Christian, ktoremu widac nie starczylo sily na powtorke, wskazal palcem gorna krawedz magazynu. Blysnal metal. Spinacza uzyto do zaznaczenia strony.
– Dostarczono go razem z nim – wyjasnil.
Myron szybko przerzucil strony pelne zdjec nagich cial, dotarl do zaznaczonej spinaczem i, zmieszany, zmruzyl oczy. Erotycznych zdjec bylo na niej tyle samo co gdzie indziej, tyle ze dolaczonych do ogloszen. Na samej gorze widnial napis:
Telefoniczne fantazje na zywo – wybierz sobie dziewczyne!
Fotografie schodzily w dol w trzech rzedach, po cztery dziewczyny w kazdym. Myron przebiegl oczami strone, czytajac z niedowierzaniem reklamy. „Orientalne dziewczyny czekaja!”, „Soczyste, mokre lesbijki!”, „Zbij mnie, prosze!”, „Napalone suki!”, „Tycie cycuszki!” (ani chybi oferta dla tych, ktorych nie rajcowala mleczarnia z okladki), „Dosiadz mnie!”, „Zerwij moja wisienke!”, „Spraw, zebym blagala: jeszcze!”, „Potrzebny Robokut!”, „Pani Sawanna zada, zebys zaraz zadzwonil!”, „Jurna kura domowa!”, „Szukamy panow z nadwaga”. Kazdemu haslu towarzyszyly zdjecia kobiet w prowokacyjnych: pozach i numery telefonow.
Niektore, o wiele bardziej obsceniczne i wulgarne, przedstawialy mezczyzn w rolach kobiet i kobiety z meskim ekwipunkiem. Czesci z nich nawet on sam nie rozumial – jak niepojetych doswiadczen naukowych. Telefony byly takie, jak nalezalo oczekiwac: 1-800-888-ZDZIRA, 1-900-46-DZIWKA, 1-800-LIZAWKA, 1-900-ZLA DZIEWCZYNA.
Myron skrzywil sie. Mial ochote umyc rece.
I wtedy zobaczyl zdjecie.
W dolnym rzedzie, drugie z prawej. A przy nim haslo „Zrobie wszystko!” i numer telefonu „1-900-344-ZADZA, 3,99 $ za minute. Dyskretne oplaty – rachunki telefoniczne i karty kredytowe Visa/MC”.
Na zdjeciu byla Kathy Culver.
Zmrozilo go. Spojrzal na okladke i sprawdzil date. Byl to najnowszy numer pisma.
– Skad to masz? – spytal.
– Przyszlo z dzisiejsza poczta – odparl Christian, biorac koperte. – W tym.
Myronowi zakrecilo sie w glowie. Probowal przezwyciezyc kolowatosc, znalezc grunt pod stopami, ale patrzac na zdjecie Kathy, nie mogl odzyskac rownowagi. Na zwyczajnej, brazowej kopercie nie bylo oczywiscie adresu nadawcy, znaczkow, stempla pocztowego, nazwy miasta ani stanu. Jedynie napis:
Christian Steele
Skrytka 488
A wiec nadano ja w kampusie. Adres wypisano recznie.
– Z pewnoscia dostajesz mase listow od fanek. Christian potwierdzil skinieniem glowy.
– Trafiaja gdzie indziej – odparl. – Nie do mojej prywatnej skrytki pocztowej. Jej numer jest zastrzezony.
– To moze byc fotomontaz – rzekl Myron, trzymajac koperte tak, zeby nie zatrzec ewentualnych odciskow palcow.
Urwal, bo Christian potrzasnal glowa. Znow patrzyl w podloge.
– Na zdjeciu jest nie tylko jej twarz, panie Bolitar – powiedzial, zazenowany.
– Rozumiem.
Myron w lot pojal, co to znaczy.
– Jak pan mysli, powinnismy zwrocic sie z tym do policji?
– Moze.
– Chce byc w porzadku. – Christian zacisnal dlonie w piesci. – Nie pozwole jednak, zeby znowu zmieszali ja z blotem. Widzial pan, jak ja potraktowali, gdy padla ofiara przestepstwa. Co wiec zrobia, gdy zobacza to zdjecie?
– Nie zostawia na niej suchej nitki. Christian skinal glowa.
– Ktos prawdopodobnie wycial ci kawal. Zanim wiec cos zrobimy, wszystko sprawdze.
– Jak?
– O to sie nie martw.
– Aha, jeszcze jedno. Charakter pisma na kopercie. Myron jeszcze raz przyjrzal sie adresowi.
– Tak? – spytal.
– Nie jestem pewien, ale bardzo przypomina pismo Kathy.
3
Na jej widok Myron stanal jak wryty.
Przed chwila wszedl do baru, rozkojarzony, jakby snil na jawie, a jego umysl byl kamera, ktora nie moze zlapac ostrosci. Probowal poukladac sobie to, co zobaczyl i czego dowiedzial sie od Christiana, podsumowac fakty i dojsc do logicznych wnioskow.
Ale nie zdolal.
Magazyn upchnal do prawej kieszeni trencza. Pornos w trenczu! Jezus Maria! W glowie do znudzenia rozbrzmiewaly mu pytania. Czy Kathy Culver zyje? A jesli tak, to co sie z nia stalo? Co ja, niewinna studentke, doprowadzilo na ostatnie strony pisma
W tym momencie dostrzegl najpiekniejsza kobiete, jaka widzial w zyciu.
Ubrana w biala bluzke, rozpieta pod szyja, krotka szara spodnice i czarne rajstopy, ze skrzyzowanymi dlugimi nogami siedziala na barowym stolku i saczyla drinka. Wszystko lezalo na niej idealnie. Przez krotka chwile myslal, ze jest ubocznym produktem jego snu na jawie, olsniewajacym zwidem dzialajacym na zmysly. Ale gula w zoladku szybko wyprowadzila go z bledu. Zaschlo mu w gardle, a gleboko uspione uczucia uderzyly w niego znienacka jak przybrzezna fala.
Z trudem przelknawszy sline, zmusil nogi do ruchu. Wszystko w barze stalo sie rozmytym tlem, teatralna oprawa dla zapierajacej dech urody tej kobiety.
– Czesto tutaj wpadasz? – zapytal, podchodzac.
Spojrzala na niego jak na wracajacego z przebiezki zgreda w przepoconym podkoszulku.
– Wystrzalowa odzywka – odparla. – Jaka oryginalna.
– Nie bardzo. Za to w jakim wykonaniu.
Usmiechnal sie, jak sadzil, zwyciesko.
– Ciesze sie, ze tak myslisz. – Powrocila do drinka. – A teraz spadaj.
– Gramy niedostepna?
– Spadaj.
– Daj spokoj – rzekl z szerokim usmiechem. – Jestes zaklopotana.
– Co robie?
– To jasne dla wszystkich w tym barze.
– Ale co? Oswiec mnie.
– Ze mnie pragniesz. Szalenie.
– Az tak to widac?
Prawie sie usmiechnela.
– Nie twoja wina. Mnie nie sposob sie oprzec.
– Ach tak! Zaraz zemdleje.
– Tylko na to czekam, ptysiu.
Westchnela gleboko. Piekna jak zwykle, piekna jak w dniu, w ktorym go zostawila. Nie widzial jej cztery lata, ale na mysl o niej wciaz cierpial. Patrzac na nia, jeszcze bardziej cierpial. Przypomnial sobie weekend, ktory spedzil z nia w domu Wina na Martha’s Vineyard. Wciaz pamietal, jak morski wietrzyk rozwiewal jej wlosy, jak przechylala glowe, kiedy do niej mowil, jak wygladala w jego starej bluzie od dresu i jak ja przytulal. Bylo mu blogo niczym w niebie. Mocniej scisnelo go w zoladku.
– Czesc, Myron – powiedziala.
– Czesc, Jessica. Dobrze wygladasz.
– Co tu robisz?
– Na gorze mam biuro. Praktycznie tu mieszkam.