Tajemnicza modelka Jewels byla deserem oszalamiajacego pokazu wczoraj w Shwatcie, gdzie okazala sie prawdziwym wcieleniem mikrokolczugi, interesujacej metalowej „tkaniny”, o ktorej w ostatnich miesiacach krazylo wiele spekulacji i ktora — co potwierdzila — nie obciera. Modelka gawedzila uprzejmie i ujmujac szczera prostota z dygnitarzami, do ktorych — autorka jest pewna — nikt jeszcze nigdy nie powiedzial „Siema”. Zdawalo sie, ze to doswiadczenie uznali za odswiezajace i absolutnie nieobcierajace.

W tym miejscu Glenda przerwala lekture, gdyz pytanie „Jakie klopoty bedziemy przez to mialy?” usilowalo wypelnic caly jej umysl. A przeciez zadnych klopotow nie bylo, prawda? I nie bedzie. Nie moze byc. Po pierwsze, kto moglby podejrzewac, ze ta pieknosc ze srebrzysta broda, niczym jakas bogini kuzni, jest pomocnica kucharki? A po drugie, nie bedzie zadnych klopotow, dopoki ktos nie sprobuje ich robic, ale wtedy bedzie mial do czynienia z Glenda, a Glenda uczyni z nim, co trzeba, i to szybko. Poniewaz Jula byla cudowna. Nadawala stronicy slonecznego blasku i nagle stalo sie oczywiste, ze takiej urody nie mozna chowac w piwnicy. Co z tego, ze miala slownictwo zlozone z mniej niz siedmiuset slow? Istnieje az nadto ludzi nadzianych slowami jak indyki, a zadnego z nich nikt nie chcialby ogladac na pierwszej stronie.

Zreszta, myslala Glenda, wciagajac plaszcz, to i tak dlugo nie potrwa. A poza tym, dodala do siebie, w koncu nikt raczej nie zauwazy, ze to Juliet. To zdumiewajace: kobieta z broda w zaden sposob nie powinna wygladac atrakcyjnie, ale tutaj wygladala. A gdyby to sie przyjelo? Trzeba by dwa razy wiecej czasu spedzac u fryzjera… Na pewno ktos na to wpadnie, uznala.

Od strony domu Stollopow nie dochodzily zadne dzwieki. To jej nie dziwilo — Juliet jakos nie mogla opanowac koncepcji punktualnosci. Glenda zajrzala jeszcze do sasiedniego domu, by sprawdzic, jak sie czuje wdowa Crowdy, po czym w drobnym deszczu ruszyla do swego bezpiecznego portu w nocnej kuchni. W polowie drogi niemal zapomniany ucisk pod sukienka przypomnial jej o obowiazkach, wiec osmielila sie zajrzec do Krolewskiego Banku Ankh-Morpork.

Drzaca ze strachu i przekory, podeszla do urzednika za biurkiem, z rozmachem polozyla na blacie piecdziesiat cieplych dolarow i powiedziala:

— Chce tu zalozyc konto, jasne?

Wyszla piec minut pozniej z nowiutka ksiazeczka bankowa i cieplym wspomnieniem tego, jak elegancki mezczyzna za eleganckim biurkiem w eleganckim budynku nazywal ja „madame”. I rozkoszowala sie tym uczuciem, dopoki nie zderzylo sie z rzeczywistoscia mowiaca, ze madame powinna raczej podwinac rekawy i wziac sie do roboty.

Miala wiele do zrobienia. Zwykle szykowala zapiekanki przynajmniej dzien wczesniej, zeby mogly dojrzec, ale wczorajszy apetyt pana Nutta dokonal sporego ubytku w spizarni. Na szczescie jutro wieczorem nie bedzie na nie popytu. Nawet magowie nie zadali zapiekanek po bankiecie.

A tak, bankiet, pomyslala, kiedy deszcz zaczal jej przesiakac przez plaszcz. Bankiet… Trzeba cos zrobic w sprawie bankietu. Czasami, kiedy dziewczyna chce isc na bal, sama musi byc dla siebie i wrozka, i matka chrzestna.

Istnialo kilka przeszkod wymagajacych musniecia czarodziejskiej rozdzki. Pani Whitlow rzeczywiscie wprowadzila rodzaj apartheidu pomiedzy kuchniami dzienna a nocna, jak gdyby jeden ciag schodow zmienial nature czlowieka. Kolejnym klopotem byl fakt, ze Glenda nie miala — wymaganej przez uniwersytecka tradycje — odpowiedniej figury, by podawac do stolu, zwlaszcza gdy siedzieli przy nim goscie. I wreszcie Glenda nie miala odpowiedniego temperamentu, by uslugiwac przy stole. Nie o to chodzi, ze nie potrafila sie usmiechac — naprawde potrafila, jesli tylko zostala odpowiednio wczesniej uprzedzona. Tyle ze nie znosila usmiechania sie do ludzi, ktorzy w rzeczywistosci zaslugiwali raczej na trzepniecie scierka w ucho. Nie znosila tez zbierania niedojedzonych talerzy. Zawsze musiala walczyc z checia powiedzenia czegos w rodzaju: „Dlaczego nakladales sobie na talerz, jesli nie miales zamiaru konczyc?” albo „Przeciez to kosztuje dolara za funta, a zostawiles polowe”, albo „Pewno, ze wystyglo, bo grales w stopki z ta mloda dama naprzeciwko, zamiast skupic sie na jedzeniu”, albo tez, gdyby wszystko inne zawiodlo, „Wiesz, male dzieci w Klatchu…”. Tego zdania uzywala jej matka, choc najwyrazniej pomijala jakas znaczaca jego czesc.

Nie lubie marnotrawstwa, myslala Glenda, idac korytarzem do nocnej kuchni. I nie musialoby sie zdarzac, gdyby czlowiek znal sie na kuchni, a jedzacy powaznie traktowali posilki.

Sama sie nakrecala, wiedziala o tym. Od czasu do czasu wyjmowala z torby pierwsza strone „Pulsu” i patrzyla na nia. To wszystko zdarzylo sie naprawde, a oto dowod. Ale to zabawne: codziennie zdarzalo sie cos dostatecznie waznego, by trafic na pierwsza strone azety. Nigdy jeszcze, po kupieniu codziennika, nie znalazla malego napisu o tresci „Nic ciekawego sie wczoraj nie dzialo, przepraszamy”. Natomiast jutro ten przepiekny obrazek posluzy do owijania ryby z frytkami i wszyscy o nim zapomna. A wtedy ona przestanie sie martwic.

Zabrzmialo uprzejme chrzakniecie i rozpoznala je jako nalezace do Nutta, ktory mial chrzakniecie najuprzejmiejsze z mozliwych.

— Slucham, panie Nutt?

— Pan Trev przysyla mnie z tym oto listem dla panny Juliet, panno Glendo — odparl Nutt, ktory najwyrazniej czekal przy schodach. Trzymal koperte, jakby byla obosiecznym mieczem.

— Obawiam sie, ze jeszcze nie dotarla — odparla Glenda. Nutt wszedl za nia na gore. — Ale odloze go na tamta polke, gdzie musi go zauwazyc. — Zerknela na Nutta i zauwazyla, ze wpatruje sie nieruchomo w polki zapiekanek. — Och, mam wrazenie, ze upieklam o jeden jablecznik za duzo. Tak sobie mysle, czy moglby mi pan pomoc usunac go z pomieszczenia?

Usmiechnal sie z wdziecznoscia, chwycil ciasto i wyszedl pospiesznie.

Znow samotna, Glenda przyjrzala sie kopercie. Byla z tych najtanszych, ktore wygladaly, jakby robiono je z odzyskanego papieru toaletowego. I nie wiadomo czemu zdawalo sie, ze jest troche wieksza.

Z jakichs nieodgadnionych przyczyn przypomniala sobie, ze klej na tych kopertach jest tak marny, ze aby je zamknac, lepiej chyba by bylo solidnie sie przeziebic. Kazdy mogl taka koperte zwyczajnie otworzyc, sprawdzic, co jest w srodku, potem wydlubac troche woskowiny i nikt by niczego nie zauwazyl.

Ale to byloby bardzo zle.

Z pietnascie razy te same mysli przebiegly Glendzie przez glowe, nim do nocnej kuchni wkroczyla Juliet. Odwiesila plaszcz i siegnela po fartuch.

— W omnibusie siedzial taki jeden i czytal azete, i tam bylo moje zdjecie. Na samym wierzchu — oznajmila podniecona.

Glenda przytaknela i wreczyla jej swoja azete.

— No, to chyba ja — uznala Juliet, przechylajac glowe na ramie.

— Co teraz zrobimy?

— Otworz ten piekielny list! — krzyknela Glenda.

— Co?

— No ten… Trev przyslal ci list. — Porwala go z polki i podala Juliet. — Moze od razu przeczytasz?

— Pewnie sie tylko wyglupia.

— Nie! Czemu nie chcesz przeczytac? Nawet nie probowalam go otwierac!

Juliet wziela koperte, ktora otworzyla sie wlasciwie od dotkniecia. Zla strona Glendy pomyslala: zadnego kleju ani nic, moglam zwyczajnie tam zajrzec.

— Nie moge czytac, kiedy tak blisko stoisz — powiedziala Juliet. Przez chwile poruszala wargami, po czym oznajmila: — Nic nie rozumiem. Same takie trudne slowa. Ale ladne, zakrecone pismo. W jednym kawalku jest napisane, ze wygladam jak letni dzien. O co mu chodzi? — Wcisnela list w dlon przyjaciolki. — Mozesz mi to przeczytac? Wiesz, ze sobie nie radze z trudnymi slowami.

— Mam troche roboty — mruknela Glenda. — Ale skoro prosisz…

— Pierwszy raz dostaje list, ktory nie jest drukowanymi literami — wyznala Juliet.

Glenda usiadla i zaczela czytac. Cale zycie lektur tego, co sama nazwalaby zlymi romansami, nagle przynioslo owoce. List wygladal, jakby ktos otworzyl kurek z poezja, a potem wyjechal na wakacje. Ale mimo to slowa wygladaly pieknie. Bylo tam na przyklad slowo „adorator”, stanowiace wyrazny sygnal, a takze duzo o kwiatach i calkiem sporo tego, co wygladalo jak prosby opakowane w ozdobne litery. Po chwili wyjela chustke i zaczela sie wachlowac.

Вы читаете Niewidoczni Akademicy
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату