— To byl najlepszej jakosci kwarc! — wrzasnal Zygzak, wybiegajac zza kantorka.
— Och, Akwilo! — wykrzyknela Annagramma, nieco przestraszona, ale powstrzymujaca sie tez od smiechu.
Zygzak minal je, biegnac w strone miejsca, gdzie upadla kula, a teraz lezaly setki bardzo kosztownych kawaleczkow…
…gdzie nie lezaly setki bardzo kosztownych kawaleczkow.
I on, i Annagramma w tej samej chwili odwrocili sie w strone Akwili.
A ona obracala kule na czubku palca.
— Szybkosc reki potrafi oszukac oko — oswiadczyla spokojnie.
— Przeciez slyszalem trzask rozbijanej kuli! — wykrzyknal Zygzak.
— Oszukuje tez ucho. — Akwila odlozyla kule na miejsce. — Nie chcejej, ale… — wskazala palcem — wezme ten naszyjnik, i ten tez, i tamten z kotami, i pierscionek, i zestaw tych dwoch, nie, tych trzech, i… a co tojest?
— Hm, to Ksiega Nocy — powiedziala nerwowo Annagramma. — Rodzaj magicznego dziennika. Zapisujesz w nim, nad czym pracujesz…
Akwila siegnela po ksiege oprawna w skore. Na okladce w obramowaniu zjeszcze grubszej skory widnialo oko. Oko przesunelo sie tak, ze teraz spogladalo na nia. Prawdziwy pamietnik czarownicy. Robil znacznie wieksze wrazenie niz jakis tam bezwartosciowy stary kalendarz kupiony od okreznego sprzedawcy.
— Czyje to oko? — zapytala Akwila. — Czy to byl ktos interesujacy?
— No, ja mam te ksiege od magow z Niewidocznego Uniwersytetu — odparl Zygzak, ktoryjeszcze nie doszedl do siebie. — To nie jest prawdziwe oko, ale ma dosc sprytu, by podazac za toba, az zlapie kontakt z twoim okiem.
— Mrugnelo — stwierdzila Akwila.
— Magowie to naprawde wyjatkowo sprytni ludzie — powiedzial krasnolud, ktoryjuz wyczul transakcje. — Czy mam ja dla ciebie zapakowac?
— Tak. Zapakuj to wszystko. A teraz czy ktos mnie styszy? pokaz mi dzial ubran…
…a w nim kapelusze. Czarownice, jak wszyscy, ulegaja modom. Bywa, ze modne sa plisy, kiedy indziej czubekjest tak zakrecony, ze potrafi wskazywac ziemie. I nawet najbardziej tradycyjny kapelusz (czarny rozek skierowany czubkiem w gore) potrafi miec rozne odmiany, takie jak na przyklad: Wiesniaczka (wewnetrzne kieszenie, material nieprzemakalny), Pogromca Chmur (z haczykiem do zaczepiania na miotle) i, czesto uzywany, model Bezpieczny (gwarantujacy w 80% przetrwanie zawalania sie obiektow murowanych).
Akwila wybrala najwyzszy rozek z czubkiem skierowanym ku gorze. Mial ponad dwie stopy i byl wyszywany w gwiazdy.
— To Drapacz Chmur, musze przyznac, ze bardzo w twoim stylu — pochwalil wybor Zygzak, ktory zwijal sie jak fryga, otwierajac kolejne szuflady. — Pasuje do czarownicy, ktora moze wiele osiagnac, wie, czego chce, i nie dba, ile zab przyplaci to zyciem. — Parsknal smiechem. — Chcialbym nadmienic, ze wiele dam lubi miec pasujacy do tego kapelusza plaszcz. Chcialbym pokazac fason Polnoc, czysta welna, piekny splot, wyjatkowo cieply, ale… — spojrzal na Akwile porozumiewawczo — …tak sie sklada, ze mam tez plaszcz z bardzo limitowanej serii Lekki Zefir, niezwykle rzadko sie trafia, czarny jak wegiel i cienki niczym pajeczyna. Trzeba zapomniec o ochronie przed chlodem czy deszczem, ale przy najlzejszym podmuchu wyglada niezwykle efektownie. Prosze tylko spojrzec…
Trzymajac plaszcz w dloni, lekko w niego dmuchnal. Material uniosl sie w gore i furkotaljak lisc na wietrze.
— Och! — jeknelaAnnagramma.
— Biore — oswiadczyla Akwila. — Wloze go na sobotnie Proby.
— Gdybys wygrala, powiedz wszystkim, ze kupilas to tutaj — poprosil Zygzak.
— Kiedy wygram, powiem, ze dostalam bardzo przyzwoita znizke — powiedziala Akwila — Nigdy nie daje znizek — oswiadczyl Zygzak tak hardo, jak tylko krasnolud potrafi.
Akwila, nie odrywajac od niego wzroku, siegnela po jedna z najdrozszych rozdzek. Rozdzka zalsnila.
— To numer szesc — wyszeptala Annagramma. — Pani Skorek ma wlasnie taka.
— Widze na niej runy — powiedziala Akwila, a sposob, wjaki wymowila te slowa, spowodowal, ze Zygzak pobladl.
„No oczywiscie! — wykrzyknela Annagramma. — Na rozdzce musza byc runy.
— Te akurat sa wjezyku Oggham. — Akwila usmiechala sie do krasnoluda bardzo nieprzyjemnie. — Czy powinnam powiedziec, co jest tu napisane? Napisanejest: „Co za glupek macha mna?”.
— Nie tym tonem do mnie, mloda damo! — wykrzyknal krasnolud. — Kim jest twoja opiekunka? Znam ja takie jak ty! Nauczy sie jednego zaklecia ijuzjej sie wydaje, ze jest panna Weatherwax. Nie dopuszcze do takiego zachowania! Brian!
Zajego plecami poruszyla sie kotara, za ktora znajdowalo sie zaplecze sklepu, i po chwili pojawil sie mag.
Od razu bylo widac, ze to mag. Oni nigdy nie zostawiaja miejsca na niedomowienia. Mial na sobie dluga suknie w gwiazdy i rozne magiczne symbole, bylo tam nawet pare cekinow. Jego broda bylaby dluga, gdyby ten mlody czlowiek mogl wyhodowac dluga brode. Byla jednak poszarpana, wiotka i niezbyt czysta. Ogolny efekt psul tez fakt, ze wjednej rece trzymal papierosa, w drugiej kubek z herbata, aj ego twarz wygladalajak u stworzenia, ktore mieszkalo dlugo na moczarach.
Kubek byl wyszczerbiony i zdobil go radosny napis: „Nie musisz znac sie na magii, zeby tu pracowac, choc by sie to przydalo!!!!!”.
— Co? — zapytal i dodal z wyrzutem: — Przeciez wiesz, ze to moja przerwa sniadaniowa.
— Ta mloda… damajest klopotliwa — powiedzial Zygzak. — Rzuca magia. Odpowiada i madrzy sie. To co zwykle.
Brian spojrzal na Akwile, ktora usmiechnela sie do niego promiennie.
— Brian byl na Niewidocznym Uniwersytecie — oswiadczyl Zygzak z usmiechem wyraznie mowiacym: No i widzisz! — Otrzymal stopien. O tym, czego nie wie na temat magii, mozna by napisac ksiazke! Paniom nalezy wskazac droge do wyjscia, Brianie.
— No wiec, drogie panie — odezwal sie nerwowo Brian, odstawiajac kubek. — Zrobcie to, co mowi pan Wrecemocny, i spadajcie, zgoda? Nie chcemy tu zadnych klopotow, prawda? No dalej, jestescie przeciez grzecznymi dziewczynkami.
— Po co panu mag do ochrony, skoro ma pan tyle magicznych amuletow, panie Wrecemocny? — zapytala slodko Akwila.
— No i co tak stoisz? — Zygzak zwrocil sie do Briana. — Widzisz, ona to znowu robi! Chyba ci za cos place. Wplyn na nie albo zrob cos!
— Jesli studiowales magie, Brian, to masz jakies pojecie o zachowaniu masy, prawda? — zapytala Akwila. — Chodzi mi o to, ze dokladnie wiesz, co sie dzieje, kiedy chcesz kogos zamienic w zabe?
— No, ja… — zaczal mag.
— Przeciez to tylko przenosnia! — zachnal sie Zygzak. — Chcialbym zobaczyc, jak ty zamieniasz kogos w zabe!
— Zyczenie spelnione — odparla Akwila i machnela rozdzka.
— Poczekaj — zaczal Brian — kiedy mowilem, ze bylem na Niewidocznym Uniwersytecie, chodzilo mi o…
A zakonczyl, mowiac: — Erk!
Oderwij teraz wzrok od Akwili i przenies sie wysoko, ponad sklep i ponad wioske, tak by krajobraz rozciagnal sie pod tobajak patchwork pol, lasow i gor.
Magia rozchodzi sie niczym zmarszczki na wodzie, do ktorej wrzucimy kamien. Nawet kilka mil od miejsca, w ktorym sie wydarzyla, powoduje, ze chaosy zaczynaja wirowac, rwa sie siatki na uroki. Im dalej zmarszczki magii odplywaja, tym ich sila staje sie mniejsza, ale nigdy nie zamiera, wciaz potrafiaja wyczuc urzadzenia bardziej wrazliwe od najwrazliwszego chaosu…
Pozwolmy, by oko przesunelo sie i teraz opadlo w dol, do tego lasu, na te polane, do tej chatki…
Na scianach nie ma nic, tylko biel wapna, podloga to jedynie zimne kamienie. Na wielkim palenisku nie widac zadnych garnkow. Czarny czajnik do herbaty wisi na czarnym haku nad czyms, co od biedy tylko mozna by