nie ojca, moze go ocalic. Dlatego wsunal mu pan ampulke z cyjankiem. Gdyby po zawiezieniu panskiego ojca do szpitala okazalo sie, ze nie moze byc dawca szpiku, wszczeto by sledztwo. I wyszloby na jaw, ze Edwin Gibbs nie byl Davisem Taylorem alias Dennisem Leksem. Dlatego musial go pan usmiercic i nalegal na szybka kremacje zwlok. Co nie znaczy, ze jest pan bezwzgledny i pozbawiony serca. Nie zamordowal pan ojca. Ampulke lyknal dobrowolnie. Byl chory. Chcial umrzec. To jeszcze jeden przypadek, kiedy cel uswieca srodki.

Myron odczekal chwile i spojrzal Gibbsowi w oczy. W pewnym sensie zachowywal sie jak agent sportowy. Negocjowal, ale byly to najwazniejsze negocjacje w jego zyciu. Osaczyl przeciwnika. Teraz musial pokazac mu wyjscie z sytuacji. Nie pomoc, na to bylo za wczesnie. Po prostu uchylic furtke.

– Pan nie jest potworem – ciagnal. – Po prostu nie przewidzial pan komplikacji, tego, ze okaze sie pan dawca potrzebnego szpiku kostnego. Zyczy pan Jeremy’emu jak najlepiej. Dlatego tak zarliwie poparl pan apel o szpik dla niego. Jesli znajdzie sie inny dawca, panski problem zniknie. Za bardzo ugrzazl pan w klamstwie. Nie moze pan wyjawic prawdy, ze panski szpik sie nadaje, bo to by pana zniszczylo. Rozumiem to.

Oczy Gibbsa byly wilgotne i rozszerzone, ale sluchal.

– Powiedzialem, ze mam dowod. Sprawdzilismy rejestr dawcow szpiku kostnego. I wie pan, co odkrylismy?

Gibbs milczal.

– Ze pana w nim nie ma. Zacheca pan wszystkich do zarejestrowania sie w banku szpiku, ale sam nie figuruje w ich komputerze. My trzej wiemy dlaczego. Dlatego, ze ma pan wlasciwy szpik. Gdyby to wyszlo na jaw, zrodzilyby sie pytania.

– To nie dowod – odparowal po raz ostatni Gibbs.

– Jak w takim razie wyjasni pan, ze sie nie zarejestrowal?

– Niczego nie musze wyjasniac.

– Badanie krwi potwierdzi to niezbicie. W banku wciaz przechowuja krew Davisa Taylora pobrana podczas tamtej zbiorki. Test DNA na pewno wykaze, czy jest tozsama z panska.

– A jezeli sie na nie nie zgodze?

– Och, na pewno odda pan krew – odparl z leciutkim usmiechem Win. – W ten czy inny sposob.

W Gibbsie cos peklo. Opuscil glowe. Zrezygnowal. Zagoniono go w kozi rog, z ktorego nie bylo ucieczki. Musial poszukac sojusznika. W negocjacjach zawsze tak bylo. Gdy przegrales, szukales wyjscia. Myron juz raz uchylil mu furtke. Nadszedl czas zrobic to ponownie.

– Nie rozumiecie – rzekl Gibbs.

– Zdziwi sie pan, ale rozumiem. – Myron przysunal sie blizej i sciszyl glos, zachowujac nieustepliwy ton. Ton nieznoszacy sprzeciwu. – Oto, co zrobimy, Stan. Zawrzemy umowe.

Gibbs podniosl wzrok, zmieszany, ale i pelen nadziei.

– Jaka?

– Odda pan szpik i uratuje Jeremy’emu zycie. Zrobi pan to anonimowo. Ja i Win tego dopilnujemy. Nikt sie nie dowie, kim byl dawca. Zrobi pan to, ocali chlopca, a ja zapomne o reszcie.

– Jakze mam panu wierzyc?

– Z dwoch powodow. Po pierwsze, zalezy mi na ocaleniu zycia Jeremy’ego, a nie na zniszczeniu panskiego. Po drugie – Myron rozlozyl wzniesione rece – nie jestem lepszy. Tez naginam zasady. Godze sie, zeby cel uswiecal srodki. Pobilem mezczyzne. Porwalem kobiete.

Win potrzasnal glowa.

– To co innego – powiedzial. – Pan dzialal z pobudek egoistycznych. Ty starales sie uratowac zycie chlopcu.

– Sam przeciez powiedziales, ze motywy sie nie licza. I ze czyn to czyn.

– Oczywiscie. Ale mialem na mysli pana, a nie ciebie.

Myron usmiechnal sie i ponownie zwrocil sie do Gibbsa.

– Moralnie nie stoje wyzej od pana – rzekl. – Obaj postapilismy zle. Obu nam pewnie przyjdzie z tym zyc. Ale jesli dopusci pan do smierci chlopca, to posunie sie pan za daleko. I nie wroci juz pan do domu.

Gibbs zamknal oczy.

– Cos wymysle – powiedzial. – Jeszcze jedna falszywa tozsamosc, oddam krew pod przybranym nazwiskiem. Mialem tylko nadzieje…

– Wiem. Wiem wszystko – odparl Myron.

Zadzwonil do doktor Karen Singh.

– Znalazlem dawce – powiedzial.

– Slucham?

– Nie moge tego wyjasnic. Ale musi pozostac anonimowy.

– Anonimowi pozostaja wszyscy dawcy szpiku.

– Rzecz w tym, ze bank szpiku tez nie moze sie o tym dowiedziec. Musimy znalezc miejsce, gdzie pobierze sie od niego szpik calkiem anonimowo.

– To niemozliwe.

– Mozliwe.

– Zaden lekarz nie zgodzi sie…

– Skonczmy te przepychanki, Karen. Mam dawce. Nikt nie wie, kim jest. Niech pani to zalatwi.

Slyszal w sluchawce jej oddech.

– Trzeba bedzie ponownie zbadac krew.

– Zaden problem.

– I przeprowadzic badanie ogolne.

– Zrobione.

– W porzadku. No, to do dziela.

Na wiesc o znalezieniu dawcy, Emily z wyczekiwaniem wpatrzyla sie w Myrona. Niczego nie wyjasnil. Wiecej go o to nie spytala.

W przeddzien operacji przeszczepu Myron wpadl do szpitala. Wsunal glowe przez drzwi i zobaczyl, ze chlopiec spi. Po chemoterapii Jeremy byl calkiem lysy. Skora polyskiwala mu widmowo, jak u rosliny zmarnialej z braku slonca. Myron przyjrzal sie spiacemu synowi, zawrocil i pojechal do domu. Byla to jego ostatnia wizyta w szpitalu.

Powrocil do zajec w agencji RepSport MB i zyl dalej. Odwiedzal rodzicow. Spedzal czas z Winem i Esperanza. Pozyskal kilku nowych klientow i na nowo rozkrecal interes. Wielka Cyndi wycofala sie z walk na ringu i zasiadla przy biurku w recepcji. Jego swiat chwiejnie i powoli znow zaczal sie krecic wokol swojej osi.

Osiemdziesiat cztery dni pozniej – wiedzial, bo liczyl – zadzwonila do niego Karen Singh i zaprosila do swojego gabinetu. Gdy przyjechal, nie tracila czasu.

– Udalo sie – oznajmila. – Dzis Jeremy wrocil do domu.

Rozplakal sie. Karen Singh wyszla zza biurka, usiadla na poreczy fotela i pogladzila go po plecach.

Myron zapukal do uchylonych drzwi.

– Wejdz – powiedzial Greg Downing.

Siedzial w fotelu. Podczas dlugiego pobytu w szpitalu zapuscil brode. Usmiechnal sie do Myrona.

– Milo cie widziec.

– Nawzajem. Do twarzy ci z broda.

– Przypominam drwala Paula Bunyana, co?

– Dla mnie bardziej Sebastiana Cabota w roli pana Frencha.

Greg zasmial sie.

– W piatek wracam do domu.

– To wspaniale.

Zamilkli.

– Nieczesto mnie odwiedzales – odezwal sie Greg.

– Chcialem ci dac czas na wyzdrowienie. I zapuszczenie brody.

Greg bardziej zakrztusil sie, niz rozesmial.

Вы читаете Najczarniejszy strach
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату