– Szukam Davisa Taylora – powiedzial.
– Daniela?
– Nie! – krzyknal przez drzwi. – Davisa Taylora! Ale moze on nazywa sie Daniel.
– Ze co?
Starzec otworzyl drzwi, z wielka podejrzliwoscia mruzac oczy. Na nosie mial za male okulary – ich metalowe ucha wbijaly mu sie w faldy skory ponizej skroni – na glowie okropna zolta peruke w stylu noszonych kiedys za czesto przez Carol Channing, na jednej nodze papuc, na drugiej but, a jego szlafrok wygladal jak sponiewierany relikt z wojny burskiej.
– Myslalem, ze to Daniel – powiedzial, probujac poprawic okulary, ale ani drgnely. Zmruzyl oczy. – Wyglada pan jak on.
– To pewnie przez te chmury na panskich oczach – odparl Myron, czerpiac przenosnie z
– Slucham?
– Nic, nic. Pan sie nazywa Davis Taylor?
– Czego chcecie?
– Szukamy Davisa Taylora.
– Nie znam zadnego Davisa Taylora.
– Czy to North End Drive dwiescie dwadziescia jeden?
– Tak.
– I nie mieszka tu zaden Davis Taylor?
– Tylko ja z synem Danielem. Ale wyjechal. Za ocean.
– Do Hiszpaaaanii? – spytal Myron, przeciagajac gloske tak, ze nie powstydzilby sie tego Elton John.
– Co?
– Nic, nic.
Starzec obrocil sie w strone Grega, znow probujac poprawic okulary i ponownie mruzac oczy.
– Znam pana – powiedzial. – Gra pan w kosza, tak?
Greg usmiechnal sie do niego lagodnie, a nawet z wyzszoscia, jak Mojzesz patrzacy na niedowiarkow po rozstapieniu sie Morza Czerwonego.
– Tak.
– Nazywa sie pan Dolph Schayes.
– Nie.
– Ale jest pan podobny do Dolpha. Swietny strzelec. W zeszlym roku widzialem go w Saint Louis. Co za styl!
Myron i Greg wymienili spojrzenia. Dolph Schayes zakonczyl kariere w roku 1964.
– Przepraszam. Z kim mamy przyjemnosc? – spytal Myron.
– Nie nosicie mundurow – rzekl starzec. – Wiec nie przyszliscie w sprawie Daniela. Balem sie, ze jestescie z wojska i…
Zawiesil glos. Myron domyslil sie reszty.
– Panski syn stacjonuje za granica? – spytal.
Starzec skinal glowa.
– W Wietnamie.
Myron kiwnal glowa, zalujac, ze sparodiowal Eltona Johna.
– Wciaz nie wiemy, z kim mamy przyjemnosc – przypomnial.
– Jestem Nathan. Nathan Mostoni.
– Panie Mostoni, szukamy Davisa Taylora. W bardzo waznej sprawie.
– Nie znam zadnego Davisa Taylora. To znajomy Daniela?
– Byc moze.
Starzec chwile sie zastanawial.
– Nie, nie znam go.
– Kto tu jeszcze mieszka?
– Tylko ja i syn.
– Tylko wy dwaj?
– Tak. Ale syn jest za granica.
– A wiec mieszka pan tu w tej chwili sam?
– Na ile jeszcze sposobow spytasz mnie o to samo, chlopcze?
– To calkiem duzy dom.
– I co z tego?
– Nikomu nie wynajmowal pan pokoju?
– Wynajmowalem. Studentce, ale sie wyprowadzila.
– Jak sie nazywala?
– Stacy jakas. Nie pamietam.
– Dlugo tu mieszkala?
– Z pol roku.
– A wczesniej?
Zastanawiajac sie nad pytaniem, Nathan Mostoni podrapal sie po twarzy jak pies drapie sie po brzuchu.
– Jeden gosc. Ken.
– Nigdy nie mial pan lokatora, ktory nazywal sie Davis Taylor? Lub podobnie? – spytal Myron.
– Nie. Nigdy.
– Czy ta Stacy miala chlopaka?
– Watpie.
– Zna pan jej nazwisko?
– Pamiec u mnie nie ta. Ale dziewczyna studiuje w college’u.
– Jakim?
– Stanowym, w Waterbury.
Myron spojrzal na Grega i cos przyszlo mu do glowy.
– Panie Mostoni, a czy slyszal pan wczesniej imie i nazwisko Davis Taylor?
Starzec znow zmruzyl oczy.
– To znaczy?
– Czy ktos pana odwiedzil lub zadzwonil i pytal o Davisa Taylora?
– Nie. Slysze je pierwszy raz.
Myron znow spojrzal na Grega.
– I nie kontaktowal sie z panem osrodek szpiku kostnego?
Starzec przechylil glowe i przytknal dlon do ucha.
– Kostnego czego?
Myron zadal mu jeszcze kilka pytan, ale Nathan Mostoni znow wyruszyl w podroz w czasie. Nie mogli liczyc na nic wiecej. Podziekowali staruszkowi i odeszli popekanym chodnikiem.
– Dlaczego osrodek szpiku kostnego sie z nim nie skontaktowal? – spytal Greg, gdy wsiedli do samochodu.
– Moze skontaktowali sie i po prostu zapomnial.
Greg nie kupil tego wyjasnienia. Myron rowniez.
– Co dalej? – spytal Greg.
– Sprawdzimy przeszlosc Davisa Taylora. Znajdziemy na jego temat, co sie da.
– Jak?
– W dzisiejszych czasach to latwe. Kilka uderzen w klawisze i moj wspolnik dowie sie wszystkiego.
– Wspolnik? Masz na mysli tego narwanego swira, z ktorym dzieliles pokoj na studiach?
– Po pierwsze, nie radze ci nazywac Wina narwanym swirem, nawet gdy nie ma go w poblizu. Po drugie, ten wspolnik to moja partnerka z agencji RepSport MB, Esperanza Diaz.
Greg spojrzal na dom Mostoniego.
– Co teraz?