– Semantyka – rzekl Myron. – Wiesz, ze cie nie skrzywdze.

– Tak, wiem. Czego chcesz?

Harry Davis omawial na lekcji A Separate Peace Johna Knowlesa. Probowal sie skupic, lecz wydobywajace sie z jego ust slowa brzmialy tak, jakby czytal skrypt w jezyku, ktory niezbyt dobrze rozumial. Uczniowie robili notatki. Zastanawial sie, czy zauwazyli, ze jest nieobecny duchem i nie poswieca im nalezytej uwagi. Najsmutniejsze bylo to, ze zapewne nawet sie nie zorientowali.

Dlaczego Myron Bolitar chcial z nim porozmawiac?

Nie znal go osobiscie, ale chodzac po korytarzach tej szkoly przez ponad dwadziescia lat, nie mogl nie dowiedziec sie, kim byl ten facet. Myron Bolitar byl tu legenda. Nalezaly do niego wszystkie szkolne rekordy w koszykowce.

Dlaczego chcial z nim porozmawiac?

Randy Wolf wiedzial, kim on jest. Ojciec ostrzegl go, zeby nie rozmawial z Myronem. Dlaczego?

– Panie D? Hej, panie D?

Glos przedarl sie przez mgle spowijajaca jego umysl.

– Tak, Sam.

– Czy moge, no, isc do toalety?

– Idz.

Harry Davis przerwal te rozmyslania. Odlozyl krede i popatrzyl na twarze przed soba. Nie, nie byly usmiechniete. Wiekszosc miala wzrok wbity w zeszyty. Wladimir Chomienko, uczen z wymiany zagranicznej, oparl glowe o lawke – zapewne spal. Inni spogladali przez okno. Jeszcze inni tak wyciagneli sie w lawkach, jakby ich kregoslupy byly z galaretki Nelly-O. Davis dziwil sie, ze nie pospadali z krzesel.

Jednak zalezalo mu na nich. Na niektorych bardziej. Jednak zalezalo mu na nich wszystkich. Byli jego zyciem. I po raz pierwszy, po tylu latach, Harry Davis czul, ze wszystko zaczyna mu sie wymykac z rak.

Rozdzial 31

Myrona bolala glowa i szybko pojal dlaczego. Jeszcze nie pil dzis kawy. Tak wiec skierowal sie do Starbucksa, myslac o dwoch rzeczach – dawce kofeiny i budce telefonicznej. Dawke kofeiny dostal od barmana reprezentujacego styl grunge, z kozia brodka i dlugimi wlosami nad czolem, wygladajacymi jak wielka sztuczna rzesa. Problem telefonu wymagal nieco wiecej wysilku.

Myron siedzial przy stoliku na zewnatrz i spogladal na irytujaca budke. Byla okropnie publiczna. Podszedl do niej. Na aparacie dostrzegl nalepki reklamujace numery zaczynajace sie od 800, ktore umozliwialy tansze polaczenia. Najbardziej rzucajace sie w oczy obiecywalo „darmowe nocne rozmowy” i pokazywalo zdjecie ksiezyca w pierwszej kwadrze, na wypadek gdyby ktos nie wiedzial, co to takiego noc.

Myron zmarszczyl brwi. Mial ochote zapytac ten telefon, kto wybral jego numer, nazwal go skurwielem i grozil, ze zaplaci za to, co zrobil. Tylko ze telefon by mu nie odpowiedzial. Pechowy dzien.

Myron siedzial i zastanawial sie, co powinien zrobic. Nadal chcial porozmawiac z Randym Wolfem i Harrym Davisem. Prawdopodobnie niewiele mu powiedza – a moze w ogole nie beda chcieli z nim gadac – ale wymysli jakis sposob, zeby zamienic z nimi slowo. Ponadto powinien przeprowadzic rozmowe z ta lekarka, ktora pracuje w szpitalu Swietego Barnaby, Edna Skylar. Podobno widziala Katie Rochester w Nowym Jorku. Chcial poznac szczegoly tego spotkania.

Zadzwonil na centralke szpitala Swietego Barnaby i po dwoch szybkich przekierowaniach sluchawke podniosla Edna Skylar. Myron wyjasnil jej, czego chce.

Sprawiala wrazenie rozgniewanej.

– Prosilam policjantow, zeby nie pochwali nikomu mojego nazwiska.

– Nie podali.

– Zatem skad je pan zna?

– Mam dobre kontakty.

Zastanowila sie nad tym.

– Jaka jest panska rola w tym wszystkim, panie Bolitar?

– Zaginela jeszcze jedna dziewczyna. Zadnej reakcji.

– Sadze, ze moze istniec jakies powiazanie miedzy ta dziewczyna a Katie Rochester.

– Jakie?

– Mozemy sie spotkac? Wtedy wszystko moglbym wyjasnic.

– Ja naprawde nic nie wiem.

– Prosze. – Chwila ciszy. – Doktor Skylar?

– Kiedy widzialam te dziewczyne Rochesterow, pokazala mi, ze nie chce zostac znaleziona.

– Rozumiem. Zajme pani tylko kilka minut.

– Mam teraz umowionych pacjentow. Moge sie z panem zobaczyc w poludnie.

– Dziekuje – powiedzial, ale Edna Skylar juz sie rozlaczyla.

Litowy Lany Kidwell i Kwintet Leczonych przywlekli sie do Starbucksa. Lany skierowal sie prosto do jego stolika.

– Tysiac czterysta osiemdziesiat osiem planet w dniu stworzenia swiata, Myronie. Tysiac czterysta osiemdziesiat osiem. A ja nie zobaczylem ani pensa. Wiesz, o czym mowie?

Lany wygladal okropnie jak zawsze. Byli teraz tak blisko ich starej szkoly, ale co jego ulubiony restaurator Peter Chin powiedzial o tym, ze lata plyna, lecz serce pozostaje niezmienione? No coz, tutaj tylko serce.

– Dobrze wiedziec – rzekl Myron. Znow spojrzal na telefon i nagle cos przyszlo mu do glowy. – Poczekaj.

– Hm?

– Kiedy widzialem cie ostatnio, bylo tysiac czterysta osiemdziesiat siedem planet, prawda?

Larry zmieszal sie.

– Jestes pewien?

– Jestem. – Mozg Myrona pracowal na najwyzszych obrotach. – I jesli sie nie myle, powiedziales, ze nastepna planeta bedzie moja. Mowiles, ze ktos chce mnie dopasc i cos o glaskaniu ksiezyca.

Larry mial blysk w oku.

– Glaskal sierp ksiezyca. Bardzo cie nienawidzi.

– Gdzie jest ten sierp ksiezyca?

– W ukladzie slonecznym Aerolis. Nieopodal Guanchomitis.

– Jestes pewien, Larry? Jestes pewien, ze nie… Myron wstal i zaprowadzil go do telefonu. Larry kulil sie.

Myron wskazal nalepke ze zdjeciem sierpa ksiezyca, obiecujaca darmowe nocne rozmowy. Larry jeknal.

– Czy to jest ten sierp ksiezyca?

– Och prosze, o Boze, prosze…

– Uspokoj sie, Larry. Kto jeszcze chce tej planety? Kto tak mnie nienawidzi, ze glaszcze sierp ksiezyca?

Dwadziescia minut pozniej Myron wszedl do pralni chemicznej Changow. W kolejce czekaly trzy osoby. Klientow obslugiwala Maxine Chang. Myron nie ustawil sie za nimi. Stanal z boku i zalozyl rece na piersi. Maxine co chwile na niego zerkala. Myron zaczekal, az klienci wyjda. Potem podszedl do niej.

– Gdzie Roger? – zapytal.

– Ma zajecia.

Myron spojrzal jej w oczy.

– Czy pani wie, ze do mnie dzwonil?

– Dlaczego mialby dzwonic do pana?

– Niech pani mi to powie.

– Nie wiem, o czym pan mowi.

– Mam przyjaciela w firmie telefonicznej. Roger dzwonil do mnie z budki w restauracji. Mam wiarygodnych swiadkow, ktorzy widzieli go tam w tym czasie. – To byla co najmniej przesada, ale Myron ciagnal bez zmruzenia oka: – Grozil mi. Wyzwal mnie od skurwieli.

Вы читаете Obiecaj mi
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату