– Ma pan racje, tu jest zbyt duzy ruch. Prosze isc za mna, ale mam malo czasu, wiec niech pan mowi dalej.
Myron opowiedzial jej reszte historii znikniecia Aimee. Staral sie maksymalnie streszczac i nie wyjasniac swojego udzialu, ale podkreslil fakt, ze obie dziewczyny skorzystaly z tego samego bankomatu. Spytala o kilka drobnych szczegolow. Dotarli do jej gabinetu i usiedli.
– Wyglada na to, ze uciekla z domu – powiedziala Edna Skylar.
– Zdaje sobie z tego sprawe.
– Ktos podal panu moje nazwisko, zgadza sie?
– Mniej wiecej.
– Zatem wie pan, co widzialam?
– Znam tylko podstawowe fakty. Pani zeznanie przekonalo prowadzacych sledztwo, ze Katie uciekla z domu. Ja tylko sie zastanawiam, czy widziala pani cos, co mogloby sugerowac, ze tak nie jest.
– Nie. A zastanawialam sie nad tym ze sto razy.
– Zdaje sobie pani sprawe – rzekl Myron – ze ofiary porwan czesto identyfikuja sie ze swoimi porywaczami.
– Wiem o tym. Syndrom sztokholmski i wszystkie jego dziwaczne nastepstwa. Jednak w tym wypadku po prostu na to nie wygladalo. Katie nie byla wyczerpana. Swiadczyla o tym mowa jej ciala. Nie miala w oczach leku ani fanatycznego blysku. Prawde mowiac, patrzyla bardzo trzezwo. Nie dostrzeglam sladu narkotycznego odurzenia, choc przyznaje, ze widzialam ja przez krotka chwile.
– Gdzie dokladnie zobaczyla ja pani pierwszy raz?
– Na Osmej Alei, w poblizu Dwudziestej Pierwszej Ulicy.
– I szla do metra?
– Tak.
– Na tej stacji krzyzuje sie kilka linii.
– Wsiadala do linii A.
Linia A biegla z polnocy na poludnie przez Manhattan. Ta informacja mu nie pomoze.
– Prosze mi opowiedziec o tym mezczyznie, ktory jej towarzyszyl.
– Trzydziesci, trzydziesci piec lat. Sredniego wzrostu. Przystojny. Dlugie, czarne wlosy. Dwudniowy zarost.
– Blizny, tatuaze, cos takiego?
Edna Skylar potrzasnela glowa i opowiedziala mu cala historie. Szla po ulicy z mezem i dostrzegla Katie, ktora wygladala inaczej, na starsza, dojrzalsza, miala inna fryzure, tak ze nawet pani doktor nie byla pewna, ze to Katie, dopoki ta nie powiedziala: „Nie moze pani nikomu wyjawic, ze mnie pani widziala”.
– I mowi pani, ze wygladala przy tym na przestraszona?
– Tak.
– Jednak nie bala sie mezczyzny, ktory z nia byl?
– Zgadza sie. Moge o cos zapytac?
– Pewnie.
– Wiem cos o panu – powiedziala. – Nie, nie jestem milosniczka koszykowki, ale Google potrafi zdzialac cuda. Wciaz korzystam z tej wyszukiwarki. Rowniez w pracy. Kiedy mam nowego pacjenta, sprawdzam go w sieci.
– W porzadku.
– Dlatego pytam: czemu probuje pan znalezc te dziewczyne?
– Jestem przyjacielem jej rodziny.
– Ale dlaczego akurat pan sie tym zajmuje?
– To trudno wyjasnic.
Edna Skylar zastanawiala sie nad tym przez chwile, wyraznie nie wiedzac, czy powinna zaakceptowac te niejasna odpowiedz.
– Jak to znosza jej rodzice?
– Zle.
– Ich corka prawie na pewno jest bezpieczna. Tak jak Katie.
– Byc moze.
– Powinien pan im to powiedziec. Pocieszyc ich. Zeby wiedzieli, ze nic jej nie jest.
– Nie sadze, zeby to na cos sie zdalo.
Odwrocila glowe. Jej twarz miala dziwny wyraz.
– Doktor Skylar?
– Jedno z moich dzieci ucieklo z domu – powiedziala Edna Skylar. – Syn. Mial siedemnascie lat. Zawsze ten sam problem: Co jest wazniejsze, natura czy wychowanie? No coz, bylam kiepska matka. Wiem o tym. Jednak moj syn od poczatku sprawial klopoty. Wdawal sie w bojki. Kradl. Kiedy mial szesnascie lat, zostal aresztowany za kradziez samochodu. Zazywal narkotyki, chociaz wtedy chyba nie zdawalam sobie z tego sprawy. Bylo to w czasach, gdy jeszcze nie mowilismy o autyzmie, nie podawalismy dzieciakom ritalinu i tak dalej. Gdyby to bylo mozliwe, zapewne ucieklabym sie nawet do tego. Zamiast tego wycofalam sie w nadziei, ze z tego wyrosnie. Nie mieszalam sie w jego zycie. Nie dawalam mu wskazowek.
Mowila to rzeczowym tonem.
– W kazdym razie kiedy uciekl z domu, nic nie zrobilam. Prawie sie tego spodziewalam. Minal tydzien. Potem dwa. Nie zadzwonil. Nie wiedzialam, gdzie jest. Dzieci to blogoslawienstwo. Jednak potrafia zlamac serce w sposob, jakiego nie mozna sobie wyobrazic
Edna Skylar zamilkla.
– I co sie z nim stalo? – zapytal Myron.
– Nic dramatycznego. W koncu zadzwonil. Byl na Zachodnim Wybrzezu, probujac zostac wielka gwiazda. Potrzebowal pieniedzy. Przebywal tam dwa lata, Nic mu nie wychodzilo. Potem wrocil. Wciaz jest w kiepskim stanie. Staram sie go kochac i opiekowac sie nim, ale… – Wzruszyla ramionami. – Leczenie przychodzi mi zupelnie naturalnie. Matkowanie nie.
Edna Skylar spojrzala na Myrona. Wyczul, ze jeszcze nie skonczyla, wiec czekal.
– Chcialabym… – Slowa uwiezly jej w gardle. – To straszny banal, ale bardziej niz czegokolwiek pragne zaczac wszystko od nowa. Naprawde kocham syna, ale nie wiem, co moge dla niego zrobic. Moze juz nie ma dla niego nadziei. Wiem, jak chlodno to brzmi, ale kiedy po calych dniach stawia sie diagnozy, zaczyna sie to robic rowniez w prywatnym zyciu. Chce powiedziec, ze przekonalam sie, ze nie mam wplywu na tych, ktorych kocham. Dlatego zajmuje sie innymi.
– Nie nadazam – przyznal Myron.
– Moimi pacjentami – wyjasnila. – To obcy ludzie, ale bardzo sie o nich troszcze. Nie dlatego, ze jestem szlachetna czy cudowna osoba, ale poniewaz w glebi duszy uwazam ich za niewinnych. I osadzam. Wiem, ze to niewlasciwe. Wiem, ze powinnam kazdego pacjenta traktowac tak samo i jesli chodzi o terapie, chyba tak robie. Jednak jest faktem, ze jesli znajde w Google’u, ze ktos siedzial w wiezieniu albo jest uwazany za niegodziwca, staram sie przekazac go innemu lekarzowi.
– Woli pani niewinnych – rzekl Myron.
– Wlasnie. Tych – wiem, jak to zabrzmi – uznaje za czystych. A przynajmniej czysciejszych.
Myron przypomnial sobie swoje niedawne rozwazania, o tym, ze zycie Blizniakow nie mialo dla niego zadnej wartosci, o tym, ilu cywili bylby gotow poswiecic, zeby uratowac syna. Czy to rozumowanie roznilo sie od tamtego?
– Tak wiec probuje powiedziec, ze mysle o rodzicach tej dziewczyny, ktorzy kiepsko to znosza, i martwie sie o nich. Chcialabym im pomoc.
Zanim Myron zdazyl cos powiedziec, ktos zapukal do drzwi. Otworzyly sie i pojawiala sie strzecha siwych wlosow. Myron wstal. Siwowlosy mezczyzna wszedl do gabinetu i powiedzial:
– Przepraszam, nie wiedzialem, ze masz tu kogos.
– W porzadku, kochanie – odparla Edna Skylar – ale moze wrocisz pozniej?
– Oczywiscie.
Siwowlosy mezczyzna tez nosil bialy fartuch. Zauwazyl Myrona i usmiechnal sie. Myron rozpoznal ten usmiech. Edna Skylar nie byla fanka koszykowki, ale ten facet tak. Myron wyciagnal reke.
– Myron Bolitar.
– Och, wiem, kim pan jest. Jestem Stanley Rickenback. Lepiej znany jako maz doktor Edny Skylar.