pulkownikiem.

– To mnie wlasnie najbardziej niepokoi. To tez wyglada na niekonsekwencje.

– Bentworth jest w stanie wytracic z rownowagi kazdego – uspokajala ja Joan, glaszczac opiekunczo po ramieniu. – A teraz chodzmy juz stad. Napijemy sie kawy – to ci dobrze zrobi.

– Na pewno tak – zgodzila sie Cassi. – Nie wiem tylko, czy mi wolno w godzinach sluzbowych.

– Traktuj to jako polecenie lekarza – podnoszac sie z miejsca oswiadczyla Joan. A gdy juz obie szly korytarzem, dodala: – Mialam rowniez do czynienia z Bentworthem na pierwszym roku stazu i tez nie mialam wtedy zadnego doswiadczenia. Dlatego wyobrazam sobie, jak sie czujesz.

– Nie zartuj – powiedziala Cassi w lepszym juz nieco nastroju. – Nie chcialam sie do tego przyznac na odprawie, ale tak naprawde to pulkownik mnie przerazil.

Joan skinela glowa ze zrozumieniem. – Sluchaj, Bentworth to bardzo trudny przypadek. Jest zlosliwy i inteligentny. Potrafi dobrac sie ludziom do skory – znalezc ich slaba strone. Ta umiejetnosc w polaczeniu z tajona zlosliwoscia i wrogoscia moze byc sila destrukcyjna.

– To z jego powodu poczulam sie nagle kims zupelnie bezuzytecznym – poskarzyla sie Cassi.

– Jako psychiatra – zaznaczyla Joan.

– Jako psychiatra – zgodzila sie Cassi. – Ale wlasnie byc psychiatra to jest moja rola. Byc moze uda mi sie cos przeczytac o podobnych przypadkach.

– Istnieje duzo publikacji na ten temat. Moze nawet zbyt wiele. Ale niewiele jest takich, z ktorych mozna sie czegos nauczyc. Mozna calymi latami czytac o rowerach i nie umiec na nich jezdzic. Psychiatria jest w rownym stopniu wiedza, co umiejetnoscia. Chodzmy jednak w koncu napic sie tej kawy.

Cassi zawahala sie. – Moze jednak powinnam wrocic do pracy.

– Nie masz przeciez teraz zadnej zaplanowanej wizyty u pacjenta?

– Nie, ale…

– Wobec tego nie ma o czym mowic. – Joan wziela ja pod reke i obie ruszyly korytarzem.

Cassi pozwolila sie prowadzic. Miala ochote spedzic troche czasu z Joan. Rozmowa z nia byla dla niej pouczajaca i pokrzepiajaca. A Bentworth po nocnym wypoczynku okaze sie – byc moze – nie takim strasznym pacjentem.

– Pozwol, ze powiem ci cos jeszcze o pulkowniku – odezwala sie Joan, jakby czytajac w myslach Cassi. – Kazdy, kto go leczyl, nie wylaczajac mnie, byl przekonany, ze go wyleczy. Ale ludzie z pogranicza, a szczegolnie pulkownik Bentworth, nie daja sie wyleczyc.

Po drodze Cassi wstapila do pokoju pielegniarek, zeby zostawic karte Bentwortha i zapytac, kto jej szukal podczas odprawy. – Doktor Robert Seibert pytal o pania – oznajmila dyzurna pielegniarka. – Prosil, zeby pani jak najszybciej do niego zadzwonila.

– Kto to jest doktor Seibert? – spytala Joan.

– Jest stazysta na patologii – odrzekla Cassi.

– Jesli to takie pilne, to lepiej zadzwon teraz – poradzila Joan.

– Moge cie wiec na chwile przeprosic?

Joan skinela glowa; Cassi wyminela stojacy u wejscia do pokoju kontuar i podeszla do aparatu telefonicznego, znajdujacego sie obok polki z kartami chorych. W tym czasie do Joan podeszla Roxane. – Jest mila – zauwazyla pod adresem Cassi. – Sadze, ze bedzie bardzo uzyteczna w zespole. – Joan skinela glowa potakujaco; obie wiedzialy, ze brak pewnosci siebie Cassi i jej nerwowosc byly wynikiem nader powaznego stosunku do pracy.

– Troche sie jednak o nia obawiam – dodala Roxane. – Jest chyba bardzo wrazliwa.

– Uwazam, ze da sobie rade – odrzekla Joan. – Zreszta nie moze byc taka lilia, skoro jest zona Thomasa Kingsley'a.

Roxane usmiechnela sie znaczaco i odeszla. Byla wysoka, elegancka czarna kobieta, ktorej gust i rozsadek budzily ogolny szacunek. Zaczela wiazac wlosy w konski ogon na dlugo przedtem, zanim stalo sie to tak modne.

Gdy Cassi rozmawiala przez telefon, Joan przygladala sie jej z uwaga. Roxane miala racje. Cassi rzeczywiscie wygladala bardzo eterycznie. Prawdopodobnie jej blada, niemal przezroczysta cera sprawiala takie wrazenie. Miala szczupla, nie pozbawiona wdzieku sylwetke. Swoje piekne, jasnokasztanowe, mieniace sie roznymi odcieniami wlosy, tu i owdzie wpadajace w blond, nosila upiete na glowie za pomoca licznych spinek i grzebykow, spod ktorych wymykaly sie male, okalajace twarz i czolo kosmyki. Rysy miala drobne, a lekko skosne oczy przydawaly jej urodzie egzotycznego wyrazu. Stosowala tylko bardzo subtelny makijaz, dzieki czemu nie wygladala na dwadziescia osiem lat. Byla zawsze starannie ubrana i nawet po nieprzespanej nocy wygladala swiezo – dzis miala na sobie biala bluzke z wysokim kolnierzykiem. Przypominala Joan mlode kobiety ogladane czesto na fotografiach z epoki wiktorianskiej.

– Zamiast na kawe, moze wstapilybysmy na kilka minut na oddzial patologii? – zaproponowala Cassi, odlozywszy sluchawke telefonu.

– Patologii? – powtorzyla zaskoczona Joan.

– Jestem pewna, ze tam dostaniemy kawe – powiedziala Cassi, jakby chcac tym zapewnieniem rozwiac watpliwosci Joan. – Chodzmy. Byc moze bedzie to dla ciebie nawet interesujace.

Joan pozwolila sie poprowadzic Cassi dlugim korytarzem do ciezkich przeciwpozarowych drzwi, ktore wiodly do glownego budynku szpitalnego. W Clarkson 2 wszystkie drzwi zawsze staly otworem – to byl oddzial 'otwarty'. Aczkolwiek pacjentow obowiazywal zakaz opuszczania oddzialu, nie byl on przez nich rygorystycznie przestrzegany, mimo iz grozilo im za to odeslanie do State Hospital, gdzie panowala mniej przyjemna atmosfera.

Gdy ciezkie drzwi zamknely sie za nimi, Cassi poczula pewien rodzaj ulgi. W przeciwienstwie do oddzialu psychiatrii, tutaj, w glownym budynku latwiej bylo odroznic lekarzy i pielegniarki od pacjentow. Lekarze nosili swoje cywilne ubrania albo biale fartuchy, pielegniarki – biale uniformy, a pacjenci chodzili w szpitalnych pizamach. W Clarkson 2 wszyscy byli ubrani jak przecietni ludzie.

– Co to wlasciwie znaczy byc stazystka na patologii? – zapytala Joan, gdy podchodzily do windy. – Czy lubilas swoja prace?

– Bardzo – odparla Cassi.

– Mam nadzieje, ze nie sprawie ci przykrosci – ze smiechem oznajmila Joan – jesli ci powiem, ze wcale nie wygladasz na patolozke.

– Niestety, zawsze tak bylo – rzekla Cassi. – Najpierw nie chciano mi wierzyc, ze jestem studentka medycyny, pozniej mowiono mi, ze nie wygladam na lekarza, bo jestem za mloda, a ostatnio pulkownik Bentworth byl laskaw oswiadczyc, ze nie wygladam na psychiatre. Moze mi wiec powiesz, na kogo wygladam?

Joan milczala. Tak naprawde to Cassi wyglada raczej jak tancerka lub modelka, a nie jak lekarka.

Przed windami obslugujacymi glowny budynek stalo juz sporo oczekujacych osob. Bylo tylko szesc wind w calym budynku i dlatego czasem trzeba bylo dlugo czekac, a potem zatrzymywac sie na kazdym pietrze.

– Dlaczego zmienilas oddzial? – zapytala Joan i natychmiast pozalowala swojej dociekliwosci. – Nie musisz odpowiadac. Nie chce, zebys pomyslala, ze jestem wscibska. Moze odezwal sie we mnie w tej chwili psychiatra.

– Nic nie szkodzi – odparla spokojnie Cassi. – Przyczyna byla calkiem prosta. Choruje na mlodziencza cukrzyce. Powinnam miec to na uwadze przy wyborze specjalnosci zawodowej. Poczatkowo probowalam to zlekcewazyc, ale nieslusznie.

Niezwykla szczerosc Cassi wprawila Joan w zaklopotanie. Rozumiala, ze musi teraz odpowiednio sie zachowac. – Sadze – rzekla – ze w tych warunkach patologia nie byla zlym wyborem.

– Ja tez tak poczatkowo sadzilam – odparla Cassi. – Niestety, w zeszlym roku zaczelam miec klopoty ze wzrokiem. Obecnie moje lewe oko jest w stanie zaledwie odroznic swiatlo od ciemnosci. Jestem pewna, ze wiesz wszystko o cukrzycowej retinopatii. Nie jestem defetystka, ale gdyby doszlo do najgorszego i utracilabym wzrok, moge uprawiac psychiatrie nawet bedac niewidoma. To nie byloby mozliwe w przypadku patologii. Ale mamy juz winde…

Joan dawno nie czula sie tak niezrecznie, ale zdawala sobie sprawe, ze raz podjety temat wypada kontynuowac. – Od kiedy cierpisz na cukrzyce? – zapytala.

To pytanie cofnelo Cassi myslami w przeszlosc. Do osmego roku zycia lubila szkole, byla dziewczynka o chlonnym umysle, zadna wciaz nowych wrazen. W trzeciej klasie wszystko sie zmienilo. Jesli przedtem chetnie

Вы читаете Zabawa w Boga
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату