— Jak umarlam? — zapytala slabym glosem.

— Wybuch i dym, i to wszystko — odparl Rozboj. — Zadnego balaganu.

— Przynajmniej los byl odrobine laskawy. — Znowu upadla na podloge.

— No wlasnie, duza purpurowa chmura, jakby tuman — potwierdzil GlupiJas.

— Gdziejest… nie czuje… gdziejest moje drugie cialo?

— To wlasnie ono zamienilo sie w duza chmure — odparl Rozboj. — Dobrze, ze ma pani zapasowe, co?

— Nie moze sobie tego poukladac — wyszeptal Strasznie Ciut Wojtek. — Postepujcie z nia lagodnie.

— Jak dajecie sobie rade, widzac wszystko tylko z jednej strony? — sennie zapytala caly swiat panna Libella. — Jak dam sobie rade z codziennymi obowiazkami, majac tylkojednapare rak i nog? Bedac wjednym miejscu naraz… jak ludzie to robia? To niemozliwe.

Zamknela oczy.

— Panno Libello, potrzebujemy pani! — krzyknal Rozboj prosto wjej ucho.

— Potrzebuja, potrzebuja, potrzebuja — mruczala do siebie panna Libella. — Kazdy potrzebuje czarownicy. Nikt nie dba o to, czego potrzebuje czarownica. Dawac i dawac przez caly czas… Powiem wam cos, dobra wrozka nigdy nie ma wlasnych zyczen…

— Panno Libello! — wydzieral sie Rozboj. — Nie moze pani zrzucac tego na nas!

— Jestem taka wyczerpana — wyszeptala panna Libella. — Nic mnie to nie obchodzi.

— Panno Libello! Duza ciutwiedzma lezy na podlodze jak niezywa, jest zimna niczym lod, a poci sie jak kon w galopie! Walczy z siedzacym w niej potworem i przegrywa! — Rozboj wpatrywal sie w twarz panny Libelli, ale po chwili potrzasnal glowa. — Nic z tego. Zemdlala. Chodzcie, chlopaki, przeniesiemyja!

Jak wiele niewielkich stworzen, Figle maja nieproporcjonalnie duzo sily. Ajednak az dziesieciu potrzeba bylo, zeby przeniesc panne Libelle waskimi schodami i nie poobijac jej wiecej, niz to bylo konieczne, choc trzeba przyznac, ze uzyli jej stop, by otworzyc drzwi do pokoju Akwili.

Dziewczynka lezala na podlodze. Od czasu do czasu ktorysjej miesien drgal.

Panna Libella siedziala przy scianie podparta niczym lalka.

— Jak mamy ocucic duza ciutwiedzme? — zapytal DuzyJan.

— Slyszalem, ze trzeba polozyc glowe miedzy nogami. — W glosie Rozboja pobrzmiewalo zwatpienie.

Glupi Jas westchnal i wyciagnal miecz.

— Dla mnie to ciut drastycznie — oswiadczyl — ale jesli ktos mi pomoze i ja przytrzyma, zeby sie nie ruszala…

Panna Libella otworzyla oczy. Na cale szczescie. Usilowala skupic wzrok na Figlach, po chwili usmiechnela sie dziwnie szczesliwym usmiechem.

— O, elfy — wyszeptala.

— O nie, ona bredzi! — jeknal Rozboj.

— Nie, ona mysli o elfach, takjakje sobie wyobrazajaludzie _ odparl Strasznie Ciut Wojtek. — Malutkie brzeczace ciutstworzonka mieszkajace w kwiatach i latajace z motylami.

— Co? Nigdy nie widzieli prawdziwych elfow? Gorsze to od os! — burknal DuzyJan.

— Nie mamy na to czasu! — huknal Rozboj. Wskoczyl na kolano panny Libelli. — O tak, madame, jestesmy elfami z krainy… z kra — i iny… — Spojrzal bezradnie na Wojtka.

— Brzeczacej? — podsunal mu Wojtek Wielkageba.

— No wlasnie, z Brzeczacej Krainy, gdzie znalezlismy prawdziwa ciutksiezniczke, ktora zaatakowala banda lobuzow…

— …zlych goblinow — zaproponowal Wojtek.

— No tak, zlych goblinow, zgadza sie, onajest w nie najlepszym stanie, wiec zastanawiamy sie, czy bedzie pani tak mila i sie nia zajmie…

— …zanim pojawi sie przystojny ksiaze na bialym koniu w zlotoglowiu, by obudzicja magicznym pocalunkiem — dokonczyl Wojtek.

Rozboj rzucil mu pelne desperacji spojrzenie i odwrocil sie do zdezorientowanej panny Libelli.

— O to wlasnie idzie, zanim stanie sie to, co mowil moj przyjaciel. Panna Libella probowala sie skupic.

— Jak na elfyjestescie strasznie brzydkie — powiedziala.

— No tak, te, ktore zazwyczaj sie widuje, zajmuja sie pieknymi kwiatami. — Umysl Rozboja pracowal na pelnych obrotach. — My raczej jestesmy od parzacych pokrzyw, ostow i innych chwastow, rozumie pani, prawda? To nie byloby w porzadku, gdyby tylko sliczne kwiatuszki mialy swoje elfy, prawda? Wydaje mi sie to nawet niezgodne z prawem. A teraz czy moglaby pani, prosze, pomoc przy ksiezniczce, zanim te lobuzy…

— …zle gobliny… — podpowiedzial Wojtek.

— No wlasnie, zanim wroca — zakonczyl Rozboj.

W napieciu wpatrywal sie w panne Libelle. Najej twarzy pojawilo sie cos sugerujacego zachodzacy w glowie proces myslenia.

— Czy ma szybki puls? — wymamrotala. — Czy oddycha gwaltownie? Mowiliscie, ze skore ma zimna, ale sie poci? To wyglada na szok. Musicie ja ogrzac. Podniesc jej nogi w gore. Nie spuszczajcie z niej oka. Usuncie przyczyne… — Glowajej opadla.

— Kon w zlotoglowiu? — Rozboj obejrzal sie w strone Wojtka. — Skad ty wziales te wszystkie bzdury?

— W poblizu Dlugiego Jeziora stoi duzy dom i oni tam czytaja swoim ciutmaluchom takie opowiesci. Siadalem w mysiej dziurze i sluchalem — odparl Strasznie Ciut Wojtek Wielkageba. — Pewnego dnia zakradlem sie i obejrzalem obrazki, byly tam Wielkiedziela, ktore nazywano rycerzami, w zbrojach, z mieczami i tarczami, i konie w pioropuszach…

— No coz, choc to bzdury, podzialaly — stwierdzil Rozboj. Spojrzal na Akwile. Poniewaz lezala na ziemi, siegal jej do policzka. To bylo jak spacer wokol wzgorka. — Na litosc, smutno mi sie robi, kiedy patrze na te biedna ciutdziewczynke. — Potrzasnal glowa. — Chodzcie, chlopaki, zdejmijmy przykrycie z lozka, a poduszke polozymy pod stopy.

— Rozboju — zagadnal Glupi Jas.

— No? — Rozboj wpatrywal sie w nieprzytomna Akwile.

— Jak my sie dostaniemy do jej glowy? Musi byc cos, co nas tam zaprowadzi.

— Tak jest, Jasiu, i ja wiem, co to moze byc, poniewaz uzywam swojej glowy do myslenia! — odparl dumnie Rozboj. — Przygladalem sie duzej ciutwiedzmie wystarczajaco czesto, prawda? Widzisz ten naszyjnik?

Siegnal po prezent od Rolanda. Srebrny kon zsunal sie z szyi Akwili i lezal na podlodze pomiedzy amuletami na tle czarnego lsniacego materialu.

— Tak — rzekl Jas.

— To prezent od syna barona. A ona go nosi. Probowala przemienic sie wjedno ze stworzen nocy, ale cos kazalo jej to zatrzymac. Wiec bedzie takze w jej glowie. Jest dla niej wazne. Musimy tylko wyfrancowac sie w jego bieg i zabierze nas tam, gdzie ona jest[8].

Glupi Jas podrapal sie w glowe.

— Aja myslalem, ze ona uwaza go za nic wartego. Widzialem, jak sie zachowywala, kiedy przejezdzal kolo niej: nos w gore i patrzyla w calkiem inna strone. Zdarzalo sie jej nawet czekac pelne dwadziescia piec minut, zeby mogla to zrobic.

— Zaden mezczyzna nie zrozumie, jak dziala umysl kobiety — oswiadczyl gornolotnie Rozboj. — Idziemy za koniem.

* * *

Z ksiegi „Basniowe stwory ijak ich unikac” autorstwa panny Roztropnej Tyk:

Nikt dokladnie nie wie, w jaki sposob Fik Mik Figle przechodza z jednego swiata do drugiego. Ci, ktorzy byli swiadkami tego zdarzenia, twierdza, ze odrzucaja wtedy do tylu ramiona, a jedna noge wyciagaja energicznie przed siebie, potem szybko poruszaja stopa i juz ich nie ma. Nazywane jest to krokwskok, a jedyny komentarz Figli, jaki mozna uslyszec na ten temat, to: „Chodzi o odpowiedni ruch kostka i tyle”. Najwyrazniej udaje im sie magicznie podrozowac pomiedzy roznymi swiatami, ale nie wewnatrz tych swiatow. Do tego sluza im nogi, jak zapewniaja ludzi.

Вы читаете Kapelusz pelen nieba
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату