oknem wydal mu sie nowy, ale piekny wazon od Veniniego na pewno byl ten sam; stal w nim moze niezbyt szykowny, za to ogromny i wesoly bukiet zoltych astrow. Sekretarka szefa miala na szyi jakby specjalnie dobrana pod kolor bukietu apaszke, ktorej barwa kojarzyla sie najbardziej z upierzeniem kanarkow.

– Dzien dobry, panie komisarzu – powiedziala pani Elettra, posylajac mu tak sloneczny usmiech, ze mogl smialo konkurowac z kwiatami.

– Dzien dobry. Mam dla was zadanie – rzekl Brunetti, wskazujac glowa komputer, zeby wyjasnic, dlaczego posluzyl sie liczba mnoga.

– Chodzi o to? – Zerknela na wydruki z SIP, ktore trzymal w dloni.

– Tak. To wykaz miejscowych polaczen Trevisana. Wreszcie! – dodal, nie potrafiac ukryc gniewu, ze tyle czasu musial zmarnowac, zanim oficjalnymi kanalami zdolal uzyskac potrzebne informacje.

– Och, trzeba bylo mi powiedziec, ze sie panu spieszy, panie komisarzu.

– A co, zna pani kogos w SIP? – spytal, nawet sie nie dziwiac, ze rozlegla siatka jej znajomych obejmuje rowniez i te instytucje.

– Giorgia – oswiadczyla, nie wchodzac w szczegoly.

– A czy mysli pani, ze moglby… – zaczal Brunetti.

Usmiechnela sie i bez slowa wyciagnela dlon. Podal jej wydruki.

– Chcialbym, zeby ulozono numery wedlug czestotliwosci, z jaka Trevisan sie z nimi laczyl.

Zanotowala to w bloczku, ktory lezal przed nia na biurku, po czym usmiechnela sie, jakby zadanie bylo dziecinnie proste.

– Cos jeszcze?

– Tak. Chcialbym wiedziec, ktore z tych numerow to numery automatow telefonicznych albo aparatow znajdujacych sie w miejscach publicznych, na przyklad w barach czy restauracjach.

Znow sie usmiechnela; to tez nie bylo trudne.

– To wszystko?

– Nie. Chcialbym jeszcze wiedziec, ktory z nich to numer mordercy. – Jesli oczekiwal, ze to rowniez signorina Elettra zanotuje, rozczarowal sie. – Ale nie sadze, zeby zdolala pani uzyskac te informacje – dodal z usmiechem, dajac jej do zrozumienia, ze zartuje.

– Chyba nie zdolam, panie komisarzu, choc niewykluczone, ze jego numer faktycznie figuruje w tym wykazie – powiedziala, potrzasajac wydrukami.

Pewnie figuruje, pomyslal Brunetti.

– Jak dlugo to pani zajmie? – zapytal; chodzilo mu o to, ile dni.

Elettra spojrzala na zegarek, po czym zerknela na koniec wydruku, zeby sprawdzic, ile liczy stron.

– Jesli Giorgio jest dzis w pracy, kilka godzin.

– Kilka godzin?! Jakim cudem?! – krzyknal Brunetti, zbyt zaskoczony, aby pokryc swoje zdumienie nonszalancja.

– Do telefonu szefa podlaczony jest modem – odparla, wskazujac prostokatne metalowe pudelko stojace obok aparatu i polaczone kablami z jej komputerem. – Giorgio musi tylko otworzyc odpowiedni plik, uruchomic program, ktory ulozy numery wedlug czestotliwosci, po czym przeslac mi dane na drukarke. Obok numeru bedzie podana data i godzina. Czy chcialby pan wiedziec, jak dlugo trwala kazda rozmowa? – Uniosla dlugopis nad bloczkiem, czekajac na odpowiedz Brunettiego.

– Tak. Czy mysli pani, ze moglby mi rowniez zdobyc wykaz numerow, z ktorymi laczono sie z telefonu w barze w Mestre?

Kiwnela glowa, notujac cos w bloczku.

– Naprawde otrzymam wszystko dzis po poludniu?

– Jesli Giorgio jest w pracy…

Zanim jeszcze Brunetti wyszedl na korytarz, signorina Elettra podniosla sluchawke, zeby polaczyc sie z Giorgiem i wraz z nim, za pomoca metalowego pudelka polaczonego z jej komputerem, obejsc przeszkody, ktore SIP stawia na drodze tym, co pragna uzyskac informacje zawarte w archiwach tej instytucji, a takze obejsc przepisy prawne okreslajace, jakie informacje moga byc udostepnione bez nakazu sadowego.

Wrociwszy do gabinetu, Brunetti napisal zwiezle sprawozdanie dla Patty, w drugiej czesci pokrotce przedstawiajac plan dzialania na najblizsze dni. Czul sie sfrustrowany tym, jak malo dotad osiagnal, a jego plany na przyszlosc byly w rownej mierze dzielem wyobrazni i optymizmu; liczyl jednak, ze szef poczuje sie usatysfakcjonowany i na pewien czas da mu spokoj. Nastepnie zadzwonil do Ubalda Lotta i umowil sie z nim na wieczor, twierdzac, ze potrzebuje informacji o kancelarii Trevisana. Lotto poczatkowo sie wzbranial, upierajac sie, ze niewiele wie o praktyce szwagra, ze orientuje sie tylko w jej finansach, ale w koncu zgodzil sie na spotkanie o wpol do szostej.

Biuro Lotta miescilo sie w tym samym budynku i na tym samym pietrze co kancelaria Trevisana, na Via XXII Marzo, nad siedziba Banca Commerciale d’Italia; trudno sobie wyobrazic lepszy adres w calej Wenecji. Brunetti zjawil sie kilka minut przed czasem. Wprowadzono go do sali, gdzie praca doslownie wrzala; pomieszczenie wygladalo jak studio filmowe, w ktorym ambitny mlody rezyser telewizyjny kreci scene z zycia ambitnego mlodego ksiegowego. Na otwartej przestrzeni wielkosci polowy kortu tenisowego znajdowalo sie osiem biurek – kazde z komputerem – oddzielonych od siebie parawanami obitymi jasnozielonym lnem, siegajacymi zaledwie do pasa. Przy komputerach siedzialo pieciu mlodych mezczyzn i trzy mlode kobiety; Brunettiego uderzylo, ze nikt z nich nawet nie podniosl glowy, gdy prowadzony przez mlodego recepcjoniste przechodzil obok.

Recepcjonista zatrzymal sie przy drzwiach na koncu sali, zastukal dwukrotnie, po czym – nie czekajac na odpowiedz – otworzyl je i wpuscil komisarza do srodka. Lotto wyjmowal cos z wysokiej szafy po drugiej stronie gabinetu. Brunetti uslyszal za soba ciche skrzypniecie; obejrzal sie, zeby sprawdzic, czy recepcjonista wszedl za nim do gabinetu ksiegowego. Okazalo sie, ze nie. Kiedy znow skierowal wzrok na Lotta, zobaczyl, ze ten odsunal sie od szafy; w jednej rece trzymal butelke slodkiego wermutu, w drugiej dwie szklanki.

– Czy moge pana poczestowac? – zapytal. – Zwykle pozwalam sobie na drinka o tej porze.

– Tak, chetnie sie napije – odparl z usmiechem Brunetti, choc nienawidzil slodkich trunkow.

Gospodarz wskazal mu dlonia, zeby przeszedl do bocznej czesci gabinetu, gdzie po przeciwnych stronach niskiego stolika na cienkich nozkach staly dwa fotele, nastepnie nalal dwie szczodre porcje wermutu i wreczyl jedna szklanke Brunettiemu. Komisarz podziekowal, ale dopiero kiedy ksiegowy postawil butelke na stoliku i usiadl naprzeciwko niego, podniosl szklanke do ust i usmiechajac sie przyjaznie, rzekl:

– Cin cin.

Slodki trunek splynal mu po jezyku do gardla, pokrywajac je nieprzyjemna warstwa. Smak alkoholu zabijala lepka slodycz; Brunetti mial wrazenie, ze pije plyn po goleniu zaprawiony nektarem morelowym.

– Bardzo elegancki gabinet. Moje uznanie – powiedzial, mimo ze przez okno widzial jedynie budynki z drugiej strony ulicy.

Lotto zakreslil szklanka w powietrzu nieduzy luk, jakby odsuwal od siebie komplement.

– Dziekuje. Staramy sie stworzyc taka atmosfere, aby klienci mieli do nas zaufanie i wiedzieli, ze dbamy o ich interesy.

– To musi byc bardzo trudne.

Na twarzy Lotta pojawil sie cien, ktory po chwili znikl, a wraz z nim znikl usmiech.

– Nie rozumiem, co pan ma na mysli, commissario.

Brunetti zrobil przepraszajaca mine, jak ktos, kto ma swiadomosc, ze nie potrafi sie umiejetnie wyrazac i znow niechcacy palnal gafe.

– Chodzi mi o te nowe prawa, signor Lotto. Trudno je zrozumiec i wiedziec, jak stosowac. Odkad nowy rzad zmienil przepisy, moj wlasny ksiegowy przyznaje, ze nie tylko nie jest pewien, co ma robic, ale nawet jak wypelniac formularze. – Pociagnal lyk, a wlasciwie lyczek, ktory mozna by okreslic jako lyczek bardzo pokornego czlowieka, po czym kontynuowal: – Moje finanse, oczywiscie, nie sa tak skomplikowane, zeby nie mozna bylo sie w nich polapac, ale wyobrazam sobie, ze pan musi miec wielu klientow, ktorzy potrzebuja pomocy prawdziwego eksperta. – Znow wypil maly lyczek. – Sam naturalnie nie wyznaje sie na tych rzeczach… – pozwolil sobie zerknac na Lotta i stwierdzil, ze ksiegowy slucha go w skupieniu -…dlatego chcialem sie z panem zobaczyc, poprosic, aby zechcial mi pan udzielic takich informacji o finansach mecenasa Trevisana, jakie uzna pan za istotne. Byl pan jego ksiegowym, prawda? I zarzadzal finansami jego kancelarii?

– Tak – odparl krotko Lotto, po czym spytal neutralnym tonem: – O jakie informacje panu chodzi?

Brunetti usmiechnal sie i rozlozyl bezradnie rece.

Вы читаете Smierc I Sad
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату