uroczystym obiedzie, ktory mial odbyc sie po czesci oficjalnej; Cassi, choc rozczarowana, zapewnila go o swej wyrozumialosci.
Podczas oficjalnej uroczystosci Thomas zachowywal sie niepowaznie i wprawil Cassi w niemale zaklopotanie, kiedy wszedl za nia na podium i zrobil jej mnostwo zdjec swoim pentaxem. Pozniej, gdy oczekiwala, ze w pospiechu opusci uroczystosc, by zdazyc do szpitala, wzial ja za reke i poprowadzil przez trawnik do czekajacej limuzyny. Speszona Cassi weszla do dlugiego czarnego cadillaca: wewnatrz znalazla dwa kieliszki na wysokich nozkach i butelke schlodzonego Dom Perignon.
Odtad wszystko potoczylo sie jak w basni. W mgnieniu oka znalezli sie na lotnisku Logan, skad samolotem rejsowym polecieli do Nantucket. Probowala protestowac mowiac, ze nie jest odpowiednio ubrana i powinna wrocic do domu, by sie przebrac, Thomas jednak zapewnil ja, ze o wszystkim wczesniej pomyslal i pokazal torbe wypelniona kosmetykami i lekarstwami. Znalazlo sie tam rowniez kilka jej sukien, a wsrod nich bardzo seksowna, rozowa jedwabna sukienka z domu mody Teda Lapidusa.
W Nantucket zostali tylko jedna noc, ale co to byla za noc! Spedzili ja w uroczym wiejskim zajezdzie, ktory stanowil kiedys rezydencje starego kapitana zeglugi morskiej. Mieszkanie bylo urzadzone we wczesnowiktorianskim stylu, z obszernym lozkiem pod baldachimem. Nie bylo tam telewizji i co najwazniejsze – telefonu. Cassi z rozkosza oddychala atmosfera calkowitej izolacji od swiata i szczesliwego, intymnego odosobnienia.
Nigdy nie byla tak bardzo zakochana i Thomas tez nigdy nie byl tak troskliwy i serdeczny. Popoludnie spedzili jezdzac rowerami po okolicy i biegajac boso po plazy obmywanej lodowatymi falami. Kolacje przy swiecach zjedli we francuskiej restauracji. Siedzieli przy stole, ktory stal przy oknie z widokiem na port. Odbicia swiatel zakotwiczonych zaglowek iskrzyly sie w wodzie jak drogocenne klejnoty. Kulminacyjnym punktem kolacji byl prezent z okazji otrzymania dyplomu. Z malego, wylozonego aksamitem pudelka wyjela najpiekniejszy, jaki kiedykolwiek widziala, naszyjnik z perel, ozdobiony wielkim, otoczonym diamentami szmaragdem. Pomagajac zapiac naszyjnik na karku, Thomas wyznal jej, ze zapinka naszyjnika stanowi rodzinna pamiatke i zostala przywieziona z Europy przez jego prababke.
Pozna noca odkryli, ze imponujace lozko z baldachimem mialo bardzo istotna wade: okropnie skrzypialo przy kazdym ruchu. To odkrycie stalo sie przyczyna niekontrolowanych wybuchow smiechu i w najmniejszym stopniu nie zaklocilo radosnego nastroju, a tylko wzbogacilo wspomnienia Cassi o jeszcze jeden wesoly szczegol.
Ostre hamowanie zatrzymywanego przez garazem samochodu wyrwalo Cassi z glebokiego zamyslenia. Thomas wysunal reke ponad uchylona szyba samochodu i nacisnal guzik automatu otwierajacego brame garazu.
Garaz, podobnie jak dom, pokryty byl gontem i stal nieco na uboczu. W przeznaczonym dla sluzby mieszkaniu nad garazem obecnie rezydowala owdowiala matka Thomasa, Patrycja Kingsley, ktora przeprowadzila sie tam z glownego budynku.
Porsche z hukiem wtoczyl sie do garazu i gwaltownie ucichl, gdy Thomas wylaczyl silnik. Cassi ostroznie wyszla z samochodu, tak zeby nie potracic drzwiami swojego, stojacego obok, chevy nova. Thomas byl bardzo przywiazany do porsche'a, wiec chociaz byla przyzwyczajona do energicznego zatrzaskiwania drzwi samochodu, co bylo konieczne, gdy sie mialo do czynienia z wozami starej rodziny forda, drzwi porsche'a zamknela delikatnie. Thomas wsciekal sie, gdy Cassi nie stosowala sie do jego samochodowych wymagan.
– Chyba juz najwyzszy czas – oswiadczyla gosposia, Harriet Summer, gdy Cassi i Thomas pojawili sie w hallu, i podkreslajac swoje niezadowolenie, demonstracyjnie spojrzala na zegarek. Harriet pracowala u Kingsley'ow, gdy jeszcze Thomasa nie bylo na swiecie. Cassi zorientowala sie bardzo szybko, ze traktowano ja jak czlonka rodziny.
– Za pol godziny kolacja bedzie na stole. Jesli sie spoznicie – ostygnie. Dzis w telewizji jest moj ulubiony program, wiec chce byc wolna o osmej trzydziesci.
– Zaraz schodzimy – oznajmil Thomas zdejmujac plaszcz.
– I prosze, zebyscie wieszali swoje plaszcze, gdyz nie mam zamiaru wciaz po was sprzatac – dorzucila Harriet.
W milczeniu zastosowali sie do polecenia.
– A co slychac u mamy? – zapytal Thomas.
– Jak zwykle jest u siebie – odparla Harriet. – Sama zjadla obiad, a teraz oczekuje zaproszenia na kolacje.
Wchodzac z Thomasem po schodach na gore, Cassi ze zdumieniem rozmyslala o zmianach, jakie czesto dokonuja sie w jej malzonku: w szpitalu jest taki wladczy, wrecz agresywny, a tutaj poslusznie spelnia polecenia matki i Harriet.
Na gorze Thomas skierowal sie do gabinetu, oznajmiajac Cassi, ze za chwile bedzie gotowy. Nie byla wcale zdziwiona, ze nie czekal na odpowiedz; udala sie do swojej sypialni. Wiedziala, ze Thomas bardzo lubi swoj gabinet, ktory stanowil prawie lustrzane odbicie jego biura w szpitalu, z tym tylko wyjatkiem, ze tu mial z okien wspanialy widok na ciekawy architektonicznie garaz i okoliczne slone blota. Niepokoilo ja tylko, ze w ciagu kilku ostatnich miesiecy Thomas coraz chetniej w nim przebywal, a od czasu do czasu nawet tam sypial na kanapie. Cassi nie poruszala tego tematu, wiedzac ze cierpial na bezsennosc, gdy jednak liczba spedzanych samotnie nocy zaczela rosnac, zaniepokoila sie tym powaznie i zmartwila.
Sypialnia znajdowala sie w samym koncu korytarza, w polnocno-wschodniej stronie domu. Francuskie drzwi prowadzily na duzy balkon, z ktorego roztaczal sie piekny widok na morze. Obok sypialni znajdowal sie pokoj z oknami na wschod, przez ktore w pogodne dni wlewalo sie swiatlo sloneczne. Oba pokoje polaczone byly lazienka.
Te czesc domu Cassi kazala przemalowac i urzadzila na nowo. Z garazu wyciagnela biale wiklinowe meble, ktore kiedys staly na werandzie, polecila je wyreperowac i odnowic. W oknach zawiesila jasne perkalowe zaslony, z perkalu takze zrobila poszewki na poduszki, pokrycia na fotele i kanape. Sypialnie urzadzila w stylu wiktorianskim, sasiedni zas pokoj polecila pomalowac na jasnozolto. W ten sposob calosc nabrala zywych barw, stanowiac ostry kontrast z reszta domu, w ktorej dominowaly ciemne barwy i ponury nastroj.
W slonecznym, przyleglym do sypialni pokoju Cassi urzadzila swoj gabinet. W piwnicy znalazla stare rustykalne biurko, ktore kazala pomalowac na bialo; w sklepie meblowym kupila kilka prostych, sosnowych szafek na ksiazki, ktore rowniez pomalowano na bialo. Jedna z szafek pelnila szczegolna funkcje – Cassi umiescila w niej mala lodowke, w ktorej trzymala swoje lekarstwa.
Po ponownym sprawdzeniu moczu, wyjela z lodowki jedno opakowanie insuliny krystalicznej i jedno insuliny Lente. Uzywajac tej samej strzykawki, pobrala pol centymetra szesciennego insuliny krystalicznej, a nastepnie jedna dziesiata centymetra szesciennego U100 Lente. Pamietajac, ze rano zrobila sobie zastrzyk w lewo udo, tym razem naklula prawe. Caly zabieg trwal nie wiecej niz piec minut.
Po wzieciu prysznica Cassi szybko przebrala sie i poszla do gabinetu Thomasa. Od razu spostrzegla, ze jego gospodarz byl w lepszym niz przedtem nastroju. Wlasnie zapinal guziki czystej koszuli, gdy okazalo sie, ze na dole koszuli zabraklo dziurek. Trzeba bylo zaczac zapinanie od nowa, tym razem przy pomocy Cassi.
– Mimo to jestes bardzo dobrym chirurgiem – zazartowala. – Spotkalam dzis stazyste, na ktorym wywarles duze wrazenie. Ciesze sie jednak, ze nie widzial jak zapinasz guziki. – Cassi miala ochote na rozmowe raczej niezobowiazujaca.
– Kto to taki?
– Pomogles mu w probie reanimacji.
– Nie bylo w tym nic niezwyklego. Chory umarl.
– Wiem. Bylam dzis przy sekcji jego zwlok. Thomas usiadl na sofie.
– Dlaczego bylas przy sekcji jego zwlok? – zapytal.
– Poniewaz smierc nastapila z niewiadomych przyczyn w kilka dni po operacji serca.
Thomas podniosl sie z sofy i zaczal przyczesywac mokre wlosy.
– Czy razem z toba caly oddzial psychiatrii przygladal sie temu wydarzeniu?
– Oczywiscie ze nie – odparla Cassi. – Robert zadzwonil do mnie i…
Nagle zamilkla. Dopiero teraz przypomniala sobie rozmowe w samochodzie. Na szczescie Thomas dalej spokojnie przyczesywal wlosy.
– Powiedzial mi, ze jest to kolejny przypadek smierci z serii SSD. Pamietasz, mowilam ci o tym juz wczesniej.
– Nagla pooperacyjna smierc – powtorzyl Thomas jakby recytowal lekcje.