sprawie wspanialych osiagniec naszego Nauczyciela Roku.
– Jak mozesz…? – Davis poczul, ze zaczely drzec mu lydki. – Masz do stracenia wiecej niz ja.
– Naprawde? – Drew Van Dyne nachylil sie tak blisko, ze gdy mowil, pryskal slina na twarz Davisa. – Powiedz mi, panie D, co ja wlasciwie mam do stracenia? Moj sliczny domek w malowniczym Ridgewood? Cenna reputacje uwielbianego nauczyciela? Ladniutka zonke, podzielajaca moja pasje edukowania mlodziezy? A moze sliczne corki, patrzace na mnie z takim podziwem?
Stali tak przez moment, wciaz twarz przy twarzy. Davis nie byl w stanie wykrztusic slowa. Gdzies w oddali, moze w innym swiecie, uslyszal dzwoniacy dzwonek. Drzwi zaczely sie otwierac. Uczniowie wychodzili z klas. Arterie wypelnily sie ich smiechem i niepokojem. Wszystko to pochlonelo Harry’ego Davisa. Zamknal oczy i pozwolil sie uniesc daleko, w jakies miejsce, gdzie nie bylo Drew Van Dyne’a i gdzie bardzo chcial sie znalezc.
Centrum handlowe Livingston starzalo sie, bardzo sie staralo nie pokazywac tego po sobie, ale wszelkie renowacje przypominaly raczej kiepski makijaz niz urode mlodosci.
Butik „Sypialniane Rendez-Vous” znajdowal sie na dolnym poziomie. Dla niektorych ten sklepik z bielizna byl dalekim krewnym Victoria’s Secret, ale w rzeczywistosci niewiele roznily sie od siebie. Najwyzej drobiazgami. Tu seksowne modelki na plakatach bardziej przypominaly gwiazdy filmow porno, z wysunietymi jezykami i w sugestywnych pozach. Slogan reklamowy „Sypialnianego Rendez-Vous”, umieszczony na dekolcie piersiastej modelki, pytal: JAKA KOBIETE CHCESZ MIEC W LOZKU?
– Goraca – powiedzial glosno Myron. Ten slogan tez niewiele sie roznil od reklam Victoria’s Secret, tych, w ktorych Tyre i Frederique sa cali nasmarowani olejkiem i pytaja: „Co jest seksowne?”. Odpowiedz: naprawde goraca kobieta. Ubranie nie ma tu nic do rzeczy.
Sprzedawczyni w obcislym kostiumie w tygrysie prazki miala mnostwo wlosow i zula gume, ale z pewna siebie mina, dzieki ktorej calosc sprawiala calkiem znosne wrazenie. Identyfikator glosil: SALLY ANN.
– Chce pan cos kupic? – zapytala Sally Ann.
– Watpie, czy macie cos w moim rozmiarze – odparl Myron.
– Zdziwilby sie pan. Zatem o co chodzi? – Wskazala na plakat. – Czy tylko oglada pan dekolt?
– Hm, tak. Jednak nie po to tu przyszedlem. – Myron wyjal zdjecie Aimee. – Poznaje pani te dziewczyne?
– Jest pan policjantem?
– Moze.
– Nie.
– Po czym pani tak sadzi?
Sally Ann wzruszyla ramionami.
– O co panu chodzi?
– Ta dziewczyna zaginela. Probuje ja odszukac.
– Niech spojrze.
Myron dal jej fotografie. Sally Ann przyjrzala sie zdjeciu.
– Wyglada znajomo.
– Moze klientka?
– Nie. Pamietam wszystkich klientow.
Myron siegnal do plastikowego woreczka i wyjal biale body, ktore znalazl w szufladzie Aimee.
– Czy wyglada znajomo?
– Pewnie. Nalezy do naszej kolekcji Male Ladaco.
– Pani je sprzedala?
– Byc moze. Sprzedalam kilka takich.
– Metka wciaz przy nim jest. Sadzi pani, ze daloby sie ustalic, kto je kupil?
Sally Ann zmarszczyla brwi i wskazala na zdjecie Aimee.
– Mysli pan, ze kupila je ta zaginiona dziewczyna?
– Znalazlem je w jej szufladzie.
– Taak, mimo to…
– Mimo to?
– Jest zbyt wyzywajace i niewygodne.
– A ona wyglada na kobiete z klasa?
– Nie o to chodzi. Kobiety rzadko kupuja ten model. Mezczyzni – tak. Material jest szorstki. Ociera krocze. To model z meskich fantazji, nie kobiecych. Troche tak jak z filmami porno. – Sally Ann przechylila glowe, zujac gume. – Ogladal pan kiedys jakis film porno?
Myron nawet nie mrugnal okiem.
– Alez skadze, nigdy w zyciu – powiedzial.
Sally Ann rozesmiala sie.
– Pewnie. No coz, kiedy kobieta wybiera taki film, to zupelnie inny niz mezczyzna. Zwykle ma jakas fabule albo chociaz takie slowa jak „zmyslowy” czy „namietny” w tytule. Moze byc bardzo ostry, ale zwykle nie jest zatytulowany „Nedzne dziwki 5”. Rozumie pan, co chce powiedziec?
– Zalozmy, ze tak. A to body?
– To odpowiednik takiego filmu.
– „Nedznych dziwek numer jakis tam”?
– Wlasnie. Zadna kobieta by tego nie kupila.
– Wiec jak moge ustalic, kto je dla niej kupil?
– Nie prowadzimy rejestru ani niczego takiego. Moge zapytac pozostale dziewczeta, ale…
Sally Ann wzruszyla ramionami.
Myron podziekowal jej i skierowal sie do wyjscia. Jako maly chlopiec czesto przychodzil tu z ojcem. Wtedy najczesciej zachodzili do sklepu sportowego Hermana. Dawno zostal zlikwidowany. Jednak wychodzac z „Sypialnianego Rendez-Vous”, wciaz spogladal w glab korytarza, gdzie kiedys byl tamten sklep. Dwie witryny dalej zauwazyl znajoma nazwe.
PLANET MUSIC.
Myron wrocil myslami do pokoju Aimee. Planet Music. Gitary zostaly kupione w Planet Music. W szufladzie byl kwity z tego sklepu. I oto jest tutaj, jej ulubiony sklep muzyczny, dwie witryny od „Sypialnianego Rendez- Vous”.
Kolejny przypadek?
W czasach mlodosci Myrona w tym sklepie sprzedawano pianina i organy. Zawsze go to dziwilo. Sklepy z pianinami i organami w galeriach handlowych. Do takich centrow chodzi sie kupowac ubrania, kompakty, zabawki, moze wieze stereo. Kto idzie do galerii, zeby kupic pianino?
– Najwyrazniej malo kto.
Pianin i organow juz nie bylo. Planet Music sprzedawal plyty CD i male instrumenty muzyczne. Wywieszki glosily, ze jest tu wypozyczalnia. Trabki, klarnety, skrzypce – pewnie robili niezle interesy ze szkolami.
Chlopak za kontuarem mial moze ze dwadziescia trzy lata, poncho z konopnych wlokien i wygladal jak bardziej zaniedbana wersja przecietnego barmana ze Starbucksa. Na czubku wygolonej glowy nosil brudna wloczkowa mycke. Mial rowniez kozia brodke, ktora obecnie chyba byla obowiazkowa.
Myron zmierzyl go surowym wzrokiem i z trzaskiem umiescil zdjecie na ladzie.
– Znasz ja?
Chlopak zastanawial sie odrobine za dlugo.
Myron naskoczyl na niego.
– Odpowiesz na moje pytania, nie posiedzisz w areszcie.
– W areszcie? Za co?
– Znasz ja?
Kiwnal glowa.
– To Aimee.
– Kupuje tutaj?
– Jasne, caly czas – odparl, bladzac wzrokiem i unikajac spojrzenia Myrona. – I zna sie na muzyce. Wiekszosc ludzi, ktorzy tu przychodza, pyta o boysbandy. – Ostatnie slowo – powiedzial tak, jak wiekszosc ludzi mowi