albo tylko o jakims detalu obrazu i spekulowac w nieskonczonosc o tym, jaki mogl byc zamiar artysty z tym czy z tamtym. Moze wlasnie tego mu brakowalo. Z Egona emanowala prawdziwosc, szczera radosc i ciekawosc zycia.

Duzo czasu minie, zanim wroci na Gotlandie. Jesli kiedykolwiek to zrobi. Wyspa za bardzo kojarzyla mu sie z Egonem. Chcial teraz wszystko zapomniec, zapomniec o tej strasznej historii. Nie obchodzilo go juz to, kto byl morderca. Pierwsze, co zrobi, gdy wroci do Sztokholmu, to zarezerwuje wyjazd do jakiegos slonecznego i cieplego kraju. Moze do Brazylii albo na Tajlandie. Mogl sobie pozwolic na kilka tygodni wakacji po tym wszystkim, co przeszedl.

Stwierdzil, ze i tak na razie nie zasnie, wstal wiec z lozka, wlozyl hotelowe pantofle i owinal sie podomka. Wyjal malutka buteleczke whisky z minibaru, wlal zawartosc do szklanki i usiadl na kanapie w salonie. Zapalil papierosa i pomalu wypuszczal ustami dym.

Nie mogl sie doczekac, kiedy wroci do domu.

Ledwie to pomyslal, gdy za oknem uslyszal jakis halas. Apartament lezal na drugim pietrze, ale tuz pod oknami znajdowal sie dach. Hotel urzadzony byl w starym budynku o nieregularnym ksztalcie.

Podszedl do okna, rozsunal zaslony i z niepokojem wpatrywal sie w ciemnosc. Latarnia uliczna rzucala slabe swiatlo, nie dawalo ono zbyt wiele. Najwidoczniej nie bylo to nic szczegolnego, pewnie jakis kot. Zaciagnal z powrotem zaslony, wrocil na kanape i pociagnal lyk whisky, ktora przyjemnie palila w gardle. Przypomnial sobie, ze byl zaproszony w piatek na duze przyjecie do domu szlachty szwedzkiej Riddarhuset. Bedzie na pewno sympatycznie. Mial wielu przyjaciol w kregach szwedzkich arystokratow.

Znow uslyszal halas. Drgnal, spojrzal na zegarek. Kwadrans po drugiej.

Szybko zgasil papierosa, wstal i wylaczyl swiatlo. W pokoju zrobilo sie ciemno. Nastepnie podszedl cicho do okna, stanal przy scianie i czekal. Wkrotce uslyszal szczek metalu, a nastepnie gluche stukniecie. Brzmialo to tak, jakby ktos znajdowal sie tuz nad nim. Nie wiedzial, co robic, bal sie wyjrzec przez okno ze strachu, ze moglby mimo ciemnosci zostac zauwazony. Az nagle zobaczyl blask swiatla za szyba. Przez szpare miedzy zaslonami bylo widac, ze ktos swiecil latarka prosto w okno.

Caly spiety odczekal pare minut.

Instynktownie przyciagnal do siebie lampe stolowa z ciezka ceramiczna podstawa. Zdjal abazur, polozyl go ostroznie na podlodze i mocno chwycil za podstawe lampy. Byla to najlepsza bron, jaka mogl w tym momencie znalezc. Stal przy oknie, w rogu pokoju, prawie caly schowany za ciezka zaslona. Myslal tylko jednym – o strasznym losie Egona i o grozbach, ktore sam otrzymal: o kartce w skrzynce pocztowej i tajemniczych telefonach.

Zoladek mu sie scisnal, poniewaz przeczuwal, ze wybila jego godzina. Ktos szukal zemsty i teraz przyszla kolej na niego.

Tak jak sie spodziewal, nie trwalo dlugo, a cisze przerwalo ciche chrobotanie, jakby ktos probowal otworzyc okno lomem. Drewno popuscilo. W bladym swietle ksiezyca zobaczyl w otworze okiennym rece odziane w rekawiczki. Otworzyly druga polowe okna. Widzial wsuwajaca sie do pokoju noge, potem druga. Wysoki, dobrze zbudowany mezczyzna wskoczyl przez okno i stanal na podlodze zaledwie pare metrow od niego. Mezczyzna mial naciagnieta na glowe czarna kominiarke z dziurami na oczy.

Hugo przylgnal do sciany, na ile bylo to mozliwe, i mial nadzieje, ze ten nieproszony gosc przejdzie obok, nie zauwazajac go.

Apartament znajdowal sie w rogu hotelu, pokoje mialy kolisty uklad. Byli w salonie i intruz mogl pojsc w lewa strone do sypialni albo w prawa do mniejszego saloniku. Przez kilka sekund zamaskowany mezczyzna stal bez ruchu, tak blisko, ze Hugo Malmberg slyszal jego szybki oddech.

W salonie panowala zupelna ciemnosc. Zmowil cicha modlitwe, zeby nie zdradzil go zapach, z pewnoscia czuc bylo od niego zarowno whisky, jak i papierosy. Mezczyzna odwrocil sie i Hugo przez kilka przerazajacych sekund byl przekonany, ze jego kryjowka zostala odkryta. Lecz nagle wlamywacz przemknal w strone drzwi do sypialni i pochlonela go ciemnosc. Hugo Malmberg pomalu zaczal sie wycofywac, ze wzrokiem utkwionym w drzwiach sypialni. Musialby pokonac tylko maly salon, hol i drzwi wychodzace na hotelowy korytarz. Ciagle mogl jeszcze probowac ucieczki. Nie wydawalo mu sie rozsadne usilowac obezwladnic tego roslego mezczyzne. Nie mial szans. Rozne mysli przelatywaly mu przez glowe, stracil poczucie czasu, nie wiedzial, ile juz sekund minelo.

Gdy rozwazal mozliwosc rzucenia sie w kierunku drzwi, poczul, jak ktos chwycil go za nadgarstek. Podstawa lampy z halasem spadla na podloge. Krzyknal, ale byl to niemy krzyk. Tak jakby wiedzial, ze nie mial on sensu.

Tego srodowego poranka na spotkaniu grupy sledczej panowala leniwa i gnusna atmosfera. Knutas uwazal, ze bylo to smieszne, jak zmienily sie nastroje w grupie po wiadomosci o nominacji Karin. Ona i Thomas nigdy nie siedzieli teraz obok siebie, nie mowiac o naglej awersji Larsa Norrby’ego w stosunku do wszystkiego i wszystkich. Gdy przed zebraniem pili razem kawe, Karin poskarzyla mu sie i powiedziala, ze sie zastanawia, czy bylo to tego warte. Rozumial ja, lecz jednoczesnie uwazal, ze powinna byc cierpliwa. Z czasem Norrby zmieknie i Wittberg pewnie tez. Knutas domyslal sie, ze Wittberg mial ambicje na objecie tego stanowiska i ze moze oczekiwal, ze to on powinien dostac awans.

Nie mozna bylo jednak zadowolic wszystkich.

Wittberg siedzial teraz z naburmuszona mina, choc Knutas wiedzial, ze obecnie dobrze mu sie w zyciu ukladalo. Jego nowa dziewczyna, ktora nie byla juz az taka nowa, zamieszkala z nim, co wydawalo sie miec na niego dobry wplyw. Knutas nigdy wczesniej nie widzial go tak pelnego energii i wypoczetego. Dlatego uwazal, ze bylo przykre, iz jego mlodszy kolega zalowal Karin tego sukcesu.

– Sprawdzilem lepiej Rolfa Sandena, kochanka Moniki Wallin – zaczal Wittberg. – Ma on, co prawda, alibi na wieczor morderstwa, ale nie jest ono zbyt przekonujace. Kolega, ktory mowi, ze byl z nim, moze klamac. Rolf Sanden gra na wyscigach konnych i okazalo sie, ze ma duze dlugi. Jest winny pieniadze wielu osobom.

– Ach tak?

Knutas zmarszczyl czolo.

– Za to Monika Wallin wydaje sie nic nie wiedziec ani o tym, ze jest nalogowym graczem, ani o tym, ze siedzi po uszy w dlugach.

– Okej, to mamy mozliwy motyw. Pracowal poza tym na budowie, chodzaca gora miesni, innymi slowy.

– A nie jest on na rencie? – zaoponowala Karin.

– Tak, ze wzgledu na nadwerezone plecy – powiedzial Wittberg lekcewazaco. – Co nie zmienia faktu, ze nadal jest silny.

– No tak, ale jednak – upierala sie Karin. – Czy bylby naprawde w stanie podciagnac kogos tak wysoko, majac nie w pelni sprawny kregoslup?

– Dobry Boze – westchnal Wittberg. – Nie mozemy chyba tylko dlatego wylaczyc go z kregu podejrzanych?

Pokrecil glowa, jakby dawno nie slyszal tak glupiej rzeczy.

– No wlasnie – zgodzil sie Norrby. – Mogl zdobyc falszywe zaswiadczenie, czesto sie o tym slyszy. Ale moze w twoim swiecie nie istnieja falszywe zaswiadczenia medyczne.

Jego glos ociekal sarkazmem. Norrby i Wittberg wymienili znaczace spojrzenia.

Bez ostrzezenia Karin podniosla sie tak gwaltownie, ze krzeslo, na ktorym siedziala, wyladowalo na podlodze. Patrzyla z wsciekloscia na Wittberga, ktory wygladal teraz na zdziwionego i wystraszonego.

– Dosyc tego! – Karin utkwila wzrok w mlodszym koledze. – Ty malostkowy, zazdrosny pajacu, wystarczy juz tego! Jestes takim cholernym egoista, ze zalujesz mi awansu? Pracowalismy razem wiele lat, Thomas, ja haruje tu dwa razy tyle lat co ty. Co masz przeciwko temu, ze zostane zastepca szefa, powiedz mi to prosto w twarz, tu i teraz!

Nie czekajac na odpowiedz, odwrocila sie do Larsa Norrby’ego.

– A ty nie jestes ani troche lepszy. Zloscisz sie na mnie, jakbym to ja podjela te decyzje. Masz cos przeciw temu, to idz do Andersa i jemu sie poskarz i przestan mi dokuczac jak jakis smarkacz.

Вы читаете Umierajacy Dandys
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату