Po raz pierwszy podczas tej rozmowy pan Groat spojrzal mu prosto w oczy.
— Jest o wiele lepsze niz smierc, sir — oznajmil.
Pan Pompa szedl za Moistem przez glowny hol i za glowne drzwi, gdzie Moist odwrocil sie zirytowany.
— No dobra, jakie sa zasady? — spytal. — Bedziesz wszedzie za mna lazil? Wiesz, ze nie moge uciec!
— Dopuszczalne Jest Autonomiczne Poruszanie Sie V Granicach Miasta i Okolic — zadudnil golem. — Ale Dopoki Pan Sie Nie Urzadzi, Polecono Mi Takze Towarzyszyc Panu Dla Ochrony.
— Przed kim? Kims rozzloszczonym, ze nie doszedl list jego pradziadka?
— Nie Moge Powiedziec, Sir.
— Potrzebuje swiezego powietrza. Co sie tam wydarzylo? Dlaczego jest tak… koszmarnie? Co sie stalo z Urzedem Pocztowym?
— Nie Moge Powiedziec, Sir.
— Nie wiesz? Przeciez to twoje miasto — rzucil sarkastycznie Moist. — Co jest, ostatnie sto lat przesiedziales w dziurze w ziemi?
— Nie, Panie Lipvig.
— No i dlaczego nie moge… — zaczal Moist.
— To Bylo Dwiescie Czterdziesci Lat, Panie Lipvig — oswiadczyl golem.
— Co bylo?
— No, Ten Czas, Jaki Spedzilem Na Dnie Dziury Wykopanej W Ziemi, Panie Lipvig. Pompa To Nie Jest Moje Nazwisko, Panie Lipvig. To Funkcja. Pompa. Pompa 19, Scislej Mowiac. Stalem Na Dnie Dziury Glebokiej Na Sto Stop I Pompowalem Wode. Przez Dwiescie Czterdziesci Lat, Panie Lipvig. Ale Teraz Spaceruje W Sloncu. To Jest Lepsze, Panie Lipvig. O Wiele Lepsze!
Tej nocy Moist lezal i wpatrywal sie w sufit trzy stopy nad soba. Z sufitu, calkiem niedaleko, wisiala swieca w oszklonej latarni. Stanley upieral sie przy tej latarni i nic dziwnego. Gdyby zaproszyc ogien, wszystko tu by wybuchlo jak bomba.
Chlopak pokazal mu to miejsce; Groat dasal sie gdzies… Ale mial racje, mial racje jak demony: Moist go potrzebowal. Praktycznie rzecz biorac, to Groat byl Urzedem Pocztowym.
Moist mial za soba ciezki dzien, a zeszlej nocy tez sie nie wyspal. Wisial przeciez glowa w dol, przerzucony przez ramie pana Pompy, od czasu do czasu kopany przez wystraszonego konia.
Tutaj tez nie chcial klasc sie spac, niebiosa swiadkiem, ale nie mial kwatery, do ktorej moglby sie wyniesc, zreszta w tym miejskim mrowisku nielatwo byloby jakas znalezc. Szatnia go nie kusila, nie, wcale. Dlatego po prostu wdrapal sie na stos martwych listow w tym, co teoretycznie bylo jego gabinetem. Nie narzekal. Czlowiek interesow, taki jak on, musi nauczyc sie spac w najrozmaitszych sytuacjach, czesto gdy za sciana krazy poszukujacy go tlum. Stosy listow byly przynajmniej suche i cieple, i nie nosily broni.
Papier szelescil, gdy Moist staral sie ulozyc wygodnie. Mimowolnie siegnal po pierwszy z brzegu list. Adresatem byl ktos, kto nazywal sie Antymoniusz Parker i mieszkal przy ulicy Haka Lobbingu 1. Na odwrocie wielkimi literami wypisano Z.P. Moist podwazyl koperte paznokciem; papier wewnatrz niemal sie rozpadal od dotyku.
Moj najdrozszy Tymonie!
Tak! Dlaczegoz by Kobieta Swiadoma wielkiego Zaszczytu, jaki wyswiadcza jej Mezczyzna, mialaby grac Zawstydzona Figlarke, i to w Takiej Chwili? Wiem, ze rozmawiales z Papa i oczywiscie zgadzam sie zostac Zona Najlepszego, Najcudowniejszego…
Moist spojrzal na date — list zostal napisany czterdziesci jeden lat temu.
W zasadzie nie lubil introspekcji, jako ze w jego fachu stanowila istotna niedogodnosc, jednak nie mogl sie nie zastanowic, czy ta… zerknal na podpis… „Twoja Kochajaca Agnathea” wyszla za Antymoniusza, czy tez ich romans umarl tutaj, na tym cmentarzysku papierow.
Zadrzal i wcisnal koperte do kieszeni. Bedzie musial zapytac Groata, co oznacza Z.P.
— Panie Pompa! — zawolal.
Lekkie chrzeszczenie dobieglo z kata, gdzie po piers w listach stal golem.
— Slucham, Panie Lipvig.
— Czy nie masz sposobu na zamkniecie oczu? Nie moge zasnac, kiedy stale patrzy na mnie para jarzacych sie czerwono slepi. To… taki uraz z dziecinstwa.
— Przykro Mi, Panie Lipvig. Moge Odwrocic Sie Plecami.
— To na nic. Nadal bede wiedzial, ze tam sa. Zreszta ten blask odbija sie od sciany. Sluchaj, dokad wlasciwie moglbym uciec?
Golem sie zastanowil.
— Pojde I Stane Na Korytarzu, Panie Lipvig — oswiadczyl i zaczal brnac w strone drzwi.
— Tak zrob — zgodzil sie Moist. — A rano chcialbym, zebys sprobowal odszukac moja sypialnie, dobrze? Niektore pomieszczenia maja jeszcze troche wolnej przestrzeni pod sufitem, wiec mozesz przerzucic tam listy.
— Pan Groat Nie Lubi, Kiedy Przemieszcza Sie Poczte — zahuczal golem.
— Pan Groat nie jest poczmistrzem, panie Pompa. A ja jestem.
Na bogow, ten obled jest zarazliwy, myslal Moist, gdy lsnienie golema zniknelo w ciemnosci za drzwiami. Nie jestem poczmistrzem, jestem jakims biedakiem, ktory stal sie ofiara glupiego… eksperymentu. Co za sytuacja! Kto postawilby znanego przestepce na czele waznej dziedziny dzialalnosci panstwa? Oprocz, powiedzmy, przecietnego wyborcy.
Probowal znalezc jakas luke, jakies wyjscie… Ale przez caly czas w pamieci rozbrzmiewala niedawna rozmowa.
Wyobrazmy sobie otwor, gleboki na sto stop i wypelniony woda.
Wyobrazmy sobie ciemnosc. Wyobrazmy sobie na samym dnie postac mniej wiecej ksztaltu czlowieka, obracajaca w tej wirujacej ciemnosci ciezki uchwyt raz na osiem sekund.
Pompowac… Pompowac… Pompowac…
Przez dwiescie czterdziesci lat.
— I nie buntowales sie? — zapytal Moist.
— Chodzi Panu O To, Czy Zywilem Uczucie Glebokiej Urazy, Panie Lipvig? Ale Przeciez Wykonywalem Uzyteczna I Niezbedna Prace! Poza Tym Wiele Mialem Do Przemyslenia.
— Pod setka stop brudnej wody? Do demona, jaki sobie znalazles temat do przemyslen?
— Pompowanie, Panie Lipvig.
A potem, jak wyjasnil golem, nadeszlo zaprzestanie, slabe swiatlo, obnizanie poziomu, zatrzaskiwanie lancuchow, ruch ku gorze, wynurzenie w swiecie swiatla i barw… i innych golemow.
Moist wiedzial co nieco o golemach. Kiedys, tysiace lat temu, wypalano je z gliny i powolywano do zycia, wkladajac do glowy taki jakby zwoj. Golemy nigdy sie nie zuzywaly i pracowaly przez caly czas. Widywalo sie je, jak sprzataja ulice, jak wykonuja ciezkie prace w tartakach czy odlewniach. Wiekszosci ludzie nigdy nie ogladali. To one wprawialy w ruch male trybiki ukryte gleboko w ciemnosci. I to mniej wiecej byla granica jego zainteresowania. Golemy byly — praktycznie z definicji — uczciwe.
Ale ostatnio golemy sie wyzwalaly. Byla to najspokojniejsza, najbardziej spolecznie odpowiedzialna rewolucja w historii. Byly czyjas wlasnoscia, wiec oszczedzaly i wykupywaly sie.
Pan Pompa kupowal sobie wolnosc, powaznie ograniczajac wolnosc Moista. A to moglo czlowieka naprawde rozzloscic. Przeciez wolnosc nie tak powinna funkcjonowac.
Na bogow, pomyslal Moist, wracajac do chwili biezacej. Nic dziwnego, ze Groat ciagle ssie cukierki na kaszel. Kurz tutaj moze czlowieka zadlawic!
Pogrzebal w kieszeni i znalazl cukierek w ksztalcie rombu, ktorym staruszek go poczestowal. Wydawal sie