Knutas zebral swoje dokumenty i podniosl sie, zeby zaznaczyc, ze byl to koniec spotkania.
Potrzebowal powietrza.
Zoladek skrecal sie z glodu, pora obiadowa juz dawno minela. Nedzna kanapka, ktora zjadl, nie nasycila go ani troche, ale teraz nie mial czasu, zeby myslec o takich trywialnych sprawach jak jedzenie. Trzeba bylo przesluchac Mattisa Kalvalisa, zanim pojedzie z powrotem na Litwe.
Obmyl twarz w toalecie i wlozyl do ust mietowa pastylke.
Gdy zszedl do recepcji, artysta i jego menedzer juz na niego czekali. Nigdy wczesniej nie spotkal malarza osobiscie, widzial go tylko na zdjeciu. Mattis Kalvalis nie pasowal do komendy policji, delikatnie mowiac.
Najbardziej zwracaly uwage wlosy, czarne z wyjatkiem grzywki, ktora ufarbowana byla na jaskrawozielony kolor. Z jednego ucha zwisal dlugi lancuch. Mattis Kalvalis byl ubrany w czerwone skorzane spodnie i marynarke w tym samym zarowiastym kolorze co grzywka. Do tego mial na nogach pare jasnoniebieskich sportowych butow z wysokimi cholewkami. Przypominaly one Knutasowi buty, ktore sam nosil za mlodu.
Menedzer, siedzacy obok niego, byl jego przeciwienstwem. Wygladal jak rosyjski gornik, mocnej budowy, z surowymi rysami twarzy, ubrany w czapke z futra z nausznikami i duza, granatowa pikowana kurtke. Knutas przy uscisku wyczul, ze mial on spocone rece.
Inspektor wydusil z siebie kilka pozdrowien niepewnym szkolnym angielskim i zaprowadzil ich do wydzialu kryminalnego. Na szczescie spotkanie grupy sledczej juz sie zakonczylo, zawolal wiec ruchem reki Karin, ktora stala z Kihlgardem przy automacie z kawa.
Litwini odmowili kawy. Usiedli na kanapie dla gosci w biurze Knutasa. Karin, ktora lepiej znala angielski, prowadzila sledztwo, a Knutas przysluchiwal sie i przygladal mezczyznom. Mialo to tez swoje zalety. Mogl dostrzec kazda zmiane ich mimiki przy kolejnych pytaniach albo to, czy przesluchiwany mial niespokojne spojrzenie.
Karin wlaczyla magnetofon i nagrala rutynowe wprowadzenie.
–
Artysta zadal pytanie, wyjmujac papierosa z pogniecionej paczki, ktora mial w wewnetrznej kieszeni marynarki.
–
Ten szczuply, oryginalny mezczyzna, siedzacy naprzeciwko niej, zatrzymal sie z papierosem w polowie drogi do ust i bez zadnego grymasu na twarzy wlozyl go z powrotem do paczki.
Karin przygladala sie jego bladej twarzy, mlodej i o ladnych rysach, ale pooranej glebokimi zmarszczkami. Oczy byly mocno podkrazone. Mattis Kalvalis wygladal, jakby nie spal od kilku dni. Wydawalo sie, ze nie czul sie komfortowo w tej sytuacji, cisnac sie na dwuosobowej kanapie ze swoim przysadzistym menedzerem.
Po standardowych pytaniach dotyczacych danych osobowych, Karin zwrocila sie do artysty:
– Czy dobrze znal pan Egona Wallina?
Mattis Kalvalis zwlekal chwile z odpowiedzia.
– No coz, wlasciwie nie za dobrze. Latwo bylo prowadzic z nim interesy, ale spotkalismy sie tylko kilka razy.
– Jak sie poznaliscie?
– Musialo to byc przed rokiem – powiedzial, spogladajac na swojego menedzera, ktory kiwnal potakujaco glowa. – Tak, ubieglej wiosny spotkalismy sie w Wilnie. Byl tam na jakiejs konferencji, tak mi sie wydaje.
Spojrzal jeszcze raz na mezczyzne obok siebie, ktory wydal usta i skinal glowa.
– A jak to sie stalo, ze rozpoczeliscie wspolprace?
– Siedzielismy przy tym samym stole na kolacji wydanej przez litewski Zwiazek Krzewienia Sztuki. Widzial moje dziela, byly wowczas wystawione w malej galerii w Wilnie i powiedzial, ze mu sie podobaja. Nastepnego dnia umowilismy sie na obiad i Egon zaproponowal, ze zostanie moim agentem na Skandynawie.
– I pan od razu sie zgodzil?
– Nie, oczywiscie, ze nie. Wystawa w Wilnie, ktora byla moja pierwsza, wzbudzila sporo zainteresowania i dosc duzo pisano o niej w gazetach. Dostalem propozycje od roznych osob, ale oferta Egona Wallina byla najkorzystniejsza.
Zdziwilo to Knutasa. Jak Egon Wallin mogl tak latwo pokonac innych agentow? Zanotowal to w swoim zeszycie.
– Co to byla za propozycja?
Karin wpatrywala sie w Mattisa Kalvalisa. Jej oczy byly tak samo czarne, jak jego oczy.
– Mial sprzedawac moje obrazy i brac dwadziescia procent od zysku.
– Dlaczego bylo to korzystne?
– Inni biora dwadziescia piec procent. Poza tym wydawal sie miec dobre kontakty w branzy.
Mattis Kalvalis usmiechnal sie lekko. Na poczatku przesluchania wydawal sie spiety, ale teraz coraz bardziej sie rozluznial.
– I tak chyba rzeczywiscie bylo, jesli brac pod uwage pana pierwszy wernisaz tutaj. Z tego co zrozumialam, sprzedaliscie wiekszosc obrazow.
– No wlasnie.
– I rozglos, jaki zdobylismy – dodal menedzer, ktory po raz pierwszy podczas przesluchania sie odezwal. – W ubiegly weekend Mattis byl w kazdej wiekszej gazecie, teraz ciagle wplywaja do nas zamowienia. Egon Wallin byl doskonalym partnerem do interesow, widac to bylo na pierwszy rzut oka. Nie wiemy teraz, co robic dalej.
– Nie mamy pojecia – zgodzil sie Mattis i zrezygnowany wzruszyl ramionami.
Jednak sadzac z miny, nie byl on szczegolnie niespokojny o przyszlosc.
– Wiemy, ze po wernisazu, tego samego wieczoru, ktorego dokonano morderstwa, byliscie na kolacji w restauracji Donners Brunn. Co potem robiliscie?
– Ja nie poszedlem na kolacje – powiedzial menedzer. – Zle sie czulem i poszedlem od razu do hotelu.
– Ach tak?
Karin zmarszczyla czolo. Byla przekonana, ze Vigor Haukas tez byl na kolacji.
– Tak, mysle, ze wypilem zbyt duzo wina. Ponioslo mnie z radosci, ze tak duzo sprzedalismy.
– Co robil pan w hotelu?
– Poszedlem spac. Bylem bardzo zmeczony po calej tej bieganinie i stresie zwiazanym z wernisazem.
Zasmial sie, jakby sie wstydzil. Karin zwrocila sie do Mattisa Kalvalisa.
– Czy moze pan opowiedziec o tamtym wieczorze?
– Oczywiscie. Wernisaz byl, jak juz mowilem, udany. Mozna by chyba nawet powiedziec, ze odniosl sukces. Swietnie sie bawilem, bylo bardzo interesujace moc porozmawiac z wszystkimi odwiedzajacymi. Ludzie tutaj sa tacy otwarci i entuzjastycznie nastawieni – powiedzial, poprawiajac swoja zielona grzywke. – Przybylo tez sporo dziennikarzy, udzielilem wielu wywiadow. Tak, potem poszlismy wszyscy do restauracji, wszyscy oprocz Vigora, i bylo bardzo wesolo.