zrobic kazdy uczciwy zolnierz: zameldowal przelozonemu, ze do Wloch zwozi sie amerykanskie odpady wojskowe i w tajemnicy skladuje na nielegalnych wysypiskach.

Wracajac polna droga, juz nie napotkali zadnych ciezarowek. Kiedy dotarli do samochodu, Brunetti usiadl na swoim miejscu, ale stopy zostawil na zewnatrz. Dwoma szybkimi ruchami zrzucil buty, ktore wyladowaly daleko w trawie na poboczu. Pozniej ostroznie zdjal skarpetki i cisnal je w slad za butami. Odwrociwszy sie do Ambrogianiego, spytal:

– Jak myslisz, czy w drodze na stacje znajdziemy gdzies sklep z obuwiem?

Rozdzial 21

W czasie powrotnej jazdy do stacji kolejowej w Mestre Ambrogiani powiedzial Brunettiemu, co umozliwia taki proceder. Choc wloscy celnicy maja prawo sprawdzac ladunek wszystkich ciezarowek przyjezdzajacych z Niemiec do amerykanskiej bazy, nie moga tego robic z kazda, bo jest ich zbyt wiele, a przy tym w najlepszym wypadku inspekcja jest pobiezna. Jesli chodzi o samoloty, w ogole nie ma o czym mowic, poniewaz bez zadnych przeszkod korzystaja z wojskowych lotnisk w Villafranca i Aviano, zaladowujac i wyladowujac co im sie podoba. Kiedy komisarz zapytal, po co az tyle dostaw, major wyjasnil, ze Ameryka dba o to, by zolnierze i piloci wraz z zonami i dziecmi byli zadowoleni, a do tego potrzebuja lodow, mrozonej pizzy, sosow do spaghetti, frytek, whisky, win kalifornijskich i piwa. Wszystko to musi zapelniac polki w supermarkecie, nie mowiac juz o sklepach ze sprzetem stereofonicznym, telewizorami, rowerami wyscigowymi, ziemia do kwiatow i bielizna osobista. Dochodza jeszcze transporty ciezkiego sprzetu wojskowego, czolgow i dzipow. Ambrogiani wspomnial jeszcze o bazie marynarki wojennej w Neapolu, a takze o bazie w Livorno, dokad mozna przysylac zaopatrzenie statkami.

– Wyglada na to, ze nie maja z tym zadnych klopotow – skomentowal Brunetti.

– Tylko dlaczego przywoza odpady tutaj?

Brunettiemu wydawalo sie to proste.

– Niemcy bardzo uwazaja na takie rzeczy. Obroncy srodowiska sa tam naprawde silni. Gdyby ktos zwachal cos podobnego w Niemczech, wybuchlby skandal. Teraz, po zjednoczeniu, zaczeloby sie mowic, ze nalezy wygonic Amerykanow, a nie czekac, az sami sie wyniosa. Tutaj zas nikogo nie obchodzi, co i gdzie sie wyrzuca, wiec tylko musza usunac oznaczenia. Potem, jesli ktos znajdzie to, co wyrzucili, trudno ustalic pochodzenie odpadow, a w dodatku nikomu zbytnio nie zalezy na szukaniu sprawcow. Dlatego tez nikt tu nie mowi o wygonieniu Amerykanow.

– Ale nie usuneli wszystkich oznaczen – wtracil Ambrogiani.

– Moze mysleli, ze zdaza to ukryc, nim ktos je znajdzie. Nietrudno sprowadzic buldozer i wszystko zasypac ziemia, tym bardziej ze chyba zaczynalo im tam brakowac miejsca.

– Dlaczego nie zabiora tego z powrotem do Ameryki?

Komisarz przyjrzal sie majorowi. Niemozliwe, zeby Ambrogiani byl az tak naiwny.

– Giancarlo, my swoje probujemy upchnac w krajach Trzeciego Swiata. Kto wie, czy dla Amerykanow nie jestesmy takim krajem. A moze dla nich wszystkie kraje poza Ameryka to Trzeci Swiat?

Ambrogiani mruknal cos pod nosem.

Samochody przed nimi zaczely zwalniac, dojezdzajac do rogatek przy koncu autostrady. Brunetti wyjal portfel i wreczyl Ambrogianiemu dziesiec tysiecy lirow; portfel wlozyl z powrotem do wewnetrznej kieszeni, a reszte do bocznej. Za rogatkami skrecili w trzecia droge w prawo. W chaotycznym sobotnim ruchu wlekli sie do stacji, zmagajac sie z agresywnymi kierowcami. Major zatrzymal sie naprzeciwko niej, ignorujac zakaz parkowania i gniewne trabienie samochodu, ktory jechal za nimi. Odwrocil sie do Brunettiego i spytal:

– Co dalej?

– Zobacz, czy uda ci sie czegos dowiedziec o Gamberetcie, a ja porozmawiam z kilkoma osobami z okolicy.

– Mam do ciebie zadzwonic?

– Ale nie z bazy. – Komisarz napisal cos na kartce papieru i podal ja majorowi. – Tu jest moj numer domowy. Zastaniesz mnie codziennie, wczesnie rano albo wieczorem. Uwazam, ze powinienes dzwonic z budki telefonicznej.

– Istotnie – przyznal Ambrogiani powaznym tonem, jakby ta drobna uwaga uswiadomila mu rozmiary tego, w co sie wmieszali.

Brunetti wysiadl, obszedl samochod i schylil sie do otwartego okna.

– Dziekuje, Giancarlo.

W milczeniu uscisneli sobie dlonie. Kiedy komisarz przecinal jezdnie w drodze na stacje, karabinier odjechal.

Nim Brunetti dotarl do domu, mial stopy obolale od nowych butow, ktore w jakims sklepie przy autostradzie kupil mu Ambrogiani. Choc komisarz wydal na nie sto szescdziesiat tysiecy lirow, okropnie uwieraly, wiec po wejsciu do mieszkania natychmiast je zdjal. Idac do lazienki, zaczal sie rozbierac, niedbale zostawiajac czesci garderoby, gdzie popadlo. Dlugo stal pod prysznicem. Kilkakrotnie umyl cale cialo, a szczegolnie dokladnie nogi, nie zapominajac o miejscach miedzy palcami. Potem sie wytarl, usiadl na brzegu wanny i dokladnie obejrzal stopy. Wprawdzie byly zaczerwienione od goracej wody i szczotkowania, lecz nie znalazl na nich zadnej wysypki ani oparzen. Wygladaly calkiem normalnie.

Owinal sie swiezym recznikiem i poszedl do sypialni. Uslyszal glos Paoli.

– Guido, w tym domu nie ma sluzacych! – zawolala z kuchni, przekrzykujac szum wody napelniajacej pralke.

Zignorowal uwage zony, otworzyl szafe i zaczal sie ubierac. Usiadl na lozku, zeby wlozyc skarpetki. Jeszcze raz przyjrzal sie stopom. W dalszym ciagu wygladaly normalnie. Z dna szafy wyjal pare brazowych butow, zawiazal sznurowadla i poszedl do kuchni. Slyszac jego kroki, Paola znowu sie odezwala:

– Jak mozna wymagac od dzieci, by sprzataly swoje rzeczy, skoro sam wszystko zostawiasz, gdzie ci sie zywnie podoba?

Kiedy wszedl, zona kleczala przed pralka, trzymajac kciuk nad wylacznikiem. Za szyba okienka zobaczyl gore mokrego ubrania, ktore sie obracalo raz w lewo, raz w prawo.

– Co sie zepsulo? – zapytal.

– Chyba sie rozregulowala – odparla Paola, wpatrzona w wirujace ubranie jak zahipnotyzowana. – Jesli wkladam reczniki albo rzeczy wchlaniajace duzo wody, ich ciezar sprawia, ze po pierwszym obrocie cos sie rozregulowuje i po chwili gasnie swiatlo w calym domu. Czekam wiec i obserwuje, czy to sie nie zaczyna, a jesli tak, musze ja natychmiast wylaczyc i sama wszystko wyzymac.

– Paolo, czy ty to robisz przy kazdym praniu?

– Nie. Tylko przy praniu recznikow albo tych flanelowych narzut z lozka Chiary.

Umilkla, zblizajac kciuk do wylacznika, gdy nagle w pralce cos trzasnelo i beben zaczal szybko wirowac wraz z ubraniem, przycisnietym do jego scianek. Paola wstala, usmiechnela sie i rzekla:

– No, tym razem obedzie sie bez klopotow.

– Kiedy to sie zaczelo?

– Oj, nie pamietam. Pare lat temu.

– I ty musisz to robic za kazdym razem, gdy pierzesz?

– Mowilam ci, tylko przy praniu recznikow – odparla z usmiechem, juz bez irytacji. – Gdzies ty byl od bladego switu? Jadles cos?

– Nad jeziorem Barcis.

– Co robiles? Bawiles sie w wojsko? Cale ubranie miales utytlane. Wygladalo, jakbys sie tarzal po ziemi.

– Tarzalem sie po ziemi – rzekl i zaczal opowiadac zonie o dniu spedzonym z Ambrogianim.

Trwalo to dosc dlugo, bo musial nieustannie jej wyjasniac, co z tym ma wspolnego Kayman, jego syn, „zaginiecie” karty informacyjnej chlopca i czasopismo medyczne, nadeslane poczta. Wreszcie opowiedzial o narkotykach ukrytych w mieszkaniu Fostera.

Kiedy skonczyl, Paola spytala:

– I oni tym ludziom powiedzieli, ze ich syn jest uczulony na sok jakiegos drzewa? Ze wszystko w porzadku? – Na potakujace skinienie glowy meza wybuchla: – Dranie! A jesli u chlopca wystapia inne objawy? Co wowczas

Вы читаете Smierc Na Obczyznie
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату