– Nie wiem – odparl wolno. – Do glowy przychodzi mi tylko to, ze rozpoznal mnie w barze Hectora. Pewnie mysli, ze jestem scisle zwiazany z Gregiem. Nie mogl sie z nim skontaktowac, wiec postanowil sprobowac ze mna.
Zadzwonila komorka.
– Hej, Starsky – odezwal sie po jego „halo” Dimonte.
– Jestem Hutch – powiedzial Myron. – Starsky to ty.
– Tak czy siak, kopnij sie raz – dwa na komende.
– Masz cos?
– Jesli „czyms” nazwiesz zdjecie mordercy wychodzacego od Gorman.
Myron o malo nie wypuscil telefonu.
– Serio? – spytal.
– A jak. Nigdy bys sie nie domyslil.
– Czego?
– To kobieta.
ROZDZIAL 31
– Rzecz wyglada tak – rzekl Dimonte, torujac im droge przez istna ONZ, zlozona z policjantow, swiadkow i kogo tam jeszcze.
Win nie wszedl do srodka. Nie lubil policji, a policja tez nie zafundowalaby mu lodow na piekne oczy. Najlepiej dla wszystkich bylo, gdy trzymal sie z daleka.
– Na tasmie wideo mamy czastkowy obraz przestepczyni. Niestety, za malo wyrazny, zeby ja zidentyfikowac. Moze ty ja rozpoznasz.
– Skad ta tasma? – spytal Myron.
– Z magazynu spedycyjnego na Broadwayu pomiedzy Sto Dziesiata i Sto Jedenasta, po stronie wschodniej – odparl Dimonte. Szedl szybko, o krok przed Myronem, wciaz spogladajac za siebie, by upewnic sie, ze za nim nadaza. – Specjalizuja sie w sprzecie elektronicznym. Wiesz, jak jest, pracownicy kradna, jakby gwarantowala im to Konstytucja. Firma wszedzie montuje kamery. Nagrywaja wszystko. – Wciaz w ruchu, pokrecil glowa, nagrodzil Myrona usmiechem bez wykalaczki i dodal: – Stary dobry Wielki Brat. Raz na jakis czas ktos nagrywa na tasme nie grupe glin tlukacych przestepce, tylko zbrodnie, rozumiesz.
Weszli do malego pokoju przesluchan. Myron spojrzal w lustro. Wiedzial, ze jest weneckie, tak jak kazdy, kto obejrzal przynajmniej kilka seriali i filmow kryminalnych. Watpil, czy ktos jest po jego drugiej stronie, ale na wszelki wypadek pokazal jezyk. Pan Dorosly. Przy telewizorze i magnetowidzie stal Krinsky. Juz drugi raz dzisiaj Myron mial obejrzec nagranie wideo. Liczyl, ze to bedzie przyzwoitsze.
– Czesc, Krinsky – pozdrowil detektywa.
Krinsky skinal glowa. Ot, gadula.
Myron spojrzal na Dimonte’a.
– Jakim cudem kamera w magazynie spedycyjnym zarejestrowala na tasmie morderczynie? – spytal.
– Jedna z kamer umieszczono przy wjezdzie dla ciezarowek – wyjasnil Dimonte. – Po to, zeby przy wyjezdzie wysylany towar nie dostal nog, rozumiesz. Kamera obejmuje tez kawalek chodnika. Widzi przechodniow. – Oparl sie o sciane i wskazal Myronowi krzeslo. – Zaraz zobaczysz.
Myron usiadl. Krinsky wcisnal odtwarzanie. Czarno – bialy obraz. Znow bez dzwieku. Tym razem jednak w ujeciu z gory. Myron ujrzal przod ciezarowki, a za nim kawalek chodnika. Przechodniow bylo niewielu. Na dobra sprawe widzial tylko ich sylwetki.
– Jak na to trafiliscie, Rolly?
– Na co?
– Na te tasme.
– Zawsze sprawdzam takie rzeczy – odparl Dimonte, podciagajac spodnie za szlufki. – Garaze, magazyny, co tylko. Obecnie wszedzie sa kamery.
Myron skinal glowa.
– Dobra robota, Rolly. Zaimponowales mi.
– Kurdemol, teraz umre szczesliwy.
Co jeden to madrala. Myron ponownie wpatrzyl sie w ekran.
– Ile godzin nagrania miesci sie na tasmie? – spytal.
– Dwanascie – odparl Dimonte. – Tasmy sa zmieniane o dziewiatej rano i dziewiatej wieczorem. Kamer jest osiem. Kazda tasme przechowuja trzy tygodnie. Potem ja zagrywaja. – Wskazal palcami. – Idzie… Krinsky!
Krinsky zatrzymal obraz.
– Kobieta, ktora weszla w kadr z prawej, idzie na poludnie, oddala sie od kamery.
Obraz byl niewyrazny. Myron nie widzial twarzy kobiety, nie potrafil okreslic jej wzrostu ani wagi. Miala buty na wysokich obcasach i dlugi plaszcz z marszczonym kolnierzem. Ale wlosy wygladaly znajomo.
– Tak, widze ja – potwierdzil neutralnym tonem.
– Spojrz na jej prawa reke.
Myron spojrzal. Trzymala w niej dlugi, ciemny przedmiot.
– Nie umiem powiedziec co to.
– Mamy go w powiekszeniu. Krinsky!
Krinsky podal Myronowi dwa duze czarno – biale zdjecia. Na pierwszym widniala powiekszona glowa kobiety, ale nie bylo widac rysow twarzy. Na drugim – lepiej widoczny – dlugi, ciemny przedmiot.
– To chyba plastikowa torba na smieci, w ktora cos zawinieto – powiedzial Dimonte. – Ma dziwny ksztalt, co?
Myron spojrzal na zdjecie i skinal glowa.
– Myslisz, Rolly, ze jest w niej kij baseballowy?
– A ty nie?
– Tez.
– Podobne torby znalezlismy w kuchni Gorman.
– Znajdziesz je w wiekszosci kuchni w Nowym Jorku – rzekl Myron.
– Owszem. Spojrz na date i godzine na ekranie.
W gorze, z lewej strony ekranu zegar elektroniczny wskazywal godzine 02:12.32 w nocy. Byla niedziela. Kilka godzin po spotkaniu Grega Downinga z Liz Gorman w Szwajcarskiej Chacie.
– Czy kamera zarejestrowala kobiete, kiedy szla w druga strone? – spytal Myron.
– Tak, ale niezbyt wyraznie. Krinsky!
Krinsky wlaczyl przewijanie. Po kilku sekundach zatrzymal tasme i znow pojawil sie obraz. Byla godzina 01:41.12. Nieco ponad pol godziny wczesniej.
– Idzie – zapowiedzial Dimonte.
Obraz niemal przemknal przed oczami. Myron rozpoznal idaca jedynie po dlugim plaszczu z marszczonym kolnierzem. Tym razem nic nie miala w reku.
– Pokazcie mi te druga czesc – poprosil. – Od poczatku. Dimonte skinal glowa Krinsky’emu. Ten odszukal wlasciwe miejsce na tasmie i wlaczyl odtwarzanie. Myron wprawdzie nie widzial twarzy kobiety, ale jej chod jak najbardziej. Byl charakterystyczny. Serce podeszlo mu do gardla. Dimonte patrzyl na niego spod zmruzonych powiek.
– Rozpoznajesz ja, Bolitar? – spytal.
– Nie – sklamal Myron.
ROZDZIAL 32
Esperanza lubila sporzadzac listy.