– A co ty chcesz zrobic?

Wanda odwrocila glowe. Widzial jej profil, dluga szyje, dumna postawe. Kochal ja. Nigdy przedtem nikogo nie kochal i nikt jego nie kochal. Kiedy byl bardzo maly, matka lubila przypiekac go lokowka. W koncu przestala – mial wtedy dwa latka – nawiasem mowiac, tego samego dnia, gdy jego ojciec pobil ja na smierc i powiesil sie w garderobie.

– Nosisz swoja przeszlosc wypisana na czole – powie dziala Wanda. – Nie wszyscy mamy taki luksus.

– Nie wiem, o czym myslisz.

Zadne z nich nie zapalilo swiatla. Ich oczy przyzwyczaily sie do ciemnosci, ktora zacierala kontury, byc moze ulatwiajac rozmowe. Wanda ciagnela:

– Na zakonczenie szkoly sredniej wyglaszalam mowe pozegnalna w imieniu calej klasy.

– Wiem. Zamknela oczy.

– Pozwol mi dokonczyc, dobrze?

Squares skinieniem glowy dal jej znak, zeby mowila dalej.

– Wychowalam sie w bogatej dzielnicy przedmiescia. Mieszkalo tam tylko kilka czarnych rodzin. W liceum bylam jedyna czarnoskora dziewczyna z mojego rocznika, liczacego trzystu uczniow, i bylam prymuska. Moglam wybrac sobie studia. Zdecydowalam sie na Princeton.

Juz o tym wiedzial, ale jej nie przerywal.

– Kiedy sie tam dostalam, odnioslam wrazenie, ze sie nie nadaje. Nie bede wchodzila w szczegoly, mowila o braku poczucia wlasnej wartosci i tak dalej. Przestalam jesc. Tracilam na wadze. Stalam sie anorektyczka. Co zjadlam, to zwracalam. Po calych dniach robilam przysiady. Schudlam trzydziesci piec kilogramow, a mimo to, patrzac w lustro, nienawidzilam grubaski, ktora w nim widzialam.

Squares podszedl blizej. Mial ochote wziac ja za reke. A jednak tego nie zrobil.

– Zaglodzilam sie do tego stopnia, ze musieli mnie hospitalizowac. Zniszczylam sobie narzady wewnetrzne. Watrobe, serce – lekarze do tej pory nie wiedza w jakim stopniu. Nie doszlo do zapasci, ale juz niewiele brakowalo. W koncu wyszlam z tego – nie bede mowila jak

– ale lekarze powiedzieli mi, ze pewnie nigdy nie zajde w ciaze. A gdyby nawet, to niemal na pewno nie donosze dziecka.

Squares stal tuz przy niej.

– A co mowia teraz? – zapytal.

– Lekarka niczego mi nie obiecywala. – Wanda spojrzala na niego. – Nigdy w zyciu tak sie nie balam.

Mial wrazenie, ze peka mu serce. Chcial usiasc przy niej i wziac ja w ramiona. Jednak znow cos go powstrzymalo. Nienawidzil siebie za to.

– Jesli mialoby to zagrozic twojemu zdrowiu… – zaczal.

– Ryzyko to moja sprawa. Probowal sie usmiechnac.

– Wrocila zagorzala feministka.

– Kiedy powiedzialam, ze sie boje, nie mowilam tylko o moim zdrowiu. Wiedzial o tym.

– Squares?

– Tak.

Poprosila prawie blagalnym tonem:

– Nie zamykaj sie przede mna, dobrze?

Nie wiedzial, jak powinien zareagowac, wiec ograniczyl sie do najprostszej odpowiedzi:

– To powazny krok.

– Wiem.

– Nie sadze – rzekl powoli – zebym umial sobie z tym poradzic.

– Kocham cie.

– Ja tez cie kocham.

– Jestes najsilniejszym czlowiekiem, jakiego znam.

Squares pokrecil glowa. Jakis pijak na ulicy zaczal ryczec piosenke o milosci, ktora wyrasta wszedzie, gdzie stapa Rosemary, o czym nie wie nikt poza nim. Wanda opuscila rece i czekala.

– Moze – podjal Squares – nie powinnismy sie na to decydowac. Przez wzglad na twoje zdrowie, jesli nie z innych powodow.

Wanda patrzyla, jak odsuwa sie i odchodzi. Zanim zdazyla cos powiedziec, juz go nie bylo. Wynajalem samochod w calodobowej wypozyczalni przy Trzydziestej Siodmej i pojechalem do komisariatu w Livingston. Nie bylem w tych rozbrzmiewajacych echem korytarzach od czasu wycieczki w pierwszej klasie szkoly podstawowej. Tamtego slonecznego ranka nie pozwolono nam obejrzec aresztu, w ktorym teraz znalazlem Katy, poniewaz wowczas, tak samo jak teraz, ktos w nim siedzial. Trudno wyobrazic sobie bardziej podniecajaca dla pierwszoklasisty mysl od tej, ze moze jakis wielki przestepca jest zamkniety kilka metrow od miejsca, w ktorym stoi.

Detektyw Tim Daniels powital mnie zbyt silnym usciskiem reki. Zauwazylem, ze wyhodowal sobie brzuszek. Przy kazdym kroku pobrzekiwal kluczami lub kajdankami. Byl tezszy niz kiedys, lecz jego twarz pozostala gladka i czysta.

Wypelnilem kilka formularzy i oddano Katy pod moja opieke. Przez te godzine do mojego przyjazdu wytrzezwiala. Teraz nie bylo jej juz do smiechu. Zwiesila glowe. Miala klasyczna mine ponurej nastolatki.

Ponownie podziekowalem Timowi. Katy nawet nie probowala sie usmiechnac lub mu pomachac. Ruszylismy do samochodu, ale kiedy wyszlismy na dwor, zlapala mnie za reke.

– Przejdzmy sie – powiedziala.

– Jest czwarta rano. Jestem zmeczony.

– Zwymiotuje, jesli wsiade do samochodu. Przystanalem.

– Dlaczego przez telefon krzyczalas o Idaho?

Katy juz przechodzila przez Livingston Avenue. Poszedlem za nia. Przyspieszyla kroku, zmierzajac do centrum. Dogonilem ja.

– Twoi rodzice beda sie niepokoic.

– Powiedzialam, ze zostane na noc u przyjaciolki. Wszystko w porzadku.

– Wyjasnisz mi, dlaczego pilas do lustra?

– Katy szla dalej. Zaczela glosniej oddychac.

– Chcialo mi sie pic.

– Uhm. A dlaczego wykrzykiwalas o Idaho? Spojrzala na mnie, ale nie zwolnila kroku.

– Mysle, ze wiesz. Zlapalem ja za reke.

– W co ty grasz?

– W nic z toba nie gram, Will.

– No to o czym mowisz?

– Idaho, Will. Twoja Sheila Rogers pochodzila z Idaho, tak?

– Skad o tym wiesz?

– Wyczytalam.

– W gazecie? Zachichotala.

– Naprawde nie wiesz? Chwycilem ja za ramiona.

– O czym ty mowisz?

– Gdzie Sheila studiowala? – zapytala.

– Nie wiem.

– Myslalam, ze byliscie szalenczo zakochani.

– To skomplikowana sprawa.

– Zaloze sie, ze tak.

– Wciaz nie rozumiem, Katy.

– Sheila Rogers uczyla sie w Haverton, Will. Z Julie. Mieszkaly w tym samym akademiku.

Stalem oniemialy.

– To niemozliwe.

– Nie moge uwierzyc, ze nie wiedziales. Sheila nigdy ci nie mowila? Przeczaco pokrecilem glowa.

– Jestes pewna?

– Sheila Rogers z Mason w stanie Idaho. Studiowala na wydziale lacznosci. Wszystko jest w ulotce korporacji

Вы читаете Bez pozegnania
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату