latwy do odparcia, w przeciwienstwie do podchodow Ottona Burke’a, ktory byl jak wysoka trawa, pelna min i wezy.
– W takim razie nie mamy o czym rozmawiac – odparl.
– Nie radzilbym zawieszac negocjacji, Myron – ostrzegl Otto. – To moze zmacic krysztalowo czysty wizerunek Christiana. Zaszkodzic jego popularnosci i slono was kosztowac. Chyba nie chcesz stracic pieniedzy.
– Nie chce?
– Pewnie, ze nie.
– Moge to zapisac? – Myron wzial olowek. – Nie… chce… stracic… pieniedzy – napisal. Usmiechnal sie do gosci. – Prosze wiecej zlotych mysli.
– Srala – madrala – mruknal Larry.
– Podejrzewam, ze Christian Steele szybko upomni sie o kase.
Usmiechem Ottona sterowal autopilot.
– Tak?
– Sa tacy, ktorzy watpia w jego przyszlosc. Sa tacy – Otto gleboko zaciagnal sie papierosem – ktorzy sadza, ze mogl miec cos wspolnego ze zniknieciem tej dziewczyny.
– Aha, tu cie boli.
– Gdzie mnie boli?
– Zaczynasz rzucac blotem. A przez chwile myslalem, ze zazadalem za malo.
Larry Hanson dzgnal kciukiem w strone Myrona.
– Wierzy pan temu smarkowi? Zglasza pan uzasadnione watpliwosci w sprawie bylej lali Steele’a, decydujace o jego rynkowej wartosci.
– Podle plotki – przerwal mu Myron. – Nikt nie dal im wiary. Przeciwnie, zwiekszyly wspolczucie dla tragedii Christiana. A poza tym nie nazywaj Kathy Culver lala.
Larry uniosl brew.
– Widzisz go, petaka, jaki wrazliwy? – powiedzial.
Myron nie zmienil miny. Kathy Culver, rozkwitajaca pieknosc, urodziwa jak jej starsza siostra Jessica, poznal piec lat temu, gdy chodzila do drugiej klasy liceum. Przed osiemnastu miesiacami Kathy tajemniczo zniknela z kampusu Uniwersytetu Restona. Do dzis nikt nie wiedzial, co sie z nia stalo ani gdzie przebywa. Jej historia zawierala wszystkie smakowite kaski, ktore uwielbialy media – byla sliczna studentka, narzeczona gwiazdy futbolu Christiana Steele’a, siostra pisarki Jessiki Culver, a na pikantny dodatek w gre wchodzil gwalt. Prasa rzucila sie na temat lapczywie jak krewni na zastawiony stol.
Ostatnio rodzine Culverow dotknela jeszcze jedna tragedia. Przed trzema dniami ofiara „przypadkowego rabunku”, wedlug slow policji, padl ojciec Kathy, Adam. Myron mial wielka chec skontaktowac sie z Culverami, zeby zlozyc kondolencje, ale z powodu uzasadnionych watpliwosci, czy bedzie pozadanym gosciem, uznal, ze lepiej sie nie narzucac.
– Skoro… Zapukano do drzwi.
– Telefon do ciebie, Myron – oznajmila Esperanza, wsuwajac przez nie glowe.
– To go przyjmij.
– Mysle, ze powinienes sam odebrac.
Z jej ciemnych oczu nic nie dalo sie wyczytac, ale poniewaz tkwila w progu, zrozumial, ze to cos waznego.
– Zaraz przyjde – odparl.
Wycofala sie za drzwi.
– Ale cizia!
Larry Hanson zagwizdal z podziwem.
– Dzieki, Larry. Taki komplement z twoich ust to cymes. – Myron wstal. – Zaraz wracam.
– Nie bedziemy tu kiblowac caly dzien.
– W zadnym razie. Myron wyszedl z salki.
– Dojna krowa – wyjasnila Esperanza. – Podobno w pilnej sprawie.
Christian Steele.
Niewielu by sie domyslilo, ze kobieta tak drobnej postury, jak Esperanza Diaz to byla zawodowa zapasniczka. Przez trzy lata znano ja na turniejach jako Mala Pocahontas. To, iz byla Latynoska, bez uncji indianskiej krwi, w niczym nie wadzil organizacji WDW (Wspanialych Dam Wrestlingu). To maly pryszcz, stwierdzily. Latynoska, Indianka, co za roznica?
U szczytu zawodowej kariery Esperanzy we wszystkich sportowych halach Stanow Zjednoczonych odgrywano ten sam scenariusz. Pocahontas wchodzila na ring w mokasynach, zamszowej sukience z fredzlami i opasce przytrzymujacej wlosy, by nie opadaly na sniada twarz. Przed walka zrzucala z siebie sukienke i zostawala w troche frywolniejszym stroju, odbiegajacym nieco od tradycji rodowitych mieszkancow Ameryki.
Zawodowe zapasy maja zalosnie ubogi scenariusz z nader niewidoma wariantami. Czesc zapasniczek jest zla, czesc dobra. Ladna, drobna i szybka Pocahontas, ulubienica tlumow, byla dobra i miala muskularne cialo. Wszyscy ja kochali. Zawsze wygrywala walki, bo jej przeciwniczki, aby odwrocic ich bieg, stosowaly niedozwolone chwyty – takie jak sypanie piaskiem w oczy lub korzystanie z obcych przedmiotow, ktore widzieli wszyscy w wolnym swiecie z wyjatkiem sedziego. Nadto zla zapasniczka wprowadzala na ring pare kumpelek i we trojke napadaly na biedna Pocahontas, tlukac bezlitosnie dzielna slicznotke ku zawodowi i jawnej zgrozie konferansjerow, ktorzy ogladali te sama scene przed tygodniem, dwoma, trzema…
Gdy zdawalo sie, ze nie ma juz zadnej nadziei, z szatni wypadala monstrualna Wielka Szefowa i odrywala damskie bestie od bezbronnej Pocahontas. A potem razem dawaly straszny wycisk silom zla.
Co za emocje!
– Odbiore w gabinecie – odparl.
Wszedl i na biurku dostrzegl prezent od rodzicow, tabliczke z napisem:
MYRON BOLITAR
AGENT SPORTOWY
Potrzasnal glowa. Myron! Wciaz nie mogl uwierzyc, ze ktos moze tak nazwac wlasne dziecko. Kiedy rodzice przeprowadzili sie do New Jersey, wszystkim w nowym liceum mowil, ze na imie ma Mike. Nic to nie dalo. Sprobowal wiec z Mickey. Na prozno. Wszyscy uparcie nazywali go Myron. To imie bylo jak potwor z horroru, ktorego nie mozna zabic.
Odpowiedz na narzucajace sie samo przez sie pytanie: Nie, nigdy tego nie wybaczyl rodzicom.
Podniosl sluchawke.
– Christian?
– To pan, panie Bolitar?
– Tak. Mow mi… Myron.
Pogodz sie z nieuniknionym – cecha medrca.
– Przepraszam, ze przeszkadzam. Wiem, jak bardzo jest pan zajety.
– Wlasnie negocjuje twoj kontrakt. W sasiednim pokoju siedza Otto Burke i Larry Hanson.
– Bardzo sie ciesze, ale to ogromnie wazne. – Christianowi drzal glos. – Musze sie z panem zobaczyc.
Myron przelozyl sluchawke do drugiej reki.
– Cos sie stalo, Christianie? Co za spostrzegawczosc!
– Ja… nie chcialbym o tym mowic przez telefon. Czy mozemy sie spotkac u mnie, w akademiku?
– Nie ma sprawy. O ktorej?
– Jak najszybciej. Nie wiem… nie wiem, co o tym myslec. Chce, zeby pan to zobaczyl.
Myron wzial gleboki oddech.
– Nie ma sprawy. Wyrzuce Ottona i Larry’ego – powiedzial. – To dobrze zrobi negocjacjom. Bede za godzine.
Zajelo mu to znacznie dluzej.
Wszedl do garazu Kinneya na Czterdziestej Szostej Ulicy, niedaleko od swojej agencji na Park Avenue. Skinal glowa garazowemu Mario, minal tablice z cenami za parkowanie, u dolu ktorej malymi literami napisano: „+ 97% podatku”, i skierowal sie do samochodu stojacego poziom nizej – forda taurusa w wersji podstawowej.