przeszkod. Co o tym myslisz, Yamagishi-san?

Yamagishi nie doslyszal pytania. Cichutko nucil „Chcialbym upasc”, najnowszy hit z listy przebojow, pelen detali o tym, jak sie ulega pokusom poza Ziemia. Nie pamietam wszystkich slow, usprawiedliwial sie, gdy ponownie zabrzmialo pytanie Haddena.

Wiec Hadden ciagnal dalej.

— Oczywiscie, czesci skladowe Maszyny beda w przyszlosci wirowaly, podskakiwaly, zderzaly sie, wiec kazda z nich przejdzie wszelkie mozliwe testy przepisane przez Wiadomosc. Mowie to, aby podkreslic jak bardzo nam zalezy na tym, zeby sie pani nie bala.

— Ja? Bala sie? Czego? O czym pan mowi, na milosc Boska. Nikt mnie dotad o nic takiego nie pytal i nie rozumiem…

— Prosze pani. Wiadomo juz, ze Komisja Selekcyjna zwroci sie niebawem do pani, i ze Prezydent na pewno ten wybor zaakceptuje. Z entuzjazmem, nie watpie. Czyzby chciala pani… — dodal wykrzywiajac twarz w usmiechu — reszte zycia przesiedziec w oknie, z poduszka pod lokciami?

Nad Skandynawia i Morzem Polnocnym zbieraly sie chmury, a Kanal La Manche osnuwala koronkowa, prawie przezroczysta mgla.

— No piekne. Wiec jedzie pani — poderwal sie Yamagishi i obie dlonie przylozyl sztywno do nogawek. Wykonal gleboki uklon.

— W imieniu dwudziestu dwu milionow zatrudnionych w moich korporacjach, witam pania wsrod nas.

Zwinela sie wygodnie do snu w przygotowanej dla siebie koi, ktora zawieszona byla miedzy dwiema scianami tak, zeby przy obracaniu sie z boku na bok w ciazeniu zero nie uderzyla o jakis mebel. Wtem ocknela sie z plytkiej drzemki, gdy wszyscy, jak jej sie zdawalo, pograzeni byli w glebokim snie. Podciagajac sie wprzod obiema rekami, dotarla przed wielka szybe. Znajdowali sie nad polkula pograzona w ciemnosci, Ziemie spowijala noc i tylko lsnily rozrzucone w niej swietliste platki, wewnatrz ktorych ludzkosc chronila sie przed nieprzeniknionym mrokiem ogarniajacym planete, gdy odwracala sie od Slonca. Minelo dwadziescia minut, podczas ktorych pierwsze zorze switu pojawily sie nad Ziemia, zas w Ellie dojrzala decyzja, ze jesli jeszcze raz ja poprosza, to odpowie „tak”.

Wtem wyrosl obok niej Hadden i Ellie lekko sie wzdrygnela.

— Wspanialy widok, przyznaje. Jestem tu juz pare lat, a wciaz mnie zachwyca. Ale czy nie meczy cie swiadomosc, ze zewszad zamyka cie puszka statku kosmicznego? A pomyslec, jak musi byc wspaniale wisiec sobie w pustce w samym kombinezonie. I niczego, ale absolutnie niczego nie ma wokol ciebie, poza gwiazdami. Nikt tego jeszcze nie doswiadczyl: ani linki zaczepowej, ani statku, moze tylko Slonce gdzies za toba, a ponizej Ziemia. Choc w moim przypadku wolalbym, zeby to byl Saturn. Oto plyniesz w przestrzeni, jakbys stanowil jednosc z kosmosem, dzisiejsze kombinezony maja dosc wyposazenia, zeby pozwolic na przezycie paru godzin. Twoj statek zostawil cie tu na chwile i zniknal. Moze wroci za godzine, moze nigdy. Najlepiej, oczywiscie, gdyby nie wrocil. Przezywasz swe ostatnie godziny posrod gwiazd, swiatow, w pustce kosmosu. Jakze mozna sie oprzec takiej pokusie, jesli sie nosi w sobie smiertelna chorobe? I na koniec chcialoby sie przezyc cos naprawde wyjatkowego.

— Mowi pan powaznie? Chce pan naprawde zalozyc takie przedsiebiorstwo pogrze… rozrywkowe?

— Troche za wczesnie na przedsiebiorstwo. I moze nie dokladnie w ten sposob. Powiedzmy, ze jestem na etapie badawczo-wdrozeniowym.

W tej chwili nabrala pewnosci, ze nie powie Haddenowi o swej decyzji. Ale on nie pytal.

Za to pozniej, gdy juz Narnia wylonila sie z mroku, zaczynajac abordaz przy Matuzalemie, wzial ja na bok i powiedzial:

— Mowilismy, ze Yamagishi jest najstarszym czlowiekiem na orbicie. Za to ja jestem najmlodszym, oczywiscie, wsrod stalych mieszkancow, bo astronauci czy dziewczeta do tanca sie nie licza. Istnieje wysokie prawdopodobienstwo medyczne, ze grawitacja zero utrzyma mnie w tym stanie przez wieki. Widzi pani, zaangazowalem sie w eksperyment nad niesmiertelnoscia. Nie mowie tego dla przechwalki, mowie dla konkretnego celu. Bo my tu eksperymentujemy nad przedluzeniem sobie zycia, a niech pani pomysli, co oni, tam na Vedze, juz w tej dziedzinie maja. Prawdopodobnie sa niesmiertelni, albo prawie niesmiertelni. Jestem osoba praktyczna i wiele ostatnio mysle o niesmiertelnosci. Przypuszczalnie wiecej i powazniej niz dotychczas ktokolwiek. Wiec zdradze pani sekret niesmiertelnych: oni sa bardzo ostrozni. Nic nie robia na zywiol, za duzo zainwestowali w walke o swa wiecznosc. Nie wiem, jak wygladaja, nie wiem, czego od pani chca, ale jesli kiedykolwiek pani sie z nimi spotka, prosze pamietac o tej mojej przyjacielskiej radzie: cokolwiek pani sie wyda piekielnie latwe, oni uznaja za niedopuszczalne ryzyko. Wiec jesli dojdzie z nimi do jakichs pertraktacji, niech pani nie zapomni o mych slowach.

ROZDZIAL 17

Sen mrowek

Mowa ludzka przypomina pekniety sagan, na ktorym bebnimy do tanca niedzwiedziom teskniac za muzyka, od ktorej rozplynelyby sie gwiazdy.

GUSTAW FLAUBERT. Pani Bovary (1857)

Wlasnie pakowala swoj bagaz przed podroza do Japonii: notesy, tasmy a takze lisc palmy, kiedy nadeszla wiadomosc. Matka miala wylew. I zaraz po tym kurier przyniosl list — byl od Johna Staughtona — ktory, pomijajac wstepne uprzejmosci, pisal:

Matka twoja i ja rozmawialismy czesto o twych niedostatkach i o zaniedbaniach. Nigdy nie byly to przyjemne rozmowy, bo jesli bronilem ciebie (co mi sie zdarzalo — nie uwierzysz — nader czesto), matka mowila, ze zachowuje sie jak marionetka w twoich rekach. Ale gdy probowalem cie krytykowac, to dowiadywalem sie, ze mam pilnowac swoich spraw. Chce jednak, zebys wiedziala, ze od czasu twojego odkrycia, calkowita niedbalosc jaka okazywalas matce, nie probujac jej chocby raz odwiedzic, byla dla niej zrodlem wielkiego cierpienia. Wciaz powtarzala tym swoim okropnym babskom w pensjonacie — do ktorego tak bardzo chciala isc — ze odwiedzisz ja lada dzien. Przez cale lato to powtarzala. „Lada dzien”. Cieszyla sie na mysl, ze pokaze wszystkim swoja slawna corke i wciaz zmieniala porzadek, w jakim bedzie cie przedstawiac temu zgrzybialemu zgromadzeniu.

Pewnie niemilo ci to czytac — zreszta i ja pisze te slowa ze smutkiem. Ale tak bedzie dla ciebie lepiej. Sprawilas jej swym zachowaniem wiecej bolu niz cokolwiek, czego w zyciu doswiadczyla — wlaczajac nawet smierc twojego ojca. Jestes dzis slawna, twoje holograficzne zdjecie mozna dostac w kazdym kiosku na calym swiecie. Obracasz sie wsrod politykow i tak dalej — jednak jako czlowiek niewiele nauczylas sie od czasow szkoly sredniej…

Oczy Ellie wypelnily sie lzami. Wpierw zmiela list i chciala tez zgniesc koperte, ale poczula w niej cos sztywnego. Byl to hologram zrobiony komputerowa technika ekstrapolacji ze starej dwuwymiarowej fotografii. Mimo istnienia krawedzi i rogow, mialo sie poczucie nieskonczonej glebi — nie widziala przedtem tego zdjecia, na ktorym matka — calkiem ladna panna — usmiecha sie z ramieniem swobodnie wspartym o bark ojca. Na jego twarzy widnial cien czegos, co musialo byc dwudniowym zarostem — promienieli ze szczescia i Ellie, w jakims przyplywie bolu, winy, wscieklosci na Staughtona i na pewno litosci nad soba, musiala spojrzec w oczy tym dwojgu, ktorych takimi nigdy wiecej juz nie zobaczy.

Matka nieruchomo spoczywala na lozku. Wyraz twarzy miala dziwnie obojetny, ani to byla radosc, ani zal, tylko… trwanie. Od czasu do czasu mrugala, wiec Ellie nie byla pewna, czy rozumie, lub chocby tylko slyszy to, co sie do niej mowi. Natychmiast do glowy pani astronom naplynela moc wynalazczych pomyslow — coz Ellie mogla na to poradzic, same jej w glowie powstawaly. Jedno mrugniecie powieka — „tak”, dwa — „nie”. Albo podniesc encefalograf z kablem od katody, tak zeby matka mogla go zobaczyc i nauczyc ja regulacji mozgowych fal beta. Do licha, przeciez to matka, nie Alfa Lira, i jesli cos przynioslo Ellie do jej lozka, to nie algorytmy dekodujace, lecz milosc. Wziela dlon matki w swe rece i godzinami do niej mowila. Wspominala ja, ojca, swoje dziecinstwo, przypominala jej, jak biegala drobiac nozkami miedzy swiezo wyprana bielizna i jak nagle, uniesiona przez matke, poleciala w niebo. Mowila o Johnie Staughtonie i przepraszala matke za tyle rzeczy… Poplakala tez troche, a potem, poniewaz wlosy matki byly w nieladzie, poszukala szczotki i zrobila jej szalowa fryzure. Patrzyla w pokryta

Вы читаете Kontakt
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату