– Hej, moze zajdziesz na drinka?
– Nie moge. Wpadlem tylko na chwile, zobaczyc Randy’ego. Mimo to dziekuje.
Harlow klepnal go w plecy.
– Jasne.
Poszedl z powrotem w kierunku werandy.
Minelo jeszcze piec minut. Jake cieszyl sie kazda sekunda. Potem uslyszal kroki. Odwrocil sie i zobaczyl Myrona Bolitara. Myron trzymal w reku pistolet. Jake Wolf usmiechnal sie i znow popatrzyl na syna.
– Co ty tu robisz, Jake?
– A na co to wyglada?
Jake Wolf nie chcial odchodzic, ale wiedzial, ze juz czas. Po raz ostatni popatrzyl na syna. Takie mial wrazenie. Czul, ze po raz ostatni widzi chlopca takiego jak teraz. Chcial mu cos powiedziec, cos przekazac, ale Jake nigdy nie byl dobrym mowca.
Tak wiec odwrocil sie i podniosl rece.
– W bagazniku – powiedzial. – Cialo jest w bagazniku.
Rozdzial 52
Win stal kilka krokow za Myronem. Na wszelki wypadek. Jednak od razu wyczul, ze Jake Wolf niczego nie bedzie probowal. Poddal sie. Na razie. Moze sprobuje czegos, ale pozniej. Win miewal do czynienia z takimi ludzmi jak Jake Wolf. Nigdy nie moga uwierzyc, ze to juz koniec. Zawsze szukaja drogi ucieczki, luki, kruczkow prawniczych, czegokolwiek.
Kilka minut wczesniej zauwazyli samochod Van Dyne’a zaparkowany na Roosevelt Mail. Myron i Win pobiegli, zostawiajac Erika Biela i Lorraine w samochodzie. Erik mial jeszcze kilka nylonowych kajdanek, ktore kupil w tym samym sklepie co amunicje. Spetali nimi rece Lorraine na plecach i pozostawalo im tylko miec nadzieje, ze Erik nie zrobi czegos glupiego.
Wkrotce po tym, jak Myron i Win znikli w ciemnosciach, Erik wysiadl z wozu. Poszedl w kierunku samochodu Van Dyne’a. Otworzyl przednie drzwi. Sam nie wiedzial, co robi. Ale musial sie czyms zajac. Usiadl za kierownica. Na podlodze zobaczyl kostki do gry na gitarze. Przypomnial sobie kolekcje swojej corki, jak je uwielbiala, jak zamykala oczy, tracajac struny. Pamietal pierwsza gitare Aimee, nedzne pudlo, ktore kupil w sklepie z zabawkami za dziesiec dolcow. Miala wtedy dopiero cztery latka. Wybrzdakala na niej cudowna aranzacje „Santa Claus is Coming to Town”. Bardziej pasujaca do Bruce’a Springsteena niz przedszkolaka. Kiedy skonczyla, on i Claire klaskali jak szaleni.
– Aimee gra rocka – oznajmila Claire. Wszyscy sie usmiechali. Wszyscy byli tak szczesliwi. Erik spojrzal przez przednia szybe w kierunku swojego samochodu i Lorraine Wolf. Ich spojrzenia sie spotkaly. Znal Lorraine od dwoch lat, od kiedy Aimee zaczela chodzic z jej synem. Lubil ja. Prawde powiedziawszy, czasem snul erotyczne fantazje na jej temat. Nie zeby kiedykolwiek probowal je urzeczywistnic. Nic podobnego. Po prostu nieszkodliwe mysli o atrakcyjnej kobiecie. To normalne.
Spojrzal na tylne siedzenie. Lezaly na nim nuty, recznie pisane. Zamarl. Powoli wyciagnal reke. Zobaczyl je i poznal charakter pisma Aimee. Chwycil je i podniosl, trzymajac ostroznie jak krucha porcelane.
Napisala to Aimee.
Cos uwiezlo mu w gardle. Czubkami palcow dotknal napisanych slow, nut. Jego corka trzymala te kartki. Ze skupiona mina, jak zawsze kiedy pisala, odwolujac sie do swoich doswiadczen, napisala te piosenke. Ten prosty fakt nagle nabral dla Erika ogromnego znaczenia. Zapomnial o gniewie. Gniew wroci. Erik wiedzial o tym. Jednak w tym momencie tylko patrzyl z ciezkim sercem. Nie czul gniewu, tylko bol.
Wlasnie wtedy Erik postanowil otworzyc bagaznik.
Znow spojrzal na Lorraine Wolf. Jakis cien przemknal po jej twarzy. Erik nie zdolal tego zinterpretowac. Otworzyl drzwi i wysiadl. Obszedl samochod, jedna reke nacisnal przycisk i zaczal podnosic klape. Za plecami uslyszal jakies szmery. Odwrocil sie i zobaczyl nadbiegajacego Myrona.
– Eriku, zaczekaj… Erik otworzyl bagaznik.
Czarny brezent. Cos zawiniete w czarny brezent. Kolana ugiely sie pod Erikiem, ale nie upadl. Myron ruszyl ku niemu, lecz Erik podniosl reke, powstrzymujac go. Sprobowal rozerwac brezent. Material sie nie poddawal. Erik pociagnal i szarpnal. Brezent wytrzymal. Erik wpadl w panike. Zaczal ciezko dyszec. Z trudem lapal oddech.
Wyjal z kieszeni klucze i wbil jeden z nich w material. Zrobil dziura. Zobaczyl krew. Rozerwal brezent i wsunal race w otwor. Poczul lepka wilgoc. Rozpaczliwie szarpnal, rozrywajac material, jakby siedzial w worku i brakowalo mu powietrza.
Zobaczyl martwa twarz i cofnal sie.
Myron stanal przy nim.
– O moj Boze – powiedzial Erik. Osunal sie na kolana. – Dzieki ci…
W bagazniku nie bylo jego corki, tylko Drew Van Dyne.
Rozdzial 53
– Zastrzelilam w obronie wlasnej – powiedziala Lorraine Wolf.
W oddali Myron slyszal syreny policyjne. Stal przy bagazniku razem z Erikiem Bielem i Lorraine Wolf. To on wezwal policja. Wkrotce tu dotra. Spojrzal na pole. W oddali zobaczyl sylwetki Wina i Jake’a Wolfa. Myron pobiegl przodem. Win zajal sie pilnowaniem podejrzanego.
– Drew Van Dyne byl w naszym domu – ciagnela. – Wycelowal bron w Jake’a. Widzialam to. Wykrzykiwal rozne rzeczy o Aimee.
– Jakie rzeczy?
– Mowil, ze ona Jake’a nic nie obchodzi. Ze dla niego jest tylko glupia zdzira. I ze jest w ciazy. Belkotal.
– I co pani zrobila?
– Mamy w domu bron. Jake lubi polowac. Wzielam karabin. Wycelowalam w Drew Van Dyne’a. Kazalam mu rzucic bron. Nie chcial. Nie wiedzialam, co robic. Wtedy…
– Nie! – zawolal nadchodzacy Jake Wolf, ktory to uslyszal. – To ja zastrzelilem Van Dyne’a!
Wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni. Zawodzenie syren przyblizalo sie.
– Zastrzelilem go w obronie wlasnej – upieral sie Jake Wolf. – Wymierzyl we mnie bron.
– Dlaczego wiec umiescil pan cialo w bagazniku? – zapytal Myron.
– Balem sie, ze nikt mi nie uwierzy. Zamierzalem przewiezc zwloki do jego domu i tam zostawic. Potem uswiadomilem sobie, ze to glupi pomysl.
– Kiedy pan to sobie uswiadomil? – rzekl Myron. – Kiedy zobaczyl pan nas?
– Chce adwokata – powiedzial Jake Wolf. – Lorraine, nie mow nic wiecej.
Erik Biel zrobil krok w jego kierunku.
– To wszystko nic mnie nie obchodzi. Moja corka. Gdzie, do diabla, jest moja corka?
Nikt sie nie poruszyl. Nikt sie nie odezwal. Nocna cisze przerywalo tylko wycie syren.
Lance Banner pojawil sie pierwszy, ale na parking przy Roosevelt Mail zajechalo kilkanascie radiowozow. Migaly swiatla. Wszystkie twarze zmienialy kolor z niebieskiego na czerwony. Oszalamiajacy efekt.
– Aimee – powtorzyl cicho Erik. – Gdzie ona jest? Myron usilowal zachowac spokoj i skupic sie. Odszedl na bok razem z Winem. Twarz Wina, jak zawsze, nie zdradzala zadnych uczuc.
– Na czym stoimy? – spytal Win.
– To nie Davis – powiedzial Myron. – Wykluczylismy go. Nie wydaje sie, zeby to byl Van Dyne. Wymierzyl bron w Jake’a Wolfa, poniewaz myslal, ze to jego robota. A Wolfowie twierdza dosc przekonujaco, ze to nie oni.
– Jacys inni podejrzani?
– Nikt nie przychodzi mi do glowy
– Zatem bedziemy musieli przyjrzec im sie ponownie – powiedzial Win.
– Erik sadzi, ze ona nie zyje.