wypacza calkowicie.
– Mow dalej – zachecil.
– Kiedy wyjechalam zza rogu, zobaczylam, ze z jej domu wychodzi Greg. Oslupialam. Mimo postawionego kolnierza dojrzalam jego twarz. – Emily podniosla oczy. – Jestem jego zona od dawna, ale pierwszy raz widzialam u niego taka mine.
– Jaka?
– Byl przerazony. Do Amsterdam Avenue pobiegl doslownie sprintem. Zaczekalam, az skreci za rog, a potem podeszlam do drzwi i nacisnelam guzik domofonu. Bez efektu, zaczelam wiec naciskac inne guziki. Wreszcie ktos mnie wpuscil. Weszlam po schodach i dluzsza chwile pukalam do drzwi. Nacisnelam klamke. Nie byly zamkniete. Otworzylam je.
Emily urwala. Trzesaca sie reka podniosla kubek do ust. Lyknela kawy.
– Zabrzmi to okropnie, ale nie widzialam zwlok, tylko moja ostatnia deske ratunku na zatrzymanie przy sobie dzieci.
– I postanowilas podrzucic dowod.
Emily odstawila kubek i jasnymi oczami spojrzala na Myrona.
– Tak. Miales racje co do wszystkiego. Wybralam pokoj zabaw, bo wiedzialam, ze Greg tam nie zejdzie. Nie mialam pojecia, ze uciekl. Pomyslalam, ze kiedy wroci do domu, krew nie zniknie. Owszem, posunelam sie za daleko, ale nie sklamalam. On ja zabil.
– Tego nie wiesz.
– Jak to?
– Mogl sie natknac na zwloki tak jak ty.
– Mowisz powaznie? – spytala ostrzejszym tonem. – Oczywiscie, ze ja zabil. Krew na podlodze byla calkiem swieza. To Greg mial wszystko do stracenia. Mial motyw i sposobnosc.
– Ty tez.
– Mialam motyw? Jaki?
– Chcialas go wrobic w morderstwo. Chcialas zachowac dzieci.
– Absurd! – oburzyla sie.
– Masz jakis dowod na potwierdzenie swojej wersji?
– Mam co?!
– Dowod. Watpie, Emily, czy policja ci uwierzy.
– A ty? – spytala.
– Chcialbym go zobaczyc.
– Dowod? Jaki? Przeciez nie robilam zdjec!
– Jakies fakty potwierdzajace to, co mowisz.
– Po co mialabym ja zabic? W jakim celu? Potrzebna mi byla zywa. Dzieki niej mialam szanse zachowac dzieci.
– Przypuscmy, ze ta kobieta rzeczywiscie miala cos na Grega. Jakis konkret. Jego list, tasme wideo, cos takiego…
Myron czekal na reakcje Emily.
– Dobrze. – Skinela glowa. – Mow.
– Przypuscmy tez, ze cie zdradzila, ze sprzedala obciazajacy dowod Gregowi. W koncu byl pierwszy w kolejce. Moze zaplacil jej tyle, ze wycofala sie z umowy z toba. Wchodzisz do jej mieszkania, dowiadujesz sie, co zrobila, dociera do ciebie, ze twoja jedyna szansa na zachowanie dzieci przepadla, zabijasz Gorman i zrzucasz wine na tego, kto najwiecej zyska na jej smierci. – Na Grega.
– Zwariowales!
– Wystarczajaco mocno go nienawidzilas – ciagnal Myron. – Gral z toba po swinsku, wiec odplacilas mu pieknym za nadobne.
– Nie zabilam jej.
Myron znow spojrzal przez okno, ale drozdy odlecialy. Podworko wygladalo pusto i bez zycia. Odczekal kilka sekund, zanim znow obrocil sie w strone Emily.
– Wiem o tasmie wideo z toba i Maggie Lomot – powiedzial.
W jej oczach rozblysnal gniew. Zacisnela palce na kubku. Myron obawial sie, niemal oczekiwal, ze nim w niego cisnie.
– Jak, do diabla…? – Rozluznila chwyt. Poddala sie. Niepewnie wzruszyla ramionami, przygarbila sie. – Niewazne.
– Na pewno sie wscieklas.
Pokrecila glowa. Z jej ust wydobyl sie cichy dzwiek przypominajacy smiech.
– Nic nie rozumiesz, co, Myron? – spytala.
– Czego nie rozumiem?
– Nie szukalam zemsty. Liczylo sie tylko to, ze przez to nagranie moge stracic dzieci.
– Rozumiem doskonale. Zrobilabys wszystko, zeby je zatrzymac.
– Nie zabilam jej.
– Opowiedz mi o sobie i o Lomot – rzekl, zmieniajac temat.
Emily zasmiala sie szyderczo.
– Nie wiedzialam, ze jestes z takich – zadrwila.
– Nie jestem.
Podniosla kubek i lyknela kawy.
– Obejrzales nagranie od poczatku do konca? – spytala flirtujacym tonem, podszytym zloscia. – Pusciles je sobie w zwolnionym tempie? Przewijales je, odtwarzajac niektore „momenty” kilka razy? Opusciles spodnie do kolan?
– Nad kolana.
– Duzo zobaczyles?
– Dosc, zeby zorientowac sie, co sie swieci.
– I wtedy przestales?
– Tak.
Przyjrzala mu sie sponad kubka.
– Wierze ci, wiesz? Swietoszek z ciebie.
– Emily, staram sie pomoc.
– Mnie czy Gregowi?
– Pomoc dojsc do prawdy. Tobie tez chyba na tym zalezy. Wzruszyla wymijajaco ramionami.
– Wiec kiedy ty i Lomot…? – spytal zaklopotany, wykonujac nieokreslony gest majacy oznaczac randke.
Zasmiala sie.
– To byl moj pierwszy raz – odparla. – W pelnym znaczeniu tego slowa.
– Ja nie osadzam…
– Mam gdzies, czy osadzasz, czy nie. Chcesz wiedziec, co sie stalo, tak? To byl moj pierwszy raz. Ta kurewka mnie podeszla.
– Jak?
– Jak to jak? Mam opisac szczegoly? Ile wypilam, jak bardzo czulam sie samotna, jak zaczela mnie gladzic po nodze?
– Nie.
– W takim razie streszcze to krotko: uwiodla mnie. W przeszlosci kilka razy niewinnie flirtowalysmy. Zaprosila mnie do Glenpointe na kielicha. Potraktowalam to jak wyzwanie. Kuszace i zarazem odpychajace. Wiedzialam jednak, ze nie pojde na calosc. Od lyczka do rzemyczka… Wjechalysmy na gore. Koniec streszczenia.
– A wiec Lomot wiedziala, ze was nagrywaja?
– Tak.
– Skad wiesz? Wygadala sie?
– Nic nie powiedziala. Po prostu wiem.
– Skad?
– Myron, skoncz z tym wypytywaniem. Wiem i juz. Kamery nie zainstalowano tam przypadkiem. Wrobila mnie