liczyl za swego zycia. I mam juz dosc, panowie, waszych jekow, skarg i nieskonczonych, naprawde nieskonczonych prob powrotu do bitew, ktore juz przegraliscie. Jesli o mnie chodzi, ta mloda dama pokazuje nam lepsza przyszlosc, a teraz, jesli w ciagu dziesieciu sekund nie puscicie mojego gabinetu, kaze wam placic czynsz.

— Beda jeszcze klopoty z tego powodu.

— Zawsze sa jakies klopoty, panowie. Ale tym razem to ja narobie ich wam.

Kiedy trzasnely za nimi drzwi, krol usiadl wygodniej w fotelu.

— Brawo, panie — pochwalil go sekretarz.

— Oni nie zrezygnuja. Trudno sobie wyobrazic, jakimi bylibysmy krasnoludami, gdybysmy sie bez przerwy nie klocili. — Powiercil sie lekko na siedzeniu. — Wiesz, mieli racje, kiedy mowili, ze nie obciera i nie jest taka zimna, jak mozna oczekiwac. Popros naszego agenta, zeby przekazal ode mnie madame Sharn serdeczne podziekowania za ten wspanialy dar.

* * *

Nawet w tak wczesnej porze glowny hol uniwersytetu byl gwarna arteria. Wiekszosc stolow zostala odsunieta pod sciany albo — poniewaz niektorzy chcieli sie popisac — lewitowala pod sufitem. Wielkie, czarne i biale plyty posadzki, wytarte do gladzi przez stopy kroczace po nich od tysiacleci, byly polerowane nadal, gdy dzisiejsi profesorowie i studenci skracali sobie tedy droge do rozmaitych celow, zadan czy w ostatecznosci — kiedy nie pojawialo sie zadne rozsadne usprawiedliwienie — na wyklady.

Wielki kandelabr zostal opuszczony i odciagniety na bok, czekajac na codzienna wymiane swiec. Jednakze — szczesliwie dla zamierzen Mustruma Ridcully’ego — pozostala rozlegla przestrzen pustej podlogi.

Zauwazyl, jak spieszy ku niemu postac, ktorej oczekiwal.

— Jak poszlo, panie Stibbons?

— Nadzwyczaj dobrze, nadrektorze, musze powiedziec — odparl Myslak. Otworzyl worek, ktory przyniosl ze soba. — Jedna z tych dwoch to nasza oryginalna pilka, a druga to pilka, ktora Nutt i Trevor Likely zrobili zeszlej nocy.

— Ach, znajdz roznice… — ucieszyl sie Ridcully.

Chwycil obie w swe ogromne dlonie i upuscil na posadzke.

Gloing! Gloing!

— Doskonale identyczne — stwierdzil.

— Trevor Likely twierdzi, ze te druga za dwadziescia dolarow wykonal krasnolud.

— Tak mowil?

— Tak, nadrektorze, a takze przekazal mi reszte i pokwitowanie.

— Wyglada pan na zaskoczonego, panie Stibbons.

— No coz, rzeczywiscie, nadrektorze. Chyba zle go ocenialem.

— Mozliwe, ze nawet mlody lampart moze zgubic swoje cetki — uznal Ridcully, przyjaznie klepiac go w plecy. — Uznajmy, ze to punkt dla ludzkiej natury. A teraz… ktora z tych pilek powinna wrocic do gabloty?

— To niezwykle, nadrektorze, ale pomysleli o tym, zeby oznaczyc nowa pilke i tutaj jest taka mala biala plamka… Nie, tutaj… Wydawalo mi sie, ze tutaj… Aha! Tu ja mamy! Ta jest nasza. Za chwile posle jakiegos studenta, zeby te druga odlozyl na miejsce. Zostalo jeszcze poltorej godziny.

— Nie. Wolalbym, zeby zrobil to pan osobiscie, panie Stibbons. Nie zajmie to wiecej niz kilka minut. Prosze szybko wracac, chce przeprowadzic niewielki eksperyment.

Kiedy Myslak zjawil sie z powrotem, Ridcully krecil sie z pozorna obojetnoscia przy wielkich drzwiach.

— Ma pan przygotowany swoj notatnik, panie Stibbons? — zapytal cicho.

— I nowy olowek, nadrektorze.

— No to dobrze. Zaczynamy eksperyment.

Delikatnie wypuscil nowa pilke na podloge, wyprostowal sie i zerknal na stoper.

— Aha, pilka zostala kopnieta w bok przez profesora nauk niewyzwolonych, mozliwe, ze przypadkowo. Teraz jeden z pedli, pan Hipney, jesli dobrze pamietam nazwisko, kopnal ja dosc niepewnie. Jeden ze studentow, Pondlife, jesli dobrze sobie przypominam, potoczyl ja z powrotem. Zyskujemy ped, panie Stibbons. Nieukierunkowany, to prawda, ale obiecujacy. Ale na to nie mozemy sie zgodzic… Nie wolno dotykac pilki rekami, panowie! — zawolal, sprawnie zatrzymujac stopa toczaca sie pilke. — Takie zasady! Naprawde przydalby sie nam gwizdek, Stibbons.

Odbijal pilke o kamienna podloge.

Gloing!

— Nie bawcie sie tutaj jak dzieciaki kopiace puszke! Zagrajcie w pilke! Nozna! Jestem nadrektorem tego uniwersytetu i na Io, zawiesze albo wrecz wydale kazdego, kto bedzie sie wykrecal bez usprawiedliwienia od matki!

Gloing!

— Dobierzecie sie w dwa zespoly, ustawicie gole i bedziecie walczyc o zwyciestwo! Nikt nie zejdzie z pola gry, chyba ze ranny. Nie wolno uzywac rak, zrozumiano? Jakies pytania?

W gore uniosla sie reka i Ridcully wyszukal wzrokiem zwiazana z nia twarz.

— Ach, Rincewind… — powiedzial, ale ze nie byl czlowiekiem swiadomie nieuprzejmym, poprawil sie na: — Profesor Rincewind, oczywiscie.

— Chcialem prosic o zgode na pojscie po usprawiedliwienie od matki, nadrektorze.

Ridcully westchnal.

— Rincewindzie, poinformowales mnie kiedys, ku mojemu nieustajacemu zdumieniu, ze nie znales swojej matki, poniewaz uciekla przed twoim urodzeniem. Dokladnie pamietam, ze zanotowalem to w swoim dzienniku. Moze sprobujesz czegos innego?

— Pozwolenie, zeby wyruszyc na poszukiwanie matki?

Ridcully sie zawahal. Profesor okrutnej i niezwyklej geografii nie mial studentow i wlasciwie zadnych realnych obowiazkow procz tego, by trzymal sie z daleka od klopotow. Wprawdzie nadrektor nigdy by tego nie przyznal, ale wbrew wszelkiemu rozsadkowi bylo to stanowisko profesora w stanie spoczynku. Rincewind byl tchorzem i mimowolnym klaunem, lecz kilka razy w dosc zagadkowych okolicznosciach ocalil swiat. Sciaga na siebie nieszczescia, uznal Ridcully. Sluzy za piorunochron losu, dzieki czemu nikt inny juz nie musi za to sluzyc. Taki osobnik wart jest wiktu i opierunku (nawet uwzgledniajac zwiekszona ilosc poplamionej bielizny) i wiadra wegla dziennie, choc w opinii nadrektora mial przesadna sklonnosc do narzekania. Jednak byl szybki, a zatem przydatny.

— Prosze sie zastanowic — tlumaczyl Rincewind. — Pojawia sie tajemnicza urna i nagle wszystko sie kreci wokol pilki. To wrozbne. Znaczy, ze wydarzy sie cos niedobrego.

— Daj spokoj, rownie dobrze moze to byc cos cudownego — zaprotestowal Ridcully.

Zdawalo sie, ze Rincewind rozwaza te mozliwosc.

— Moze byc cudowne, lecz bedzie straszne. Przykro mi, ale tak juz jest.

— Jestesmy na Niewidocznym Uniwersytecie, Rincewindzie. Czego mozna sie obawiac? Oprocz mnie, naturalnie. Wielkie nieba, to przeciez sport. — Ridcully podniosl glos. — Podzielcie sie na druzyny i grajcie!

Cofnal sie i stanal obok Myslaka. Ponagleni gracze, otrzymawszy glosne i wyrazne instrukcje, zbili sie w krag, by metoda ogolnego gwaru ustalic, co powinni przedsiewziac zamiast tego.

— Nie moge uwierzyc — stwierdzil Ridcully. — Kazdy chlopak wie, co robic, kiedy znajdzie cos do kopania. — Zlozyl dlonie w trabke. — No, dalej! Niech wystapia dwaj kapitanowie. Nie obchodzi mnie, kto to bedzie.

Zajelo to wiecej czasu, niz sie spodziewal, poniewaz ci, ktorzy nie opuscili holu dyskretnie, zrozumieli, ze pozycja kapitana druzyny oferuje wyjatkowa szanse bycia celem nieprzewidywalnego gniewu nadrektora. W koncu jednak dwie ofiary zostaly wypchniete naprzod i przekonaly sie, ze nie zdolaja latwo wepchnac sie z powrotem.

— A teraz dobierajcie sobie graczy na przemian. — Zerwal kapelusz i cisnal go na ziemie. — Przeciez wszyscy rozumiemy, na czym to polega! Jak male dziewczynki i rozowy kolor! Wiecie, co robic! Wybierajcie na zmiane, zeby jeden mial u siebie dziwnego dzieciaka, a drugi tego grubego… Zostan, Rincewindzie!

Myslak zadrzal mimowolnie, kiedy powrocily wspomnienia szkolnych lat, by z niego zadrwic. Gruby dzieciak

Вы читаете Niewidoczni Akademicy
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату