Kolejny rozblysk tej mocy, ktora Agnes z calej sily starala sie wytlumic, rozswietlil w jej umysle zdradziecki obraz.

— To mi wyglada jak wypadek, ktory tylko czeka, zeby sie zdarzyc — mruknela.

— Jestem pewna, ze to absolutnie bezpieczne!! — pisnela Christine. — Przeciez nie pozwoliliby…

Akord przetoczyl sie po sali, wprawiajac scene w wibracje. Zyrandol zadzwieczal, posypalo sie wiecej kurzu.

— Co to bylo? — zdziwila sie Agnes.

— To organy!! Sa takie wielkie, ze stoja za scena!! Chodz, zobaczymy!!

Inni pracownicy opery spieszyli juz do organow. W poblizu, w kaluzy zielonej farby, lezalo przewrocone wiadro.

Stolarz wyciagnal reke obok Agnes i podniosl koperte lezaca na stolku przy organach.

— To do szefa — stwierdzil.

— Kiedy ja dostaje poczte, listonosz zwykle po prostu stuka do drzwi. — Balerina zachichotala.

Agnes uniosla glowe. Liny w mroku kolysaly sie leniwie. Zdawalo jej sie, ze dostrzega plame bieli, ktora po chwili zniknela.

Jakis ledwie widoczny ksztalt wisial miedzy linami…

Cos wilgotnego i lepkiego kapnelo z gory i rozprysnelo sie na klawiaturze.

Ludzie krzyczeli juz, gdy Agnes wyciagnela reke, przejechala palcem po rosnacej mokrej plamie i powachala.

— To krew! — rzekl stolarz.

— To krew, prawda? — upewnil sie muzyk.

— Krew!! — wrzasnela Christine. — Krew!!

Straszliwy los kazal Agnes zachowywac spokoj w chwilach kryzysu. Raz jeszcze powachala palce.

— Terpentyna — oznajmila. — Hm… Przykro mi. Czy to niedobrze?

Wplatany w liny ksztalt jeknal.

— Czy nie powinnismy opuscic go na dol? — dodala Agnes.

Cando Wycinak byl skromnym drwalem. Nie dlatego skromnym, ze byl drwalem. Bylby wciaz calkiem skromny, gdyby nawet posiadal piec tartakow. Po prostu byl skromny z natury.

Wlasnie bezpretensjonalnie ukladal kloce drewna w miejscu, gdzie droga z Lancre laczy sie z glownym traktem gorskim, gdy zauwazyl woz, ktory zatrzymal sie i wysiadly dwie starsze panie w czerni. Kazda sciskala w jednej rece miotle, w drugiej jakis tobolek.

Klocily sie. Nie byla to glosna klotnia, ale chroniczny spor, ktory najwyrazniej trwal juz dosc dlugo i mial sie ciagnac jeszcze z dziesiec lat.

— Dobrze ci mowic, ale to przeciez moje trzy dolary, wiec nie rozumiem, czemu nie moge decydowac, jak pojedziemy.

— Lubie latac.

— A ja uwazam, ze troche za zimno jest na miotle o tej porze roku. Wiatr przewiewa nawet takie miejsca, ze nie smialabym o nich wspomniec.

— Doprawdy? Nie wyobrazam sobie, co by to byly za miejsca.

— Och, Esme!

— Przestan mnie tu ochesmowac. To nie ja wymyslilam Zabawny Tort Weselny ze Specjalnymi Paluszkami Biszkoptowymi.

— Zreszta Greebo nie lubi latac na miotle. Ma bardzo delikatny zoladek.

Wycinak zauwazyl, ze jeden z tobolkow porusza sie dosc leniwie.

— Gytho, widzialam raz, jak zezarl polowke skunksa, wiec nie opowiadaj mi o jego delikatnym zoladku — odparla babcia, ktora kotow nie lubila z zasady. — Poza tym… on znow To zrobil.

Niania Ogg lekcewazaco machnela reka.

— Och, robi To tylko czasami, kiedy naprawde nie moze sie inaczej bronic — wyjasnila.

— Zrobil To w kurniku starej Omackowej w zeszlym tygodniu. Wyszla sprawdzic, co to za halas, a on To zrobil na jej oczach. Musiala sie potem polozyc.

— Byl pewnie jeszcze bardziej przerazony niz ona — bronila kota niania.

— Tak sie koncza te zwariowane pomysly z obcych stron. Teraz masz kota, ktory… Tak, o co chodzi?

Wycinak zblizyl sie do nich grzecznie i czekal przygarbiony, w postawie kogos, kto probuje zwrocic na siebie uwage, ale nie chce przeszkadzac.

— Czy panie czekaja tu na dylizans?

— Tak — potwierdzila wyzsza.

— Eee… Obawiam sie, ze najblizszy powoz sie tu nie zatrzymuje. W ogole sie nie zatrzymuje az do Sakowych Zrodel.

Przyjrzaly mu sie uprzejmie.

— Dziekuje — rzekla wyzsza, po czym zwrocila sie do towarzyszki. — W kazdym razie paskudnie ja wystraszyl. Boje sie myslec, czego sie teraz nauczy.

— Teskni, kiedy wyjezdzam. Od nikogo innego nie chce przyjmowac jedzenia.

— Bo probuja go otruc. I nic dziwnego.

Wycinak smetnie pokrecil glowa i wrocil do sagu drewna.

Dylizans pojawil sie piec minut pozniej. Wyjechal z duza predkoscia zza zakretu, zrownal sie ze staruszkami…

…i stanal. To znaczy, konie usilowaly znieruchomiec, a kola sie zablokowaly.

Byl to raczej obrot niz zwykly poslizg. Caly dylizans wyhamowal wreszcie jakies trzydziesci sazni dalej, z woznica na drzewie.

Kobiety podeszly tam, klocac sie ciagle. Jedna z nich szturchnela woznice kijem od miotly.

— Dwa bilety do Ankh-Morpork poprosze.

Mezczyzna zeskoczyl na droge.

— Co to ma znaczyc: dwa bilety do Ankh-Morpork? Dylizans sie tu nie zatrzymuje!

— Jak dla mnie wyglada na calkiem zatrzymany.

— Czy to wyscie cos zrobily?

— Kto? My?!

— Posluchaj no, paniusiu, nawet gdybym mial tu przystanek, to bilety sa po czterdziesci dolarow kazdy, na demona!

— Och!.

— A po co nosicie miotly?! — krzyczal woznica. — Jestescie czarownicami?

— Tak. Czy czarownice sa traktowane szczegolnie?

— Owszem. Nazywam je wscibskimi, bezczelnymi starymi pudlami.

Wycinak mial wrazenie, ze stracil fragment konwersacji, poniewaz nastepnie uslyszal:

— Czy moglbys powtorzyc, mlody czlowieku?

— Dwa bezplatne bilety do Ankh-Morpork, szanowna pani. Prosze uprzejmie.

— Miejsca w srodku. Zadnej jazdy na kozle.

— Alez oczywiscie, droga pani. Chwileczke, uklekne moze na ziemi, zeby latwiej bylo paniom Wsiasc.

Po chwili dylizans odjechal, a Wycinak z zadowoleniem pokiwal glowa. Milo sie przekonac, ze grzecznosc i dobre maniery jeszcze nie zniknely.

Ze sporymi klopotami, przy akompaniamencie krzykow i rozplatywania lin, opuszczono biedaka na scene.

Byl zalany farba i terpentyna. Liczna publicznosc, zlozona z obslugi majacej chwilowo wolne oraz artystow na wagarach z proby, tloczyla sie dookola.

Agnes przykucnela, rozluznila mu kolnierzyk i probowala odwinac sznur, ktory omotal mu ramie i szyje.

— Czy ktos go zna? — spytala.

— To Tommy Cripps — oswiadczyl ktorys z muzykow. — Maluje dekoracje.

Вы читаете Maskarada
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×