biegalismy, popiskiwalismy — mowil Niebezpieczny Groszek. — Potem ludzie zbudowali stodoly i spizarnie pelne jedzenia. Oczywiscie zabieralismy, ilesmy potrafili. Wiec nazwali nas szkodnikami, lapali nas, podkladali trutki i jakos z tego calego zla narodziles sie ty. Ale nie jestes rozwiazaniem. Jestes po prostu kolejnym zlem stworzonym przez czlowieka. Mozesz sprawic szczurom tylko wiecej bolu. Masz moc, ktora pozwala ci wejsc w cudzy umysl, kiedy jest zmeczony, glupi lub zmartwiony. I jestes teraz w moim umysle.

Tak. O tak.

— A mimo to ja wciaz tutaj stoje — powiedzial Niebezpieczny Groszek. — Teraz, kiedy cie zrozumialem, moge ci stawic czolo. Chociaz moje cialo dygocze, zdolam pozostac niezalezny od ciebie. Czuje, jak biegasz po mojej glowie, ale wszystkie drzwi sa juz dla ciebie zamkniete. Potrafie zapanowac nad ciemnoscia, ktora jest we mnie, a to jest zrodlo wszelkiej ciemnosci. To ty pokazales mi, ze jestem czyms wiecej niz tylko szczurem. A jeslibym nie byl czyms wiecej niz szczurem, bylbym niczym.

Wszystkie glowy Pajaka obracaly sie naokolo. W umysle Maurycego niewiele zostalo miejsca zdolnego do myslenia, ale dotarlo do niego, ze szczurzy krol usiluje wyciagnac wniosek.

Odpowiedz nadeszla w okrzyku:

WIEC BADZ NICZYM!

* * *

Keith zawahal sie. Trzymal dlon na zamknieciu klatki.

Szczury zamarly w bezruchu. Wszystkie w takiej samej pozie. Wszystkie wpatrzone w jego palce. Setki szczurow. Wygladaly na… glodne.

— Slyszales cos? — zapytala Malicia.

Keith bardzo powoli opuscil reke. Zrobil kilka krokow wstecz.

— Czuje sie tak… jakbym mial sen. Dlaczego chcemy je wypuscic?

— Nie wiem. To ty sie znasz na szczurach.

— Ale przeciez zgodzilismy sie, ze trzeba je wypuscic.

— Ja… ja… mialam wrazenie…

— Szczurzy krol potrafi mowic do ludzi, prawda? — zapytal Keith. — Czy do nas nie przemawial?

— Ale przeciez to jest prawdziwe zycie — zaprotestowala Malicia.

— A ja myslalem, ze to przygoda — odparl Keith.

— Do licha! Zapomnialam. Co sie z nimi dzieje?

Szczury juz nie byly spokojne, czujne, uwazne. Ogarniala je panika.

Nagle ze scian wylonily sie inne szczury, biegaly jak oszalale. Byly duzo wieksze od tych w klatkach. Jeden ugryzl chlopca w noge i odskoczyl.

— Postaraj sie je deptac, tylko nie strac rownowagi — polecil Keith. — Nie sa przyjazne!

— Mam je rozdeptywac?! — wykrzyknela Malicia. — Fuj!

— Nie znajdziesz w swej torbie nic, co by pomoglo w walce ze szczurami? Masz przeciez mnostwo rzeczy przeciw piratom, bandytom i zlodziejom!

— Tak, ale nigdy nie czytalam ksiazki, ktorej akcja rozgrywalaby sie w piwnicach urzadzonych przez szczurolapow! — odkrzyknela Malicia. — Oj! Jeden mi siedzi na karku! I jeszcze jeden. — Pochylila sie gwaltownie, by zrzucic szczury, ale natychmiast odskoczyla, bo kolejny rzucil sie na jej twarz.

Keith chwycil ja za reke.

— Tylko nie upadnij, bo cie zagryza! Probuj dostac sie do drzwi!

— Sa takie szybkie — jeknela Malicia. — Jeden zaplatal mi sie we wlosy…

— Nie ruszaj sie, glupia! — odezwal sie glos w jej uchu. — Stoj spokojnie, bo jak nie, to cie ugryze.

Poczula na sobie pazury, a potem zobaczyla, jak szczur zeskakuje na ziemie. Po chwili kolejny wykorzystal ja jako trampoline.

— W porzadku — odezwal sie glos za nia. — Teraz nie ruszaj sie, nie depcz po nikim i nie wchodz nam w droge!

— Co to jest? — wysyczala z odraza, czujac, ze szczur zsuwa sie po jej spodnicy.

— Przypuszczam, ze to Przecena — powiedzial Keith. — Oto nadchodzi klan.

W pomieszczeniu pojawialo sie coraz wiecej szczurow, ale te zachowywaly sie zupelnie inaczej. Nie rozbiegaly sie, rozciagnely w linie, ktora powoli sunela do przodu. Kiedy atakowal wrogi szczur, linia w jednej chwili zamykala sie wokol niego niczym piesc, a kiedy sie rozwierala, nieprzyjaciel juz nie zyl.

Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату