– Nie przeszkadza mi, ze zbiera informacje. Ale nie podoba mi sie sposob, w jaki to robi. – Paola pociagnela lyk grappy. – Myslisz, ze zrozumiala to, co usilowalam jej powiedziec?

– Mysle, ze rozumie wszystko, co do niej mowimy – odparl Brunetti. – Nie twierdze, ze ze wszystkim sie zgadza., ale rozumie niewatpliwie. – Po czym, wracajac do wczesniejszego tematu, zapytal: – Jakie mozesz jeszcze podac przyklady przestepstw, ktore nie sa moralnie naganne?

Przez moment bawila sie kieliszkiem.

– Mnostwo – oswiadczyla. – W naszym kraju to naprawde nic trudnego, mamy tyle kretynskich praw. Trudniej wymienic, co jest moralnie naganne, a nie jest przestepstwem.

– Co masz na mysli?

– Chocby pozwalanie dzieciom na ogladanie telewizji – odparla ze smiechem, najwyrazniej znudzona tematem.

– Nie wykrecaj sie – rzekl zaintrygowany. – Podaj prawdziwy przyklad.

Paola zastukala paznokciem w szklana butelke wody mineralnej stojaca na stole.

– Dobrze. A wiec uzywanie plastikowych butelek jest moim zdaniem naganne moralnie, mimo iz nie zabronione prawnie. Ale to tylko kwestia czasu; za kilka lat na pewno nie bedzie wolno uzywac plastikowych opakowan. O ile tylko starczy nam rozumu, zeby uchwalic takie prawo.

– Chodzilo mi o donioslejsze sprawy.

Zadumala sie.

– Byloby moralnie naganne – rzekla po chwili – gdybysmy tak wychowali nasze dzieci, aby uwazaly, iz z racji stanu majatkowego mojej rodziny naleza im sie jakies przywileje.

Brunetti byl zdziwiony, ze posluzyla sie wlasnie tym przykladem; prawie nigdy nie wspominala o zamoznosci swoich rodzicow, z wyjatkiem sytuacji, kiedy dyskusja na tematy polityczne przeradzala sie w sprzeczke i Paola potrzebowala dobrego przykladu na niesprawiedliwosc spoleczna.

Zanim Brunetti zdazyl cokolwiek powiedziec, dodala:

– Nie jest to chyba tak doniosla sprawa, o jaka ci chodzi, ale postepowalabym nagannie, gdybym wypowiadala sie o tobie lekcewazaco.

– Ciagle wypowiadasz sie o mnie lekcewazaco – rzekl, zmuszajac sie do usmiechu.

– Tylko kiedy rozmawiam z toba, Guido. Nigdy za twoimi plecami.

– Bo to oznaczaloby brak szacunku?

– Wlasnie – odrzekla z usmiechem.

– A do mnie mozesz mowic lekcewazaco i to nie oznacza braku szacunku?

– Nie, nie oznacza. Bo wtedy slowa krytyki kieruje wylacznie do ciebie, Guido, i nikt inny ich nie slyszy.

Wyciagnal reke i przysunal do siebie butelke grappy.

– Wydaje mi sie, ze coraz trudniej jest okreslic granice.

– Miedzy czym?

– Miedzy przestepstwem a tym, co jest moralnie naganne.

– Jak myslisz, dlaczego?

– Nie wiem. Moze dlatego ze, jak sama wspomnialas, przestalismy wierzyc w dawne wartosci, a nie znalezlismy nowych, ktore by je zastapily?

Skinela glowa, przyznajac mu racje.

– Poza tym wszystkie stare zasady zostaly zlamane – kontynuowal. – Od zakonczenia wojny, czyli juz od pol wieku, jestesmy ciagle oklamywani. Przez rzad, Kosciol, partie polityczne, przemyslowcow, finansistow, wojsko.

– I policje?

– Tak – potwierdzil bez wahania – przez policje tez.

– Wiec dlaczego nie zmienisz pracy?

Wzruszyl ramionami i nalal sobie jeszcze grappy. Paola czekala.

– Nie mozna sie poddawac – powiedzial w koncu.

Pochylila sie nad stolem i dotknela reka jego policzka.

– Jesli jeszcze kiedykolwiek bede chciala ci robic wyklad o honorze, walnij mnie w glowe butelka, dobrze?

Pocalowal dlon zony.

– Nigdy, chyba ze pozwolisz mi kupowac plastikowe.

Dwie godziny pozniej, kiedy Brunetti ziewal nad „Historia tajemna’” Prokopiusza, zadzwonil telefon.

– Brunetti. – Spojrzal na zegarek.

– Panie komisarzu, tu Alvise. Kazal mi do pana zadzwonic.

– Kto powiedzial, zeby pan do mnie zadzwonil? – spytal Brunetti, wylawiajac z kieszeni stary bilet na vaporetto, zeby zaznaczyc strone. Rozmowy telefoniczne z posterunkowym Alvisem trwaly dlugo albo bywaly meczace. Czasem jedno i drugie.

– Sierzant, panie komisarzu.

– Ktory sierzant? – Brunetti zamknal ksiazke i odlozyl ja na bok.

– Topa, panie komisarzu.

Brunettiego odeszla sennosc.

– Dlaczego kazal ci zadzwonic?

– Bo chce z panem rozmawiac.

– Wiec dlaczego sam nie zadzwonil? Numer jest w ksiazce telefonicznej.

– Bo nie moze, panie komisarzu.

– Dlaczego nie moze?

– Przepisy nie pozwalaja.

– Jakie przepisy? – spytal Brunetti, nie kryjac zniecierpliwienia.

– Nasze, panie komisarzu.

– Co to znaczy „nasze”? Skad dzwonisz?

– Z komendy, panie komisarzu. Mam dyzur.

– A co tam robi sierzant Topa?

– Zostal aresztowany, panie komisarzu. Zatrzymali go chlopcy z Mestre, ale potem dowiedzieli sie, kim jest. Albo raczej kim byl. Ze byl sierzantem. Wtedy odeslali go tutaj, ale powiedzieli, ze moze jechac bez eskorty. Zadzwonili, zeby nas uprzedzic, ale pozwolili mu przyjechac samemu.

– Czyli sierzant Topa aresztowal i doprowadzil do aresztu sam siebie?

Przez chwile Alvise milczal.

– Na to wyglada, panie komisarzu – rzekl w koncu. – Dlatego nie bardzo wiem, jak wypelnic formularz, co wpisac w rubryke „kto dokonal aresztowania”.

Brunetti na moment odsunal sluchawke, po czym znow ja przylozyl do ucha.

– Za co zostal aresztowany?

– Wdal sie w bojke, panie komisarzu.

– Gdzie? – spytal Brunetti, choc domyslil sie odpowiedzi, zanim ja uslyszal.

– W Mestre.

– Z kim sie bil?

– Z jakims cudzoziemcem.

– Gdzie ten cudzoziemiec?

– Uciekl, panie komisarzu. Zaczeli sie bic, a potem cudzoziemiec uciekl.

– Skad wiesz, ze to byl cudzoziemiec?

– Sierzant Topa mi powiedzial. Jego zdaniem gosc mowil z obcym akcentem.

– Skoro cudzoziemiec uciekl, kto zlozy skarge na sierzanta Tope?

– Pewnie dlatego ci z Mestre nam go przyslali, panie komisarzu. Uznali, ze najlepiej bedziemy wiedzieli, co w takiej sytuacji robic.

– To oni kazali ci sporzadzic protokol aresztowania?

– Nie, panie komisarzu – oswiadczyl Alvise po dlugim namysle. – Powiedzieli Topie, zeby sie tu zglosil i zdal sprawozdanie z tego, co zaszlo. A poniewaz mialem akurat na biurku formularz aresztowania, pomyslalem sobie, ze trzeba go wypelnic.

Вы читаете Smierc I Sad
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату