sa w najlepszych stosunkach. I oto nagle Edwin Gibbs znika, a Stan nie zglasza tego nikomu.

– Bzdury.

– Byc moze. Ale prosze dodac do tego to, co wiemy. Gibbs jako jedyny publikuje sensacje. Popelnia plagiat. Ginie Melina Garston. Plus wszystko to, co powiedzial panu wczoraj Eric Ford.

– I tak nie uklada sie to w logiczna calosc.

– W takim razie, gdzie jest teraz Stan Gibbs?

Myron spojrzal na nia bacznie.

– Nie w domu? – spytal.

– Wczoraj wieczorem, po rozmowie z panem, wymknal sie nam. Juz sie to zdarzalo. Zwykle znajdujemy go po kilku godzinach. Ale nie tym razem. Raptem zniknal nam z oczu, a Siej Ziarno dziwnym przypadkiem porwal Jeremy’ego Downinga. Jak pan wyjasni te zbieznosc?

Myronowi zaschlo w ustach.

– Szukacie go? – spytal.

– Rozeslalismy komunikat policyjny. Ale Gibbs potrafi sie kryc. Nie domysla sie pan, dokad pojechal?

– Nie.

– Nic panu nie powiedzial?

– Wspomnial, ze byc moze wyjedzie na kilka dni. I ze powinienem mu zaufac.

– Kiepski pomysl. Cos jeszcze?

Myron potrzasnal glowa.

– Gdzie jest Dennis Lex? – sprobowal znowu. – Widziala sie pani z nim?

– Nie musialam – odrzekla dziwnie monotonnym glosem. – Dennis Lex nie ma z tym nic wspolnego.

– Pani sie powtarza. Ale skad to wiecie?

– Od rodziny – odparla, w koncu ustepujac.

– Od Susan i Bronwyna Leksow?

– Tak.

– I co?

– Zapewnili nas o tym.

Myron o malo co sie nie cofnal.

– Uwierzyliscie im na slowo?

– Tego nie powiedzialam. – Rozejrzala sie i westchnela. – Zreszta to nie moja broszka.

– Slucham?

Spojrzala na niego jak na powietrze.

– Zajal sie tym osobiscie Eric Ford.

Myron nie wierzyl wlasnym uszom.

– Powiedzial mi, ze wyjasnil sprawe – dodala.

– Albo zaciemnil.

Spojrzala mu w oczy.

– Ja nie mam nic do gadania – odparla z naciskiem na slowo „ja” i odeszla.

Myron skorzystal z komorki.

– Wyslow sie – powiedzial Win.

– Bedzie nam potrzebna pomoc. Czy Zorra nadal przyjmuje zlecenia?

– Zadzwonie do niej.

– To moze i do Wielkiej Cyndi.

– Masz jakis plan?

– Nie ma czasu na planowanie.

– O! A wiec znowu bedziemy niemili.

– Tak.

– Myslalem, ze skonczyles z lamaniem regul.

– Zrobie to ostatni raz.

– E! Wszyscy tak mowia – odparl Win.

31

Win, Esperanza, Wielka Cyndi i Zorra zebrali sie w gabinecie Myrona.

Zorra miala – albo, gwoli poprawnosci anatomicznej, mial – dzis na sobie zolty sweter z monogramem (litera Z), naszyjnik z duzych bialych perel a la Wilma Flinstone, welniana spodnice w szkocka krate, biale podkolanowki, na wielkich jak kajaki stopach czerwone szpilki, jakie nosilaby Dorota w krainie Oz, gdyby byla wampem, a na glowie peruke w stylu fryzury mlodej Bette Midler albo komiksowej sierotki Annie po zazyciu metadonu.

– Zorra cieszy sie na twoj widok – przywital sie z usmiechem Zorra.

– A Myron cieszy sie na twoj – odparl Myron.

– Tym razem jestesmy po tej samej stronie.

– Tak.

– Milo.

Zorra, byly agent izraelskiego Mossadu, naprawde nazywal sie Szlomo Avrahaim. Nie tak dawno doszlo miedzy nimi do bardzo nieprzyjemnego starcia. Myron wciaz nosil na zebrach slad po ranie – blizne w ksztalcie Z od ostrza ukrytego w jego obcasie.

– Dom Leksow jest za dobrze strzezony – rzekl Win.

– Wiec przeprowadzimy plan B – powiedzial Myron.

– Juz go realizujemy.

– Jestes uzbrojona? – spytal Myron Zorre.

– W uzi. – Szlomo wyciagnal spod spodnicy bron. – Zorra lubi uzi.

Myron skinal glowa.

– Patriotka z ciebie.

– Mam pytanie – wtracila Esperanza.

– Jakie?

– A jezeli ten gosc nie zechce wspolpracowac? – spytala, patrzac Myronowi w oczy.

– Nie czas sie tym martwic – odparl.

– To znaczy?

– Ten psychol ma Jeremy’ego. Rozumiesz? Jeremy jest najwazniejszy.

Pokrecila glowa.

– Nie musisz z nami isc.

– Potrzebujesz mnie – powiedziala.

– Owszem. A Jeremy mnie. – Myron wstal. – Dobra, w droge.

Esperanza ponownie pokrecila glowa, ale dolaczyla do nich. Na ulicy ich grupa – okrojona wersja Parszywej Dwunastki – rozdzielila sie. Esperanza i Zorra poszli piechota, a Win, Myron i Wielka Cyndi skierowali sie do garazu trzy przecznice dalej. Win trzymal tam samochod – chevrolet nova. Nie do namierzenia. Mial takich caly tabun. Nazywal te wozy jednorazowkami, traktujac je jak papierowe kubki lub podobne rzeczy. Ech, bogacze! Lepiej nie wiedziec, co z nimi robil.

Win usiadl za kierownica, Myron obok niego, a Wielka Cyndi – w stylu przywodzacym na mysl puszczony do tylu film o porodzie – wcisnela sie na tylne siedzenie. Ruszyli.

Kancelaria prawnicza Stokesa, Laytona i Grace’a nalezala do najbardziej renomowanych nowojorskich firm prawniczych. Wielka Cyndi pozostala w recepcji. Chuda recepcjonistka w szarym kostiumie unikala patrzenia na nia. Za to Wielka Cyndi nie dosc, ze gapila sie w nia, by ja oniesmielic, to co jakis czas warczala jak lwica. Bez powodu. Po prostu lubila.

Sala konferencyjna, do ktorej ich wprowadzono, byla taka jak milion analogicznych sal w kancelariach prawniczych na Manhattanie. Bazgrzac esy-floresy na papierze z zoltego bloku, takiego jak milion identycznych

Вы читаете Najczarniejszy strach
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату