Milczal.
– Sam. Jest noc. Pewnie sie boi.
– Znajdziemy go, Em.
– Myron?
– Hm?
– Czy wciaz place za tamta noc?
Powrocila nastepna grupa poszukujacych. Zgarbionych z rezygnacji, a moze w poczuciu kleski. Dziwna rzecz z tymi grupami. Z jednej strony chca cos znalezc, z drugiej wola nie znalezc niczego.
– Nie, mialas racje. Nie mogl nam sie przydarzyc lepszy blad. I moze za cos tak udanego trzeba zaplacic cene.
Zamknela oczy, ale sie nie rozplakala. Pozostal przy niej. Wiatr wyl, rozwiewajac ludzkie glosy niczym spadle liscie, targajac galezmi i szepczac do ucha jak straszliwy kochanek.
37
Myron i Win patrzyli przez weneckie lustro na plecy Clary Steinberg i twarze Stana i Edwina Gibbsow. Towarzyszyli im Kimberly Green i Eric Ford. Emily pojechala do szpitala, by tam czekac na wynik operacji Grega. Nikt nie wiedzial, czy Downing przezyje.
– Dlaczego ich nie podsluchujecie? – spytal Myron.
– Nie mozemy – odparl Ford. – To rozmowa adwokat – klient.
– Dlugo rozmawiaja?
– Z przerwami od osadzenia Gibbsa w areszcie.
Myron sprawdzil godzine na zegarze za plecami. Dochodzila trzecia w nocy. Ekipy zbierajace dowody przeszukaly dokladnie dom, ale nie znalazly zadnych wskazowek, gdzie moze byc Jeremy. Na twarzach wszystkich, z wyjatkiem Wina, znac bylo zmeczenie. Win nigdy go nie zdradzal. Pewnie chowal je w sobie. A moze wynikalo to z ograniczonego sumienia albo jego braku.
– Nie mamy na to czasu – rzekl Myron.
– Wiem. Ta noc wszystkim dala w kosc.
– Zrobcie cos.
– Na przyklad?! – spytal Ford. – Co pan proponuje?
– Rozmowe na osobnosci z pania Steinberg – wtracil Win.
– Slucham? – zainteresowal sie Ford.
– Wezcie ja do innego pokoju, a mnie zostawcie z podejrzanym.
Eric Ford przyjrzal mu sie bacznie.
– Pana w ogole nie powinno tu byc. Bolitar – wskazal na Myrona – reprezentuje, choc nie bardzo mi sie to podoba, rodzine Downingow. Pan natomiast jest tu bez powodu.
– To niech go pan stworzy – zachecil Win.
Eric Ford machnal reka, jakby szkoda mu bylo czasu na takie rozmowy.
– Pan nie bedzie o niczym wiedzial – uspokoil go sciszonym glosem Win. – Pozostawi go pan samego w pokoju i porozmawia z jego adwokatka. To wszystko. Co w tym nieetycznego?
Ford pokrecil glowa.
– Pan oszalal – odparl.
– Potrzebujemy odpowiedzi.
– A pan chce wydobyc je z niego biciem.
– Po biciu pozostaja slady. Ja ich nie zostawiam.
– Tak nie mozna, kolego. Slyszal pan o czyms takim jak konstytucja?
– To jedynie dokument, a nie atut. Ma pan wybor. Niejasne prawa tej kreatury – Win wskazal za szybe – albo prawo mlodego chlopca do zycia.
Ford oparl czolo o weneckie lustro.
– Jak pan sie poczuje, jezeli ten chlopiec umrze, bo bedziemy tu bezczynnie stali?
Ford zacisnal powieki. W pokoju za szyba Clara Steinberg wstala z krzesla, odwrocila sie i Myron po raz pierwszy ujrzal jej mine. W przeszlosci zdarzalo jej sie reprezentowac zlych, bardzo zlych ludzi, ale okropnosci, ktorych tu wysluchiwala, wycisnely na jej poszarzalej twarzy trwaly slad. Podeszla do weneckiego lustra i zapukala. Ford wlaczyl dzwiek.
– Musimy porozmawiac – powiedziala. – Wypusccie mnie.
Eric Ford podszedl do drzwi.
– Pozwolcie panstwo ze mna – rzekl do niej i Stana Gibbsa.
– Nic z tego – odparla.
– Slucham?
– Porozmawiamy tutaj. Musze widziec mojego klienta. Wypadki chodza po ludziach.
Z braku krzesel wszyscy staneli przy szybie – Kimberly Green, Eric Ford, Clara Steinberg, Stan Gibbs, Myron i Win. Myron probowal spojrzec Gibbsowi w oczy, ale ten glowe mial opuszczona i palcami skubal dolna warge.
– W porzadku. Najpierw wezwiemy prokuratora okregowego – powiedziala Clara.
– Po co? – spytal Ford.
– Chcemy zawrzec uklad.
– Gorzej pani? – spytal drwiaco.
– Skadze. Tylko moj klient wie, gdzie jest Jeremy Downing. I zdradzi to pod okreslonymi warunkami.
– Jakimi warunkami?
– Po to wlasnie jest nam potrzebny prokurator okregowy.
– Prokurator okregowy poprze wszystko, na co wyraze zgode.
– Chce ja miec na pismie.
– A ja chce uslyszec, do czego pani zmierza.
– Dobrze, oto nasze warunki. Pomozemy wam znalezc Jeremy’ego Downinga. W zamian nie zazadacie kary smierci dla Edwina Gibbsa. Wyrazicie tez zgode na przebadanie go przez psychiatrow i zalecicie, by umieszczono go nie w wiezieniu, ale w zwyklym zakladzie dla nerwowo chorych.
– Kpi sobie pani?
– To nie wszystko.
– Nie wszystko?
– Pan Edwin Gibbs zgodzi sie w razie potrzeby oddac swoj szpik kostny Jeremy’emu Downingowi. Pan Bolitar, ktory, jak rozumiem, reprezentuje rodzine chlopca, bedzie swiadkiem naszej umowy.
Zapadlo milczenie.
– Zalatwione? – spytala Clara.
– Nie – odparl Ford.
Clara poprawila okulary.
– Ta umowa nie podlega negocjacjom – oznajmila.
Odwrocila sie do wyjscia i utkwila spojrzenie w Myronie. Pokrecil glowa.
– Jestem jego adwokatka – powiedziala.
– I dlatego dopuscisz do smierci chlopca? – spytal.
– Nie zaczynaj – odparla, ale cicho.
Myron przyjrzal jej sie ponownie i dostrzegl nieustepliwosc.
– Niech pan sie zgodzi – zwrocil sie do Forda.
– Zwariowal pan?
– Downingom zalezy na ukaraniu zbrodniarza. Ale jeszcze bardziej na odzyskaniu syna. Prosze zgodzic sie na te warunki.
– Chcecie mi rozkazywac?
– No, co pan, Ericu – rzekl cicho Myron.