– Skadze znowu, cala przyjemnosc po mojej stronie. Ale prosze uwazac, co pan z nimi robi.

– Oczywiscie.

Jack z pomoca Vinniego pobral probki przez wyplukanie kilku oskrzelikow fizjologicznym roztworem soli. Nastepnie wysterylizowal eterem zewnetrzna powierzchnie naczynia, do ktorego zabral probki.

Mial juz zamiar wyjsc, gdy powstrzymal go Bingham. Byl ciekawy, co Jack ma zamiar zrobic z probkami.

– Zabieram je do Agnes. Chce znac podtyp.

Bingham wzruszyl ramionami i spojrzal na Calvina.

– Niezly pomysl – przyznal Calvin.

Jack zrobil dokladnie tak, jak powiedzial. Jednak kiedy zaniosl butelke na drugie pietro, doznal powaznego rozczarowania.

– Nie mamy mozliwosci okreslania podtypow – oswiadczyla z zalem Agnes.

– Kto ma? – zapytal.

– Na przyklad laboratorium miejskie albo uniwersyteckie. Ale najlepsze bedzie zapewne laboratorium Centrum Kontroli Chorob. Maja cala sekcje zajmujaca sie wylacznie grypa. Gdyby to zalezalo ode mnie, wyslalabym probki wlasnie do nich.

Jack wzial od Agnes specjalny pojemnik do przewozenia zarazkow, przelozyl do niego probki i poszedl do siebie na gore.

Gdy tylko usiadl za biurkiem, chwycil za telefon i polaczyl sie z Centrum Kontroli Chorob, z dzialem zajmujacym sie grypa. Po drugiej stronie odpowiedzial mu mily kobiecy glos, ktory przedstawil sie jako Nicole Marquette.

Jack wyjasnil, o co mu chodzi, i okazalo sie, ze Nicole moze mu pomoc. Powiedziala nawet, ze z wielka ochota sama okresli typ i podtyp grypy.

– Jezeli jeszcze dzisiaj zdolalbym dostarczyc wam probki, na kiedy mozecie wykonac badania? – zapytal Jack.

– Byc moze na jutro rano, jesli to panu wystarczy.

– A dlaczego 'byc moze'? – zapytal niecierpliwie.

– Coz, postaramy sie. Jezeli w panskim materiale jest dostateczne stezenie czynnika, to znaczy jest dosc wirusow, bedzie to mozliwe. Wie pan, jakie jest nasycenie?

– Nie mam pojecia, ale probki w postaci popluczyn zostaly swiezo pobrane z pluc pacjenta, ktory zmarl z powodu pierwotnego nietypowego zapalenia pluc. Choroba rozwinela sie blyskawicznie i obawiam sie epidemii.

– Jezeli choroba rozwinela sie, jak pan mowi, blyskawicznie, to nasycenie wirusami powinno byc wysokie.

– Postaram sie dostarczyc probki jeszcze dzisiaj – obiecal Jack. Podal swoje telefony zarowno do biura, jak prywatny. Prosil o informacje bez wzgledu na pore.

– Zrobimy, co bedzie w naszej mocy. Musze jednak ostrzec pana, jezeli probki beda slabej jakosci, moze czekac pan na wynik nawet kilka tygodni.

– Tygodni! Dlaczego?

– Poniewaz bedziemy musieli najpierw wydzielic wirus i rozmnozyc go. Zazwyczaj uzywamy fretek, ktore potrzebuja minimum dwoch tygodni na wytworzenie wlasciwych przeciwcial, takich, ktore gwarantuja wyhodowanie dobrej jakosci wirusow. A kiedy bedziemy mieli dostatecznie duzo wirusow, powiemy o nich wiecej. Okreslimy nie tylko podtyp, ale nawet opiszemy jego genotyp.

– W takim razie trzymam kciuki za moje probki. Aha, jeszcze jedno. Jaki podtyp, pani zdaniem, jest najgrozniejszy?

– Uff, to trudne pytanie. Wplywa na to wiele czynnikow, a nade wszystko odpornosc zywiciela. Powiedzialabym, ze najgrozniejszy moze byc nowy szczep, jakas nowa mutacja albo wrecz przeciwnie, stara odmiana, ktora nie wystepowala od bardzo dawna. Mysle, ze wirus, ktory wywolal w tysiac dziewiecset osiemnastym i dziewietnastym roku pandemie grypy, zasluguje na malo zaszczytny tytul najbardziej zlosliwego w tej kategorii. Na calym swiecie zmarlo wtedy okolo dwudziestu pieciu milionow ludzi.

– Jaki to byl podtyp?

– Nikt tego nie wie na pewno. Podtyp nie istnieje. Wirus zniknal cale lata temu, chyba zginal wraz z epidemia. Niektorzy sadza, ze byl bardzo podobny do tego, ktory wywolal swinska grype w siedemdziesiatym szostym.

Jack podziekowal Nicole i raz jeszcze zapewnil, ze postara sie dostarczyc probki jak najszybciej. Po tej rozmowie zadzwonil do Agnes, aby zapytac ja o opinie w sprawie wysylki probek. Podala mu nazwe firmy przewozowej, z ktorej korzystaja, lecz nie potrafila odpowiedziec, czy kursuja takze miedzy stanami.

– Poza tym bedzie to kosztowalo niezla sumke. Jedna rzecz to dostarczenie w ciagu dwudziestu czterech godzin, a inna tego samego dnia. Bingham nigdy sie na to nie zgodzi.

– Niewazne. Sam za to zaplace.

Niezwlocznie skontaktowal sie z firma kurierska. Z zadowoleniem przyjeli zamowienie. Polaczyli Jacka z jednym z kierownikow, Tonym Liggio. Kiedy Jack dokladnie wyjasnil, o co chodzi, Tony odparl, ze nie widzi zadnych problemow z realizacja zamowienia.

– Moze pan przyjechac natychmiast po przesylke? – zapytal Jack. Byl zdecydowany doprowadzic sprawe do konca.

– Juz kogos wysylam.

– Paczka bedzie czekala.

Jack juz chcial odlozyc sluchawke, gdy uslyszal jeszcze glos Tony'ego.

– Nie jest pan zainteresowany kosztami? Chodzi mi o to, ze to co innego, niz przewiezc paczke z jednego konca miasta na drugi. No a poza tym, jest jeszcze kwestia sposobu zaplaty.

– Karta kredytowa, jesli jest to mozliwe.

– Jasne, bez problemow. Nie potrafie jednak dokladnie okreslic, ile calosc moze kosztowac.

– Prosze podac, jakiego rzedu bedzie to suma – odparl Jack.

– Gdzies miedzy tysiacem a dwoma – stwierdzil Tony.

Jack skrzywil sie, ale podal numer swojej karty. Sadzil, ze zaplaci dwiescie, moze trzysta dolarow, ale tez nie przypuszczal, ze ktos bedzie musial poleciec samolotem do Atlanty.

W chwili gdy podawal numer karty, w drzwiach pojawila sie jedna z sekretarek z obslugi biura. Wreczyla Jackowi paczke z Federal Express i zniknela bez slowa. Kiedy skonczyl rozmowe z firma kurierska, wzial przesylke i natychmiast zauwazyl, ze pochodzi z National Biologicals. To byly probki DNA, o ktore prosil wczoraj.

Wzial otrzymane probki i material do wysylki i znowu udal sie do laboratorium. Powiedzial o firmie przewozowej.

– Jestem pod wrazeniem – stwierdzila Agnes. – Jesli pozwolisz, zapytam o cene.

– Lepiej nie. Jak mam zapakowac przesylke do laboratorium?

– Zrobimy to. – Wezwala sekretarke i polecila jej zapakowac probki do pojemnika przeznaczonego specjalnie do przewozenia materialow groznych biologicznie i nalepic na niego etykiete.

– Zdaje sie, ze masz dla mnie cos jeszcze – zauwazyla, spogladajac na probki trzymane przez Jacka w drugiej rece.

Wyjasnil, co wlasnie otrzymal i co chcial ustalic, a mianowicie, aby laboratorium uzylo DNA i zbadalo reakcje nukleoprotein z kultur wyhodowanych z probek pochodzacych z czterech smiertelnych chorob. Byl ciekaw, czy dojdzie do reakcji miedzy nimi. Nie powiedzial tylko, dlaczego to go tak interesuje.

– Chce tylko wiedziec, czy proby beda pozytywne, czy negatywne. Stopien reakcji nie jest wazny.

– Riketsjami i tularemia zajme sie sama. Boje sie zlecac takie prace technikom.

– Naprawde doceniam twoje poswiecenie.

– No coz, po to tu jestesmy – odpowiedziala Agnes.

Po wyjsciu z laboratorium zszedl na dol na kawe. Od chwili zjawienia sie w pracy byl tak zagoniony, ze nie mial chwili spokoju na zastanowienie. Pijac kawe malymi lykami, zdal sobie sprawe, ze nie przywieziono do nich zadnego z bezdomnych wloczegow, na ktorych natknal sie w parku. Znaczylo to, ze albo sa w szpitalu, albo nadal leza w parku.

Zabral kawe ze soba do gabinetu. Usiadl za swoim biurkiem. Wiedzial, ze Chet i Laurie sa w sali autopsyjnej, wiec moze liczyc na troche ciszy i spokoju.

Zanim jednak nacieszyl sie samotnoscia, zadzwonil telefon. To byla Teresa.

Вы читаете Zaraza
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату