– Dzien dobry – powitala go nieco sztywno i wyciagnela reke. Rekawiczki tez miala rozowe.

Poszla przodem w strone domkow szeregowych. Drzwi do komorki, ktora przylegala do domu, byly otwarte. Monika Wallin weszla pierwsza do tego slabo oswietlonego pomieszczenia, ktore w srodku bylo wieksze, niz sie to wydawalo z zewnatrz. Bylo zawalone roznymi rzeczami i jesli w domu u panstwa Wallin panowal porzadek, nie mozna tego bylo powiedziec o komorce. Bez ladu i skladu lezaly tu doniczki, stare narty, szpadle, abazury lamp, kola rowerow, kartony, narzedzia do majsterkowania i do pracy w ogrodzie.

– Tak, to Egon zajmowal sie komorka – powiedziala przepraszajaco Monika Wallin. – Ja nigdy tu nie wchodzilam, poniewaz panowal tu taki balagan. Dlatego nawet nie moglam zmienic zarowki, bo nie wiedzialam, gdzie mam zaczac szukac.

Westchnela i z rezygnacja rozejrzala sie dookola, tloczac sie z Knutasem na jedynym wolnym skrawku podlogi. Sciany pokryte byly polkami z roznymi rzeczami, a w jednym kacie stal stol obladowany skrzyniami.

– To tutaj – wymruczala i wcisnela sie w waskie przejscie, ktore najprawdopodobniej sama wczesniej utorowala, zeby dostac sie do najodleglejszej czesci komorki. Znajdowaly sie tam drzwi, ktore otworzyla.

– Prowadza one do ogrzewanej czesci komorki. Znajduje sie obok pralni i z tamtej strony tez sa drzwi, ale ustawilismy przy nich suszarke bebnowa, wiec mozna sie tu dostac tylko od tej strony.

Knutas wszedl za nia do mniejszego pomieszczenia. Tutaj panowal porzadek. Wzdluz scian staly rowno ustawione rzedami kartony, z jednej strony znajdowal sie ladny stol kuchenny starszego modelu. Monika Wallin odsunela plyte pilsniowa zakrywajaca fragment jednej ze scian i podniosla plandeke. Ciekawosc Knutasa wzrosla. Pochylil sie z zainteresowaniem, zeby zobaczyc, co sie tam znajdowalo.

Wyciagnela nieduzy karton, postawila go na stole i odsunela znajdujaca sie w nim bibulke.

– Prosze zobaczyc. Nie mam pojecia, skad sie one tu wziely.

Knutas z ciekawoscia zajrzal do kartonu.

Zobaczyl obraz, ktory byl nie wiekszy niz kartka papieru A4. Ukazywal on fragment palacu krolewskiego w Sztokholmie, w tle widac bylo kosciol na wyspie Riddarholmem, lecz przewazajaca czesc obrazu przedstawiala wode sztokholmskiej zatoki Strommen. Sadzac po zoltych barwach w oknach zamku, artysta chcial uchwycic swiatla wieczoru. Knutas nie byl znawca sztuki, ale i on byl w stanie dostrzec, ze obraz byl dobry.

– Kto to namalowal?

– Nie jestem pewna. Nie jestem znawca sztuki, zajmowalam sie przede wszystkim papierkowa robota, ale jesli mialabym zgadywac, stawialabym na Zorna.

– Na Andersa Zorna? – wybuchnal Knutas zdziwiony. – Musi miec olbrzymia wartosc.

– Tak, jesli rzeczywiscie jest to Zorn. Ale jest tu wiecej takich obrazow.

Nastepny obraz byl nieco wiekszy i mial ladna zlota rame. Przedstawial motyw, dzieki ktoremu Knutas od razu rozpoznal, co to za artysta go namalowal. Dwie pulchne nagie kobiety o bialej skorze, z zarumienionymi policzkami, nad brzegiem jeziora, ktore z pewnoscia bylo jeziorem Siljan.

– To jest na pewno Zorn, prawda? – powiedzial rozgoraczkowany i zaczal szukac podpisu, ktory znalazl w prawym rogu obrazu.

Nie wierzyl wlasnym oczom. Stal w malej zakurzonej komorce domku szeregowego w Visby i podziwial dziela jednego z najwiekszych szwedzkich artystow wszech czasow. To nie miescilo sie w glowie.

Monika Wallin pokazala mu wiele obrazow: obraz Nilsa Kreugera przedstawiajacy konie, inny autorstwa Bruno Liljeforsa z kilkoma wroblami na sniegu, kolejny ukazujacy dwoch chlopcow, ktorzy przygladali sie jabloni, z domem w tle. Byl on podpisany CL. Carl Larsson.

Knutas musial az usiasc na stolku znajdujacym sie w tym ciasnym pomieszczeniu.

– Nie wiedziala wiec pani, ze te obrazy tu sa?

– Oczywiscie, ze nie. Nigdy nie wystawialismy ich w galerii, nie kupilismy ich, nigdzie nie sa zaksiegowane.

– Wszystkie obrazy wykonane sa przez bardzo znanych malarzy, jak pani mysli, ile moga byc warte?

– Majatek – westchnela. – Mowimy tu na pewno o milionach koron.

– Czy przejrzala pani inne kartony, ktore tutaj stoja?

– Nie, nie mialam na to sily. Wy sie tym zajmijcie.

– Musimy przeszukac caly dom, na pewno to pani rozumie?

Skinela glowa i rozlozyla rece w wyrazajacym rezygnacje gescie.

Gdy oczekiwali nadejscia posilkow z komendy policji, Monika Wallin zaprosila go na kawe. Wowczas Knutas podjal drazliwy temat. Postanowil od razu przejsc do rzeczy.

– Dlaczego nie powiedziala mi pani, gdy rozmawialismy ostatnim razem, ze ma pani romans z Rolfem Sandenem?

Najwidoczniej Monika Wallin spodziewala sie pytania. Jej twarz nie wyrazala zadnych uczuc.

– Uwazalam, ze nie bylo to interesujace.

– Wszystko, co ma zwiazek z pania i Egonem, ma dla nas znaczenie. Czy Egon o tym wiedzial?

Westchnela gleboko.

– Nie, nic nie wiedzial. Tak w ogole to niczego juz nie zauwazal. Przestal mnie widziec dawno temu.

– Jak moze byc pani tego taka pewna?

– Wszystko bylo dobrze zaplanowane. Spotykalismy sie za dnia, gdy Egon byl w galerii. Pracuje duzo w domu, w galerii jestem zazwyczaj tylko w poniedzialki.

– Najwyrazniej jednak sasiedzi o tym wiedza.

– Jest to nieuniknione w takiej malej okolicy. Nie zebym sie tym przejmowala, nie spotykam sie z nikim z mieszkancow tej dzielnicy.

– Oprocz Rolfa?

– Tak, oprocz Rolfa.

Obrazy, ktore znaleziono w komorce u Wal linow, zostaly skonfiskowane przez policje i wyslane najblizszym samolotem do domu aukcyjnego Bukowskis w Sztokholmie w celu identyfikacji. Erik Mattson odebral przesylke we wtorek po poludniu.

Zidentyfikowanie obrazow i sprawdzenie ich oryginalnosci zabralo mu niecala godzine. Wszystkie byly oryginalne. Wiekszy z obrazow Zorna, przedstawiajacy kobiety z Dalarny na brzegu jeziora Siljan, zostal wyceniony na trzy do czterech milionow koron. Kazdy z pozostalych byl wart kilkaset tysiecy. Erik Mattson oszacowal wartosc wszystkich obrazow na cztery do pieciu milionow koron. Dziela byly znane i gdy sprawdzil w bazie danych, okazalo sie, ze wszystkie byly skradzione.

Oba obrazy Zorna zostaly ukradzione przed trzema laty kolekcjonerowi w Goteborgu, obraz Carla Larssona zginal przed rokiem z wystawy w Falunie, a Bruno Liljefors zostal skradziony zaledwie kilka miesiecy temu podczas transportu z posiadlosci na Gotlandii.

Gdy tylko Erik Mattson zakonczyl swoja prace, zadzwonil do Knutasa.

– A niech to cholera! – wybuchnal komisarz. – Wszystkie skradzione? Jest pan pewien?

– Tak, mozecie sami sprawdzic w waszej bazie danych.

– I jest pan pewny ich oryginalnosci?

– Nie mam zadnych watpliwosci.

Вы читаете Umierajacy Dandys
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату