– Wracasz do domu?

– Tak.

– I nie zamierzasz wystapic z oskarzeniem?

– Zgadza sie.

Myron domyslil sie, ze tak bedzie.

– Twoja corka nie moze wiecznie uciekac.

– Wiem.

– I co zamierzasz z tym zrobic?

– Katie wczoraj wieczorem wrocila do domu.

To tyle, jesli chodzi o szczesliwe zakonczenia, pomyslal Myron. Zamknal oczy. Nie to chcial uslyszec.

– Poklocila sie z Rufusem. I wrocila do domu. Dominick jej przebaczyl. Wszystko bedzie dobrze.

Popatrzyli na siebie. Nie bedzie dobrze. Myron o tym wiedzial. Ona tez.

– Chce ci pomoc – rzekl

– Nie mozesz.

Miala racje.

Pomagasz tym, ktorym mozesz pomoc. Tak powiedzial Win. I zawsze, ale to zawsze, dotrzymujesz slowa. Wlasnie dlatego tu dzis przyszedl. Dotrzymac obietnicy.

Spotkal sie z doktor Skylar na korytarzu przed oddzialem onkologicznym. Mial nadzieje porozmawiac z nia w jej gabinecie, ale tu tez bedzie dobrze.

Edna Skylar usmiechnela sie na jego widok. Miala bardzo delikatny makijaz. Jej bialy fartuch byl pomiety. Tym razem nie miala stetoskopu na szyi.

– Witaj, Myron – powiedziala.

– Czesc, doktor Skylar.

– Mow mi Edna.

– W porzadku.

– Wlasnie wychodzilam. – Kciukiem wskazala w kierunku windy. – Co cie tu sprowadza?

– Prawde mowiac, ty.

Edna Skylar miala dlugopis za uchem. Wyjela go, zanotowala cos w karcie choroby i wetknela go na miejsce.

– Naprawde?

– Kiedy bylem tu ostatnio, czegos mnie nauczylas – powiedzial Myron.

– Czego?

– Rozmawialismy o roznych pacjentach, pamietasz? Mowilismy o czystych i zbrukanych. Bylas ze mna bardzo szczera – powiedzialas, ze wolisz leczyc ludzi, ktorzy bardziej na to zasluguja.

– Tak, ale to tylko slowa. Gdy przychodzi co do czego, musze pamietac o zlozonej przysiedze. Lecze rowniez tych, ktorych nie lubie.

– Och, wiem. Jednak to dalo mi do myslenia. Poniewaz zgadzam sie z toba. Chcialem pomoc Aimee Biel, poniewaz uwazalem, ze ona jest… sam nie wiem.

– Niewinna? – podsunela doktor Skylar.

– Chyba tak.

– Jednak dowiedziales sie, ze nie jest.

– Nie tylko – odparl Myron. – Dowiedzialem sie, ze sie mylisz.

– W czym?

– Nie mozemy tak osadzac ludzi. Stajemy sie cyniczni. Zakladamy najgorsze. A kiedy zaczynamy tak robic, widzimy tylko ciemne strony. Wiesz, ze Aimee Biel wrocila do domu?

– Slyszalam o tym.

– Wszyscy mysla, ze to byla ucieczka z domu.

– O tym tez slyszalam.

– Dlatego nikt jej nie sluchal. Nikt nie uwierzyl. Jesli wychodzi sie z takiego zalozenia, Aimee Biel nie jest juz niewinna. Rozumiesz? Nawet dla swoich rodzicow. Dzialaja w jej najlepszym interesie. Tak bardzo chca ja chronic, ze nawet oni nie dostrzegli prawdy.

– Czyli czego?

– Tego, ze jest niewinna, dopoki nie udowodni sie jej winy. Ta zasada obowiazuje nie tylko na sali sadowej.

Edna Skylar demonstracyjnie spojrzala na zegarek.

– Nie jestem pewna, czy rozumiem, do czego zmierzasz.

– Wierzylem w te dziewczyne przez cale jej zycie. Czyzbym sie mylil? Czy to byly zludzenia? Jednak jesli przychodzi co do czego, to jak powiedzieli jej rodzice – ich zadaniem jest ja chronic, nie moim. Dlatego moglem spojrzec na to beznamietnie. Bylem gotowy zaryzykowac odkrycie prawdy. Zaczekalem. Kiedy wreszcie udalo mi sie porozmawiac z Aimee na osobnosci, poprosilem, zeby opowiedziala mi cala te historie. Poniewaz bylo zbyt wiele dziur w powszechnie przyjetej wersji – tej, wedlug ktorej uciekla z domu i moze nawet zabila kochanka. Jedna to bankomat. Inna to telefon z budki. Takie rzeczy. Nie chcialem tylko zmiatac tego pod dywan i pomagac jej zyc dalej. Dlatego porozmawialem z nia. Przypomnialem sobie, jak bardzo ja kochalem. I zrobilem cos naprawde niezwyklego.

– Co?

– Zalozylem, ze Aimee mowi prawde. A jesli tak, to mialem dwa fakty. Zostala porwana przez kobiete. I ta kobieta wiedziala, ze Katie Rochester uzyla bankomatu na Piecdziesiatej Drugiej Ulicy. Jedyne osoby, ktore pasowaly? Katie Rochester. No coz, ona tego nie zrobila. Loren Muse. Wykluczone. I ty.

– Ja? – Edna Skylar zamrugala. – Mowisz powaznie?

– Pamietasz, jak zadzwonilem i poprosilem, zebys przejrzala karte Aimee? – spytal Myron. – Zeby sprawdzic, czy jest w ciazy?

Edna Skylar znow spojrzala na zegarek.

– Naprawde nie mam na to czasu.

– Powiedzialem, ze nie chodzi tylko o jedna niewinna osobe, ale o dwie.

– I co z tego?

– Zanim do ciebie zadzwonilem, prosilem twojego meza o to samo. Pracuje na tym oddziale. Myslalem, ze bedzie mu latwiej. Odmowil.

– Stanley scisle przestrzega przepisow – rzekla Edna Skylar.

– Wiem. Jednak powiedzial mi cos ciekawego. Wyjasnil, ze ze wzgledu na wymogi ochrony danych osobowych komputer zapisuje date i personalia kazdego, kto zaglada do karty pacjenta. Mozna sprawdzic, ktory lekarz przegladal plik. A takze, kiedy to robil.

– Zgadza sie.

– Tak wiec sprawdzilem plik Aimee. Zgadnij, co odkrylem?

Jej usmiech przygasl.

– To, ze przegladalas te dane dwa tygodnie przedtem, nim cie o to poprosilem. Ciekawe dlaczego?

Zalozyla rece na piersi.

– Nie robilam tego.

– Komputer sie myli?

– Czasem Stanley zapomina swoje haslo. Pewnie posluzyl sie moim.

– Rozumiem. Zapomina swoje haslo, ale pamieta twoje. – Myron przechylil glowe na bok i spojrzal na Edne z ukosa. – Myslisz, ze zeznalby tak pod przysiega?

Edna Skylar nie odpowiedziala.

– Czy wiesz, co bylo naprawde sprytne? – ciagnal. – To, co powiedzialas mi o swoim synu. O tym, ktory sprawial klopoty od pierwszego dnia i uciekl, zeby zrobic kariere. Powiedzialas, ze wciaz sprawia ci klopoty, pamietasz?

Z jej ust wyrwal sie cichy, bolesny jek. W oczach miala lzy.

– Jednak nigdy nie wymienilas jego imienia. Oczywiscie, nie mialas powodu go podawac. I nie ma powodu, zeby ktos je znal. Nawet teraz. To nie bylo czescia dochodzenia. Nie wiem, jak nazywala sie matka Jake’a Wolfa. Albo Harry’ego Davisa. Jednak kiedy dowiedzialem sie, ze przegladalas dane Aimee, zaczalem szukac. Twoj

Вы читаете Obiecaj mi
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату