przygotowac sie do zycia. Bylo to az za duzo, bo decyzje podjal juz kilka godzin temu.
Jego zycie nie bylo juz teraz czyms, czym moze szastac do woli; zwrocili mu je z narazeniem wlasnego zycia ludzie, ktorych nigdy nie widzial i ktorych nigdy wiecej nie spotka.
X
— Zdajesz sobie oczywiscie sprawe — mowil doktor Myers — ze jestem tylko zwyklym lekarzem, a nie jakims autorytetem w psychiatrii, bede wiec musial odeslac cie do profesora Stevensa i jego wesolej gromadki.
— Czy to jest naprawde konieczne?
— Nie sadze, ale nie moge brac na siebie odpowiedzialnosci. Gdybym mial zylke hazardzisty, tak jak Don, to przyjalbym kazdy zaklad, ze to sie juz u ciebie nie powtorzy. Lekarzy jednak nie stac na gry hazardowe, a poza tym mysle, ze dobrze ci zrobi, jesli wyjedziesz stad na kilka dni.
— Za dwa-trzy tygodnie koncze kurs. Czy nie mozna zaczekac do tego czasu?
— Nie kloc sie nigdy z lekarzem, Walt, bo go i tak nie przegadasz. Zreszta o ile znam sie na matematyce, poltora miesiaca to nie sa dwa-trzy tygodnie. Kurs moze pare dni zaczekac; nie sadze, aby profesor Stevens dlugo cie tam zatrzymywal. Prawdopodobnie zmyje ci dobrze glowe i odesle z powrotem. A na razie chcialbym — jesli pozwolisz — wyjasnic kilka spraw.
— Prosze bardzo.
— Po pierwsze, wiemy, dlaczego miales atak w danej chwili. Wech jest tym zmyslem, ktory bardzo latwo wywoluje skojarzenia, i teraz, kiedy powiedziales mi, ze komory sluzowe statkow kosmicznych zawsze pachna syntenem, cala historia nabrala sensu. Miales pecha, ze poczules ten zapach akurat wtedy, kiedy patrzyles na stacje kosmiczna; sam bywam nieraz jak zahipnotyzowany, kiedy widze to diabelstwo pedzace po niebie niczym jakis zwariowany meteor.
Ale to jeszcze nie wyjasnia wszystkiego. Musiales byc, powiedzmy, pobudzony emocjonalnie, zeby tak zareagowac. Powiedz mi… czy masz przy sobie fotografie zony?
Franklin byl zupelnie zbity z tropu tym niespodziewanym i pozornie bezsensownym pytaniem.
— Mam — powiedzial. — A dlaczego pytasz?
— Niewazne. Moge zobaczyc?
Po dlugich poszukiwaniach, ktore Myers od razu uznal za udawane, Franklin unikajac wzroku doktora podal mu fotografie.
Myers przyjrzal sie kobiecie, rozlaczonej z mezem prawami bardziej bezwzglednymi niz wszystkie najsurowsze prawa pisane przez ludzi. Byla drobna, ciemnowlosa i miala blyszczace, piwne oczy. Jedno spojrzenie powiedzialo doktorowi wszystko, co chcial wiedziec, ale dlugo jeszcze wpatrywal sie w zdjecie z mieszanina ciekawosci i wspolczucia. Zastanawial sie, jak tez daje sobie rade zona Franklina. Czy ona rowniez odbudowuje od podstaw swoje zycie na tej dalekiej planecie, z ktora jest na zawsze zwiazana prawami genetyki i grawitacji? Nie, na zawsze nie jest odpowiednim slowem, bo moze przeciez bezpiecznie przyleciec na Ksiezyc, gdzie sila grawitacji jest podobna, jak na jej rodzimej planecie. Tylko ze to tez nie mialoby wiekszego sensu, bo Franklin nie potrafi zniesc nawet krotkiej podrozy z Ziemi na Ksiezyc.
Doktor Myers z westchnieniem zwrocil zdjecie. Nawet w najdoskonalszym systemie spolecznym, w najbardziej pokojowym i sprawiedliwym swiecie, beda istniec nieszczescia i tragedie. A w miare tego, jak czlowiek bedzie rozciagac swoja wladze nad wszechswiatem, wylonia sie nowe problemy i nowe zrodla nieszczesc. Wlasciwie, jesli nie brac pod uwage szczegolow, to nie bylo w tej sprawie nic nowego. Od niepamietnych czasow ludzie przezywali tragedie rozlaki z ukochanymi albo na skutek zlosliwosci losu, albo swoich bliznich.
— Posluchaj, Walt — powiedzial doktor Myers. — Wiem o tobie kilka rzeczy, ktorych nie wie profesor Stevens, niech wiec to, co powiem, bedzie moim wkladem w twoje leczenie.
Niezaleznie od tego, czy uswiadamiasz to sobie, czy nie, Indra przypomina ci twoja zone. Dlatego wlasnie wywolala poczatkowo twoja sympatie. Jednoczesnie jednak to uczucie sympatii zrodzilo konflikt uczuc, gdyz nie chcialbys zdradzic kogos, kto — wybacz mi prosze brutalna szczerosc — dla ciebie tak jakby umarl. Czy zgadzasz sie z moja analiza?
Franklin milczal przez dluzsza chwile, az wreszcie powiedzial:
— Mysle, ze cos w tym jest. Ale co mam robic?
— Moze zabrzmi to cynicznie, ale jest stare powiedzonko, ktore pasuje jak ulal do twojej sytuacji: „Wolnosc to uswiadomiona koniecznosc”. Z chwila kiedy uznasz, ze pewne elementy twego zycia sa od ciebie niezalezne i musisz je po prostu przyjac, przestaniesz buntowac sie przeciwko nim. Nie oznacza to wcale kapitulacji; zaoszczedzisz dzieki temu energie na bitwy, ktore bedziesz musial stoczyc i ktore mozesz wygrac.
— Co mysli o mnie Indra?
— Jesli chcesz wiedziec, ta szalona dziewczyna jest w tobie zakochana. Najlepsze, co mozesz zrobic, to postarac sie wynagrodzic jej przezyte cierpienia.
— Sadzisz wiec, ze powinienem ozenic sie po raz drugi?
— Sam fakt, ze mozesz zadac takie pytanie, jest dobra oznaka, ale nie moge odpowiedziec ci prostym „tak” lub „nie”. Zrobilismy wszystko, co w naszej mocy, aby umozliwic ci rozpoczecie na nowo zycia, zawodowego. Jesli chodzi o twoje zycie uczuciowe, nasze mozliwosci sa znacznie mniejsze. Oczywiscie byloby wysoce pozadane, abys nawiazal mocny i trwaly zwiazek uczuciowy na miejsce tego, ktory straciles. Co do Indry, to jest ona czarujaca i inteligentna dziewczyna, ale nikt nie moze powiedziec, na ile glebokie sa jej uczucia do ciebie. Nie spiesz sie wiec, na wszystko przyjdzie czas. Pamietaj, ze nie mozesz sobie teraz pozwolic na bledy.
Na zakonczenie tego kazania chce ci powiedziec jeszcze jedno. Powazna czesc twoich problemow wynika z tego, ze zawsze zbyt wierzyles we wlasne sily. Nie przyjmowales do wiadomosci faktu, ze ty tez masz wady i mozesz potrzebowac czyjejs pomocy. I dlatego kiedy zetknales sie z czyms, co przeroslo twoje mozliwosci, zalamales sie i odtad gardziles sam soba.
Teraz wszystko to minelo. Nawet jesli dawny Walt Franklin byl po trosze draniem i mial swoje wady, to po generalnym remoncie mozna je wyeliminowac. Nie sadzisz?
Franklin usmiechnal sie krzywo; czul sie nieco wyczerpany, ale jednoczesnie rozproszyly sie ostatnie cienie zasnuwajace jego umysl. Nielatwo przyszlo mu zgodzic sie na czyjas pomoc, ale z chwila gdy ja przyjal, od razu poczul sie lepiej.
— Dziekuje za kuracje, doktorze — powiedzial. — Nie sadze, aby ci wielcy specjalisci mogli tu cos jeszcze dodac. Teraz juz wiem, ze moja wizyta u profesora Stevensa nie jest konieczna.
— Jestem tego samego zdania… ale i tak pojedziesz. A teraz splywaj stad i pozwol mi wrocic do mego glownego zajecia, to znaczy do oklejania plastrem skaleczen od korali.
Franklin juz w drzwiach odwrocil sie i spytal z niepokojem:
— Bylbym zapomnial. Don chce, zebym z nim jutro poplynal lodzia podwodna. Nie masz nic przeciwko temu?
— Prosze bardzo. Don jest duzym chlopcem i moze sie toba zaopiekowac. Prosze tylko, zebys sie nie spoznil na samolot jutro w poludnie.
Wychodzac z gabinetu doktora, ktory wraz z dwoma przyleglymi pokojami nosil szumna nazwe Osrodka Lekarskiego, Franklin nie mial zalu o to, ze kazano mu wyjechac z wyspy. Spotkal sie z wieksza troska i wyrozumialoscia, niz mial prawo oczekiwac. Uczucie pewnej wrogosci, jakim darzyli go mniej uprzywilejowani uczniowie, zniklo bez sladu i moze nawet lepiej bedzie uciec na kilka dni od nieco krepujacej atmosfery powszechnego wspolczucia, jaka go teraz otaczala. Szczegolnie trudno bylo mu uwolnic sie od pewnej sztywnosci, kiedy rozmawial z Donem lub Indra.
Przypomnial sobie jeszcze raz rade doktora Myersa i radosny skurcz serca przy slowach
“Ta szalona dziewczyna jest w tobie zakochana”. Jednoczesnie uwazal, ze byloby nieuczciwie, gdyby wykorzystal obecna sytuacje; aby zrozumiec naprawde, czym sa dla siebie, musza miec czas do namyslu. Na pierwszy rzut oka podobne mysli mogly sie wydac zimnym wyrachowaniem, bo czyz czlowiek zakochany rozwaza kiedykolwiek wszystkie za i przeciw?
Franklin wiedzial, jak na to odpowiedziec. Doktor Myers slusznie powiedzial, ze nie moze sobie teraz pozwolic na blad. Lepiej zaczekac troche i wyjasnic rzecz do konca, niz ryzykowac szczescie dwojga ludzi.