usta i delikatnie siegnela miedzy jego nogi. Nie byl gotowy!

Odsunal gwaltownie reke Cassi, odepchnal ja od siebie i usiadl w lozku. – Nie sadze, zebym byl dzis w stanie cie zaspokoic – oswiadczyl.

– Chodzilo mi o twoja przyjemnosc, a nie o moja – odpowiedziala lagodnie.

– Czyzby? – zlosliwie zapytal Thomas. – Znam dobrze twoje psychiatryczne chwyty.

– Uwierz mi, to naprawde nie jest wazne, czy bedziemy sie dzis kochac, czy nie.

Thomas podniosl sie z lozka i schylil, by podniesc z podlogi ubranie. Wykonal kilka gwaltownych, nieskoordynowanych ruchow. – Nie bardzo mam ochote w to uwierzyc. – Z tymi slowami wyszedl z sypialni, zatrzaskujac mocno za soba drzwi.

Cassi zostala sama w ciemnosciach. Wycie wiatru za oknami budzilo w niej lek i niepokoj. Dawne obawy, ze moze zostac porzucona, odezwaly sie w niej z nowa sila. Mimo cieplej koldry trzesla sie jak w febrze. Co bedzie, jesli Thomas ja porzuci? Rozpaczliwie usilowala odpedzic od siebie te mysl. Prawdopodobnie po prostu za duzo wypil. Przypomniala sobie jego nie wywazone sady i opinie oraz belkotliwa mowe. Niemozliwe, zeby w krotkim czasie po wyjsciu z jadalni mogl az tyle wypic, choc w ciagu ostatnich miesiecy takie historie mialy juz miejsce.

Lezac na wznak Cassi patrzyla w sufit, na ktorym cienie bezlistnych drzew rysowaly przez okno ogromna pajeczyne. Przerazona przewrocila sie na bok, by zobaczyc ten sam straszny obraz na znajdujacej sie naprzeciwko okna scianie. Czyzby Thomas bral narkotyki? Dopuszczajac taka mozliwosc musiala przyznac, ze od szeregu miesiecy przymykala oko na pewne objawy, gdyz oznaczaloby to, ze Thomas nie jest z nia szczesliwy, a ich zwiazek malzenski powaznie zagrozony.

Thomas stal nagi przed lustrem w lazience i przygladal sie uwaznie swojemu cialu. Trudno mu bylo przyznac sie do tego, ze znacznie sie postarzal. Najwieksze zmartwienie budzil w nim jego sciagniety, pomarszczony czlonek. Gdy go dotykal, nie czul najmniejszej nawet reakcji. Czyzby cos zlego dzialo sie z jego seksem? Kiedy Cassi go masowala, odczuwal potrzebe zblizenia, ale jego penis najwidoczniej sadzil inaczej.

To musi byc wina Cassi – myslal bez szczegolnego przekonania. Wrocil do gabinetu i ubral sie. Nie dopijajac drinka, usiadl za biurkiem i otworzyl druga szuflade z prawej strony. Z tylu szuflady, starannie ukryte za papeteria, znajdowaly sie plastykowe buteleczki. Jesli chce zasnac, musi przedtem wziac pigulke. Tylko jedna! Zrecznie wrzucil do ust mala zolta tabletke, po czym popil ja szkocka. Zadziwiajace, jak szybko poczul sie calkowicie uspokojony.

Rozdzial IV

Nastepnego ranka Cassi zrobila sobie – jak zwykle – zastrzyk z insuliny, a potem zjadla sama sniadanie. Thomas nie dawal znaku zycia. O osmej zaczela sie juz martwic. W sobote zazwyczaj wyjezdzali razem o osmej pietnascie, tak zeby Thomas mogl obejrzec swoich pacjentow przed konferencja w Grand Rounds, a Cassi zdazyla do pracy.

Odlozywszy czasopismo na biurko i zacisnawszy mocniej pasek w talii, Cassi wyszla do hallu i zaczela nasluchiwac pod drzwiami Thomasa. Zadnego odglosu. Delikatnie zastukala i przez chwile czekala. Znowu nic. Nacisnela klamke – drzwi byly otwarte. Thomas spal, glosno chrapiac, z budzikiem w reku. Najwidoczniej wylaczyl go, gdy dzwonil i znowu zasnal.

Cassi podeszla do lozka i lekko nim potrzasnela. Bezskutecznie. Potrzasnela mocniej i dopiero wtedy otworzyl z trudem oczy. Wygladal jakby jej nie rozpoznawal.

– Przepraszam bardzo, ze cie budze, ale jest juz po osmej. Miales chyba zamiar jechac do Grand Rounds?

– Grand Rounds? – powtorzyl Thomas jakby speszony. Stopniowo odzyskiwal przytomnosc. – Oczywiscie ze tak. Za kilka minut bede na dole. Najpozniej za dwadziescia minut wyjedziemy.

– Nie jade dzis do szpitala – powiedziala Cassi najwyrazniej jak tylko mogla. – Na oddziale psychiatrii nie jestem dzis potrzebna, mam natomiast bardzo duzo lektury. Przywiozlam do domu pelna torbe odbitek prasowych.

– Jak chcesz – powiedzial Thomas siadajac na lozku. – Mam dzisiaj dyzur, w zwiazku z tym nie potrafie powiedziec, kiedy wroce do domu. Pozniej dam ci znac.

Cassi zeszla do kuchni, zeby przygotowac Thomasowi cos do zjedzenia w samochodzie.

Thomas siedzial przez dluzsza chwile na brzegu lozka; krecilo mu sie w glowie, czaszke rozsadzal bol. Zwlokl sie wreszcie, wyjal z biurka plastykowa buteleczke i udal sie do lazienki. Potrzasnal buteleczka, z ktorej wypadlo kilka malych, trojkatnych, pomaranczowych tabletek. Polknal jedna z nich i popil woda. Dopiero wtedy odwazyl sie spojrzec w lustro. Nie wygladal tak zle, jak tego sie obawial, ani tez jak sie czul. Polknal jeszcze jedna pastylke i wszedl pod prysznic, odkrecajac kran do oporu.

Cassi stala w oknie i patrzyla za Thomasem, ktory zniknal w garazu. Poprzez szyby slyszala gluchy warkot silnika porsche'a. Pomyslala, ze halas przeszkadza Patrycji, uprzytomniajac sobie jednoczesnie, ze dotad nie odwiedzila tesciowej w jej mieszkaniu nad garazem, mimo iz uplynely juz trzy lata odkad sie tam wprowadzila.

Odprowadzila wzrokiem znikajacy we mgle samochod Thomasa. Jeszcze przez dluzsza chwile dobiegal stopniowo zamierajacy w oddali szum motoru. W koncu zupelnie ucichl i Cassandre ogarnela cisza pustego domu.

Spostrzegla, ze ma wilgotne dlonie. Poczatkowo pomyslala, ze jest to uboczny efekt insuliny, pozniej jednak doszla do wniosku, ze to nerwy. Nosila sie z zamiarem wejscia do gabinetu Thomasa pod jego nieobecnosc. Zawsze uwazala, ze w malzenstwie konieczne jest wzajemne zaufanie i przestrzeganie prawa do prywatnosci, ale teraz musiala wyjasnic, czy Thomas przypadkiem nie przyjmuje jakichs srodkow uspokajajacych lub narkotykow. Dlugo odpedzala od siebie wszelkie podejrzenia i miala nadzieje na poprawe ich wzajemnych stosunkow. Teraz jednak nie wolno jej dluzej czekac!

Otworzywszy drzwi do gabinetu Thomasa, poczula sie jak pospolity wlamywacz. Najmniejszy szelest wprawial ja w panike.

– Moj Boze! – zawolala w pewnym momencie. – Jestem po prostu idiotka!

Wlasny glos podzialal uspokajajaco. Jako zona Thomasa miala prawo wejsc do kazdego pomieszczenia w tym domu, wciaz jednak czula sie tu gosciem.

W gabinecie panowal nieporzadek. Lozko nie bylo poslane, koldra i przescieradla lezaly na podlodze. Cassi skierowala sie ku biurku, ale spojrzala na otwarte drzwi do lazienki. Zajrzala do wiszacej na scianie malej apteczki: wewnatrz znalazla przybory do golenia, kilka starych szczoteczek do zebow, troche przeterminowanych antybiotykow i innych specyfikow. Przejrzala starannie wszystkie opakowania i buteleczki – nie znalazla nic podejrzanego.

Gdy juz miala wyjsc z lazienki, spostrzegla na posadzce cos kolorowego. Schylila sie i podniosla mala trojkatna tabletke: SKF-E-19. Wygladala jak cos znajomego, ale Cassi nie byla w stanie okreslic, co to za specyfik. Postanowila zajrzec do 'Informatora Lekarskiego'. Nie znalazlszy go na polkach z ksiazkami Thomasa, wrocila do siebie i siegnela po wlasny egzemplarz. Teraz szybko zidentyfikowala tajemniczy medykament: byla to deksedryna.

Trzymajac pigulke w palcach, Cassandra patrzyla na morze. Cwierc mili od brzegu kolysala sie na falach samotna zaglowka. Patrzac w dal Cassi usilowala zebrac mysli. Odczuwala jednoczesnie ulge i narastajacy niepokoj. Zrodlem niepokoju bylo potwierdzenie jej obaw – Thomas przyjmowal narkotyki. Uczucie ulgi wynikalo stad, ze byla to tylko deksedryna. Nietrudno wyobrazic sobie czlowieka pracujacego tak ciezko jak Thomas, ktory od czasu do czasu usiluje podtrzymac swoje sily przy pomocy takich wlasnie srodkow. Potrafila zrozumiec, ze w jego sytuacji latwo bylo wpasc w nawyk przyjmowania pigulek w celu likwidacji skutkow zmeczenia i zaostrzenia uwagi. Takie wlasnie postepowanie bylo jak najbardziej zgodne z jego charakterem. Ale wszystkie proby samouspokojenia nie dawaly rezultatu. Cassi zdawala sobie sprawe z niebezpieczenstwa naduzywania deksedryny. Czy w jakims stopniu ponosila odpowiedzialnosc za ten stan rzeczy? Od jak dawna to trwa?

Polozyla nieszczesna pigulke na biurko i odlozyla informator z powrotem na polke. Przez krotka chwile zalowala, ze weszla do gabinetu Thomasa i znalazla dowod rzeczowy; gdyby nie to, moglaby dalej ignorowac cala sprawe. Najprawdopodobniej jest to sytuacja przejsciowa i gdyby o niej Thomasowi napomknela, z

Вы читаете Zabawa w Boga
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату