sie krztusi, i wypadla z gabinetu.
– Jak zwykle czarujaca – mruknela Jessica.
– Gdzie sie zatrzymalas? Myron wstal z fotela.
– U mamy.
– Numer sie nie zmienil?
– Nie.
– Zadzwonie. Przepraszam, ale musze wyjsc z Winem.
Jessica spojrzala na Wina. Usmiechnal sie szeroko, ale z jego miny jak zwykle nic nie dalo sie wyczytac.
– Po poludniu spotykam sie z wydawca – powiedziala – ale wieczor spedze w domu.
– Dobrze. Zadzwonie do ciebie.
Zapadlo niezreczne milczenie. Nie bardzo wiedzieli, jak sie pozegnac. Skinieniem reki? Usciskiem dloni? Pocalunkiem?
– Musimy isc – rzekl Myron i wyminal ja szybko w bezpiecznej odleglosci.
Win wzruszyl ramionami w gescie „coz poradzic” i podazyl za przyjacielem. Patrzyla, jak znikaja za rogiem. Batman i Robin w akcji.
Widziala Myrona dwukrotnie, a jeszcze sie nie dotkneli, ba, nawet o siebie nie otarli.
Dziwne, ze w ogole o tym myslala.
6
– Czego sie dowiedziales? – spytal Myron.
Win zakrecil kierownica w lewo. Jaguar XJR zareagowal bez jednego pisku. Jechali w milczeniu od dziesieciu minut i slychac bylo tylko muzyke z odtwarzacza plyt kompaktowych. Win kochal musicale. Wlasnie Don Kichot spiewal serenade do umilowanej Dulcynei z
– Magazyn
– GP?
– Wydawnictwo Goraca Prasa.
Znow skrecili po batmansku. Jaguar przyspieszyl do blisko stu trzydziestu kilometrow na godzine.
– Slyszales kiedys o ograniczeniu predkosci? – spytal Myron.
Win zignorowal pytanie.
– Ich redakcja miesci sie w Fort Lee w New Jersey – ciagnal.
– Redakcja?
– Jak ja zwal, tak zwal. Jestesmy umowieni z redaktorem naczelnym, panem Fredem Nicklerem.
– Jego mama jest na pewno dumna z takiego syna.
– Zebralo ci sie na moraly? No ladnie.
– Co powiedziales Fredowi Nicklerowi?
– Nic. Zadzwonilem i poprosilem o spotkanie. Zgodzil sie. Bardzo uprzejmy jegomosc.
– Niewiniatko.
Myron zerknal przez szybe na zatarte kontury budynkow. Znow zamilkli.
– Pewnie sie zastanawiasz, co robila u mnie Jessica. Win wzruszyl ramionami. Nie byl wscibski.
– Przyszla w sprawie smierci ojca. Policja twierdzi, ze zamordowal go jakis bandzior, a ona uwaza inaczej.
– To znaczy?
– Ze jego smierc ma zwiazek ze zniknieciem Kathy.
– Intryga sie zageszcza. Pomozemy jej?
– Tak.
– Pysznie. Naszym zdaniem cos laczy te sprawy?
– Tak.
– Tak – zgodzil sie Win.
Wjechali na podjazd przed budynkiem. Nie bylo w nim windy, lecz w koncu mial tylko dwa pietra. GP sp. z o.o. miescila sie na pierwszym. Gdy tam weszli, Myrona zaskoczyl wyglad siedziby plugawego pisemka. Nie sadzil, ze bedzie taki… nijaki. Na bialych scianach wisialy tanie, lecz gustownie oprawione plakaty McKnighta, Fancha, Behrensa – przewaznie nastrojowe zdjecia plaz i zachodow slonca. Niespodzianka pierwsza – zadnych nagich piersi. Niespodzianka druga – tradycyjna recepcjonistka. Wprost wzorcowa, a nie podstarzaly byly kroliczek – ufarbowana na blond, zwiotczala dawna gwiazdka porno, zanoszaca sie glosnym chichotem i puszczajaca zalotne perskie oczka.
Myron byl rozczarowany.
– Czym moge sluzyc? – spytala.
– My do pana Nicklera – odparl Win.
– Nazwiska panow?
– Windsor Lockwood i Myron Bolitar.
Podniosla sluchawke, polaczyla sie z szefem i po chwili wskazala drzwi.
– Prosze wejsc.
Nickler przywital ich mocnym usciskiem dloni. Niespodzianka numer trzy – w granatowym garniturze, bialej koszuli i czerwonym krawacie prezentowal sie jak republikanski kandydat na senatora. Myron zas spodziewal sie ujrzec kogos ze zlotym lancuchem na szyi, z kolczykiem a la gwalciciel nieletnich morderczyn, Joey Buttafuoco, w uchu lub co najmniej z sygnetem na malym palcu. Fred Nickler nie nosil zadnej bizuterii, z wyjatkiem slubnej obraczki. Wlosy mial siwe, cere blada.
– Podobny do mojego wuja Sida – szepnal Win. Rzeczywiscie. Naczelny magazynu
– Usiadzcie, panowie – zaprosil ich, wsuwajac sie za biurko, i usmiechnal sie do Myrona. – Bylem na finale, kiedy dolozyliscie Kansas. Dwudziestoma siedmioma punktami. Gral pan swietnie. Fantastycznie.
– Dziekuje.
– Takiego rzutu, jak tamten ostatni, co musnal tablice, w zyciu nie widzialem!
– Dziekuje.
– Byl fantastyczny. – Nickler znow sie usmiechnal i, krecac z podziwem glowa, zaglebil sie w fotelu. – Czym moge panom sluzyc? – spytal.
– Mamy kilka pytan w zwiazku z ogloszeniem, ktore ukazalo sie w jednym z panskich, hm, pism?
– Ktorym?
– W
Slowo to wydalo sie Myronowi tak brzydkie, ze wypowiadajac je, z trudem powstrzymal grymas.
– Ciekawe.
– Dlaczego?
– Bo to stosunkowo nowe pismo, ale sprzedaje sie kiepsko, o niebo gorzej od najslabiej rozchodzacych sie miesiecznikow GP. Wydam jeszcze jeden, dwa numery i pewnie je zlikwiduje.
– A ile pism pan wydaje?
– Szesc.
– I wszystkie w stylu
Nickler zasmial sie.
– Owszem, to magazyny porno, ale wydawane jak najbardziej legalnie.
Myron podal mu egzemplarz, ktory dostal od Christiana.
– Kiedy je wydrukowano? – spytal.
Fred Nickler ledwie zerknal na pismo.
– Cztery dni temu – odparl.
– Tylko cztery?
– To najnowszy numer, dopiero co trafil do sprzedazy. Az dziw, ze go zdobyliscie.
– Kto zaplacil za to ogloszenie? – spytal Myron, otwierajac magazyn na wlasciwej stronie.