homoseksualiste.
– Nigdy z nim nie rozmawialam o upodobaniach seksualnych – ostro odciela sie Cassi.
– Nie pojmuje, w jaki sposob mogliscie uniknac tego tematu.
– Robert jest wrazliwym, inteligentnym czlowiekiem i cholernie zdolnym patologiem.
– Bardzo sie ciesze, ze posiada rowniez cechy pozytywne – zauwazyl Thomas, chcac dokuczyc zonie.
Cassi nie odpowiedziala na te zlosliwosc. Zdawala sobie sprawe, ze Thomas jest wsciekly i usiluje ja sprowokowac; wiedziala takze, ze jesli pozwoli sie poniesc nerwom, nie wyniknie stad nic dobrego. Po krotkim milczeniu zaczela masowac kark Thomasa. Poczatkowo pozostawal usztywniony, po kilku jednak minutach zaczal reagowac.
– Przepraszam, ze rozmawialam z ludzmi o mojej cukrzycy – powiedziala – i przykro mi takze, ze rozmawialem o jej powiklaniach.
Kontynuujac masaz, Cassi patrzyla przed siebie niewidzacymi oczami. Nagle ogarnal ja zimny strach: byc moze Thomasa znuzyla jej choroba. Chyba zbyt czesto sie skarzyla i mowila o swoich obawach, zwiazanych ze zmiana kierunku stazu. Cassi zauwazyla, ze w ciagu ostatnich miesiecy Thomas jakby oddalil sie od niej, stal sie bardziej wybuchowy i mniej tolerancyjny. Postanowila, ze odtad bedzie mniej mowila o swojej chorobie. Lepiej niz kto inny zdawala sobie sprawe ze stresow, ktore Thomas przezywa, nie chciala wiec ich poglebiac.
Przesuwajac rece w gore jego karku myslala, ze warto byloby zmienic temat rozmowy.
– Czy przynajmniej mowi sie o tym, ze gdy ty wykonujesz trzy bypassy, inni robia tylko jeden lub dwa?
– Nie. Nikt o tym nawet nie wspomina, bo przyzwyczaili sie juz do tego. Nie ma tu nikogo, kto bylby w stanie mi dorownac.
– Powinienes podjac wspolzawodnictwo z najlepszymi, czyli z samym soba! – powiedziala ze smiechem Cassi.
– O, co to, to nie! Nie probuj mnie czarowac swoja pseudo-psychologia! – odparl Thomas.
– Czy na poziomie, ktory osiagnales, wspolzawodnictwo jest takie wazne? – juz calkiem powaznie zapytala Cassi. – Czy nie wystarcza ci wielka satysfakcja, ze przywracasz ludziom zdrowie?
– Oczywiscie, jest to bardzo mile uczucie – przyznal Thomas. – Ale satysfakcja nie jest w stanie mi pomoc w uzyskaniu lozek i czasu w sali operacyjnej dla moich pacjentow, ktorzy na to zasluguja zarowno ze wzgledow zdrowotnych, jak i spolecznych. A za sprawa ludzkiej wdziecznosci z pewnoscia nie zostane szefem oddzialu chirurgii – zreszta nie jestem nawet pewien, czy jeszcze tego chce. Jesli mam byc szczery, moj entuzjazm nieco przygasl, a w zamian pojawilo sie uczucie pustki.
Slowo 'pustka' cos przypomnialo Cassi. Czyzby snila? Rozejrzala sie wokol siebie, po wnetrzu samochodu: czula charakterystyczny zapach skorzanych siedzen, slyszala warkot silnika i miarowy szmer wycieraczek. Nie, to nie sen: ona to slowo niedawno slyszala w innych ustach. Nagle przypomniala sobie: tego slowa uzyl pulkownik Bentworth. 'Jest we mnie gniew i pustka' – tak wlasnie powiedzial.
Wynurzywszy sie z bezlistnych lasow, pedzili teraz poprzez slone blota. Za ociekajacymi strugami deszczu szybami Cassi ogladala ponury listopadowy krajobraz. Podmuchy wiatru i deszcz stracaly z drzew ostatnie kolorowe liscie, ktore dlugo wirowaly w powietrzu zanim opadly na ziemie. Zblizala sie zima, jej rychle nadejscie zapowiadaly chlodne i wilgotne noce. Wzieli ostatni zakret, z hukiem przemkneli przez drewniany most i znalezli sie na swojej prywatnej drodze. W ruchomym swietle reflektorow Cassi dostrzegla zarysy domu. Zostal zbudowany na przelomie dziewietnastego i dwudziestego wieku jako dom letniskowy jakiegos bogacza, w charakterystycznym dla Nowej Anglii rustykalnym stylu. W latach czterdziestych dostosowano go do zimowych potrzeb mieszkalnych. Rozlozysty charakter budynku i nieregularny ksztalt krytego gontem dachu sprawialy, ze mial unikalna sylwetke. Cassi lubila ten dom, bardziej jednak latem niz zima. Na szczegolne wyroznienie zaslugiwala jego lokalizacja. Znajdowal sie tuz przy malej zatoczce, z widokiem na morze. Chociaz do Bostonu trzeba bylo stad jechac prawie trzy kwadranse, Cassi uwazala, ze sie to oplaca.
Przypomniala sobie pierwsze spotkanie z Thomasem na trzecim roku studiow. Byla wtedy na praktyce w Boston Memorial. Pewnego dnia zobaczyla Thomasa wsrod slepo nasladujacej go grupy stazystow, gdy badal pacjenta po przebytym ataku serca. Od razu ja zafascynowal. Slyszala o nim wiele i byla zaskoczona, ze jest taki mlody. Zauwazyla takze, ze jest nadzwyczaj przystojny i nawet jej do glowy nie przyszlo, zeby ktos tak niezwykly mogl zwrocic na nia uwage, a jesli juz, to chyba tylko po to, zeby zadac jakies trudne pytanie z zakresu medycyny. Nigdy nie dowiedziala sie, czy ja wtedy spostrzegl.
Gdy juz zostala czlonkiem lekarskiej spolecznosci, zdala sobie sprawe, ze nie bylo to takie trudne, jak sie obawiala. Byla bardzo pracowita; ku swojemu zdziwieniu wnet zwrocila na siebie uwage. Wczesniej nie miala nigdy czasu na spotkania, ale w bostonskim szpitalu praca i zycie towarzyskie przeplataly sie ze soba. Cassi bardzo szybko stala sie aktywna uczestniczka roznych jego form. Nieoczekiwanie stala sie obiektem wielu meskich wzgledow. Przodowal w nich pewien przystojny okulista; nigdy dotad nie spotkala kogos tak bardzo upartego w swoich zabiegach. Jej powodzenie nie mialo powaznego charakteru az do chwili, kiedy wsrod konkurentow pojawil sie George Sherman. Mimo braku jakiejkolwiek zachety ze strony Cassandry posylal jej kwiaty, wreczal niewielkie prezenty, a na koniec zaproponowal jej malzenstwo.
Cassi nie od razu odrzucila oferte George'a. Chyba nawet go lubila, z pewnoscia jednak nie kochala. Gdy zastanawiala sie, co ma poczac, zdarzylo sie cos nieoczekiwanego: o randke poprosil ja Thomas Kingsley.
Cassi doskonale pamietala to niezwykle ozywienie, ktore odczuwala w towarzystwie Thomasa. Mlody chirurg tryskal pewnoscia siebie, ktora niektorzy okreslali po prostu jako arogancje. Ale nie Cassi. Dla niej byl czlowiekiem, ktory wie, czego chce i potrafi podejmowac niezwykle szybko wazne decyzje. Kiedy wspomniala mu o swej chorobie, zbagatelizowal sprawe. Natchnal ja wiara we wlasne sily, czego dotad bardzo jej brakowalo.
Nielatwo przyszla Cassi rozmowa z George'em. Oswiadczyla mu, ze nie wyjdzie za niego za maz i ze zakochala sie w jego koledze. Sherman przyjal niepomyslne wiadomosci z pozornym spokojem; prosil, zeby mogl nadal uwazac sie za jej przyjaciela. Ilekroc spotykala sie z nim pozniej w szpitalu, zawsze dawal do zrozumienia, ze najbardziej obchodzi go jej szczescie osobiste i nie ma zalu za odmowe.
Thomas byl uroczy i troskliwy. Plotkowano o nim, ze potrafi byc szarmancki, lecz na krotka mete. Rzadko mowil jej o swojej milosci, ale w rozny sposob ja okazywal. Zabieral ja razem z innymi studentami na obchod swoich pacjentow i zapraszal do sali operacyjnej na bardziej interesujace zabiegi. Na ich pierwsze wspolne swieta Bozego Narodzenia ofiarowal jej staroswiecka diamentowa bransolete, a ostatniego dnia starego roku poprosil Cassi o reke.
Cassandra nie miala zamiaru wychodzic za maz przed ukonczeniem studiow, ale Thomas Kingsley byl dla niej mezczyzna, o jakim dotad nie smiala nawet marzyc. Mogla juz nigdy wiecej nie miec takiej okazji! Ponadto z faktu pokrewienstwa zawodow wyciagala wniosek, ze beda sie uzupelniac. Zgodzila sie wiec na slub, co Thomas przyjal z nieukrywanym zachwytem.
Slub odbyl sie na ogromnym trawniku w posiadlosci Kinsgley'a na wybrzezu. Na uroczystosci byla obecna wiekszosc personelu zatrudnionego w szpitalu. Dlugo wspominano ich slub, poniewaz byl wydarzeniem roku w miejscowym zyciu towarzyskim. Cassi zapamietala niemal kazda chwile tego wspanialego, wiosennego dnia. Niebo bylo blekitne jak oczy Thomasa, a powierzchnie morza lekko tylko marszczyla lagodna bryza.
Stoly byly obficie zastawione, a na trawniku rozbito namioty o charakterystycznym sredniowiecznym ksztalcie. Heraldyczne flagi lopotaly na ich szczytach. Cassi nigdy jeszcze nie byla tak szczesliwa, a Thomas chodzil dumny jak paw, troszczac sie o kazdy szczegol weselnego przyjecia. Kiedy goscie odjechali, nowo poslubieni udali sie na spacer. Szli wzdluz plazy, nie baczac na lodowate fale obmywajace ich stopy.
Cassi nigdy nie czula sie taka szczesliwa i nigdy nie miala takiego poczucia bezpieczenstwa. Spedzili noc poslubna w hotelu Ritz-Carlton w Bostonie, po czym wyjechali do Europy i tam przezyli swoj miodowy miesiac.
Po powrocie Cassi przystapila do studiow z nowa energia. Miala teraz poteznego opiekuna, ktory pomagal jej na kazdym kroku. Zawsze byla dobra studentka, ale przy jego pomocy przeszla sama siebie. Thomas w dalszym ciagu zachecal ja, by przychodzila do sali operacyjnej, a gdy odbywala praktyke na chirurgii, byla jego asystentka, o czym inni studenci mogli tylko marzyc. Gdy po dwoch latach ukonczyla studia, nie musiala szukac pracy, gdyz czekala juz na nia na oddziale patologii.
Najbardziej cieple wspomnienie zachowala Cassi z weekendu, podczas ktorego otrzymala dyplom lekarza. Tego dnia Thomas od samego rana zachowywal sie jakos inaczej – byl niespokojny i jakby wyciszony, co Cassi przypisywala oczekujacej go skomplikowanej operacji. Poprzedniego wieczora powiedzial jej o pacjencie, ktory ma przybyc do szpitala z innego stanu. Przeprosil ja, ze w zwiazku z tym nie bedzie mogl uczestniczyc w