– Rece do gory! – krzyknal meski glos, znieksztalcony przez zywioly.

Myron podniosl rece nad glowe.

– Rozepnij plaszcz. Wiem, ze w kaburze pod pacha masz bron. Wyjmij ja dwoma palcami i rzuc na siedzenie w samochodzie.

Jedna reke trzymajac w gorze, Myron rozpial plaszcz. Deszcz zdazyl go przemoczyc i przykleic wlosy do czola. Wyjal pistolet i polozyl go na siedzeniu.

– Zamknij drzwi.

Spelnil polecenie.

– Masz pieniadze?

– Musze zobaczyc, z czym przychodzisz.

– Nic z tego.

– Badz rozsadny. Nawet nie wiem, co kupuje.

– Podejdz – rzekl szantazysta po krotkim wahaniu. Myron ruszyl w strone swiatla.

– Cokolwiek mi sprzedajesz, jaka mam gwarancje, ze nie zrobiles kopii? – spytal.

– Zadnej. Musisz mi zaufac – odparl glos.

– Kto jeszcze o tym wie?

– Tylko ja. Nikt oprocz mnie nie zyje.

Myron przyspieszyl kroku. Rece wciaz trzymal w gorze. Wiatr smagal mu twarz. Przemokl.

– Kto mi zagwarantuje, ze nikomu o tym nie powiesz?

– Nikt. Za pieniadze kupisz moje milczenie.

– Do czasu, az ktos da wiecej.

– Nie. Zaraz po tym wyjezdzam. Wiecej o mnie nie uslyszysz. – Latarka zamigotala. – Stoj.

Trzy metry od Myrona stal mezczyzna w kominiarce. W jednej rece trzymal latarke, w drugiej pudelko. Skinal glowa i uniosl je w gore.

– Jest tu.

– Co?

– Najpierw pieniadze.

– Nie wiem, czy w tym pudelku cos jest.

– Dobrze. No, to wracaj do samochodu i jazda. Szantazysta odwrocil sie.

– Zaczekaj! – zawolal Myron. – Pojde po pieniadze.

Mezczyzna w kominiarce rozejrzal sie uwaznie.

– Zadnych sztuczek – ostrzegl.

Myron ruszyl do samochodu. Gdy przeszedl dwadziescia krokow, uslyszal strzaly. Trzy. Nie przestraszyl sie. Obrocil sie wolno. Czlowiek w kominiarce lezal na ziemi. Do nieruchomego ciala biegla Audrey. Z jego pistoletem w dloni.

– Chcial cie zabic! – krzyknela. – Musialam strzelic! Dopadla do lezacego i podniosla pudelko. Myron podszedl do niej wolno.

– Otworz je – powiedzial.

– Najpierw schronmy sie przed deszczem. Policja…

– Otworz je.

Zawahala sie. Nie zagrzmial zaden grom. Nie strzelil zaden piorun.

– Mialas racje – rzekl.

– Co do czego? – spytala zdziwiona.

– Patrzylem na to z niewlasciwej strony.

– O czym ty mowisz? Zrobil krok w jej strone.

– Zadajac sobie pytanie, kto wiedzial o krwi w suterenie Downinga, pamietalem o Clipie i Calvinie. Zapomnialem o tobie. Gdy sie zastanawialem, dlaczego kochanka Grega chciala zachowac anonimowosc, bralem pod uwage Fione White i Liz Gorman. Znowu zapominajac o tobie. Kobiecie trudno wybic sie w dziennikarstwie sportowym. Gdyby ktos odkryl, ze spotykasz sie z graczem, o ktorym piszesz w gazecie, zrujnowaloby ci to kariere. Musialas zachowac to w tajemnicy.

Utkwila w nim oczy. Z jej mokrej, bladej twarzy nie dalo sie nic wyczytac.

– Ty jedna pasujesz do calosci, Audrey. Wiedzialas o krwi w suterenie. Musialas taic romans z Gregiem. Dzieki kluczowi moglas bez najmniejszego problemu wejsc do jego domu. A poza tym tylko ty jedna mialas powod, by usunac krew. Chcialas go ochronic. Czyz nie dlatego ja zabilas? Usuniecie krwi to przy tym pestka.

Odgarnela wlosy z oczu i zamrugala w padajacym deszczu.

– Jak mozesz serio przypuszczac, ze…

– Powinno mi dac do myslenia – przerwal jej – juz po tamtym wieczorze u T.C., kiedy mi powiedzialas, ze poskladalas wszystko do kupy. Wprawdzie dolaczylem do druzyny w dziwnych okolicznosciach, ale tylko osoba blisko zwiazana z Downingiem, ktos, kto wiedzial, ze zniknal i dlaczego, polapalaby sie w tym tak szybko. Bylas jego sekretna kochanka, Audrey. Ale ty rowniez nie wiesz, gdzie on jest. Wspolpracowalas ze mna nie z powodu artykulu, tylko dlatego, ze chcialas go odnalezc. Kochasz Grega.

– Bzdury – zachnela sie.

– Policja przeczesze dom, Audrey. Znajda wlosy.

– To o niczym nie swiadczy – odparla. – Kilka razy robilam z nim wywiady…

– W jego sypialni? W lazience? Pod prysznicem? – Myron pokrecil glowa. – Kiedy sie o tobie dowiedza, przeczesza tez miejsce zbrodni. Tam tez beda dowody. Wlosy lub co innego.

Zrobil nastepny krok. Audrey uniosla pistolet, trzesla jej sie reka.

– Strzez sie Idow marcowych – powiedzial.

– Slucham?

– Sama udzielilas mi wskazowki. Idy wypadaja pietnastego marca. Twoje urodziny siedemnastego. Siedemnastego marca. Trzy, jeden, siedem. To numer szyfru w sekretarce Grega.

Wymierzyla pistolet w jego piers.

– Wylacz magnetofon – rozkazala. – I komorke. Myron siegnal do kieszeni i spelnil polecenie.

Po policzkach Audrey ciekly lzy pomieszane z deszczem.

– Nie mogles sie zamknac? – spytala, szlochajac. Wskazala na nieruchome cialo na mokrej trawie. – Slyszales, co powiedzial: nikt o tym nie wie. Wszyscy szantazysci nie zyja. Moglam to zniszczyc – uniosla pudelko – raz na zawsze. Nie krzywdzac ciebie. Wreszcie bylby z tym koniec.

– A co z Liz Gorman?

Prychnela szyderczo.

– Podla szantazystka! Nie mozna jej bylo ufac. Powiedzialam to Gregowi. Co moglo ja powstrzymac od zrobienia kopii i odarcia go ze skory? Tamtego wieczoru poszlam do niej. Podalam sie za jego byla, ktora chce upiec wlasna pieczen. Wyrazilam chec kupienia kopii. Zgodzila sie. Sam wiec widzisz. Zaplacenie jej nic by nie dalo. Mozna bylo ja uciszyc tylko w jeden sposob.

– Zabijajac.

– To byla zwykla kryminalistka, Myron. Obrabowala bank, na mily Bog! Greg i ja… bylismy dla siebie stworzeni. Miales racje co do mojej kariery. Musialam zachowac nasz zwiazek w tajemnicy. Nie na dlugo. Zaproponowano mi zajecie sie inna konkurencja. Baseballem. Druzynami Mets lub Yankees. Po tym mozemy sie ujawnic. Tak swietnie nam sie ukladalo, a wtedy zjawila sie ta podla suka… – Audrey zamilkla, potrzasajac glowa. – Musialam myslec o naszej przyszlosci. Nie tylko o przyszlosci Grega. Nie tylko o wlasnej. Takze o przyszlosci naszego dziecka.

Myronowi zrobilo sie tak przykro, ze zamknal oczy.

– Jestes w ciazy – powiedzial cicho.

– Teraz rozumiesz? – spytala z odnowionym naiwnym zapalem, w ktorym bylo cos chorego. – Chciala go zniszczyc. Chciala zniszczyc nas. Co mi pozostalo? Nie jestem zabojczynia, ale mialam wybor: my albo ona. Zdaje sobie sprawe, jak to wyglada: Greg ucieka i nic mi nie mowi. On juz taki jest. Jestesmy razem od pol roku. Wiem, ze mnie kocha. Po prostu potrzebowal czasu.

Myron przelknal sline.

– To juz koniec, Audrey.

Potrzasnela glowa i chwycila pistolet oburacz.

Вы читаете Bez Sladu
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату