D naprawde jej pomogl.

– Wystarczy – powiedzial Erik.

Byli juz prawie przy ich domu. Myron nie chcial tego tak zostawic. Jeszcze nie.

– I co zdarzylo sie potem?

– Reszta mi sie rozmywa – powiedziala Aimee.

– Rozmywa?

– Wiem, ze wsiadlam do jakiegos samochodu.

– Jakiego?

– Chyba tego samego, ktory czekal na mnie w Nowym Jorku. Bylam taka przygnebiona po tym, jak pan D odprawil mnie z kwitkiem. Pomyslalam, ze rownie dobrze moge pojechac z nimi. Zakonczyc to. Jednak…

– Jednak co?

– Wszystko mi sie rozmywa.

Myron zmarszczyl brwi.

– Nie rozumiem.

– Po prostu nie wiem – odparla. – Prawie caly czas bylam odurzona. Pamietam tylko krotkie chwile otrzezwienia. Przetrzymywano mnie w jakiejs chacie z bali. Jedynie to pamietam. Byl tam kominek z bialych i brazowych kamieni. A potem nagle znalazlam sie na polu za placem zabaw. Zadzwonilam do ciebie, tatusiu. Nawet nie wiem… jak dlugo mnie nie bylo?

– Wszystko w porzadku – rzekl Erik. – Cokolwiek sie stalo, juz po wszystkim. Jestes bezpieczna.

Claire czekala na podworku. Podbiegla do samochodu. Aimee zdolala wysiasc, ale ledwie trzymala sie na nogach. Claire z chrapliwym okrzykiem zlapala corke w objecia.

Sciskali sie, plakali i calowali, wszyscy troje. Myron czul sie jak intruz. Potem poszli do drzwi. Myron czekal. Claire sie odwrocila. Zauwazyla Myrona. Podbiegla do niego.

Pocalowala go.

– Dziekuje.

– Policja bedzie chciala jeszcze z nia porozmawiac.

– Dotrzymales slowa.

Nic nie powiedzial.

– Sprowadziles ja do domu.

Potem pobiegla za tamtymi.

Myron stal i patrzyl, jak znikaja w srodku. Powinien sie cieszyc. Aimee wrocila do domu. Cala i zdrowa.

Jednak nie byl w nastroju do swietowania.

Znow pojechal na cmentarz, skad roztaczal sie widok na szkolne podworze. Brama byla otwarta. Znalazl grob Brendy i usiadl przy nim. Noc przechodzila w dzien. Slyszal szum pojazdow na autostradzie. Myslal o tym, co sie stalo, o tym, co powiedziala Aimee. O tym, ze jest w domu, bezpieczna ze swoja rodzina, podczas gdy Brenda lezy w ziemi.

Siedzial tam, az uslyszal nadjezdzajacy samochod. Niemal usmiechnal sie na widok nadchodzacego Wina. Ten przez chwile trzymal sie na uboczu. Potem podszedl do nagrobka. Popatrzyl na tablice.

– Milo zapisac cos po stronie zyskow, no nie? – powiedzial.

– Nie jestem pewien.

– Dlaczego?

– Wciaz nie wiem, co sie stalo.

– Ona zyje. Jest w domu.

– Nie jestem pewien, czy to wystarczy.

Win wskazal na pomnik.

– Gdybys mogl cofnac czas, czy musialbys wiedziec o wszystkim, co sie stalo? Czy nie wystarczyloby, gdyby byla zywa i w domu?

Myron zamknal oczy, usilujac wyobrazic sobie taki cud.

– Wystarczyloby mi, gdyby byla zywa i w domu.

Win usmiechnal sie.

– No widzisz. Czego wiecej trzeba?

Myron wstal. Nie znal odpowiedzi na to pytanie. Wiedzial tylko, ze spedzil juz dosc czasu z duchami i zmarlymi.

Rozdzial 55

Policja spisala zeznania Myrona. Zadawali mu pytania. Nic mu nie mowili. Myron tej nocy spal w swoim domu w Livingston. Win zostal z nim. Rzadko to robil. Obaj obudzili sie wczesnie. Obejrzeli wiadomosci sportowe w telewizji i zjedli zimna owsianke.

Bylo normalnie, dobrze, wprost cudownie.

– Myslalem o twoim zwiazku z pania Wilder – rzekl Win.

– To nie mysl.

– Nie, nie, sadze, ze jestem ci winien przeprosiny – ciagnal Win. – Chyba zle ja ocenilem. Istotnie, jej urode docenia sie dopiero z czasem. Uwazam, ze ma ladniejszy tyleczek, niz poczatkowo sadzilem.

– Win?

– Co?

– Nie obchodzi mnie, co o niej myslisz.

– Alez tak, przyjacielu, obchodzi.

O osmej rano Myron poszedl do domu Bielow. Uznal, ze juz powinni byc na nogach. Delikatnie zapukal do drzwi. Otworzyla mu Claire. Miala na sobie plaszcz kapielowy. Wlosy w nieladzie. Wyszla na ganek i zamknela za soba drzwi.

– Aimee jeszcze spi – powiedziala. – Nie wiem, jakie narkotyki podali jej porywacze, ale naprawde byla nieprzytomna.

– Moze powinniscie zawiezc ja do szpitala.

– Nasz znajomy David Gold… Znasz go? Jest lekarzem. Przyszedl w nocy i zbadal ja. Powiedzial, ze nic jej nie bedzie, kiedy narkotyk przestanie dzialac.

Oboje stali tak przez chwile. Potem Claire nabrala tchu i popatrzyla na ulice. Pozniej powiedziala:

– Myronie?

– Tak?

– Chce, zebys teraz zostawil te sprawe policji.

Nic nie powiedzial.

– Nie chce, zebys wypytywal Aimee.

W jej glosie pobrzmiewaly stalowe nutki. Myron czekal, czy powie cos jeszcze.

– Erik i ja chcemy, zeby to sie skonczylo. W nocy wynajelismy adwokata.

– Dlaczego?

– Jestesmy jej rodzicami. Wiemy, jak chronic corke.

Co oznaczalo, ze Myron nie wie. Nie musiala znow wspominac o tamtej pierwszej nocy, kiedy Myron podrzucil Aimee i nie przypilnowal. Jednak wlasnie to chciala powiedziec.

– Wiem, jaki jestes, Myronie.

– Jaki jestem?

– Lubisz znac odpowiedzi.

– A ty nie?

– Chce, zeby moja corka byla zdrowa i szczesliwa. To jest wazniejsze niz odpowiedzi.

– Nie chcesz, zeby ten, kto ja porwal, zaplacil za to?

– To pewnie byl Drew Van Dyne. A on nie zyje. Zatem po co to rozgrzebywac? My tylko pragniemy, zeby Aimee zapomniala o wszystkim. Za kilka miesiecy idzie na studia.

– Wszyscy mowia o studiach tak, jakby byly celem samym w sobie – zauwazyl Myron. – Jakby pierwszych

Вы читаете Obiecaj mi
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату