wydaniu. Widac bylo od razu, ze ta sytuacja nadwerezala jego nerwy. Jego wycienczona twarz rozjasnila sie, gdy zobaczyl Johana.

– Dobrze, ze jestes – zawolal, choc mial na linii dwie rozmowy telefoniczne.

– Jedz od razu, Emil czeka.

Emil Jansson byl mlodym, pelnym zapalu kamerzysta, ktory pracowal dotychczas przede wszystkim na terenach konfliktow politycznych, takich jak Strefa Gazy i Irak. Pozdrowil uprzejmie Johana i razem pospieszyli do samochodu stojacego w garazu Telewizji Szwedzkiej. Droga do Waldemarsudde zajela im tylko piec minut, siedziba telewizji byla oddalona o rzut kamieniem od mostu Djurgardsbron.

Policja odgrodzila caly park przy palacu, galerie i stary dom. Przeszukiwano okolice. Johanowi udalo sie znalezc policjanta, ktory zgodzil sie na wywiad. Z rozmowy z policjantem dyzurnym przeprowadzonej podczas jazdy samochodem nie dowiedzial sie niczego nowego.

Tlo do wywiadu bylo doskonale, z odgrodzonym palacem i policjantami przeczesujacymi teren z psami.

– Co sie wydarzylo? – zaczal Johan.

Najprostsze pytania byly najczesciej najbardziej skuteczne.

– Dziesiec po drugiej w nocy zaalarmowano nas, ze zostal skradziony obraz z muzeum – powiedzial policjant oficjalnym tonem. – Byl to obraz wypozyczony muzeum na pewien czas, mianowicie Umierajacy dandys Nilsa Dardela.

– Jak zlodzieje dostali sie do srodka?

– Tak, zlodzieje albo zlodziej, tego nie wiemy – poprawil policjant. – Choc prawda jest, ze trudno przeprowadzic taka rzecz samemu. Musialo ich byc przynajmniej dwoch.

Odwrocil sie i spojrzal w strone budynku muzeum. Emil podazyl kamera za jego wzrokiem. Przez chwile wydawalo sie, jakby policjant nie byl swiadomy, ze wywiad jest filmowany. Zachowywal sie niezwykle naturalnie i byl prawdziwie zatroskany cala kradzieza. Poza tym Johan odniosl wrazenie, ze interesowal sie on sztuka.

– Jak zlodzieje dostali sie do srodka?

– Przez przewod wentylacyjny na tylach glownego budynku, na to wyglada. – Skinal glowa w strone palacu.

– Nie ma tam alarmu?

– Jest, ale zlodzieje sie nim nie przejeli, zrobili to, co zamierzali i znikneli.

– Ryzykowali.

– Oczywiscie, lecz zwazywszy na to, ze muzeum lezy na uboczu, troche to trwa, zanim przyjedzie policja i ochrona.

– Ile im to zajelo?

– Mowi sie o dziesieciu minutach. Jest to nieco za duzo, mozna by sadzic. W tym czasie zlodziej zdazy dokonac kradziezy i uciec. I dokladnie tak sie stalo.

Johan poczul cieplo na policzkach. Nie zdarzalo sie czesto, zeby jakis policjant krytykowal swoich kolegow.

– Ile czasu powinno to trwac pana zdaniem?

– Piec minut powinno wystarczyc policji, tak uwazam. Skoro wlaczyl sie alarm, oznacza to, ze nie ma chwili do stracenia.

Johana ujela szczerosc policjanta. Musi to byc jakis nowicjusz, pomyslal i przyjrzal sie mlodemu policjantowi. Nie mial wiecej niz dwadziescia piec lat i mowil z silnym varmlandzkim akcentem. Juz on dostanie od szefostwa za ten wywiad, pomyslal Johan, ale co tam. Tym lepiej dla nas, ze jest taki naiwny.

Gdy przeprowadzal wywiady ze zwyklymi ludzmi, byl ostrozniejszy, ale za to nie robil sobie zbyt wielu problemow, gdy chodzilo o policjantow.

– W jaki sposob dokonano kradziezy? Jesli sie nie myle, obraz jest bardzo duzy.

Johan znal bardzo dobrze obraz Dardela. Widzial go wiele razy, gdy jego mama ciagala go ze soba do Muzeum Sztuki Wspolczesnej, probujac obudzic w nim zainteresowanie sztuka.

– Zlodziej lub zlodzieje wycieli plotno.

– Czy nie brakuje jeszcze czegos?

– Wyglada na to, ze nie.

– Czy nie jest to dziwne, ze zlodzieje nie ukradli wiecej obrazow? W srodku znajduje sie przeciez duzo cennych dziel sztuki, prawda?

– Tak, mozna by tak rozumowac, lecz najwyrazniej byli zainteresowani wlasnie tym obrazem.

– Uwazacie, ze jest to kradziez na zamowienie?

– Wiele na to wskazuje.

Mlody policjant zaczal sie wiercic, tak jakby poczul, ze powiedzial za duzo. W nastepnej sekundzie podszedl do nich starszy, umundurowany policjant i odsunal swojego mlodszego kolege sprzed kamery.

– Co sie tutaj dzieje? Policja w obecnej sytuacji nie udziela wywiadow, musicie poczekac na konferencje prasowa po poludniu.

Johan rozpoznal w nim nowego rzecznika prasowego stolecznej policji.

Mlody policjant wygladal na smiertelnie wystraszonego i szybko zniknal ze swoim starszym kolega.

Johan spojrzal na Emila, ktory ciagle mial wlaczona kamere.

– Nagrales wszystko?

W poniedzialek po poludniu Knutas odebral telefon z policji ze Sztokholmu. Byl to jego stary przyjaciel Kurt Fogestam. Poznali sie na konferencji, gdy byli mlodymi policjantami i przyjazn przetrwala te wszystkie lata. Zawsze probowali sie spotkac, gdy Knutas byl w Sztokholmie. Poniewaz obaj byli oddanymi fanami sztokholmskiego klubu AIK, ogladali czasem razem mecze i szli po nich na malt whisky, ktora byla ich ulubionym drinkiem. Kilka razy Kurt przyjechal rowniez na Gotlandie.

– Czesc – pozdrowil go Knutas radosnie. – Kupe lat. Co slychac?

– Czesc – powiedzial Kurt Fogestam. – Wszystko dobrze, dziekuje. Dzwonie do ciebie, bo mam wiadomosci, ktore sa powiazane z twoim sledztwem.

– Ach tak? – Knutas wyostrzyl sluch. Nowy trop byl tym, czego najbardziej im teraz bylo potrzeba.

– Dzisiejszej nocy wlamano sie do muzeum Waldemarsudde. Skradziono bardzo cenne dzielo sztuki, Umierajacy dandys Nilsa Dardela. Znasz je?

– Umierajacy dandys – powtorzyl Knutas i przed oczami pojawil mu sie niewyrazny obraz bladego, na wpol lezacego mlodego mezczyzny z zamknietymi oczami.

– Tak sobie – przyznal. – Ale co ma wspolnego ta kradziez z moim sledztwem?

– Zlodziej wycial plotno i zostawil rame. Jest to bardzo duzy obraz, wiesz?

– Tak?

Knutas nie rozumial, do czego zmierzal jego kolega ze Sztokholmu.

– Na miejscu przestepstwa sprawca pozostawil mala rzezbe, ktora ustawil przed pusta rama obrazu. Sprawdzilismy dzis rano te figurke. Jest to statuetka, ktora skradziono z galerii zamordowanego Egona Wallina w Visby.

Hugo Malmberg obudzil sie w poniedzialek wczesnie rano. Wstal, poszedl do toalety, oplukal twarz i tors, po czym wrocil do lozka. Jego dwa amerykanskie cocker spaniele, Elvis i Marilyn, spaly w swoim koszu i wydawalo sie, ze nie zauwazyly, iz juz wstal. Nieobecnym wzrokiem wpatrywal sie w bogata sztukaterie sufitu. Nie spieszylo mu sie, musial byc w galerii dopiero krotko przez dziesiata. Psy zabieral ze soba do pracy, byly wiec przyzwyczajone, ze wychodzily na swoj poranny spacer nieco pozniej. Wzrok splynal po brokacie baldachimu lozka, ciemnej, czerwono-zlotej tapecie i starym, plamiastym lustrze wiszacym na

Вы читаете Umierajacy Dandys
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату