jest jeszcze w stanie tak latwo wyprowadzic go z rownowagi. Potem przyszla mu na mysl seria SSD i Cassi pomagajaca Robertowi Seibertowi w badaniach. Nie mial najmniejszych watpliwosci, ze tego rodzaju badania moga zaszkodzic szpitalowi w oczach opinii publicznej. Byl takze przekonany, ze Robertowi zalezalo, by zaczeto o nim pisac w prasie, chocby nawet miano kogos skrzywdzic.

Odlozyl na bok periodyk i wszedl do lazienki. W lustrze przyjrzal sie uwaznie swojemu odbiciu. Zawsze uwazal, ze – jak na swoj wiek – wyglada mlodo, ale dzisiaj nie byl tego taki pewien. Dostrzegl podkrazone oczy i napuchniete zaczerwienione powieki.

Wrocil do gabinetu, usiadl przy biurku i wysunal szuflade – druga z prawej. Wyjal z niej plastykowa buteleczke z pigulkami. Polknal najpierw jedna zolta pigulke, a po krotkim wahaniu – druga. Przy barku nalal sobie whisky i usiadl ze szklaneczka w fotelu, ktory kiedys nalezal do jego ojca. Wypil alkohol, czujac jak powoli opuszcza go napiecie. Znow siegnal go czasopismo. Nadal jednak nie potrafil sie skoncentrowac. Byl wciaz zdenerwowany. Przypomnial sobie pierwszy tydzien pelnienia obowiazkow szefa stazystow na oddziale chirurgii serca. Pewnego dnia okazalo sie, ze na oddziale intensywnej terapii nie ma wolnych lozek, gdy tymczasem dwoch starszych kolegow sie ich domagalo. Bez wolnych lozek ulegala zahamowaniu praca calego oddzialu.

Thomas pamietal, ze sam wtedy poszedl na oddzial intensywnej terapii i dokladnie sprawdzal stan kazdego pacjenta. W koncu wybral dwoch chorych, znajdujacych sie w stanie nieodwracalnej spiaczki. To prawda, ze obaj potrzebowali ciaglej opieki wykwalifikowanych pielegniarek, ktora mogli otrzymac tylko na oddziale intensywnej terapii, prawda jednak bylo rowniez to, ze obaj nie mieli juz najmniejszych szans na wyleczenie. Kiedy jednak Thomas polecil usunac ich z oddzialu, sprawujacy nad nimi opieke lekarze byli oburzeni, a pielegniarki odmowily wykonania polecenia. W ten sposob Thomas nie tylko nie rozwiazal problemu, ale narobil sobie wrogow. Wygladalo jakby nikt oprocz niego nie byl w stanie zrozumiec, ze zarowno chirurgia, jak i bardzo kosztowna intensywna terapia przede wszystkim powinny sluzyc pacjentom dobrze rokujacym, a nie kandydatom na drugi swiat.

Ponownie nalal sobie whisky. Topniejacy lod rozwodnil szkocka i stepil jej smak. Zaglebiony w fotelu zastanawial sie, co o jego postepowaniu powiedzialby ojciec, gdyby zyl. Na to pytanie nie potrafil sobie odpowiedziec, pamietal tylko, ze ojciec – podobnie jak matka – nigdy nie lubil go chwalic, natomiast czesto i chetnie ganil. Czy zaakceptowalby Cassi? Jedno bylo pewne: jego ojciec niewiele wiedzial o kobietach chorych na cukrzyce.

Po gwaltownym wyjsciu Thomasa z jadalni Cassi przezywala niepokoj. Pamietala, ze jeszcze przed kolacja Thomas nie mial dobrego humoru i teraz obawiala sie jego gniewu. Usilowala nawiazac rozmowe z Patrycja, jednak bezskutecznie. Wygladalo, ze jest zadowolona, iz wytracila syna z rownowagi.

– Czy Thomas rzeczywiscie urodzil sie ze skrzywiona stopa? – zapytala Cassi w nadziei na jakis dialog.

– Straszliwie. Jego ojciec tez kulal do konca zycia.

– Nie mialam o tym pojecia i nigdy bym sie nie domyslila.

– To zrozumiale. W odroznieniu od swojego ojca zostal z tego wyleczony.

– Dzieki Bogu – szczerze westchnela Cassi. Usilowala sobie wyobrazic utykajacego Thomasa. Trudno nawet wyobrazic go sobie jako kulejace dziecko.

– Na noc zakladalismy na stope chlopca klamre – powiedziala pani Kingsley. – To musialo byc bolesne, gdyz krzyczal i zachowywal sie jakby go torturowano. – Przylozyla serwetke do ust.

Cassi wyobrazila sobie niemowle ze stopkami zamknietymi w metalowych klamrach. Niewatpliwie musial to byc rodzaj tortury.

– Tak wiec – rzekla pani Kingsley, podnoszac sie nagle z miejsca – dlaczego mialabys nie pojsc teraz do niego? Z pewnoscia cie potrzebuje. Wcale nie jest taki silny, jakby to sie moglo zdawac. Poszlabym ja, ale z pewnoscia woli, zebys to byla ty. Mezczyzni sa wszyscy tacy sami. Oddasz im wszystko – a oni i tak cie porzuca. Dobrej nocy, Cassandro.

Oslupiala Cassi siedziala przez chwile w milczeniu. Slyszala jeszcze rozmowe Patrycji z Harriet, a potem trzasnely drzwi i wszystko ucichlo. Dom pograzyl sie w calkowitej ciszy, tylko drzwi werandy skrzypialy monotonnie pod podmuchami wiatru.

W koncu Cassi wstala od stolu i zaczela wspinac sie po schodach. A wiec rowniez Thomas mial w dziecinstwie swoja dolegliwosc! Wydalo jej sie to nagle tak zabawne, ze wydobylo na usta mimowolny usmiech. Stukajac do drzwi gabinetu Thomasa ciekawa byla, w jakim go znajdzie nastroju. Po zachowaniu sie w samochodzie i pozniejszym wybuchu w jadalni mozna bylo oczekiwac najgorszego. Kiedy jednak znalazla sie juz w gabinecie, odetchnela z ulga. Thomas siedzial swobodnie w fotelu, z nogami przewieszonymi przez porecz, trzymal w jednej rece szklanke whisky, a w drugiej periodyk medyczny. Wygladal na zupelnie odprezonego i uspokojonego, i co najwazniejsze, usmiechal sie.

– Mam nadzieje, ze nie posprzeczalas sie z matka – powiedzial unoszac ekspresyjnie brwi, tak jakby rzeczywiscie moglo sie zdarzyc cos przeciwnego. – Przepraszam za nagle opuszczenie jadalni, ale matka doprowadza mnie czasem do szalu. Po prostu nie wytrzymalem – mrugnal porozumiewawczo.

– Jak zwykle jestes nieobliczalny – powiedziala Cassi ze smiechem. – Odbylam bardzo interesujaca rozmowe z twoja matka. Nigdy przedtem nie slyszalam o twoich klopotach ze stopa. Dlaczego mi o tym nie powiedziales?

Przysiadla na poreczy jego fotela, zmuszajac go do przyjecia normalnej pozycji. Nic nie odpowiedzial zajety swoja whisky.

– Zreszta to nie jest wazne – ciagnela – chociaz uwazam sie za eksperta od dzieciecych schorzen. A to, ze dotknely nas obojga, powinno tylko nam ulatwic wzajemne zrozumienie.

– Nie pamietam o zadnym skrzywieniu stopy. Moim zdaniem, nic takiego nie mialo miejsca. Cala ta sprawa jest wytworem wyobrazni mojej matki. Chciala po prostu dac ci do zrozumienia, jak wiele ja kosztowalo moje wychowanie. Spojrz sama na moje stopy: czy wygladaja na zdeformowane?

Thomas zdjal z nog pantofle i uniosl stopy.

Cassi musiala przyznac, ze obie wygladaly zupelnie normalnie. Nigdy nie zauwazyla, zeby Thomas mial jakiekolwiek trudnosci z chodzeniem, co wiecej, wiedziala, ze podczas studiow uprawial lekkoatletyke. Nie byla jednak pewna, kto mowil prawde: matka czy syn.

– To wydaje sie wprost nieprawdopodobne, zeby twoja matka mogla wymyslic cos podobnego? – Cassi raczej zapytala niz cokolwiek stwierdzila. Jednak Thomas zrozumial jej slowa jednoznacznie.

Rzucil na podloge trzymany w reku periodyk, zerwal sie na rowne nogi niemal przewracajac Cassi. – Sluchaj, jest mi zupelnie obojetne, komu wierzysz – oswiadczyl. – Moje stopy sa zdrowe, zawsze byly zdrowe i nie chce slyszec o zadnym ich skrzywieniu.

– Dobrze, juz dobrze – powiedziala uspokajajaco. Okiem psychiatry dostrzegla w nim pewne zachwianie rownowagi, wyrazajace sie chocby w formulowaniu zbyt uproszczonych wnioskow. Ale to nie bylo wszystko. Zaczal mowic mniej wyraznie. Cassandra zauwazyla to juz wczesniej, ale nie przywiazywala do tego wagi. Mial przeciez prawo wypic od czasu do czasu, a Cassi wiedziala, ze lubi szkocka. Zaskoczyl ja jednak fakt, ze zmiana nastapila w tak krotkim czasie; po kolacji najwidoczniej wypil kilka drinkow.

Cassi bardzo pragnela, by Thomas sie odprezyl. Jesli rozmowa o skrzywieniu stopy tak bardzo go denerwowala, gotowa byla nie wracac nigdy do tego tematu. Zesliznawszy sie z poreczy fotela, probowala objac go ramionami.

Odsunal ja i ponownie napil sie szkockiej. Sprawial wrazenie, jakby mial ochote na kontynuowanie sprzeczki. Z bliska Cassi dostrzegla, ze jego zrenice skurczyly sie i zamienily w niewielkie czarne punkty na tle jasnoniebieskich teczowek. Przezwyciezajac irytacje, odezwala sie lagodnie: – Jestes wyczerpany, Thomas. Potrzebujesz snu. – Tym razem pozwolil jej objac sie za szyje. – Chodz ze mna do lozka – powiedziala miekko.

Thomas westchnal, ale wciaz milczal. Odstawil na bok wypita do polowy szklanke z whisky i pozwolil Cassi zaprowadzic sie do sypialni. Zaczal rozpinac koszule, ale Cassi odsunela jego rece i zrobila to sama. Powoli go rozebrala, rzucajac poszczegolne czesci garderoby na bezladny stos. Gdy Thomas znalazl sie juz pod koldra, szybko rozebrala sie i wsliznela obok. Z przyjemnoscia odczuwala na nagiej skorze dotyk czystych przescieradel, lagodny ciezar koldry i cieplo ciala Thomasa. Na dworze wyl listopadowy wiatr, lomocac w drewniane okiennice.

Cassi zaczela od masowania jego karku i ramion, przesuwajac rece coraz nizej. Czula jak pod palcami rozluzniaja sie napiete miesnie i jak stopniowo zaczyna reagowac na jej obecnosc. Narastajace podniecenie znalazlo ujscie w gwaltownym uscisku jego ramion, w ktorym zamknal jej szczupla sylwetke. Pocalowala go w

Вы читаете Zabawa w Boga
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату