— Te wasze cholerne krople uspokajajace. Dopiero za trzecim razem podzialaly. W ten sposob zostaly mi juz tylko cztery porcje i jak tak dalej pojdzie, to dobrze, jak kazda z nich trafi…

— To dziwne. W laboratorium wszystko dzialalo znakomicie.

— Czy sprawdzaliscie je pod cisnieniem stu atmosfer?

— Nie. Nie sadzilismy, ze to moze byc potrzebne.

— No tak! — powiedzial Don, wyrazajac w ten sposob wszystko, co mozna powiedziec na temat biologow, usilujacych bawic sie w technike. Przez nastepne kilka minut w glosnikach panowala glucha cisza. Potem doktor Roberts ostroznie wrocil do tematu.

— Poniewaz nie mozemy polegac na pociskach usypiajacych, to musicie wyplywac troche szybciej. Percy ocknie sie znowu za jakies trzydziesci minut.

— W porzadku, zwiekszam szybkosc. Mam nadzieje, ze ta obroza nie zesliznie sie z niego.

W czasie nastepnych dwudziestu minut nic sie nie dzialo; potem nagle zaczelo sie dziac bardzo duzo.

— Znowu odzyskuje przytomnosc — zameldowal Franklin. — Mysle, ze obudzila go zwiekszona szybkosc.

— Obawialem sie tego — odpowiedzial doktor Roberts. — Wytrzymajcie, jak dlugo sie da, a potem wystrzelcie srodek usypiajacy. Daj Boze, zeby choc jedna ampulka byla dobra!

Nagle wlaczyl sie nowy glos.

— Tu kapitan. Obserwator zauwazyl w odleglosci dwoch mil kilka kaszalotow. Zdaje sie, ze plyna w naszym kierunku; miejcie na nie oko, bo my tu nie mamy horyzontalnego hydrolokatora.

Franklin przelaczyl nadajnik na daleki zasieg i prawie natychmiast odnalazl wieloryby.

— Nie ma powodu do obaw, — powiedzial. — Jesli podejda zbyt blisko, przeploszymy je.

Spojrzal dla odmiany na ekran telewizji i zobaczyl, ze Percy stal sie bardzo niespokojny.

— Strzelaj — powiedzial do Dona — i trzymaj kciuki.

— Tego strzalu nie jestem pewien — odpowiedzial Don. — Widac jakis skutek?

— Nie, pudlo. Probuj jeszcze raz.

— Zostaly trzy. Strzelam.

— Niestety. Widze, ze probowka nie pekla.

— Zostaly dwa. Teraz jeden.

— Pudlo. Co robic, doktorze? Ryzykowac ostatni? Obawiam sie, ze Percy moze sie w kazdej chwili uwolnic.

— Nie ma innego wyjscia — odpowiedzial doktor z wyraznym napieciem w glosie. — Wal, Don!

Prawie natychmiast Franklfh wydal okrzyk radosci.

— Udalo sie! — zawolal. — Znowu stracil przytomnosc. Na jak dlugo to wystarczy?

— Nie mozemy liczyc na wiecej niz dwadziescia minut i do tego musicie dostosowac swoje tempo. Jestesmy dokladnie nad wami. I pamietajcie, ze ostatnie dwiescie stop musicie pokonywac wolniej. Nie chcialbym go uszkodzic teraz, kiedy jestesmy tak blisko ceiu.

— Chwileczke — wtracil sie Don. — Obserwowalem te kaszaloty i widze, ze z cala szybkoscia plyna prosto na nas. Mysle, ze wykryly Percy’ego albo jego nadajnik.

— No to co? — powiedzial Franklin. Mozemy je przeciez odstraszyc… o kurcze blade!

— Zapomniales widze, ze to nie sa nasze lodzie zwiadowcze. Nie mamy syren, a silnikiem kaszalota nie odstraszysz.

Byla to prawda, chociaz piecdziesiat lat temu, kiedy te wielkie zwierzala byly niemal calkowicie wytepione, sprawa wygladala inaczej. Jednak od tego czasu zmienilo sie juz przeszlo dziesiec pokolen i obecnie wieloryby uwazaly lodzie podwodne za istoty niegrozne, ktore nie moga przeszkodzic im w spozyciu posilku. Zaistnialo realne niebezpieczenstwo, ze bezbronny Percy zostanie rozszarpany, zanim uda sie go zamknac w przygotowanej klatce.

— Mamy jeszcze szanse — powiedzial Franklin goraczkowo obliczajac szybkosc nadciagajacych wielorybow. Tego niebezpieczenstwa nikt nie przewidzial i to wlasnie bylo typowe dla podwodnych akcji, z ich nieoczekiwanymi powiklaniami.

— Wychodzimy bezposrednio na glebokosc dwustu stop — odezwal sie Don. — Tam zaczekamy, ile sie tylko da, a w razie niebezpieczenstwa uciekniemy do doku. Co o tym sadzicie?

— Bardzo slusznie — zgodzil sie doktor Roberts. — Pamietajcie tylko, ze kaszaloty potrafia plynac z szybkoscia pietnastu wezlow, jesli zechca.

— Tak, ale nie moga utrzymac tej szybkosci na dluzszym odcinku, nawet jesli widza, ze obiad ucieka im sprzed nosa.

Lodzie podwodne ruszyly szybciej ku powierzchni, ciemnosci wokol nich zaczely sie rozjasniac i potworne cisnienie zmniejszalo sie z kazda chwila. Wreszcie dotarli do strefy, w ktorej czlowiek moze swobodnie nurkowac. Statek baza znajdowal sie teraz w odleglosci niecalych stu jardow, ale ten ostatni etap wynurzania mial decydujace znaczenie. Na ostatnim odcinku cisnienie spadnie gwaltownie z osmiu atmosfer do jednej, czyli o tyle, co poprzednio na odcinku cwierci mili. W ciele kalmara nie ma zamknietych przestrzeni wypelnionych gazem, ktore moglyby ulec rozerwaniu przy gwaltownym obnizeniu cisnienia, ale nie bylo pewnosci, czy nie groza mu jakies inne wewnetrzne uszkodzenia.

— Wieloryby w odleglosci zaledwie pol mili — meldowal Franklin. — Kto mowil, ze nie moga utrzymac tej szybkosci? Beda tu za dwie minuty.

— Musisz je jakos zatrzymac — powiedzial doktor Roberts z rozpacza w glosie.

— Co proponujesz? — spytal Franklin z ironia.

— Sprobuj zapozorowac atak. Moze to je sploszy.

Franklin pomyslal sobie, ze to nie jest zabawny pomysl. Ale coz, innego wyjscia nie bylo. Rzuciwszy ostatnie spojrzenie na Percy’ego ktory znowu zaczynal zdradzac oznaki zycia, ruszyl powoli na spotkanie kaszalotow.

Na wprost niego zblizaly sie. trzy echa. Byly niezbyt duze, ale nie wiazal z tym zadnej nadziei. Nawet jesli byly to stosunkowo mniejsze samice, to i tak kazda z nich miala wage dziesieciu sloni i wszystkie razem pedzily na niego z szybkoscia czterdziestu mil na godzine. Staral sie robic jak najwiekszy halas, ale na razie nie odnosilo to zadnego skutku.

Nagle uslyszal krzyk Dona:

— Percy sie obudzil! Czuje, ze zaczal sie ruszac.

— Wplywaj natychmiast do doku — rozkazal doktor Roberts. — Wrota sa otwarte.

— Przygotujcie sie do zamkniecia drugich wrot za mna, jak tylko wyciagne line. Nie chcialbym znalezc sie w basenie razem z Percym, gdy ten zorientuje sie, ze jest w pulapce.

Franklin sluchal tych rozmow jednym uchem. Trojka szarzujacych ech zblizala sie zlowieszczo. Kaszaloty naleza do najbardziej wojowniczych mieszkancow morz — roznia sie od swoich roslinozernych krewniakow tak jak dzikie bizony roznia sie od domowego bydla. Swego czasu kaszalot staranowal i zatopil statek „Essex”, co znalazlo odbicie w zakonczeniu „Moby Dicka”; Franklin wolal, zeby jego lodz podwodna uniknela podobnego losu.

Mimo to trzymal sie uparcie wytknietego kursu, chociaz od spotkania z pedzacymi echami dzielilo go nie wiecej niz pietnascie sekund, I wtedy zobaczyl, ze zaczynaja sie rozdzielac; byly zapewne nie tyle przestraszone, co zbite z tropu. Widocznie szum jego silnikow sprawil, ze stracily kontakt z celem. Zredukowal szybkosc do zera i teraz trzy wieloryby okrazaly go zaintrygowane w odleglosci stu stop. Czasem udawalo mu sie dostrzec ich cienie na ekranie telewizyjnym. Tak jak przypuszczal, byly to mlode samice i czul wyrzuty sumienia, ze pozbawil je latwego lupu.

Tak czy owak, zatrzymal ich szarze i reszta nalezala do Dona. Z krotkich, chwilami gwaltownych uwag, dobiegajacych go z glosnika, wiedzial, ze sprawa nie jest prosta. Percy nie odzyskal jeszcze przytomnosci calkowicie, ale poczul juz, ze cos jest nie w porzadku, i zaczal stawiac opor.

Najlepiej widzieli wszystko ludzie znajdujacy sie na pokladzie plywajacego doku. Don wynurzyl sie w odleglosci piecdziesieciu metrow, a za nim ukazala sie na powierzchni drgajaca, galaretowata masa. Z najwieksza szybkoscia, jaka mogl zaryzykowac, Don ruszyl w strone otwartych wrot doku. Jedno z ramion Percy’ego probowalo zaczepic sie u wejscia, jakby na wpol swiadomie bronil sie przed niewola, ale Don holowal go z taka szybkoscia, ze zerwal niepewny jeszcze uchwyt. Gdy tylko znalezli sie w basenie, grube, stalowe wrota zaczely sie zwierac jak potezne szczeki i Don odrzucil line holownicza, obwiazana wokol tulowia kalmara. Nie tracac ani sekundy, wymknal sie z drugiej strony i stalowe wrota natychmiast zatrzasnely sie za nim. Osadzenie Percy’ego w klatce zajelo nie wiecej niz dwadziescia sekund. Kiedy Franklin wynurzyl sie w asyscie trzech rozczarowanych, ale

Вы читаете Kowboje oceanu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату