– Niemozliwe. Cyce - slowo to znow z trudem przeszlo mu przez usta (dobrze!) – maja bardzo niski naklad. Szanse na to, zeby ktos z klubu Tytanow kupil te szmate, dokladnie ja przejrzal i na jednej z ostatnich stron z ogloszeniami wypatrzyl w dolnym rzedzie zdjecie Kathy, sa w najlepszym razie nikle.

Jessica strzelila palcami.

– Ktos mu przyslal poczta! Myron skinal glowa.

– Moglo ja otrzymac z tuzin ludzi. Nie tylko Christian.

– Jak sie tego dowiedziec?

– Pracuje nad tym – zapewnil, ratujac kawalatek chrupiacej kaczki przed zniknieciem w czelusci jej ust. Byl przepyszny.

Powrocil do akt Kathy. Przez pierwszy semestr na studiach miala zle stopnie. W ciagu drugiego jej oceny znacznie sie poprawily. Spytal o to Jessice.

– Pewnie oswoila sie z zyciem na uczelni – odparla. – Zapisala sie do kola dramatycznego, zostala czirliderka, zaczela chodzic z Christianem. Pierwszy semestr byl dla niej szokiem kulturowym. To normalne.

– Pewnie tak.

– Nie jestes przekonany.

Wzruszyl ramionami. Myron Bolitar, senor Scepticalo.

Dalej w aktach byly rekomendacje. Wychowawca w liceum nazwal Kathy „niezwykle utalentowana” dziewczyna. Nauczycielka historii w dziesiatej klasie dostrzegla u niej „zarazliwy entuzjazm zyciowy”, a nauczyciel angielskiego w klasie maturalnej uznal ja za osobe „blyskotliwa, madra i dowcipna”, z ktorej „kazda uczelnia bedzie miala powod do dumy”. Bardzo mile opinie. Myron zerknal na dol strony.

– Oho!

– Co takiego?

Wreczyl Jessice goraca rekomendacje nauczyciela angielskiego w ostatniej klasie liceum w Ridgewood, pana Grady’ego. Pana Gary’ego,Jerry’ego” Grady’ego.

14

Ze snu wyrwal go telefon. Myron snil o Jessice. Probowal przypomniec sobie szczegoly, ale te rozpadly sie na kawaleczki, ulecialy i pozostalo po nich zaledwie kilka zalosnych odpryskow. Ktos dzwonil do niego o siodmej rano. Domyslal sie kto.

– Halo?

– Dzien dobry, Myron. Mam nadzieje, ze cie nie zbudzilem. Myron rozpoznal glos i usmiechnal sie.

– Kto mowi? – spytal.

– Roy O’Connor.

– Ten Roy O’Connor?

– No, tak. Roy O’Connor, menedzer.

– Supermenedzer – sprostowal Myron. – Czemu zawdzieczam ten zaszczyt?

– Mozemy sie spotkac kolo poludnia?

Royowi wyraznie drzal glos.

– Jasne, Roy. W moim biurze?

– E, nie.

– W twoim?

– E, nie. Myron usiadl.

– Mam wymieniac miejsca, a ty bedziesz mi mowil „cieplo”, „zimno”?

– Znasz pub Reilly’ego na Czternastej?

– Bede siedzial na kanapce z tylu, w prawym rogu, o pierwszej. Zjemy lunch. Jezeli ci to odpowiada.

– Jak najbardziej, Roy. Mam wlozyc cos ekstra?

– E, nie.

Myron z usmiechem odlozyl sluchawke. Nocna wizyta Wina, zwykle w porze, kiedy smacznie spales w swym najswietszym mateczniku – sypialni, skutkowala bez pudla.

Wstal z lozka. Slyszal, jak matka krzata sie po kuchni, a ojciec oglada telewizje. Wczesny ranek w domu Bolitarow. Drzwi do piwnicy otworzyly sie.

– Obudziles sie, Myron?! – dobiegl go krzyk matki.

Co za okropne imie! Nienawidzil go serdecznie. Urodzil sie z wszystkimi palcami u rak i stop, nie mial zajeczej wargi, ucha jak kalafior ani nie utykal – wiec zeby zrownowazyc brak zyciowego pecha, rodzice ochrzcili go tym imieniem.

– Obudzilem! – odkrzyknal.

– Tata kupil swieze bajgle! Sa na stole!

– Dziekuje!

Wszedl po schodach. Pod dlonia wyczul zarost, ktory musial zgolic. Druga usunal z kacikow oczu zolte spiochy. Obleczony w dresy Adidasa, ojciec lezal jak mokra skarpeta na kanapie i posilal sie bajglem z pasta z bielugi. Jak co rano ogladal na wideo gimnastyke, nabierajac krzepy przez osmoze.

– Czesc, synu – powital go. – Na stole masz bajgle.

– O, dzieki.

Mial wrazenie, ze jego rodzice od lat sie nie slysza.

Wszedl do kuchni. Mama dobijala szescdziesiatki, ale wygladala znacznie mlodziej. Na jakies czterdziesci piec lat. A zachowywala jak jeszcze mlodsza osoba. Jak szesnastolatka.

– Pozno wczoraj wrociles – wypomniala mu. Chrzaknal.

– O ktorej?

– Pozno. Przed dziesiata – odparl Myron Bolitar, nocny Aniol Piekiel.

– Z kim byles? – spytala, z calych sil starajac sie, by to Pytanie zabrzmialo niewinnie. Mistrzyni taktu.

– Z nikim.

– Z nikim? Spedziles caly wieczor z nikim? Spojrzal na boki.

– A gdzie sa lampy do przesluchan i druty do elektrowstrzasow?

– No pieknie. Jezeli nie chcesz mi powiedziec…

– Nie chce.

– Byles z dziewczyna?

– Mamo…

– Dobrze, zapomnij, ze spytalam.

Myron siegnal po telefon i zadzwonil do Wina. Po osmym sygnale juz mial zrezygnowac, gdy w sluchawce rozlegl sie daleki, slaby glos:

– Halo?

– Win?

– Tak.

– Wszystko w porzadku?

– Halo?

– Win?

– Tak.

– Dlaczego tak dlugo nie odbierales?

– Halo?

– Win?

– Kto mowi?

– Myron.

– Myron Bolitar?

– A ilu znasz Myronow?

– Myron Bolitar?

Вы читаете Bez Skrupulow
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату
×