przebadania wszystkich przypadkow wywolanych meningokokami, cala trojka zgodnie uparla sie, i w koncu ustapil. Badajac niektorych samodzielnie, innych wspolnymi silami, wykonali sekcje pierwszego zmarlego, pielegniarza z oddzialu ortopedycznego, dwoch pielegniarek, jednego sanitariusza, dwoch osob odwiedzajacych chorych, w tym dziewiecioletniej dziewczynki, i niezwykle waznej wedlug Jacka osoby – kobiety z dzialu zaopatrzenia.

Po tym maratonie przebrali sie w cywilne ubrania i spotkali w stolowce na lunchu.

Zadowoleni, ze udalo im sie uniknac skaleczenia, a takze przytloczeni troche wynikami badan, poczatkowo nic nie mowili. Zabrali tylko z automatu wybrane potrawy i usiedli przy jednym stoliku.

– W przeszlosci nie mialam do czynienia z wieloma przypadkami meningokokow – przyznala Laurie. – Jednak dzisiejsze bez watpienia zrobily na mnie wieksze wrazenie niz tamte z przeszlosci.

– Nie widzialem bardziej dramatycznie wygladajacego przypadku syndromu Waterhouse'a-Friderichsena – wtracil Chet. – Zadne z nich nie mialo najmniejszej szansy. Bakterie przeszly przez nich jak mongolskie hordy. Ilosc wewnetrznych wylewow jest niewyobrazalnie wielka. Mowie wam, przestraszylo mnie to na smierc.

– Po raz pierwszy nie narzekalem, ze mam na sobie kombinezon – przytaknal Jack. – Nie bylem w stanie poradzic sobie z nieskonczona liczba sladow gangreny. Bylo ich znacznie wiecej niz przy dzumie.

– Zaskoczylo mnie niezbyt rozlegle zapalenie opon mozgowych – powiedziala Laurie. – Nawet dziecko zostalo slabo zaatakowane, a pomyslalabym, ze ono wlasnie powinno miec rozlegle zapalenie.

– Mnie natomiast zastanawia powazne zapalenie pluc -dodal Jack. – Oczywiscie mowa byla o infekcji z powietrza, lecz zazwyczaj choroba atakuje gorne drogi oddechowe, nie same pluca.

– Skoro dostalo sie do krwi, natychmiast latwo moglo sie dostac i do pluc – stwierdzil Chet. – Jasne, ze u wszystkich zmarlych choroba rozprzestrzeniala sie gwaltownie przez uklad krwionosny.

– Slyszeliscie moze, czy pojawily sie jakies nowe przypadki? – zapytal Jack.

Laurie i Chet spojrzeli na siebie, a potem pokrecili przeczaco glowami.

Jack odsunal krzeslo, wstal i podszedl do wiszacego na scianie telefonu. Zadzwonil na dol i zadal to samo pytanie dyzurujacemu portierowi. Odpowiedz byla negatywna. Wrocil do stolika i zajal swoje miejsce.

– Tak, tak – odezwal sie z zastanowieniem. – Czy to nie dziwne, ze nie ma kolejnych przypadkow?

– Powiedzialabym, ze to dobre wiesci – odpowiedziala Laurie.

– Ja rowniez – dodal Chet.

– Czy ktores z was zna jakiegos interniste w General? – zapytal Jack.

– Znam – przytaknela Laurie. – Jedna z moich kolezanek ze studiow tam pracuje.

– To moze zadzwonimy do niej i dowiemy sie, ilu chorych maja w tej chwili pod opieka – zaproponowal Jack.

Laurie wzruszyla ramionami i bez protestow poszla w strone telefonu, przez ktory wczesniej rozmawial Jack.

– Nie podoba mi sie wyraz twoich oczu – stwierdzil Chet.

– Nic na to nie poradze. Podobnie jak przy poprzednich wybuchach, zaczynaja sie pojawiac troche klopotliwe fakty. Przed chwila badalismy zwloki najbardziej zainfekowane meningokokami, jakie widzielismy w zyciu, i nagle bumm! Zadnych wiecej przypadkow, kurek zostal zakrecony. O tym wlasnie wczesniej mowilem.

– Czy nie taka jest charakterystyka choroby? – zauwazyl Chet, – Wznoszenie sie i opadanie.

– Nie przy takim tempie rozwoju choroby – stwierdzil stanowczo Jack. Zamilkl na chwile. – Zaczekaj – odezwal sie po chwili. – Wlasnie o czyms pomyslalem. Wiemy, kto przy tej serii umarl jako pierwszy, ale nie wiemy, kto byl ostatni.

– Nie wiem, ale mamy wszystkie teczki.

Wrocila Laurie.

– Obecnie nie maja zadnych chorych – oznajmila. – Lecz w szpitalu nie uwazaja, ze najgorsze maja za soba. Zaczeli masowa akcje szczepien i chemioprofilaktyke. Panuje u nich olbrzymie zamieszanie.

Obaj, Jack i Chet, lekko chrzakneli, slyszac wiesci z Manhattan General. Zajeci byli przegladaniem osmiu teczek i sporzadzaniem krotkich notatek na serwetkach.

– Chlopcy, co wy robicie? – zapytala Laurie, widzac kolegow pochlonietych praca.

– Staramy sie dojsc do tego, kto byl ostatnia ofiara – wyjasnil Jack.

– Na Boga, po co?

– Nie jestem pewien – przyznal Jack.

– Mam – odezwal sie Chet. – Imogene Philbertson.

– Naprawde? Pokaz – poprosil Jack.

Chet odwrocil swiadectwo zgonu na strone, gdzie byla wypisana godzina smierci.

– Nie do wiary – skomentowal informacje Jack.

– Co znowu? – zapytala Laurie.

– Byla jedyna z ofiar, ktora pracowala w zaopatrzeniu – wyjasnil.

– I to ma dla ciebie takie znaczenie?

Jack zastanowil sie dluzsza chwile, w koncu pokrecil glowa.

– Nie wiem. Musze przyjrzec sie pozostalym seriom. Jak wiecie, w przypadku pojawienia sie kazdej z chorob umieral ktos z zaopatrzenia. Musze sprawdzic, czy to jest slad, ktory przeoczylem.

– Nie bardzo zdziwiliscie sie moja informacja na temat braku kolejnych zachorowan.

– Ja owszem – odparl Chet. – A Jack, coz, widzi w tym tylko potwierdzenie swojej teorii.

– Obawiam sie, ze przyprawi to rowniez o frustracje naszego hipotetycznego terroryste – wtracil Jack. – I zapewne nauczy go czegos dla nas bardzo niefortunnego.

Laurie i Chet ze zniecierpliwieniem wywrocili oczami, wydajac przy tym donosne westchnienia.

– No dajcie juz spokoj – skarcil ich Jack. – Wysluchajcie mnie. Tak dla swietego spokoju rozwazmy wszelkie za i przeciw. Zalozmy, ze mam racje co do istnienia szalenca, ktory chce wywolac epidemie. Najpierw siega po najgrozniejsze, najbardziej egzotyczne choroby, jakie potrafi wymyslic, ale nie wie, ze nie rozchodza sie one przez prosty kontakt chorego ze zdrowym. Rozprzestrzeniane sa przez owady, ktore z kolei potrzebuja jakiegos jednego osrodka zakazania. Po kilku probach zorientowal sie, w czym rzecz, i siegnal po chorobe, ktora roznosi sie droga kropelkowa. Jednak wybral meningokoki. A problem z nimi jest taki, ze rowniez nie rozchodza sie przez zwykly kontakt z zarazonym. Uodporniony na bakterie nosiciel roznosi zarazki tu i tam. Wiec teraz nasz szaleniec jest juz na pewno wsciekly, ale i wie, czego mu potrzeba. Poszuka choroby, ktora jest roznoszona glownie przez zwykly kontakt czlowieka z czlowiekiem.

– A ty co bys wybral w tej hipotetycznej sytuacji? – zapytal lekcewazacym tonem Chet.

– Pomyslmy. – Jack znowu zamilkl na dluzsza chwile. – Uzylbym odpornych na leki szczepow bakterii blonicy lub krupu. Ponowne pojawienie sie tych staromodnych chorob narobiloby sporego zamieszania. Albo wiecie co jeszcze mogloby sie znakomicie sprawdzic? Grypa! Jakas zmutowana odmiana wirusa grypy.

– Coz za wyobraznia – skomentowal Chet.

Laurie wstala.

– Musze wracac do pracy. Ta rozmowa jest dla mnie zbyt hipotetyczna.

Chet zrobil to samo.

– Hej, nikt nie zamierza sie wypowiedziec?!

– Przeciez wiesz, co sadzimy – powiedzial Chet. – To taka intelektualna masturbacja. Wyglada, ze im wiecej o tym myslisz i mowisz, tym bardziej w to wierzysz. No wiesz, gdyby chodzilo o jedna chorobe, to jeszcze, ale o cztery? Skad on wzialby te wszystkie zarazki? To nie jest towar, ktory moga ci dostarczyc na zamowienie z pobliskich delikatesow. Zobaczymy sie na gorze.

Jack patrzyl, jak Chet i Laurie odniesli swoje tacki i wyszli ze stolowki. Siedzial sam przy stoliku i zastanawial sie nad tym, co powiedzial Chet. A Chet wskazal na wazna sprawe, ktora dotychczas nie zwrocila jego uwagi. Skad ktos mogl wziac zmutowane bakterie wywolujace ostre stany chorobowe? Zupelnie nie potrafil odpowiedziec na to pytanie.

Wstal, wyrzucil tacke i opakowanie po kanapce i podazyl za kolegami na czwarte pietro. Gdy wszedl do pokoju, Chet pochloniety juz byl praca i nawet nie podniosl glowy.

Jack usiadl przy biurku, zebral wszystkie swoje teczki oraz notatki i sprawdzil godziny zgonu kobiet z zaopatrzenia. Zaopatrzenie stracilo do tej pory cztery pracownice. Pomyslal, ze wobec tak gwaltownego ubytku pracownikow, szef dzialu zaopatrzenia musi zatrudnic szybko nastepcow.

Pozniej sprawdzil czas smierci pozostalych zmarlych. Zeby ustalic wszystkie dane osob, ktorych nie badal,

Вы читаете Zaraza
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату