– Co pan sugeruje?

– Tylko tyle, ze rodzi to troche pytan.

– Najprawdopodobniej wpadl przypadkiem.

– Byc moze. Ale jak mogl wpasc przypadkiem, skoro badaliscie go co tydzien?

– Moze cos mu sie pomieszalo. Narkomanom to sie zdarza – odparla Sophie.

– Kto wie. Chcialbym jednak porozmawiac z osoba, ktora przeprowadzila kontrole.

– To doktor Stilwell. Lekarz druzyny. A asystowal mu Sawyer Wells.

– Sawyer Wells, ten guru od pomocy samemu sobie?

– Psycholog, specjalista od zachowan ludzkich, terapeuta i wspanialy motywator – sprostowal Jared. Terapeuta motywator? Hmm.

– Czy ktorys z nich jest na miejscu?

– Watpie. Ale beda pozniej. Dzis wieczorem gramy mecz.

– Kto z druzyny przyjaznil sie z Clu? Jakis trener, gracz?

– Trudno powiedziec – odparl Jared.

– Z kim dzielil pokoj na wyjazdach?

– Pan istotnie nie trzymal reki na pulsie. Sophie prawie sie usmiechnela.

– Z Cabralem – odparl Jared. – Z Enosem Cabralem. Miotaczem z Kuby.

Myron znal tego gracza. Skinal glowa, rozejrzal sie i wtedy je zobaczyl. Serce mu podskoczylo, sila woli stlumil okrzyk.

Wlasnie sunal oczami po pokoju, patrzac, lecz wlasciwie, co nagminne, niczego nie widzac, kiedy jego spojrzenie zlapalo sie jak na zardzewialy haczyk na pewien przedmiot. Zamarl. Z prawej strony komody posrod innych fotografii w ramkach, trofeow, lateksowych szescianow kryjacych nagrody, akcje z pierwszej emisji firmy Mayor Software i tym podobnych stalo zdjecie.

Oprawione zdjecie dziewczyny z dyskietki komputerowej.

Myron staral sie zachowac spokoj. Gleboki wdech, gleboki wydech. Czul jednak, ze puls mu przyspiesza. Jego umysl szukal tymczasowej polany, probujac przebic sie przez mgle.

Przepatrzyl banki pamieci w swojej glowie. W porzadku, zwolnij. Zaczerpnij powietrza. Oddychaj.

Nic dziwnego, ze dziewczyna wygladala znajomo.

Ale co tu robila? Powrocil do przeszukania bankow pamieci. Byla oczywiscie corka Sophie Mayor.

Siostra Jareda. Jak miala na imie? Nie mogl sobie przypomniec. Co sie z nia stalo? Uciekla, czy tak?

Dziesiec, pietnascie lat temu. Chyba zerwala z rodzina. Nie podejrzewano morderstwa. A moze? Nie pamietal.

– Myron?

Chcial pomyslec. Na chlodno, swobodnie. Potrzebowal czasu. Nie mogl po prostu palnac: „Dostalem dziwna dyskietke ze zdjeciem pani corki, ktore rozplywa sie we krwi”. Musial stad wyjsc. Rozeznac sie w sprawie. Przemyslec ja. Wstal, niedyskretnie zerkajac na zegarek.

– Na mnie juz czas – powiedzial.

– Slucham?

– Chcialbym jak najszybciej porozmawiac z doktorem Stilwellem.

– Nie widze powodu – odparla Sophie Mayor, wpatrujac sie w niego.

– Juz wyjasnilem – Co to zmieni? Clu nie zyje. Wyniki kontroli stracily znaczenie.

– Kto wie, czy tych spraw cos nie laczy.

– Smierci Clu z kontrola antynarkotykowa?

– Tak.

– Nie widze zwiazku.

– Mimo to chce to zbadac. Mam do tego prawo.

– Jakie?

– Jesli wyniki tego testu nie byly jednoznaczne, zmienia to postac rzeczy.

– Co zmienia… – Sophie urwala, usmiechnela sie lekko i skinela glowa swoim myslom. – A, chyba rozumiem.

Myron nic nie powiedzial.

– Ma pan na mysli warunki jego kontraktu, tak? – spytala.

– Musze isc – przypomnial.

Pochylila sie do przodu i splotla odwrotnie rece.

– No coz, Myron, trzeba przyznac, ze rasowy z pana agent. Probujemy wycisnac dodatkowa prowizje z trupa?

Przetrzymal te zniewage.

– Jezeli Clu nie bral, jego kontrakt zachowuje waznosc – odparl. – Jego rodzinie nalezec sie bedzie od pani co najmniej trzy miliony dolarow.

– Aha, a wiec to proba wymuszenia? Zjawil sie pan tu po pieniadze?

Ponownie zerknal na zdjecie mlodej dziewczyny. Przypomnial sobie dyskietke, smiech, krew.

– W tej chwili chcialbym porozmawiac z lekarzem zespolu – odparl. Sophie Mayor spojrzala na niego jak na kupe na dywanie.

– Niech pan opusci moj gabinet – zazadala.

– Pozwoli mi pani porozmawiac z lekarzem?

– Pan nie ma zadnej podstawy prawnej.

– A jednak mam.

– Nie ma pan, niech mi pan wierzy. Rekompensaty dla rodziny nie bedzie. Prosze wyjsc. Natychmiast.

Spojrzal raz jeszcze na zdjecie. Nie pora na polemiki. Szybko wyszedl.

18

Zaczelo go bolec. Sam tylenol nie pomogl. W tylnej kieszeni mial tez kodeine, ale nie odwazyl sie jej zazyc. Musial zachowac trzezwy umysl, a kodeina zeslalaby na niego sen szybciej niz… stosunek. Napredce podsumowal dolegliwosci. Najbardziej dawala mu do wiwatu rozcieta golen, a zaraz po niej skopane zebra. Reszta bolaczek byla niemal pozadanym urozmaiceniem. Niemniej bolesnie odczuwal kazdy ruch. Kiedy wrocil do biura, Wielka Cyndi wreczyla mu stos kartek z wiadomosciami.

– Ilu reporterow dzwonilo? – spytal.

– Przestalam liczyc, panie Bolitar.

– Jakies wiesci od Bruce'a Taylora?

– Tak.

Bruce zajmowal sie Metsami, a nie Jankesami. Ale kazdy dziennikarz chcial napisac artykul o sprawie Clu. Poza tym Bruce byl dziennikarzem zaprzyjaznionym. Z pewnoscia wiedzial cos o corce Sophie Mayor. Wic polegal na tym, zeby w rozmowie z nim poruszyc ow temat, nie budzac zbytniej ciekawosci.

Myron zamknal drzwi gabinetu, usiadl i wystukal numer.

– Taylor – odezwal sie po pierwszym sygnale glos.

– Hej, Bracie.

– Jezu! Myron? Hej! Dzieki, ze oddzwaniasz.

– Jasne, Bracie. Wspolpraca z ulubionym reporterem to przyjemnosc.

– Tata – rata – rozleglo sie po chwili.

– Ze co?

– Cos za szybko sie odezwales.

– Przebacz.

– Dobra, Myron, pominmy punkt, w ktorym rozbrajasz mnie swoja nieziemska charyzma. Przejdzmy do rzeczy.

– Chce ubic interes.

– Slucham.

Вы читаете Ostatni Szczegol
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату