Tego wieczoru kolacje ozywila – Brunetti nie znalazl na to bardziej lagodnego okreslenia – gwaltowna sprzeczka miedzy Chiara a jej matka, ktora wpadla w gniew, kiedy uslyszala, ze po szkole corka poszla odrabiac lekcje z matematyki do kolezanki bedacej najblizsza przyjaciolka Franceski Trevisan.
Zanim Chiara zdolala powiedziec cokolwiek wiecej, Paola uderzyla dlonia w stol.
– Nie zamierzam mieszkac pod jednym dachem ze szpiclem! – zawolala.
– Nie jestem szpiclem – odparla ostrym tonem Chiara. – Pracuje dla policji. – Zwrocila sie do Brunettiego, pewna, ze potwierdzi jej slowa. – Prawda, tatusiu?
Zamiast odpowiedziec, Brunetti wyciagnal reke po niemal oprozniona butelke pinot noir.
– No, powiedz! – zazadala Chiara.
– Niewazne, czy pracujesz dla policji, czy nie – oswiadczyla matka. – Nie mozna wyciagac informacji od przyjaciol.
– Przeciez tatus zawsze wyciaga informacje od przyjaciol. Czy to znaczy, ze tez jest szpiclem?
Brunetti pociagnal lyk wina, patrzac nad kieliszkiem na zone; ciekaw byl, co odpowie. Paola spojrzala na niego, po czym rzekla do Chiary:
– Roznica polega na tym, ze kiedy twoj tata pyta o cos przyjaciol, oni maja swiadomosc, z kim rozmawiaja i wiedza, ze moze chciec wykorzystac udzielone mu informacje.
– Moje przyjaciolki tez wiedza, kim jestem, wiec tez powinny sie domyslic, dlaczego zadaje im pytania – odparla Chiara; jej policzki powoli stawaly sie coraz czerwiensze.
– To wcale nie to samo i dobrze o tym wiesz – stwierdzila Paola.
Chiara mruknela cos pod nosem; Brunettiemu zdalo sie, ze „Gadaj sobie”, ale nie byl pewien, poniewaz schylila nisko glowe nad pustym talerzem.
Paola odwrocila sie do meza.
– Guido, czy moglbys wytlumaczyc swojej corce, na czym polega roznica? – Jak zwykle podczas domowych awantur, Paola, zachowujac sie niczym obojetna na swoje potomstwo przedstawicielka myszowatych, wyparla sie macierzynstwa i przerzucila na barki ojca ciezar zasadniczej rozmowy z dzieckiem.
– Mama ma racje – rzekl. – Ludzie, ktorych przesluchuje, wiedza, ze jestem policjantem. Zdaja sobie sprawe, ze zaleznie od tego, co mi powiedza, moga byc pociagnieci do odpowiedzialnosci, wiec bardzo uwazaja.
– A nie wydobywasz od nich wiadomosci podstepem? – zapytala Chiara. – Albo przynajmniej nie probujesz?
– Na pewno mi sie zdarzylo – przyznal. – Ale pamietaj, ze to, co ludzie mowia tobie, nie ma zadnej wartosci prawnej. Zawsze moga wycofac sie z zeznan, twierdzic, ze nic takiego nie mowili, a wtedy nie wiadomo, komu sad da wiare.
– Dlaczego mialabym klamac?
– A dlaczego oni mieliby klamac? – zaripostowal Brunetti.
– Co za roznica, komu sad uwierzy?! – zapytala gniewnie Paola, ponownie wlaczajac sie do dyskusji. – Nie chodzi o kwestie prawne, tylko o naduzycie zaufania. A takze, jesli osoby tu obecne pozwola mi na uzycie tego slowa… – popatrzyla kolejno na meza i corke -…o honor.
Chiara, jak zauwazyl Brunetti, zrobila znudzona mine, jakby chciala powiedziec: „Mama znow zaczyna swoje”, po czym spojrzala na niego, oczekujac moralnego wsparcia; bezskutecznie.
– Honor? – spytala w koncu.
– Tak, honor – rzekla Paola, juz calkiem opanowana, choc wcale przez to nie mniej grozna jako przeciwniczka. – Nie mozna wyciagac informacji od przyjaciol. Nie mozna ciagnac ich za jezyk, zeby posluzyc sie tym, co powiedza, przeciwko nim samym.
– Przeciez nic, co mi powiedziala Suzanna, nie moze byc uzyte przeciwko niej! – oburzyla sie Chiara.
Paola zamknela na moment oczy, potem wziela kawalek chleba i zaczela go kruszyc w palcach, co zwykle robila, kiedy byla zdenerwowana.
– Posluchaj, moje dziecko. Niewazne jest, czy to, co ci powiedziala, zostanie wykorzystane w jakikolwiek sposob, czy nie. Po prostu pod zadnym wzgledem… zadnym, ale to zadnym, nie wolno nam pytac o cos przyjaciol, po czym powtarzac ich wypowiedzi innym osobom ani robic z ich slow jakiegokolwiek uzytku. Zwlaszcza jesli rozmawiajac z nami byli nieswiadomi naszych zamiarow. W ten sposob naduzywamy ich zaufania.
– Mowisz tak, jakby to bylo przestepstwem.
– To cos gorszego niz przestepstwo! – oswiadczyla Paola. – To rzecz moralnie naganna.
– A przestepstwo nie jest? – wtracil Brunetti, od pewnego czasu kibicujacy w milczeniu rozmowie.
Paola natychmiast na niego naskoczyla.
– Guido, albo mi sie snilo, albo w tym mieszkaniu przebywalo w zeszlym tygodniu trzech hydraulikow, ktorzy pracowali przez dwa dni. Czy masz
– Wiec mamy do czynienia z przestepstwem, Guido – kontynuowala – ale niech mi tylko ktos sprobuje wmowic, ty czy ktokolwiek z tego rzadu wieprzy i zlodziei, ze jest to postepek moralnie naganny.
Brunetti znow siegnal po butelke, lecz byla juz pusta.
– Malo ci? – spytala Paola.
Zdawal sobie sprawe, ze nie chodzi jej o wino. Wlasciwie nie mial ochoty wysluchiwac dalszych tyrad, ale wiedzial z dlugiego doswiadczenia, ze skoro juz raz znalazla sie na mownicy, nie zejdzie z niej, dopoki nie skonczy. Zalowal, ze wypil juz cale wino. Wtem katem oka dostrzegl, ze Chiara wstaje z krzesla i podchodzi do kredensu. Po chwili wrocila, przynoszac dwa kieliszki i butelke grappy, ktora postawila na stole i przesunela w jego strone. Paola mogla nazywac corke jak chciala – zdrajca, szpiclem, potworem – jednakze dla niego mala byla aniolem.
Nalal sobie kieliszek grappy, pociagnal lyk i westchnal. Zauwazyl, ze zona przyglada sie Chiarze uwaznie i ze jej spojrzenie lagodnieje.
Paola siegnela po butelke, tez nalala sobie kieliszek i umoczyla w nim usta. Rozejm zostal zawarty.
– Przepraszam. Nie chcialam na ciebie krzyczec – powiedziala do corki.
– Ale krzyczalas. – Chiara nie zamierzala jej odpuscic.
– Wiem. Przepraszam. – Paola znow napila sie grappy. – Po prostu mam zdecydowana opinie na ten temat.
– Pewnie przez te wszystkie ksiazki, co? – spytala Chiara takim tonem, jakby uwazala, ze praca matki jako wykladowczyni literatury angielskiej wywiera zgubny wplyw na jej rozwoj moralny. Ale w glosie corki, ku zaskoczeniu rodzicow, nie bylo sladu sarkazmu czy pogardy, jedynie bezbrzezne zdziwienie.
– Pewnie tak – przyznala Paola. – Pisarze, ktorymi sie zajmuje, wiedzieli, co to honor, i wysoko go cenili. – Na moment zamilkla, zastanawiajac sie nad wlasnymi slowami. – Zreszta nie tylko oni. W tamtych czasach wszyscy cenili takie wartosci, jak honor, dobre imie, dotrzymywanie danego slowa.
– Wiesz, mamusiu, ja tez sadze, ze to sa wazne rzeczy – powiedziala Chiara; nagle wydala im sie duzo mlodsza, niz byla w rzeczywistosci.
– Wiem, kochanie. Ty, ja, Raffi i wasz ojciec myslimy podobnie. Ale swiat, ktory nas otacza, nie przywiazuje juz wagi do tych spraw.
– Dlatego tak bardzo lubisz ksiazki?
Paola usmiechnela sie i – co Brunetti spostrzegl z ulga – zeszla z mownicy, zanim udzielila corce odpowiedzi.
– Chyba tak,
Pragmatyzm Brunettiego przez ponad dwadziescia lat zderzal sie na roznych plaszczyznach z idealizmem Paoli; tym razem tez komisarz nie mial watpliwosci, ze zona zawdziecza prace nie tyle samym ksiazkom, ile swojej milosci do literatury.
– Chiaro, masz lekcje do odrobienia? – spytal. Uznal, ze kiedy indziej, moze jutro rano, dowie sie, co jeszcze powiedziala przyjaciolka Franceski.
Chiara, slusznie potraktowawszy jego slowa za pozwolenie odejscia od stolu, odpowiedziala, ze tak, i udala sie do swojego pokoju; jesli rodzice mieli ochote, mogli kontynuowac dyskusje o honorze, ale we dwoje, bez niej.
– Nie wiedzialem, ze Chiara tak sie przejmie swoja rola i zacznie wypytywac o wszystko znajomych – rzekl Brunetti gwoli usprawiedliwienia, a zarazem przynajmniej czesciowych przeprosin.