– Osmiolatki bez przerwy sie popychaja i potracaja. Przypadkiem albo podczas zabawy. Errki byl wtedy w domu, prawda?

– Widzial, jak to sie stalo.

– Byli jacys inni swiadkowie?

– Nie.

– Co wlasciwie pani wie o tym wypadku?

– Prawie nic. Siedzial na schodach, kiedy przybyla pomoc. Chyba siedzial tam dosc dlugo, bo nie mogl sie ruszyc. – Z kieszeni bluzki wyciagnela paczke papierosow Prince Lights. – To zdarzylo sie dosc dawno temu.

– Jeszcze jedna rzecz. Posterunkowy Gurvin wspominal, ze Errki wyjechal na jakis czas do Ameryki.

– Przez siedem lat mieszkal w Nowym Jorku z ojcem i siostra. Regularnie przyjezdzali do Norwegii, na Boze Narodzenie i tak dalej.

– A… czy to prawda, ze mial tam kontakt z dosc niezwykla osoba?

Usmiechnela sie nagle.

– Tego nie zdolalam sprawdzic. Rozmawialam z jego ojcem, ale przyznal, ze niezbyt interesowal sie tym, co Errki robil w wolnym czasie. Mial lepszy kontakt z corka. W odroznieniu od Errkiego, doskonale sobie radzila i nie sprawiala klopotow. Ale mysli pan pewnie o tym magiku, prawda?

– Moze to on nakladl mu do glowy jakichs dziwnych pomyslow.

– Mysle, ze Errki sam mial ich az nadto. Chociaz takie spotkanie raczej mu nie pomoglo. Najgorsze ze…

Zamilkla i wbila wzrok w swoja cole. Sejer wiedzial, ze zastanawia sie, czy powinna mowic dalej, czy przypadkiem nie przekracza jakiejs granicy.

– Najgorsze jest to, ze czasami zastanawiam sie, czy ten chlopak naprawde nie ma takich zdolnosci – powtorzyla. – Mam wrazenie, ze on widzi wiecej niz my. Koncentruje sie, a po chwili dzieja sie wokol niego dziwne rzeczy. Widocznie wprawia przedmioty w ruch sila woli, bo nie moge tego wyjasnic inaczej.

No wlasnie. Nie przypuszczal, ze doktor Struel powie cos takiego.

Zmarszczyl brwi. Zaczela mu sie podobac, a tu sie okazuje, ze jest troche stuknieta. Wcale nie jest rozsadna i inteligentna kobieta, za jaka ja dotad uwazal. A bylo tak blisko!

– Prosze mowic dalej – powiedzial.

Wbila wzrok w posag stojacy na zewnatrz – w naga dziewczyne na kleczkach, spogladajaca gdzies poza teren szpitala.

– Opowiem panu o pierwszej sesji, jaka odbylam z Errkim. Wszystkich naszych pacjentow przydzielamy zarowno do konkretnego terapeuty, jak i do grup terapii zbiorowej. Zblizala sie pora naszej pierwszej sesji. Pokazalam mu, gdzie sie spotkamy, i siedzialam w gabinecie, zeby zobaczyc, czy przyjdzie na czas. Pojawil sie punktualnie. Pokazalam mu miejsce na kanapie pod oknem, on usiadl, a wlasciwie to rozsiadl sie i nic nie mowil. Nie widzialam jego oczu. W pokoju bylo cicho. Taka chwila ma w sobie cos magicznego. Pierwsza sesja, pierwsze slowa.

Mowila cicho i bardzo powoli. Sejer poczul, jak wciaga go tok jej rozumowania, zupelnie jakby znalazl sie razem z nimi w gabinecie.

– „Mamy dokladnie jedna godzine, zaczelam. Dzisiaj ty decydujesz, jak ja spedzimy'. Nie odpowiedzial. Nie probowalam przerywac ciszy, bo nie boje sie milczenia. Chorzy na schizofrenie maja pewna wspolna ceche: podczas pierwszej sesji mowia niewiele albo wcale sie nie odzywaja. Czasem tez podczas drugiej. Wydawal sie odprezony, zupelnie jakby odpoczywal. Ani sladu zdenerwowania czy zaniepokojenia. Po pewnym czasie postanowilam opowiedziec mu o sobie.

– Co pani mowila? To wolno pani mowic o sobie?

– Oczywiscie, ale w pewnych granicach. – Jej glos zmienil sie, jakby recytowala litanie. – Musze byc dociekliwa, ale bez wycieczek osobistych. Zaangazowana, ale nie moge naruszac prywatnosci. Zdecydowana, ale nie ostra czy apodyktyczna. Wspolczujaca, ale nie sentymentalna. I tak dalej. Powiedzialam Errkiemu, ze celem naszych spotkan, jego i moich, bedzie odkrycie jezyka zrozumialego tylko i wylacznie dla niego i dla mnie. Nikt inny nie bedzie mogl go rozszyfrowac. Mowiac „nikt inny', mialam na mysli glosy w jego wnetrzu, ktore nim kieruja i unieszczesliwiaja go. Powiedzialam, ze mozemy znalezc sposob porozumiewania sie i ze to bedzie nasz sekret. Nasz szyfr. Tak wiec, jezeli chcialby mi cos powiedziec, bedzie mogl to wyrazic szyfrem. I ja zrozumiem, pod warunkiem ze da mi troche czasu. Moim zadaniem bedzie zlamanie tego szyfru. – Przerwala, zeby zaczerpnac tchu. – Nie ruszal sie. Mijaly minuty, a ja czekalam na jakis znak od niego. Przypuszczam, ze zapadlam w jakis rodzaj odretwienia. Jego obecnosc byla w pewien sposob kojaca. Siedzial tam, jakby caly pokoj stal sie jego wlasnoscia. Kiedy wreszcie wstal, az podskoczylam. Nie patrzac na mnie, podszedl do drzwi. To niezgodne z zasadami, wiec zatrzymalam go. Ale on tylko sie odwrocil i wskazal na lewy nadgarstek, chociaz nie nosil zegarka. Godzina minela. Nie mam w gabinecie zegara sciennego, ale mial racje. Minelo dokladnie szescdziesiat minut.

– Co pani zrobila? – spytal Sejer.

Rozesmiala sie cicho.

– Sprobowalam niewinnej sztuczki. Powiedzialam mu z usmiechem, ze zostalo jeszcze piec minut. Wtedy z jego ust padlo pierwsze slowo. Pierwsze slowo, jakie kiedykolwiek do mnie wypowiedzial: „klamca'.

Sejer wyjrzal przez okno bufetu na zielony trawnik. Stwierdzil, ze zrobilo sie pozno, ze powinien zaraz wracac do komisariatu. Odkad tu przyjechal, nie odebral ani jednego telefonu. Moze Errkiego i bandyte juz znaleziono, podczas gdy on siedzial tutaj, zatracajac sie w psychiatrii i jej sekretach. Albo w doktor Struel i we wszystkim, co moglo sie wydarzyc w przyszlosci odmiennej od tej, ktora dotad dla siebie planowal.

– Pozniej – kontynuowala – zrobilam w dzienniku notatke. Jeden do zera dla Errkiego.

– Jak, pani zdaniem, zareagowalby Errki, gdyby poczul, ze cos mu grozi?

Spojrzala na niego i wyraz jej twarzy zmienil sie. Zaniepokoila sie losem swojego podopiecznego.

– Wycofalby sie, jak mozna najglebiej. Przyjalby pozycje obronna.

– Ale gdyby nie mogl sie cofnac ani o krok dalej? Gdyby czul sie wystarczajaco zagrozony albo sprowokowany? Co by wtedy zrobil?

– Probowalam panu powiedziec wczesniej, ale nie wzial pan tego na serio. Ukasi, zeby sie obronic.

– Ukasi? Gdzie?

– Tam, gdzie bedzie mogl.

Errki spal. Morgan stanal w wejsciu i przygladal mu sie. Nierowna czerwona blizna ciagnela sie od gardla Errkiego az po pepek. Nieladnie sie zagoila. Mezczyzna zastanawial sie nad tym przez chwile, ale nie potrafil wymyslic zadnego sensownego wyjasnienia, co moglo spowodowac tak nieestetyczna szrame. Wpatrywal sie w niego, chociaz przyszedl po to, zeby go obudzic. Wczesniej dosc dlugo siedzial samotnie na starej kanapie w pokoju goscinnym i sluchajac radia, gapil sie bezmyslnie w przestrzen. W wiadomosciach nie podano zadnych nowych szczegolow. Powiedzieli, ze ukradl sto tysiecy koron. Przeliczyl pieniadze i okazalo sie, ze maja racje.

Nie ruszal sie. Patrzenie na spiacego mezczyzne mialo w sobie cos intymnego. Patrzenie na spiaca dziewczyne byloby zupelnie inne. Przynajmniej tak uwazal. Errki oddychal lekko, powieki mu drzaly, jakby cos mu sie snilo. Czarna kurtka i T-shirt lezaly bezladnie na podlodze. Po co mialbym go budzic? myslal Morgan. Dlaczego stoje w miejscu jak samotny szczeniak, jakbym potrzebowal towarzystwa? Rownie dobrze moglby zostac tutaj. Nie odzywa sie i jest tak zajety swoim wlasnym pokreconym wnetrzem, ze nie slyszy, co mowie. Ale kiedy spi, wyglada jak wszyscy inni.

Zastanawial sie, czy szalenstwo towarzyszy mu tez w takich chwilach i czy jego sny sa tak samo zwariowane. Moze jednak mial gdzies puste miejsce, w ktorym wszystko bylo normalne. Miejsce, ktorego nie akceptowal.

Nagle wzdrygnal sie. Errki bez zadnego uprzedzenia otworzyl oczy. W ulamku sekundy zupelnie sie rozbudzil. Nie poruszyl sie wczesniej jak zwykli ludzie, nie przewrocil sie, nie chrzaknal i nie steknal. Po prostu otworzyl oczy. Byly zaskakujaco duze, dopoki nie skupily sie na Morganie. Wtedy zwezily sie w szparki.

– Co sobie zrobiles w brzuch? – slowa wysliznely sie z ust Morgana. – Mnie to wyglada na spartaczone harakiri.

Errki nie odpowiedzial. Dwoch mieszkancow piwnicy przepychalo sie, zeby zajac swoje miejsca. Czasami byli niemozliwie niemrawi.

– Potrzebuje towarzystwa – stwierdzil Morgan. Pomyslal, ze lepiej byc szczerym. – Robi sie pozno. Napijmy sie whisky.

Errki powoli zwlokl sie z lozka. Nic sie nie wydarzylo. Naciagnal przez glowe koszulke, spojrzal na bron

Вы читаете Kto sie boi dzikiej bestii
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату