teatrzyku, kiedy byla w osmej klasie. Przypomnial sobie to wszystko i poczul, ze wzbiera w nim gniew.

– Mylisz sie – powtorzyl.

Czekal przed ich domem, na chodniku po drugiej stronie ulicy.

Erik wyszedl pierwszy. Byl spiety i mial ponura mine. Aimee i Claire wyszly za nim. Myron stal i patrzyl. Aimee pierwsza go zauwazyla. Usmiechnela sie i pomachala do niego. Myron obserwowal ten usmiech. Wydal mu sie taki sam. Ten sam usmiech, ktory widzial na placu zabaw, kiedy miala trzy latka. Ten sam, ktory widzial w swojej suterenie kilka tygodni temu.

Niczym sie nie roznil.

Tylko ze teraz mrozil mu krew w zylach.

Myron popatrzyl na Erika, a potem na Claire. Ich spojrzenia byla twarde, opiekuncze, ale dostrzegl w nich cos jeszcze, cos poza znuzeniem i apatia, cos pierwotnego i instynktownego. Erik i Claire szli obok corki. Jednak nie dotykali jej. Myron to zauwazyl. Nie dotykali wlasnej corki.

– Czesc, Myron! – zawolala Aimee.

– Czesc.

Aimee przebiegla przez ulice. Jej rodzice zostali po swojej stronie ulicy. Myron tez. Aimee zarzucila mu rece na szyje, o malo go nie przewracajac. Myron probowal odwzajemnic ten uscisk. Jednak niezupelnie mu sie to udalo. Aimee uscisnela go jeszcze mocniej.

– Dziekuje – szepnela.

Nic nie powiedzial. Jej uscisk byl ten sam. Cieply i silny. Taki sam jak przedtem.

A jednak Myron chcial, zeby Aimee przestala.

Poczul, ze peka mu serce. Niech go Bog ma w swojej opiece, chcial, zeby go puscila i odsunela sie. Chcial, zeby dziewczyna, ktora tak dlugo kochal, juz sobie poszla. Chwycil ja za ramiona i delikatnie odsunal.

Claire stanela za plecami Aimee. Powiedziala do Myrona:

– Spieszymy sie. Wkrotce sie zobaczymy.

Kiwnal glowa. Obie kobiety odeszly. Erik czekal przy samochodzie. Myron obserwowal ich. Claire szla obok corki, ale wciaz jej nie dotykala. Aimee wsiadla do samochodu. Erik i Claire spojrzeli po sobie. Nic nie powiedzieli. Aimee usiadla z tylu. Oni oboje z przodu. To pewnie najzupelniej naturalne, pomyslal Myron, ale nadal mial wrazenie, ze staraja sie trzymac z daleka od Aimee, jakby wyczuwali – a moze wiedzieli – ze teraz jest obca osoba. Claire obejrzala sie na Myrona.

Oni wiedza, pomyslal.

Patrzyl, jak samochod odjezdza. Gdy woz znikl w glebi ulicy, Myron cos sobie uswiadomil.

Nie dotrzymal obietnicy.

Nie przyprowadzil ich dziecka do domu.

Ich dziecka juz nie bylo.

Rozdzial 57

CZTERY DNI POZNIEJ

Jessica Culver istotnie poslubila Stone’a Normana w „Tavern on the Greek”.

Myron byl w swoim biurze, kiedy przeczytal o tym w gazecie. Esperanza i Win tez tam byli. Win stal przy wysokim lustrze, cwiczac uderzenia kijem golfowym. Robil to czesto i dlugo. Esperanza czujnie obserwowala Myrona.

– W porzadku? – zapytala go.

– Tak.

– Zdajesz sobie sprawe, ze jej slub to najlepsza rzecz, jaka przytrafila ci sie w zyciu?

– Owszem. – Myron odlozyl gazete. – Doszedlem do wniosku, ze chce sie czyms z wami podzielic.

Win znieruchomial w pol uderzenia.

– Niedostatecznie prostuje ramie. Esperanza uciszyla go machnieciem reki.

– Czym?

– Zawsze probowalem uciekac przed czyms, co jak teraz widze, lezy w mojej naturze – oznajmil Myron. – No wiecie. Mowie o odgrywaniu bohatera. Oboje przestrzegaliscie mnie, zebym tego nie robil. A ja was sluchalem. Teraz cos sobie uswiadomilem. Powinienem to robic. Oczywiscie, bede ponosil kleski, ale takze odniose zwyciestwa. Dluzej nie bede uciekal przed przeznaczeniem. Nie chce skonczyc jako stary cynik. Chce pomagac ludziom. I zamierzam to robic.

Win odwrocil sie do niego.

– Skonczyles?

– Tak.

Win spojrzal na Esperanze.

– Powinnismy klaskac?

– Mysle, ze tak.

Esperanza wstala i zaczela klaskac. Win odlozyl kij golfowy i uprzejmie przylaczyl sie do niej. Myron sklonil sie.

– Serdecznie dziekuje, jestescie wspaniala widownia, przy wyjsciu nie zapomnijcie o napiwkach i sprobujcie naszej cieleciny.

Wielka Cyndi wetknela glowe do pokoju. Tego ranka nalozyla tone rozu i wygladala jak sygnalizator uliczny.

– Na drugiej linii, panie Bolitar – powiedziala, trzepoczac rzesami. Wypisz, wymaluj dwa skorpiony lezace na grzbietach. Potem dodala: – To pana nowa dziewczyna.

Myron podniosl sluchawke.

– Czesc!

– O ktorej przychodzisz? – zapytala Ali Wilder.

– Powinienem byc okolo siodmej.

– Co powiesz na pizze i DVD z dzieciakami?

Myron usmiechnal sie.

– Brzmi wspaniale.

Odlozyl sluchawke. Usmiechnal sie znowu. Esperanza i Win wymienili spojrzenia.

– No co? – zapytal Myron.

– Jestes taki niezdarny, kiedy jestes zakochany – zauwazyla Esperanza.

Myron spojrzal na zegarek.

– Czas na mnie.

– Powodzenia – powiedziala Esperanza.

Myron zwrocil sie do Wina.

– Chcesz isc ze mna?

– Nie, moj przyjacielu. Masz ja tylko dla siebie. Myron wstal. Cmoknal Esperanze w policzek. Usciskal Wina.

Win lekko sie zdziwil, ale jakos to zniosl. Myron pojechal do New Jersey. Byl piekny dzien. Slonce swiecilo, jakby dopiero co zostalo stworzone. Myron krecil galka radia. Za kazdym razem trafial na swoje ulubione przeboje.

To byl jeden z tych dni.

Nie zatrzymal sie przy grobie Brendy. Pomyslal, ze zrozumialaby to. Czyny mowiace glosniej i tak dalej.

Zaparkowal przed szpitalem Swietego Barnaby. Wszedl na gore do pokoju Joan Rochester. Gdy tam wszedl, siedziala na lozku gotowa do wyjscia.

– Jak sie czujesz? – zapytal.

– Dobrze – powiedziala Joan Rochester.

– Przykro mi z powodu tego, co ci sie przytrafilo.

– Niepotrzebnie.

Вы читаете Obiecaj mi
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату