Skinela dyskretnie w strone sciany. – Maja romans od wielu lat, spotykali sie w dzien, gdy Egon byl w pracy.
– Czy moze pani opisac Rolfa Sandena? Co to za osoba?
– Jest wdowcem od wielu lat. Tak, jego zona byla urocza i mila, ale zginela w wypadku samochodowym. Ich dzieci juz dawno wyprowadzily sie z domu.
– Nie pracuje w dzien?
– Nie, jest na rencie. Pracowal na budowie i nadwerezyl plecy. Choc jest mlodym chlopakiem, ma dopiero piecdziesiat lat. Tego lata wyprawial huczne urodziny.
Pochylila sie do przodu i powiedziala sciszonym glosem.
– Ciagle gra na wyscigach konnych, slyszalam, ze jest od tego uzalezniony.
– Kto tak mowi?
Johan sluchal z zainteresowaniem. Robilo sie coraz ciekawiej.
– Ludzie gadaja. Jest to powszechnie wiadome, ze Rolf Sanden to notoryczny gracz. Wszyscy to wiedza.
Ingrid Hasselblad poprawila sie zaklopotana na krzesle i zwrocila sie do Pii:
– Powie mi pani, kiedy zaczniemy? Chcialabym najpierw poprawic szminke.
Gdy tylko Knutas wrocil na komende z przerwy obiadowej, podczas ktorej kupil sobie kanapke, uslyszal, ze Kihlgard i cala reszta z Centralnego Biura Sledczego juz przyjechali. Trudno bylo nie rozpoznac halasliwego smiechu Martina Kihlgarda. Z sali spotkan dochodzily glosne rozmowy i salwy smiechu, jakby odbywalo sie tam prawdziwe przyjecie koktajlowe. Zawsze to samo. Ledwo pojawial sie Kihlgard, atmosfera w wydziale kryminalnym od razu sie rozluzniala.
Nikt nie zwrocil uwagi na Knutasa, gdy otworzyl drzwi. Kihlgard stal zwrocony do niego szerokimi plecami i najwyrazniej wlasnie opowiedzial jeden ze swoich niezliczonych kawalow, poniewaz wszyscy dookola stolu zwijali sie ze smiechu.
– I wtedy przyszedl i wladowal w siebie wszystko – kontynuowal Kihlgard. – Kazdy najmniejszy okruszek!
Ta koncowka wywolala kolejna salwe smiechu, od ktorej az zatrzesly sie sciany. Jedynie Knutas sie nie smial. Rozejrzal sie dookola i delikatnie popukal Kihlgarda w ramie. Mina komisarza, gdy sie odwrocil, wyrazala entuzjazm.
– Alez Knutti, czesc! Co slychac, stary druhu?
Knutas prawie zniknal w szerokim uscisku Kihlgarda. Sam poklepal go niezrecznie po plecach.
– Dziekuje, dobrze. Ty tez wydajesz sie byc w formie.
– Tak, wszystko sie uklada jak ukladanka, jak to mowia!
Kihlgard znow wybuchnal smiechem, a z nim cala grupa sledcza.
Nie tylko zarty Kihlgarda byly smieszne, on caly byl smieszny. Niesforne wlosy sterczaly na wszystkie strony, jakby nigdy nie widzialy grzebienia. Twarz byla lekko purpurowa, oczy nieco wylupiaste, a do tego ubieral sie czesto w obcisle swetry z dekoltem w serek, ktore podkreslaly jego wydatny brzuch. To, ze duzo wymachiwal rekami, gdy mowil, i jadl praktycznie bez przerwy, potegowalo wrazenie pajaca. Trudno bylo ocenic jego wiek, mogl miec od czterdziestu do szescdziesieciu lat, choc Knutas wiedzial, ze Kihlgard byl trzy lata starszy od niego, mial wiec piecdziesiat piec lat.
Gdy Knutas przywital sie tez z pozostalymi policjantami z Centralnego Biura Sledczego, spotkanie moglo sie rozpoczac. Kiedy skonczyl sprawozdanie, spojrzal z wyczekiwaniem na kolegow ze Sztokholmu.
– No i co na to powiecie?
– Bezsprzecznie jest wiele tropow, ktorymi mozemy pojsc – rozpoczal Kihlgard. – Te skradzione obrazy sa interesujace, nie byly to w koncu byle jakie dziela. A Egon Wallin byl wlascicielem duzej galerii.
– Pojawia sie pytanie, od jak dawna zajmowal sie paserstwem. Jesli do tego ograniczala sie jego rola w tym interesie – wtracila Karin.
– To moglo trwac od dawna, choc jednoczesnie uwazam, ze wczesniej cos bysmy zauwazyli – powiedzial Knutas zaklopotany.
– Ze tez nie bal sie przechowywac ich w komorce – zainteresowal sie Wittberg. – Czy to nie dziwne? Mogl wybuchnac pozar albo moglo sie stac cos innego. Poza tym ktos mogl sie wlamac do jego domu.
– Moze to byla kryjowka tylko na jeden raz, zrobil wyjatek dla tych obrazow – rzekl Norrby.
– Ale dlaczego nadal tam byly, po tym jak przygotowal wszystko z taka dokladnoscia, przeprowadzke i inne rzeczy? – zastanawiala sie Karin.
– Zamierzal pewnie sprzedac je w Sztokholmie – wyrazil przypuszczenie Knutas. – Najprawdopodobniej mial tam jakis kontakt.
– Mial komputer? – Spytal Kihlgard.
– Oczywiscie, jeden w domu i jeden w galerii. Dzisiaj przeszukamy oba miejsca, zajmiemy sie tez komputerami.
– Sprzedaz galerii sztuki musiala wstrzasnac zarowno zona, jak i pracownikami. Jak zareagowali? I w dodatku to, ze sprzedal ja Sixtenowi Dahlowi.
– Monika Wallin wydawala sie dosc opanowana, gdy z nia rozmawialem – powiedzial Knutas. – Choc oczywiscie moze to byc tylko maska. Musimy dokladniej zbadac sprawe. Ponadto musimy poprosic Sztokholm o pomoc w poszukiwaniu ewentualnych partnerow nieczystych interesow Wallina i w przeszukaniu mieszkania, do ktorego mial sie przeprowadzic.
– Tak, z pewnoscia musial miec dobre kontakty w Sztokholmie – wymruczal Kihlgard. – Czy zona nic na ten temat nie wie?
– Nic na razie o tym nie mowila – ucial Knutas, zly na siebie, ze nie spytal ja o to przy ostatnim spotkaniu. – Musimy przesluchac ja jeszcze raz.
– A odwiedzajacy wernisaz? – kontynuowal Kihlgard. – Macie liste zaproszonych?
– Tak, ja sie tym zajelam – powiedziala Karin i podniosla duzy arkusz papieru. – W pierwszej rubryce zapisalam tych, ktorzy otrzymali zaproszenie na wernisaz, w drugiej tych, ktorzy sie zjawili, a w trzeciej pozostalych odwiedzajacych, tych, ktorzy przyszli bez zaproszenia i o ktorych przypomnieli sobie pracownicy.
– Czy sa tam jakies interesujace nazwiska?
– Tak, oczywiscie. Jest para znanych wlascicieli galerii ze Sztokholmu, o ktorych wiemy, ze mieli kontakty handlowe z Wallinem: Hugo Malmberg, ktory ma galerie na starym miescie Gamla Stan, no i oczywiscie Sixten Dahl, ktorego juz znamy – odpowiedziala Karin. – Mial byc przesluchany dzis rano w Sztokholmie, ale nie dostalismy jeszcze na ten temat informacji, wiec nie wiemy, co dalo przesluchanie. Jak by nie bylo, jest on dla nas bardzo interesujacy, poniewaz konkurowal z Egonem Wallinem o tego litewskiego artyste, a poza tym kupil galerie w Visby przez podstawiona osobe.
– Tych dwoch z pewnoscia sciagniecie tutaj i sami ich przesluchacie?
Kihlgard spojrzal pytajaco na Knutasa, otwierajac torebke z zelatynowymi samochodami. Na chwile zapadla cisza, po czym Knutas zabral glos.
– No coz, niezupelnie.
– Majac na uwadze to, ze Egon Wallin chcial w tajemnicy przeprowadzic sie do Sztokholmu i ze poza tym paral sie sprzedaza badz posrednictwem w handlu skradzionymi obrazami, jest bardzo interesujace to, ze dwoch wlascicieli galerii ze Sztokholmu odwiedzilo wernisaz tego samego dnia, ktorego zostal zamordowany. Nieprawdaz?
Kihlgard wrzucil do ust garsc zelkow.
Knutas czul, jak wzrasta w nim irytacja. Kihlgard juz po pieciu minutach rozmowy potrafil doprowadzic czlowieka do szalu.
– Rozwazymy to. Poczekamy najpierw na odpowiedz ze Sztokholmu i zobaczymy, co dalo przesluchanie Sixtena Dahla.